(17-04-2019, 12:48)Eiszeit napisał(a): [ -> ]Roxana poroniła pod prysznicem. Zorientowała się, kiedy pochyliła głowę, chcąc wypłukać włosy z szamponu. Woda pod jej stopami miała różowy kolor od krwi spływającej spomiędzy ud. Po krótkiej konsternacji namydliła dłonie i zaczęła myć się jeszcze raz. Nie miała wątpliwości co się stało. Doświadczała tego poprzednio i nie mogła pomylić z niczym innym. Oceniła, że ciąża była wczesna. Jej organizm powinien poradzić sobie sam. Szorując biały brzuch nie czuła pod palcami blizn, które zdążyły się wchłonąć i zblednąć. Toksyny przestawały krążyć we krwi, zmetabolizowane przez wątrobę, przystosowaną do pracy z podobnymi substancjami.
Żal mi Roxany. Tak poświęca się kosztem własnego zdrowia, choć wcale nie musiałaby tego robić.
(17-04-2019, 12:48)Eiszeit napisał(a): [ -> ]Gdyby sfałszować datę złożenia formularza w wewnętrznym systemie firmy i odpowiednio opisać powód zwolnienia, wszystko mogłoby wyglądać naturalnie. Podejrzewała, że blondyn to potrafił.
Nie wiem czy nie lepiej w ostatnim zdaniu brzmiałby czas teraźniejszy "potrafi"
(17-04-2019, 12:48)Eiszeit napisał(a): [ -> ]Niepokój osiadł w jej żołądku jak zwinięty wąż.
Ładne zdanie.
(17-04-2019, 12:48)Eiszeit napisał(a): [ -> ] Zapytał(przecinek) ile zaoferowała Grossowi za wykonanie zlecenia, czy zastrzegła, że ma nie uszkodzić dziewczyny
Łowca zniknął z radaru. Jego nawigator nie ulega zniszczeniu w momencie śmierci ustroju. Zniknął z radarów, bo nie mają zasięgu. – Język wydawał się być za duży, a przełyk opuchnięty, ciężko było zrozumieć co wybrzęczał. – Enklawa bazuje na zasięgu, otaczają nas żywe urządzenia. Maszyny nie żyją w martwej strefie. Spadli na kondygnację zero – oświadczył i drgnął,
A takie buty. Wcześniej obstawiałem, że Shindler w trakcie "pomocy medycznej" wyłączył łowcy nawigację.
(17-04-2019, 12:48)Eiszeit napisał(a): [ -> ]Roxana zerwała się z krzesła, widząc, co dzieje się z M-0. Mikael pokręcił mechanicznie głową, jego dłonie odwróciły się wierzchem do góry, a palce skurczyły. Nie kontrolował tych odruchów. Zwiotczał, zwieszając się na oparciu krzesła, głowa poleciała do tyłu. Jednocześnie rozświetlił się ekran drugiego laptopa, tablet zamigotał, otwierając okno wiadomości. Olek wziął urządzenie do ręki ze spokojem. Już raz widział to przedstawienie.
„Poszukam aktywnego szybu.”
Spojrzał na tekst, potem na nieprzytomne ciało.
- Zostaw – odezwał się do kobiety, zaglądającej w puste oczy. – Pracuje na odległość.
Mocne zakończenie i nawet nieco zabawne pomijając to, że ciało M-0 balansuje na krawędzi życia.
Pozdrawiam
(17-04-2019, 14:56)Gunnar napisał(a): [ -> ]Żal mi Roxany. Tak poświęca się kosztem własnego zdrowia, choć wcale nie musiałaby tego robić.
Powiem tylko, że jej wątek ma drugie dno
(17-04-2019, 14:56)Gunnar napisał(a): [ -> ]Nie wiem czy nie lepiej w ostatnim zdaniu brzmiałby czas teraźniejszy "potrafi"
Dobry pomysł, poprawiam.
(17-04-2019, 14:56)Gunnar napisał(a): [ -> ]Mocne zakończenie i nawet nieco zabawne pomijając to, że ciało M-0 balansuje na krawędzi życia.
Moje opisy są dość sugestywne, ale muszę zaznaczyć, że jego ciało jest w taki sposób wykańczane od lat. To przykre, ale można stwierdzić, że skrajne niedożywienie i wyczerpanie to w zasadzie naturalny stan ciała. Znajdzie się jeszcze w naprawdę podbramkowych sytuacjach
Pozdrawiam
(22-04-2019, 16:45)Eiszeit napisał(a): [ -> ] Miała wrażenie, że jej język jest za duży, żeby zmieścić się w ustach. Czuła, że ma szorstkie i popękane wargi. Gdyby zaczęła skubać zębami słoną skórę, na pewno by je rozkrwawiła.
