(19-05-2019, 15:35)Eiszeit napisał(a): [ -> ] Frederica czuła coś dziwnie przyjemnego, oglądając białe ściany jego pracowni. Przeszperała materiały na temat map emocjonalnych i znalazła termin nostalgia. Uznała, że pasował. (...)
Kobieta wodziła za nią szczurzymi oczyma i unosiła dumnie głowę, wydymając z dezaprobatą wargi.
dobre
(19-05-2019, 15:35)Eiszeit napisał(a): [ -> ]Po pierwsze dlatego, że zawsze było tam pełno dziewcząt, a po drugie dlatego, że nie wiedziała(przecinek) czego ma tam szukać.
(19-05-2019, 15:35)Eiszeit napisał(a): [ -> ]Frederica po raz pierwszy spróbowała prawdziwego mięsa i nie umiała zapomnieć jego smaku.
Mmm... kotlecik. Kurde, zgłodniałem
(19-05-2019, 15:35)Eiszeit napisał(a): [ -> ]Dowiedziała się, że nie została ulepszona w cybernetyczny sposób. Wszystkie zmiany jakich dokonano zostały przeprowadzone farmakologicznie. Wiedziała także, że nie zastosowano manipulacji genowej i że przyszła na świat metodą in-vitro.
Tak obstawiałem
(19-05-2019, 15:35)Eiszeit napisał(a): [ -> ]Nie udało się precyzyjnie ocenić, co konkretnie obejmowały dodatnie zmiany, poza wyraźnie odmiennym układem neurologicznym i naturalnie podwyższoną temperaturą ciała. W zamian za to bardzo klarownie udało się ocenić negatywny wpływ na resztę ustroju.
Jedno można by zamienić na "ustalić"
(19-05-2019, 15:35)Eiszeit napisał(a): [ -> ]Dotknęła policzkiem jej policzka, co jak zwykle wtrąciło dziewczynę w konsternację.
babskie przywitanie
(19-05-2019, 15:35)Eiszeit napisał(a): [ -> ]Nie udało się precyzyjnie ocenić, co konkretnie obejmowały dodatnie zmiany, poza wyraźnie odmiennym układem neurologicznym i naturalnie podwyższoną temperaturą ciała. W zamian za to bardzo klarownie udało się ocenić negatywny wpływ na resztę ustroju.
Jedno można by zamienić na "ustalić"
(19-05-2019, 15:35)Eiszeit napisał(a): [ -> ]- Jesteś gotowa? – (nadmierna spacja) Przyglądała się jej twarzy, czekając, aż Suze przepełznie do terrarium.
(...)
Zwłaszcza po tym(przecinek) jak zobaczyła, z jaką zapalczywością potrafiła kąsać Roxanę.
(...)
Zastanawiała się(przecinek) jak wiele czasu Roxana poświęciła na opracowanie tej metody.
(...)
Frederica wykonała polecenie, wiedząc(przecinek) co nastąpi za mniej niż kwadrans.
Powoli coraz lepiej poznajemy bohaterów. Ciekawie opisana relacja Federicy i M-0. Fragmenty laboratoryjne też dobrze się czytało.
Czekam na ciąg dalszy.
Pozdrawiam
(22-05-2019, 12:03)Gunnar napisał(a): [ -> ]Tak obstawiałem
Często wyciągasz bardzo trafne wnioski
(22-05-2019, 12:03)Gunnar napisał(a): [ -> ]babskie przywitanie
Jak tak się nad tym zastanowić, to Frederica musi przeżywać duży szok. Do tej pory mieszkała w piwnicy, z aseksualnym, w 3/4 cybernetycznym gościem
A tutaj proszę - interakcje.
(22-05-2019, 12:03)Gunnar napisał(a): [ -> ]Powoli coraz lepiej poznajemy bohaterów. Ciekawie opisana relacja Federicy i M-0. Fragmenty laboratoryjne też dobrze się czytało.
Mam nadzieję, że ta tendencja się utrzyma, bo powoli wchodzimy w tę część powieści, gdzie będzie dużo naukowego, chemicznego bełkotu. Mam do tego podobne podejście jak Ty do fragmentów z obradami Rady Królewskiej - zawsze obawiam się, czy nie są zbyt nużące i skomplikowane
Naniosłam wszystkie proponowane poprawki.
Dzięki za wizytę
Pozdrawiam.
(24-05-2019, 09:20)Eiszeit napisał(a): [ -> ] Rozrzucone rękawy drogich kreacji rozkładały się w każdym kącie jak jadowite węże.
Ładne porównanie
(24-05-2019, 09:20)Eiszeit napisał(a): [ -> ]Gdyby znali się dłużej, Roxana wyjaśniłaby mu, że przy jej możliwościach metabolicznych porządne upicie się graniczyło z cudem i było budżetową katastrofą.
Logiczna konsekwencja. Przydałoby by mi się na picie z teściem
(24-05-2019, 09:20)Eiszeit napisał(a): [ -> ]Kolejną rzeczą, która zwróciła jego uwagę(przecinek) były ściemniacze w każdym oknie.
(...)