Może się powtarzam, ale twoi bohaterowie są tacy... ludzcy. W fantasy można zostać przebitym mieczem czy dźgniętym sztyletem, ale takie niuanse nie "przeszkadzają" bohaterom. Bardzo podoba mi się ten naturalizm.
(22-04-2019, 16:45)Eiszeit napisał(a): [ -> ]Mechanicy komunikowali się za ich pomocą z sortem Trzecim w razie utrudnień w (przy?) renowacji.
Dałoby się tu uniknąć podwójnego "w"
(22-04-2019, 16:45)Eiszeit napisał(a): [ -> ]Skręcili w szeroki korytarz prowadzący do galerii handlowej, na końcu były obrotowe drzwi.
Można by było podzielić w miejscu przecinka.
(22-04-2019, 16:45)Eiszeit napisał(a): [ -> ] Gigantyczny budynek stanowił osiedle mieszkalne eksterminowane ponad sto dwadzieścia lat wcześniej.
Grubo. A tak w ogóle to jaki mamy rok? Albo choćby wiek?
(22-04-2019, 16:45)Eiszeit napisał(a): [ -> ]Galeria stanowiła podstawę osiedla, (kropka?) nad nią, na planie kwadratu wyrastały budynki mieszkalne.
(...)
Dziewczyna zapytała (przecinek) co miał zamiar zrobić, ale ją zignorował.
(22-04-2019, 16:45)Eiszeit napisał(a): [ -> ]- Adrian Gross, Sort numer Dziewięć – warknął desperacko i syntezator przestał gadać.
Aż wróciłem sobie do 2 rozdziału. Choć poznając Adriana i legendę nie dało się odeprzeć wrażenia, że to nie legenda
(22-04-2019, 16:45)Eiszeit napisał(a): [ -> ]„Adrian Gross, status – Łowca. Służba czynna -> zmieniono na status / Zaginiony -> zmieniono na status / Poległy w czasie wykonywania obowiązków zawodowych. Karta zaktualizowana. Karta zamknięta.”
Łowca przyglądał się temu przez dwanaście sekund. Ekran zamigotał, syntezator podziękował za skorzystanie z komunikatora i zamilkł. Przez chwilę mężczyzna nerwowo przeskakiwał oczyma pomiędzy soczewką kamery, a klawiaturą. Nie docierało do niego, co właśnie przeczytał.
- Skurwiele – warknął i prawie rozwalił czujkę, przyciskając do niej identyfikator. To co stało się później było prologiem do koszmaru. Alarm zaczął wyć, a czerwona dioda wbudowana w róg urządzenia zamigotała długimi, czerwonymi seriami.
UŻYTO NIEAKTYWNEGO IDENTYFIKATORA. OSTRZEŻENIE, UŻYTO NIEAKTYWNEGO IDENTYFIKATORA
No to ładnie mu podziękowali za służbę.
Dobry, dynamiczny opisu ucieczki.
(22-04-2019, 16:45)Eiszeit napisał(a): [ -> ]Poduszki poruszyły się, kiedy ze środka jeden po drugim zaczęły wyłazić karaluchy.
Fajny motyw, choć zastanawiam się, czy żywiące się odpadkami przetrwałyby 120 lat.
(22-04-2019, 16:45)Eiszeit napisał(a): [ -> ]Zapomniał się i chwycił opaskę na nadgarstku. Znieruchomiał, wpatrując się w palce wsunięte pod zacisk. Prawie stracił kontrolę. Prawie ją zdjął.
Już wcześniej zwróciłem uwagę na ten motyw. Ciekawe co oznacza ta opaska.
(22-04-2019, 16:45)Eiszeit napisał(a): [ -> ]Słyszała jak Łowca ciskał się w pomieszczeniu, bała się tego, co miał w sobie. Usiadła na ziemi, wyłapując pojedyncze odczucia. Desperację, lęk, wściekłość, poczucie nicości, nieświadomość, gniew i frustrację. Po raz kolejny zastanowiła się, ile razy czuła podobnie.
Coś czuję, że Adrian zostanie zresocjalizowany
Kiedyś planowałem, że takim typem bohatera (zły nawrócony na dobro) będzie u mnie hrabia Gunnar. Ale jego postać rozwinęła się w zaskakujący dla mnie samego sposób.
Pozdrawiam
(23-04-2019, 20:39)Gunnar napisał(a): [ -> ]Może się powtarzam, ale twoi bohaterowie są tacy... ludzcy. W fantasy można zostać przebitym mieczem czy dźgniętym sztyletem, ale takie niuanse nie "przeszkadzają" bohaterom. Bardzo podoba mi się ten naturalizm.
Dziękuję. Bardzo zależało mi na takim stanie rzeczy, dlatego tym bardziej cieszę się, że to zauważasz.
(23-04-2019, 20:39)Gunnar napisał(a): [ -> ]Grubo. A tak w ogóle to jaki mamy rok? Albo choćby wiek?
Około 2300 roku
(23-04-2019, 20:39)Gunnar napisał(a): [ -> ]Aż wróciłem sobie do 2 rozdziału. Choć poznając Adriana i legendę nie dało się odeprzeć wrażenia, że to nie legenda
Mam nadzieję, że opis w drugim rozdziale nie był zbyt nachalny i nie wskazywał od razu na możliwy rozwój wydarzeń
Nie mogłam sobie odpuścić Dziewiątki, zbyt szeroki motyw do rozwinięcia
(23-04-2019, 20:39)Gunnar napisał(a): [ -> ]No to ładnie mu podziękowali za służbę.
Coś czuję, że Adrian zostanie zresocjalizowany
Jedno napędza drugie
(23-04-2019, 20:39)Gunnar napisał(a): [ -> ]Fajny motyw, choć zastanawiam się, czy żywiące się odpadkami przetrwałyby 120 lat.
Kiedyś przeczytałam, że karaluchy mogłyby przetrwać wybuch bomby atomowej
Poczytam więcej na ten temat i po głębszym researchu zdecyduję, czy zostawiać ten motyw, czy jest zbyt naciągnięty.
Naniosłam wszystkie propozycje interpunkcyjne i uniknęłam powtórzenia w zaproponowany sposób. Dzięki za szeroki komentarz i zainteresowanie
Pozdrawiam
Olek przestał przecierać twarz i wypuścił głośno powietrze. Czuł jak kant parapetu wbija mu się w lędźwie, ale to ignorował. Wszystko wydawało się nierzeczywiste. Kobieta siedziała na brzegu łóżka, wpatrzona w bose stopy. Przyciskała je płasko do podłogi, aż zbielały końcówki palców. Jedno nie patrzyło na drugie, wyraźnie czując dysonans między sobą.
- Musisz mi to powtórzyć jeszcze raz. – Mężczyzna przesunął ramiona do tyłu i chwycił parapet dłońmi. Wcisnął kciuki pod spód i raz za razem dawał upust sile, mając wrażenie, że jeżeli nie spuści ciśnienia z głowy, w końcu wybuchnie. Tworzywo zaskrzypiało pod zaciśniętymi dłońmi, kiedy się odezwała.
- Oswajam trucizny. Mówiłam. Olek, ty nigdy nie chciałeś tego słuchać. Nie rozumiałeś, co do ciebie mówię. – Cały czas używała tego samego argumentu. Jedynego jaki miała na swoją obronę. Mężczyzna cyknął językiem i skrzywił wargi w czymś, co kiedyś pewnie mogło być uśmiechem. Kiedy mówiła do niego w taki sposób czuł się jak toporny głupek, zbyt ciemny, żeby cokolwiek mu tłumaczyć. Zaraz po tej refleksji nachodziła następna, że w mniemaniu Roxany mógł być na tyle nieistotny, że nie zasługiwał na żadne tłumaczenie. Może to wszystko między nimi było bardziej puste, niż przewidywał. Przynajmniej z jednej strony. Spuścił głowę, ciężko wydmuchując powietrze przez nos.
- Powtórz mi jeszcze raz. Te zmiany – doprecyzował. Poruszyła się niespokojnie i niecierpliwie, ale pozostała na miejscu. Otuliła się ciaśniej szlafrokiem.