Obserwując przystawki(przecinek?) po które sięgała(przecinek?) zanotował w pamięci, że lubiła egzotyczne owoce.
(24-05-2019, 09:20)Eiszeit napisał(a): [ -> ]Z kolei przy daniu głównym dosadnie pojął, że kobieta jest mięsożerna w pewien dziwny, niepokojący sposób. Na jej talerzu było więcej krwi niż oliwy i przez moment zastanawiał się, czy kucharz nie zapomniał o obróbce termicznej. Roxana zdawała się sympatyzować z metalicznym smakiem prawie tak samo mocno jak z alkoholem.
Kobieta-wampir
(24-05-2019, 09:20)Eiszeit napisał(a): [ -> ] Wino zawirowało w kieliszku.
brakująca literka
(24-05-2019, 09:20)Eiszeit napisał(a): [ -> ]Moralność nie jest w cenie. Tworzenie idealnego społeczeństwa w zasadzie zaprzecza definicji moralności
Bardzo prawdziwe i aktualne. U podwalin każdego zbrodniczego systemu leżały rojenia o idealnym społeczeństwie.
(24-05-2019, 09:20)Eiszeit napisał(a): [ -> ]Mężczyzna chciał powiedzieć, że w pewien sposób jest to działanie zidentyfikowane z pojęciem moralności Rządu,
Tu intuicyjnie wiem o co chodzi ale samo sformułowanie jest niejasne.
(24-05-2019, 09:20)Eiszeit napisał(a): [ -> ]Zanim zdążył zadać jej kolejne pytanie(przecinek?) zaproponowała mu grę w szachy, co ostatecznie pozbawiło go możliwości zastosowania wobec niej opracowanej struktury poznawczej.
Początkowo pozwalał jej na wdrożenie strategii, chcąc poznać jej sposób myślenia. W momencie kiedy zaskoczyła go z całkowicie innej strony niż przewidywał, zaczął uważniej kontrolować grę. Przesunął palcami po blacie stolika, na którym cyfrowo wygenerowała planszę. Projekcja wieży przesunęła się na odpowiednie pole, zagrażając wyraźnie jej królowi, jednak wybrnęła z sytuacji. Podejrzewał, że widziała tylko dwa z trzech wyjść, ale nie miał co do tego pewności. Najprawdopodobniej była to najdłuższa gra w jego życiu. Roxana dotknęła projekcji, wibrujący obraz zafalował przepruty jej palcami, zagroziła mu trzecim szachem. Troian opierał brodę na kciuku i palcu wskazującym, na chwilę pozwalając sobie skupić się jedynie na rozgrywce. Była imponująca. Po kolejnych trzydziestu minutach na planszy pozostały tylko trzy figury. Jego król, jej król i królowa. Mężczyzna mimo wszystko chciał, żeby tryumfowała. Z zainteresowaniem obserwował jak dotyka palcem czarnego widma jego figury, które rozsypuje się i zanika. Podniósł na nią wzrok.
Niewiele w życiu grałem w szachy, ale zazwyczaj gra się na czas i partie kończą się matem, gdy jeszcze sporo figur jest na planszy, a niektóre nawet raz nie zostały ruszone.
Taki przebieg gry jak między bohaterami jest możliwy, gdy oboje grają okazjonalnie i nigdy się w tym nie szkolili (mają tylko podstawową wiedzę jak poruszają się figury) i nie grają na czas.
Ogólnie bardzo zgrabny opis randki. Obie strony okopane na swoich pozycjach, swobodne ale nie zdradzające tego, co naprawdę myślą i czują (z wyjątkiem bezpiecznych tematów zawodowo-politycznych). Bardzo podobały mi się tutaj dialogi - naturalne, płynne, swobodne.
A jeszcze jedno mnie ciekawi: dlaczego projekcje przestrzenne były nielegalne?
Pozdrawiam
Co do szachów. To, co opisuje Gunnar, chyba jest typowe dla gry mocnego szachisty z dość słabym amatorem. Być może, nieco podobnie to wygląda też wtedy, kiedy grają ze sobą dwaj mocni szachiści, chociaż w tym przypadku remisy zdarzają się znacznie częściej, niż czyjaś wygrana. Zaś dla gry amatorów bardzo typowe są końcówki z małą liczbą figur na szachownicy. I chodzi nie tylko o zupełnie słabo grających amatorów, ale też dość mocnych. A co dotyczy gry w szachy na czas, to taka gra typowa jest raczej dla oficjalnych turniejów. Grając dla rozrywki, zazwyczaj zupełnie nie stawiają wymagań czasowych. Moim zdaniem, kontrola czasu potrzebna jest tylko po to, żeby nikt nie zechciał odroczyć do nieskończoności swoją przegraną z pomocą udawania, że bardzo długo myśli nad każdym ruchem. Normalni gracze tak nie robią.
(25-05-2019, 12:18)Gunnar napisał(a): [ -> ]Logiczna konsekwencja. Przydałoby by mi się na picie z teściem
Gorzej, jak czasem człowiek potrzebuje kompletnie odciąć się od rzeczywistości.