- Mam sztuczną nerkę. Lewa nie poradziła sobie z filtracją toksyn. Wątrobę częściowo wyposażoną w bardziej wydajne receptory, szczątkowo zachowaną naturalną tkankę. Wypaczony układ immunologiczny, otępiony na działanie alergenów, substancji toksycznie czynnych i trujących. Nie jestem zdolna do utrzymania ciąży – wyrecytowała, każde słowo wymawiając coraz ciszej. Bezwiednie zacisnęła uda pod szlafrokiem, jakby próbowała utrzymać między nimi to, czego od dawna tam nie było. – Olek. To całe moje życie. Te badania są najważniejszą rzeczą, jaką mam. Dla której żyję. Mogłam pomóc tej dziewczynie tylko dzięki umiejętnościom, które posiadam. Nie widzisz, że to było zasadne? – zapytała i poczuła gniew, słysząc, że jej głos brzmi rozpaczliwie. Olek się nie odzywał. Poruszył potężnymi ramionami i zaczął wyłamywać sobie palce.
- Myślałem, że po tobie. Nie wiedziałem co się z tobą dzieje. Leżałaś tutaj siedem godzin i było tylko gorzej. – Pokręcił głową i na chwilę wysunął żuchwę do przodu. Przygryzł język. – Gdybyś powiedziała cokolwiek, to bym się nie martwił – podsumował. Poza dezorientacją i strachem najbardziej uwierał go fakt, że kobieta kompletnie zignorowała jego potencjalne odczucia. Płytko. To słowo cały czas rozpychało się w jego głowie, niosąc za sobą prawdę, której do tej pory nie widział. Potarł twarz dłońmi, czując na policzkach szorstkość skóry i twarde odciski. – Nigdy się nie zabezpieczaliśmy. Mówiłaś, że masz to załatwione – zauważył. Gdyby wiedział w jaki sposób wygląda to „załatwione”, zrobiłby po swojemu. Nie potrafił określić nowego uczucia, które się w nim pojawiło i wgryzło bardzo głęboko. Poczucie pominięcia było miażdżące, ale pod spodem było coś jeszcze; nie dała mu żadnej szansy na wybór i świadomość. Znowu poczuł się jak zignorowany dzieciak.
- To wczesne poronienia – odezwała się głucho i podsunęła stopy na materac. Objęła jedno kolano ramionami, drugą nogę położyła płasko na łóżku. – Nie sądziłam, że powinieneś wiedzieć.
- Ile? – zapytał od razu i zdziwił się, słysząc własny głos. Było w nim jakieś obce brzmienie. Roxana długo nie odpowiadała.
- Jedno z pewnością. Drugie mogło być twoje, albo Grossa. Ale to nie ma żadnego znaczenia – powiedziała, a on poczuł, że wbiła te słowa w bardzo miękkie miejsce, mordując coś ważnego.
- To dziecko….
- Płód, Olek. To był…
- Kurwa. Ten płód, wiedziałaś, że się nie utrzyma. Że nic z tego nie będzie. – Przesunął dłonią po włosach i poprawił poluzowany opatrunek. Formował w ustach to, co chciał powiedzieć i próbował przewidzieć, co się potem stanie. – Myślałem, że jesteś chora z ambicji. Ale ty jesteś po prostu okrutna – stwierdził. Roxana po raz pierwszy spojrzała prosto na niego. Miała wrażenie, że coś między nimi puściło. Bardzo cienka nitka wzajemnego przyciągania pękła prawie bezgłośnie, jakby przecięta ostrymi nożycami. Mężczyzna nie oddał jej spojrzenia.
- Dociągnę to do końca – zaczął – zostanę, bo nie mogę patrzeć, jak mu zależy. – Wskazał głową na salon, w którym M-0 leżał nieprzytomny na krześle. Sztuczny umysł i desperacja wykończyły jego rezerwy późną nocą. Kiedy oczy zgasły w zwiotczałym ciele, Olek przeniósł go na kanapę. Godzinę później blondyn doczołgał się z powrotem do stolika. Pomyślał, że taka determinacja w stosunku do kobiety jest głupotą. I że bardzo dobrze znał podobnego faceta. – Dociągnę ten temat, a potem wysiadam. Będziesz musiała poszukać ochroniarza – skończył i odepchnął się od parapetu. Wyszedł z sypialni, zanim Roxana zdążyła coś powiedzieć. Zamknęła rozchylone usta i została na miejscu, mając wrażenie, że przyrosła do materaca.