(25-05-2019, 12:18)Gunnar napisał(a): [ -> ]A jeszcze jedno mnie ciekawi: dlaczego projekcje przestrzenne były nielegalne?
Rząd stosunkowo często wykorzystywał media do celowego rozdmuchiwania, jak i tuszowania pewnych spraw (głównie konflikty pomiędzy ważnymi figurami na arenie biznesu i handlu). Można powiedzieć, że było to kolejne narzędzie kontroli. Gdyby projekcje przestrzenne były legalne, liczba osób, która w ten sposób chroniła swoją prywatność stałaby się niebezpiecznie wysoka. A tak, ryzykowali tylko nieliczni
(25-05-2019, 12:18)Gunnar napisał(a): [ -> ]Niewiele w życiu grałem w szachy, ale zazwyczaj gra się na czas i partie kończą się matem, gdy jeszcze sporo figur jest na planszy, a niektóre nawet raz nie zostały ruszone.
Tu zgodzę się z
D.M., na czas gra się zazwyczaj na turniejach. Amatorsko grywam w szachy i nie zawracam sobie głowy czasem. Nie znam się na strategiach, więc faktycznie często zdarza się, że gra dobiega końca w momencie, kiedy na planszy pozostaje bardzo mało figur.
Dzięki za wszystkie wskazówki, naniosłam poprawki
Pozdrawiam
Na stoliku leżały rozłożone arkusze gazy, trzy wymienne końcówki, przypominające główki wiecznego pióra, niska zlewka z substancją aktywną i butelka whisky. Obok całego bałaganu walała się odkorkowana próbka. Czerwony korek zabezpieczający spadł na dywan. Frederica zanurzyła tytanową stalówkę w gęstej, białawej zawiesinie.
- Teraz blisko kręgosłupa, będzie bolało – ostrzegła, wbijając ostrze w jasną skórę, milimetr po milimetrze. Pękate kropelki krwi pęczniały na powierzchni tatuażu. Wyraźnie widziała wzór, taki sam jak ten, który ubarwiał kołnierz kobry. Pracowała w rękawicach chirurgicznych. Wcześniej nie zdawała sobie sprawy, że założenie ich i wkłuwanie się w ciało kobiety będzie wymagało przełamania pewnej bariery. Powracające skojarzenia z laboratorium były czymś potwornym w ulotny, frustrujący sposób. Została poinformowana o skutkach ubocznych zabiegu i możliwych następstwach, a także wciągnięta we współpracę przeciwko Maud. Gdyby stara zaczęła zadawać pytania, miała udzielać zdawkowych informacji, niemożliwych do potwierdzenia.
– Z czego to się składa? – zapytała, nurzając stalówkę jeszcze raz i kalecząc nowy obszar, coraz bliżej karku. Roxana drgnęła i mocniej pochyliła głowę. Białe włosy spadły na twarz. Zaciskała w palcach szklankę, ale nie piła. Usiłowała kontrolować oddech. Dzisiejsza próba była znacznie silniejsza od poprzednich. Odetchnęła ciężko, zanim była w stanie udzielić odpowiedzi.
- Większość zawartości stanowi jad Suze, ale w skład wchodzi też odczynnik wspierający przemiany wątrobowe i komponent osłonowy na układ krwionośny. To baza. Przygotowuje mój układ immunologiczny na przyjęcie trucizny. Skład bazy zmienia się w zależności od testowanych substancji – wyjaśniła i wyjątkowo szpetnie zaklęła. – Teraz mam w planach pracę na pozostałych układach ustroju. Chcę rozpocząć drugi etap badań. Będę musiała przygotować skórę, błony śluzowe, jelita, żołądek i przełyk. – Popiła to wyjaśnienie alkoholem. Frederica na moment przestała ryć jej skórę.
- Po co to wszystko? – zapytała i przez moment sondowała nastawienie kobiety. Zderzyła się z gęstą, bezdyskusyjną ambicją, wzmacnianą negatywnymi emocjami. Rozróżniła gorycz, wspomnienie bólu i lęk. Opuściła rękę, w której trzymała rysik.
- Umiejętność metabolizowania trucizn mogłaby otworzyć nowe możliwości na szerszą skalę. Wiele schorzeń dałoby się wyeliminować, stosując silniejsze, ale bardziej toksyczne środki. Problemem jest degradacja ustroju. Człowiek nie jest w stanie poradzić sobie z dawką uderzeniową toksyny i jej skutkami ubocznymi. Przy moim układzie immunologicznym ten problem znika. – Roxana przycisnęła przedramię do piersi. Zaczynały boleć ją sutki, swędzieć skóra. Czuła dziwne napięcie w kącikach warg. Odetchnęła głęboko i przytrzymała powietrze w płucach, jakby na zapas. – To było bazowe założenie badań. W czasach, kiedy jeszcze myślałam, że dostanę zgodę na ich publikację – dodała z mieszaniną goryczy i leniwego zrezygnowania. – Drugi etap projektu zakłada przystosowanie ustroju do wykorzystania trucizny. Zażycie bez natychmiastowego metabolizowania, magazynowanie i zdolność do wydzielenia toksyny w dowolnym momencie, z użyciem odpowiedniego układu – wyjaśniła, podnosząc wzrok na okna. Zamiast ściemniaczy na szybach wygenerowała się animacja, zsynchronizowana z muzyką wypełniającą pomieszczenie. Feerie barw efektownie wirowały, przenikając się nawzajem i przechodząc w gradienty. Upiła drobny łyk, wsuwając palce we włosy. Poczuła kolejne ukłucie i mocniej zgięła kark, rozchylając usta.
- Zawdzięczam ten pomysł Łowcy – dodała ciszej. Frederica milczała, wyczuwając coś wewnątrz kobiety. Coś przypominającego małe, skamlące zawiniątko. Domyślała się, co to było, chociaż nigdy o tym nie rozmawiały. Dotknęła ramienia Roxany i poczuła jej palce na swojej dłoni. – Gdybym miała możliwość wydatkowania trucizny przez ustrój, to spotkanie w hotelu wyglądałoby całkowicie inaczej. Nie sprawiłby mi tyle bólu – dodała ciszej – na przykład akonityna. Wchłania się przez błony śluzowe, w momencie przedostania do ustroju powoduje zaburzenie układu oddechowego. Kontynuuj, proszę. – Zabrała dłoń i zacisnęła zęby, czując jak dziewczyna wkłuwa się głębiej. – On nadal żyje? – zapytała.
- Podejrzewamy, że tak. Co jakiś czas Mikael sprawdza jego nawigator. Cały czas się przemieszcza. – Frederica odpowiedziała i przez kwadrans nie zamieniły ze sobą ani słowa. Odłożyła rysik na blat.
– Gotowe. Zakładam opatrunek – uprzedziła, postępując zgodnie z zasadami szkolenia, którego udzieliła jej kobieta. Przyłożyła wykrojony fragment gazy do łopatek, który chwilę później wymieniła na czysty. Roxana skończyła drinka i odstawiła szkło.
- Jutro muszę udzielić wywiadu dla Clocka, uczestniczyć w przynajmniej jednej trzeciej konferencji prasowej, a potem mam zaproszenie na kolację u właścicielki koncernu kosmetycznego. Chce mi wcisnąć nową linię do testowania. Tak jakby moje dziewczęta były cholerną grupą docelową. Nie wiem jakim cudem znalazła się z takim produktem na piątej kondygnacji – mruknęła. Próbowała ściągnąć łopatki, ale było to jeszcze niemożliwe. – Będę robiła nocną zmianę u Schindlera, więc zobaczymy się dopiero pojutrze – uprzedziła. Obserwowała jak Frederica wyrzuca odpady do odpowiednich pojemników, zdejmuje rękawice i opłukuje dłonie. W pewien sposób czuła się za nią odpowiedzialna, zwłaszcza na tym etapie, kiedy dopiero rozpoczęły proces przywracania pamięci. W niektórych momentach twarz dziewczyny budziła w niej niejasne skojarzenia. Myśl umykała jej za każdym razem, kiedy próbowała ją złapać. Czuła się podobnie, zapominając dobrze znanego słowa, które mogłoby idealnie pasować do rozmowy.
- Jak twoje bóle? – zapytała i spróbowała wstać.
- Teraz lepiej. Ale jeżeli każda próba będzie się tak kończyć, chyba oderwę sobie głowę. – Frederica oparła się o blat i obserwowała, jak kobieta sięga po szeroki sweter z wycięciem na plecach. Jej ruchy były sztywne i pełne bólu. Znacznie wyraźniej dostrzegała różnice w budowie pomiędzy swoim ciałem, a ciałem Roxany, za każdym razem dosadniej zdając sobie sprawę, że faktycznie została zatrzymana. Nie zdążyła w pełni rozkwitnąć, ponieważ ktoś zdecydował, że nie jest to potrzebne. Coraz częściej czuła złość i gorycz, nawet w najmniej spodziewanych momentach. Odwróciła głowę i zapatrzyła się w animację wirującą na oknach. – Póki co jeszcze nic nie wraca. Tylko czuję się poddenerwowana, jakbym się czegoś spodziewała – dodała, drapiąc się po przedramieniu. Gdzieś głęboko zakiełkowała w niej obawa, że przywrócona pamięć przyniesie ze sobą nieodwracalne zmiany charakteru. – Pomyślałam, że mogłabym to zapisywać. Żeby było łatwiej ułożyć zdarzenia w całość, skoro nie będą generowały się chronologicznie – zaproponowała. Sięgnęła po szklankę i nalała wody prosto z kranu. Na piątej kondygnacji wszystkie mieszkania były wyposażone w bezpośrednie filtry. Kobieta podeszła do niej i poczęstowała się łykiem wody ze szklanki.
- Dobry pomysł. Będziesz mogła klarowniej obserwować proces. Czasami jedno wspomnienie potrafi wypychać drugie, w ocenie mózgu mniej istotne. Niektóre bledną, albo zacierają się w podświadomości. Gdyby udało ci się zapisywać je na bieżąco, będziemy miały większą szansę na zachowanie stu procent informacji. Zwłaszcza techniczne aspekty funkcjonowania sektora, w którym byłaś przetrzymywana, mogą być naturalnie pomijane.