Mikael był już przytomny. Na pierwszy rzut oka można było nazwać go nawet chaotycznym. Olek zatrzymał się, słysząc dźwięk dotykowej klawiatury i przez moment nic nie mówił, obserwując jak mężczyzna pracuje. Przeskakiwał oczyma pomiędzy monitorami i co chwilę przesuwał skrzynkę przypominającą router odrobinę w lewo lub w prawo. Wystrzelił ramieniem na bok i sięgnął po tablet, kilkukrotnie przybliżając mapę na ekranie. Mrużył oczy, obliczał, myślał. Biorąc pod uwagę sektor firmy, z którego spadli, mógł z dużą dokładnością określić aktualne miejsce ich pobytu. W przybliżeniu nałożył na mapę rozmieszczenie wind, pozaznaczał trasy, które byłyby najbardziej logicznym rozwiązaniem. Przewidywał, szukał. Potem zaczął rozpisywać współrzędne.
- Mam aktywny szyb – zatrzeszczał i popił to stwierdzenie wodą. Sińce pod jego oczyma przypominały czarne worki. Wyprostował palce i dopadł do drugiego z laptopów. Olek bez słowa zaczął nastawiać kawę. Kiedy wrócił z kubkiem do stolika, Mikael trwał w dziwnym zawieszeniu. Obserwował oba monitory, co jakiś czas rzucając okiem na tablet. Wygiął kręgosłup w nawias i pochylił głowę niżej, wpatrzony w jeden punkt.
- Uruchomili coś. – Spojrzał na mężczyznę. – Uruchomili – powtórzył. Żywa maszyna. Kontakt. Olek usiadł przy nim i zajrzał mu przez ramię, nie widząc, co dokładnie blondyn miał na myśli. Podążył wzrokiem za jego palcem na zaciemniony kwadrat. – Tutaj. – M-0 odwrócił głowę, w oczach miał bezsprzecznie ludzką emocję. – Wiem, jak nadać wiadomość.
(26-04-2019, 09:56)Eiszeit napisał(a): [ -> ]- Oswajam trucizny. (...) Mam sztuczną nerkę. Lewa nie poradziła sobie z filtracją toksyn. Wątrobę częściowo wyposażoną w bardziej wydajne receptory, szczątkowo zachowaną naturalną tkankę. Wypaczony układ immunologiczny, otępiony na działanie alergenów, substancji toksycznie czynnych i trujących. Nie jestem zdolna do utrzymania ciąży – wyrecytowała, każde słowo wymawiając coraz ciszej.
No tego się nie spodziewałem. Trochę przerażające eksperymentowanie na własnym ciele i jednocześnie budzące współczucie - takie zatracenie się w swojej pasji, która może cię zniszczyć. Oryginalna postać.
Sugestywnie opisujesz niełatwe relacje bohaterów.
(26-04-2019, 09:56)Eiszeit napisał(a): [ -> ]- Dociągnę to do końca – zaczął – zostanę, bo nie mogę patrzeć, jak mu zależy. – Wskazał głową na salon, w którym M-0 leżał nieprzytomny na krześle. Sztuczny umysł i desperacja wykończyły jego rezerwy późną nocą. Kiedy oczy zgasły w zwiotczałym ciele, Olek przeniósł go na kanapę. Godzinę później blondyn doczołgał się z powrotem do stolika. Pomyślał, że taka determinacja w stosunku do kobiety jest głupotą. I że bardzo dobrze znał podobnego faceta.
Mocne.
Być może coś mi umknęło, ale nie zauważyłem żadnej literówki. Bardzo dopracowany fragment.
Czekam na więcej
(26-04-2019, 15:14)Gunnar napisał(a): [ -> ]No tego się nie spodziewałem. Trochę przerażające eksperymentowanie na własnym ciele i jednocześnie budzące współczucie - takie zatracenie się w swojej pasji, która może cię zniszczyć. Oryginalna postać.
Dziękuję
Początkowo Roxana powstawała jako bohaterka powieści fantasy, zawodowa trucicielka. Po przeniesieniu postaci do sci-fi chciałam zachować ten motyw, ale potrzebował dopasowania do realiów. Wyszło nieźle
Dzięki za wizytę, pozdrawiam
(29-04-2019, 09:28)Eiszeit napisał(a): [ -> ]Tłuste kwadranse wlokły się jeden za drugim, rozciągając jak ciepła plastelina.
Ładne, artystyczne zdanie.
(29-04-2019, 09:28)Eiszeit napisał(a): [ -> ]Żadne z nich nie powiedziało tego na głos, ale oboje czuli, że już tutaj zostaną. Dziewczyna uznała, że to nie było(by?) takie złe.