- Obawiasz się o ignorowanie wspomnień istotnych dla sprawy? – Frederica uniosła brew. Po raz kolejny Roxana doświadczyła tej niezidentyfikowanej myśli, że gdzieś już to widziała.
- Część osób podchodzi do procesu bardzo emocjonalnie. Takie środowisko nie sprzyja zachowaniu logicznych ciągów zdarzeń – wyjaśniła i spojrzała na wyświetlacz telefonu. Za dwadzieścia minut miały umówione wirtualne spotkanie z M-0. Obie czuły niepokój, ponieważ to mężczyzna wystosował prośbę, by je zorganizować. To mogło oznaczać, że coś znalazł.
- A młody Schindler? Udało ci się czegoś dowiedzieć? – Frederica wyjęła z kieszeni blister i wycisnęła jedną tabletkę. Nauczyła się reagować na ostrzegawcze ćmienie głowy, które potrafiło zmienić się w pulsujące imadło.
- Jeszcze nie zaczęłam zadawać pytań. Jeżeli zrobię to zbyt szybko, stanie się podejrzliwy. Warto byłoby nie zapominać, czyim jest synem. Mogą wydawać się do siebie niepodobni, ale tylko pozornie – stwierdziła i wyłączyła muzykę. Projekcja na oknach drgnęła zanim zgasła, ściemniacze zajęły jej miejsce w ciągu milisekundy.
- Myślisz, że mógłby się domyślić, o co naprawdę chodzi? – Frederica z zainteresowaniem przyglądała się emocjom Roxany. Za każdym razem kiedy mówiła o mężczyźnie, stawały się bardziej splątane i niejasne.
- Mógłby.
- I co wtedy?
- Najprawdopodobniej postaram się go pozbyć. – Roxana odwróciła się w stronę blatu i zaczęła robić kolejnego drinka.
Mikael rozpoczął rozmowę od standardowego powitania. Pomimo sugestii Roxany, żeby zwracał się do niej bardziej bezpośrednio, nie wyraził zgody na przyjęcie tej formy. Frederica zauważyła, że policzki mężczyzny były bardziej zapadnięte niż ostatnim razem. I oczy. Sztucznie błękitne, migoczące wraz z napływem komunikatów, których nie mogła usłyszeć. Zdawała sobie sprawę, że widzi w nich coraz mniej Mikaela, któremu nadała imię i to ją niepokoiło. Przysłuchiwała się wybrzękiwanym informacjom.
- Udało mi się uzyskać dostęp do trzech kolejnych kamer i zaszyfrowanego fragmentu wewnętrznego serwera firmy. Nie jestem w stanie pobrać danych, w każdym razie jeszcze nie teraz. Pracuję nad złamaniem kodów zabezpieczających, ale podejrzewam, że to kilkupoziomowa struktura – zaczął – wykorzystując numerację komputerów, którą od pani dostałem, stworzyłem prowizoryczny system strukturalny wewnątrz działu toksykologicznego. Przesłałem zaszyfrowaną wiadomość, którą generuję teraz na projekcji – uprzedził. Jego twarz zminimalizowała się w prawym dolnym rogu, jej miejsce zajął skomplikowany graf. Po kilku dopowiedzeniach udało im się dojść do porozumienia, co w zasadzie przedstawia.
- Dougherty zamyka przepływ informacji. Podejrzewam, że jego raporty były wysyłane do Schindlera przez serwery zewnętrzne – wyjaśnił. Roxana zmarszczyła brwi, wpatrując się w poszczególne komórki grafu.
– Myślisz, że inne działy mogą stosować podobny system przepływu danych? – zapytała. Twarz M-0 odrobinę się zniekształciła i mignęła, zanim ponownie pojawił się przed nimi.
- Nie jestem w stanie tego ocenić. Próbuję to ustalić, postęp na poziomie dwunastu procent, tendencja wzrostowa – zaraportował. Frederice nie podobały się te maszynowe określenia, ani przeczucie, które obudziło się w jej brzuchu. Podejrzewała, że to nie była kluczowa informacja, dla której chciał się skontaktować. Następnym zdaniem zaczął potwierdzać jej obawy.
- Zgodnie z poprzednim zleceniem znalazłem informacje na temat Troiana Schindlera. Wszystkie ogólnodostępne dane dotyczące edukacji są autentyczne. Cztery miesiące temu awansował na wyższe stanowisko w Xernagenie i podlega bezpośrednio pod Klemensa Schindlera. Aktualnie pełni funkcję dyrektora działów C, w skład których wchodzą toksykologia, farmacja stosowana i cybernetyczna, a od przyszłego miesiąca także immunologia. Udało mi się uzyskać dostęp do jego służbowego komputera, ale nie posiada na nim żadnych istotnych dokumentów. Nie jestem w stanie powiedzieć gdzie i czy w ogóle przechowuje zapis archiwalnych raportów działu. Brak newralgicznych danych na temat koncernu. – Zamigotał i zrobił dłuższą pauzę. Spojrzał na Fredericę i przez jego twarz przeszło coś, czego do tej pory tam nie widziała.
– Znalazłem informacje dotyczące daty i miejsca urodzenia. Przyszedł na świat w klinice Xernagenu. Skorzystano z usług surogatki, do zapłodnienia doszło drogą in-vitro, dawcą był Klemens Schindler – zrobił kolejną pauzę, a Roxana zmarszczyła brwi. Spojrzała na Fredericę i na sekundę przed jego następnymi słowami już wiedziała, co było tym ulotnym wrażeniem. Próbowała się odezwać, ale przerwał jej mechaniczny głos M-0.
- Surogatka urodziła tego dnia bliźnięta. Dziewczynka przyszła na świat jako pierwsza, chłopiec niecałe siedem minut później. – Zamigotał, spojrzał na Fredericę. – Główne różnice wynikają z odmiennej płci. Poza nimi genotyp Troiana Schindlera jest prawie taki sam jak twój.
Dziewczyna spojrzała na Roxanę, która była bledsza niż zwykle. Poczuła, że cierpnie jej skóra i drętwieją palce.
- To niemożliwe – powiedziała, nie słysząc własnych słów. M-0 milczał. Nie potrafił wytłumaczyć faktów, niemieszczących się w ramach rozumienia.
(28-05-2019, 14:51)Eiszeit napisał(a): [ -> ]Na stoliku leżały rozłożone arkusze gazy, trzy wymienne końcówki, przypominające główki wiecznego pióra, niska zlewka z substancją aktywną i butelka whisky. Obok całego bałaganu walała się odkorkowana próbka. Czerwony korek zabezpieczający spadł na dywan. Frederica zanurzyła tytanową stalówkę w gęstej, białawej zawiesinie.
- Teraz blisko kręgosłupa, będzie bolało – ostrzegła, wbijając ostrze w jasną skórę, milimetr przy milimetrze.
No, nie spodziewałem się, że Federica będzie kogoś "masakrować" - robi postępy
A odnośnie podkreślonego zwrotu to wariant:
milimetr po milimetrze
No i wyjaśniło się co to za "tatuaż"
(28-05-2019, 14:51)Eiszeit napisał(a): [ -> ]Zażycie bez natychmiastowego metabolizowania, magazynowanie i zdolność do wydzielenia toksyny w dowolnym momencie, z użyciem odpowiedniego układu
Niezły wariant dla podstępnego asasyna
(28-05-2019, 14:51)Eiszeit napisał(a): [ -> ]– Gdybym miała możliwość wydatkowania trucizny przez ustrój, to spotkanie w hotelu wyglądałoby całkowicie inaczej. Nie sprawiłby mi tyle bólu – dodała ciszej – na przykład akonityna. Wchłania się przez błony śluzowe, w momencie przedostania do ustroju powoduje zaburzenie układu oddechowego. Kontynuuj, proszę. – Zabrała dłoń i zacisnęła zęby, czując jak dziewczyna wkłuwa się głębiej.
- On nadal żyje? (nadliczbowa spacja) -(krótka pauza) zapytała. (ogólnie można połączyć z poprzednim wersem, bo cały czas mówi ta sama osoba)
(28-05-2019, 14:51)Eiszeit napisał(a): [ -> ]W niektórych momentach twarz dziewczyny budziła w niej niejasne skojarzenia. Myśl umykała jej za każdym razem, kiedy próbowała ją złapać. Czuła się podobnie, zapominając dobrze znanego słowa, które mogłoby idealnie pasować do rozmowy.
fajny fragment
(28-05-2019, 14:51)Eiszeit napisał(a): [ -> ]Gdyby udało ci się zapisywać je na bieżąco(przecinek) będziemy miały większą szansę na zachowanie stu procent informacji. Zwłaszcza techniczne aspekty funkcjonowania sektora, w którym byłaś przetrzymywana(przecinek) mogą być naturalnie pomijane.
(28-05-2019, 14:51)Eiszeit napisał(a): [ -> ]- Obawiasz się o ignorowanie wspomnień istotnych dla sprawy? – Frederica uniosła brew. Po raz kolejny Roxana doświadczyła tej niezidentyfikowanej myśli, że gdzieś już to widziała.
deja vu
(28-05-2019, 14:51)Eiszeit napisał(a): [ -> ]- Jeszcze nie zaczęłam zadawać pytań. Jeżeli zrobię to zbyt szybko(przecinek) stanie się podejrzliwy. Warto by było nie zapomnieć, (byłoby nie zapominać?) czyim jest synem. Mogą wydawać się do siebie niepodobni, ale to są pozory – stwierdziła i wyłączyła muzykę. Projekcja na oknach drgnęła zanim zgasła, ściemniacze zajęły jej miejsce w ciągu milisekundy.
- Myślisz, że mógłby się domyślić, o co naprawdę chodzi? – Frederica z zainteresowaniem przyglądała się emocjom Roxany. Za każdym razem kiedy mówiła o mężczyźnie(przecinek) stawały się bardziej splątane i niejasne.
- Mógłby.
- I co wtedy?
- Najprawdopodobniej postaram się go pozbyć. – Roxana odwróciła się w stronę blatu i zaczęła robić kolejnego drinka. (ostro )
(28-05-2019, 14:51)Eiszeit napisał(a): [ -> ] Zdawała sobie sprawę, że widzi w nich coraz mniej Mikaela, któremu nadawała (nadała?) imię i to ją niepokoiło. Przysłuchiwała się wybrzękiwanym informacjom.
(...)
– Znalazłem informacje dotyczące daty i miejsca urodzenia. Przyszedł na świat w klinice Xernagenu. Skorzystano z usług surogatki, do zapłodnienia doszło drogą in-vitro, dawcą był Klemens Schindler –(brak pauzy)zrobił kolejną pauzę, a Roxana zmarszczyła brwi. Spojrzała na Fredericę i na sekundę przed jego następnymi słowami już wiedziała, co było tym ulotnym wrażeniem. Próbowała się odezwać, ale przerwał jej mechaniczny głos M-0.
- Surogatka urodziła tego dnia bliźnięta. Dziewczynka przyszła na świat jako pierwsza, chłopiec niecałe siedem minut później. – Zamigotał, spojrzał na Fredericę. – Główne różnice wynikają z odmiennej płci. Poza nimi genotyp Troiana Schindlera jest prawie taki sam jak twój.
Dziewczyna spojrzała na Roxanę, która była bledsza niż zwykle. Poczuła, że cierpnie jej skóra i drętwieją palce.
- To niemożliwe – powiedziała, nie słysząc własnych słów. M-0 milczał. Nie potrafił wytłumaczyć faktów, niemieszczących się w ramach rozumienia.
A więc dobrze trafiłem
No to sprawy się komplikują
(01-06-2019, 19:32)Gunnar napisał(a): [ -> ]No, nie spodziewałem się, że Federica będzie kogoś "masakrować" - robi postępy
Staram się rozwijać postaci sytuacyjnie, w małych, pozornie mało znaczących epizodach
(01-06-2019, 19:32)Gunnar napisał(a): [ -> ]Niezły wariant dla podstępnego asasyna
- Najprawdopodobniej postaram się go pozbyć. – Roxana odwróciła się w stronę blatu i zaczęła robić kolejnego drinka. (ostro )
No cóż...
Jedno jest dość blisko drugiego.
(01-06-2019, 19:32)Gunnar napisał(a): [ -> ]A więc dobrze trafiłem
Bardzo dobrze
Sprawy faktycznie komplikują się coraz bardziej.
Naniosłam proponowane poprawki.
Pozdrawiam
(03-06-2019, 09:38)Eiszeit napisał(a): [ -> ]Przesunęła opuszką palca po wargach w jedną i drugą stronę, sondując wzrokiem raport.
(...)
Zastanawiał się, jaką myśl sprowokował. Czy mu uwierzyła, czy uznała to wyznanie za kłamstwo. Uśmiechnęła się szerzej, a on nie znalazł odpowiedzi.
Ładne, klimatyczne zdania, podobają mi się.
(03-06-2019, 09:38)Eiszeit napisał(a): [ -> ] Zastanawiała się(przecinek) czy mężczyzna miał świadomość, że nie jest jedynakiem.
(...)
- Chciałabyś pójść ze mną na kawę? – zapytał – jak już uda nam się zgrać terminarze – dodał, a przez jego twarz przeszło coś, co mogło przypominać uśmiech. Skinęła głową, wściekając się na siebie za irracjonalne zadowolenie kiełkujące w brzuchu.
- Chciałabym, panie Schindler – przytaknęła, cofając dłoń – czekam na propozycję. – Uśmiechnęła się i pozwoliła zaprowadzić do drzwi. Wychodząc, zastanawiała się nad pytaniami, które powinna zadać i nad sposobem zadania ich w taki sposób, żeby nie zorientował się, że nim manipuluje. On wracając do biurka zastanawiał się, w którą z jej emocji uderzyć, żeby dowiedzieć się informacji generujących najwięcej korzyści.
Fajnie prowadzisz równorzędną grę dwóch osobowości, pełną niuansów i subtelnych zachowań.
(03-06-2019, 09:38)Eiszeit napisał(a): [ -> ] Wyświetlił jej właściwości, które wspólnie z kobietą opracowały na podstawie oddziaływania Fredericy na wyjątkowo czułe urządzenia elektryczne. Jej obecność zaburzała ich pracę. Sprawiała, że drżały. Gdyby nadajnik zaczął zachowywać się tak samo w obecności młodego Schindlera miałyby pewność, że był drugim Obiektem. Bliskie pokrewieństwo sprzyjało tej teorii.
sprytne
Jestem ciekaw jak im pójdzie z przetestowaniem Troiana, a o łowy jeszcze na pewno usłyszymy
(05-06-2019, 21:47)Gunnar napisał(a): [ -> ]Fajnie prowadzisz równorzędną grę dwóch osobowości, pełną niuansów i subtelnych zachowań.
Dziękuję
Relacja tych dwojga to istotny motyw napędowy fabuły, dlatego cieszy mnie, że Ci się podoba.
Co do Łowcy...oj usłyszymy
Jego rola na pewno jeszcze się nie zakończyła.
Dzięki za wyłapanie potknięć, poprawiłam.
Pozdrawiam
(08-06-2019, 23:48)Eiszeit napisał(a): [ -> ]Robocza koszula przykleiła mu się do pleców i klatki piersiowej,(tu bym podzielił zdanie) miał wrażenie, jakby ktoś przykręcił temperaturę do pięćdziesięciu stopni.
(...)
Zdjął sztywne rękawice z dłoni i zmarszczył brwi, słone krople potu podrażniły mu oczy.
(...)
Przez moment stał w miejscu, nie wiedząc.(przecinek zamiast kropki) od czego zacząć.
(08-06-2019, 23:48)Eiszeit napisał(a): [ -> ]Pogaszono wszystkie latarnie, gdzieś ponad dachami zakładów było słychać monotonnie skandowane hasła. Setki gardeł i tupiących buciorów przelewało się ulicami dzielnicy zakładowej, nie mając pojęcia, że ogień odetnie im drogę powrotną. Ostatni wielki marsz pierwszego od sześćdziesięciu siedmiu lat buntu w Enklawie miał spłonąć, pozostając wiecznym ostrzeżeniem dla przyszłych pokoleń.
Tu mi się skojarzyło klimatem z bezwzględnym rządem z Igrzysk Śmierci.
(08-06-2019, 23:48)Eiszeit napisał(a): [ -> ]Na ulicach rozpoczęły się karambole.
Karambol to gwałtowne wydarzenie, zmieniłbym czasownik w tym zdaniu na coś innego. Dochodziło do karamboli? lub "zaczęło dochodzić do karamboli"
(08-06-2019, 23:48)Eiszeit napisał(a): [ -> ]Ludzka masa instynktownie rozpierzchła się przed wyjącym pojazdem.
Humanitarnie, choć podejrzewam, że w realu niektórzy nie byliby w stanie umknąć przed pędzącym tak szybko pojazdem, dodając do tego jeszcze panikę i emocje...
(08-06-2019, 23:48)Eiszeit napisał(a): [ -> ] Olek(przecinek) wciśnięty w fotel(przecinek) przepruł ostatnią bramę i nie zwalniając wpadł w gęsty mrok na wyłączonych światłach.
Plastyczny opis gorącego i brudnego zakładu samochodowego. Fajna lokacja
Masakra do jakiego stanu doprowadził się M-0, normalnie zombie; mam jednak nadzieję, że go odratują; albo przynajmniej przetransferują świadomość do cybernetycznego ciała, jeśli to jest już nie do odratowania.
Wiedziałem, że Olek wrócić, choć nie spodziewałem się, że w tak dramatycznych okolicznościach, choć biorąc pod uwagę fabułę to czas "grzecznych ujęć" się skończył. Rozumiem potrzebę ukazania opresyjnego rządu (w zasadzie to kontynuacja bo o eksterminacjach już było, bardziej przypomnienie nie-różowej rzeczywistości), gdyż podejrzewam, że działania bohaterów wymierzone w Xeragem w końcu doprowadzą do konfrontacji z rządem.
Fragment super, sugestywne opisy lokalizacji, szybka akcja i wstrząsające sceny.
Pozdrawiam i czekam na więcej
(10-06-2019, 10:58)Gunnar napisał(a): [ -> ]Tu mi się skojarzyło klimatem z bezwzględnym rządem z Igrzysk Śmierci.
Oglądałam tę serię i chociaż nie myślałam o niej podczas prac nad Numerem, muszę się z Tobą zgodzić.
(10-06-2019, 10:58)Gunnar napisał(a): [ -> ]Karambol to gwałtowne wydarzenie, zmieniłbym czasownik w tym zdaniu na coś innego. Dochodziło do karamboli? lub "zaczęło dochodzić do karamboli"
Racja. Zmieniłam na - "(...) zaczęło dochodzić do wypadków".
(10-06-2019, 10:58)Gunnar napisał(a): [ -> ]Humanitarnie, choć podejrzewam, że w realu niektórzy nie byliby w stanie umknąć przed pędzącym tak szybko pojazdem, dodając do tego jeszcze panikę i emocje...
Nie wiem, czy chcę niszczyć Olkowi życie, wrażliwy facet
Jeszcze przemyślę tę sugestię, bo czuję, że dodałaby realizmu.
(10-06-2019, 10:58)Gunnar napisał(a): [ -> ]Masakra do jakiego stanu doprowadził się M-0, normalnie zombie; mam jednak nadzieję, że go odratują; albo przynajmniej przetransferują świadomość do cybernetycznego ciała, jeśli to jest już nie do odratowania.
Sprawa będzie bardziej skomplikowana
Sama postać Olka będzie miała duże znaczenie w całym wątku M-0. Moment, w którym wraca, nie jest przypadkowy.
(10-06-2019, 10:58)Gunnar napisał(a): [ -> ]Fragment super, sugestywne opisy lokalizacji, szybka akcja i wstrząsające sceny.
Dziękuję
Naniosłam proponowane poprawki.
Pozdrawiam