(...)
– Potem pomyślałem, że to będzie akt łaski (nadliczbowa spacja) – dopowiedział i przez chwilę rozbrajali te słowa. Oboje wiedzieli, że nie mówił wszystkiego. Frederica nie naciskała, obserwując kolejną serię czerwonego światła.
(29-04-2019, 09:28)Eiszeit napisał(a): [ -> ]- Nie masz oczu ofiary. – Usłyszała i odwróciła głowę w jego stronę. Najprawdopodobniej uniosłaby brew, ale jej twarz zdawała się być sztywna z wyczerpania. Zapytała, co przez to rozumiał.
- Nie ma w nich ogłupienia. Takie spojrzenia przypominają oczy patroszonych cieląt. Nierozumne, proszące o współczucie. Oczekujące odpuszczenia dlatego, że dostali w naturze role ofiar. Każdy jest jednym i drugim jednocześnie. Pytanie z jakimi oczami mu wygodniej – stwierdził, wyciągając nogi przed siebie.
Ciekawy wgląd w psychopatyczny umysł.
Choć tak zastanawiam się, gdzie oni w enklawie bydło chowali
Chów bydła jest bardzo przestrzenno i wodochłonny. Już teraz w laboratorium można hodować mięso, co prawdopodobnie jest naszą przyszłością - zanik tradycyjnych hodowli na rzecz mięsa z próbówki.
Po prostu zastanawiam się, czy Adrian miał okazję na własne oczy widzieć krowę, czy po prostu wyraża obiegową opinię.
W ogóle ciekawa sprawa w takim megamieście. Czy gdziekolwiek jest jakaś choćby namiastka dzikiej przyrody? Jakieś drzewa, zwierzęta?
(29-04-2019, 09:28)Eiszeit napisał(a): [ -> ]Zaczął wierzyć, ze miło będzie usiąść i po prostu zaczekać, aż winda sama przyjdzie.
W pewnym momencie już obawiałem się, że uśmiercisz łowcę. Trochę dziwne zważywszy, że to psychopata. Jednak zaczynam domyślać się, że jest taką samą ofiarą systemu jak Federica.
Dobre opisy akcji i zwroty fabuły.
Want more
(01-05-2019, 21:50)Gunnar napisał(a): [ -> ]Ciekawy wgląd w psychopatyczny umysł.
Choć tak zastanawiam się, gdzie oni w enklawie bydło chowali
Chów bydła jest bardzo przestrzenno i wodochłonny. Już teraz w laboratorium można hodować mięso, co prawdopodobnie jest naszą przyszłością - zanik tradycyjnych hodowli na rzecz mięsa z próbówki.
Po prostu zastanawiam się, czy Adrian miał okazję na własne oczy widzieć krowę, czy po prostu wyraża obiegową opinię.
W ogóle ciekawa sprawa w takim megamieście. Czy gdziekolwiek jest jakaś choćby namiastka dzikiej przyrody? Jakieś drzewa, zwierzęta?
Nie sądzę, żeby zobaczył obrazki z rzeźni na własne oczy, ale na pewno oglądał materiały, z których szczegółowo wynika co i jak
Najbardziej "zielono" jest na samej górze. Nie ma naturalnych rezerwatów przyrody, parków itp., wszystko zostało wyhodowane sztucznie i stanowi element estetyki miasta, wkomponowany w otoczenie. Samo mięso jest towarem luksusowym, zwłaszcza te hodowane w miarę naturalnie (nie w warunkach laboratoryjnych, ale na sztucznej paszy itp.). Wykorzystuje się je rzadko i za duże pieniądze - tym samym też tylko "góra" pozwala sobie na takie zachcianki. Na niższych kondygnacjach można spotkać bezdomne psy i koty. Funkcjonują hodowle zwierząt rasowych, ale ras jest znacznie mniej niż dzisiaj i to również jest towar luksusowy
(01-05-2019, 21:50)Gunnar napisał(a): [ -> ]W pewnym momencie już obawiałem się, że uśmiercisz łowcę. Trochę dziwne zważywszy, że to psychopata. Jednak zaczynam domyślać się, że jest taką samą ofiarą systemu jak Federica.
W pierwszym odruchu poczułam zaskoczenie, bo myślałam, że raczej wolałbyś taki przebieg wydarzeń
Naniosłam wszystkie poprawki.
Dzięki za wizytę i pozdrawiam
(02-05-2019, 07:18)Eiszeit napisał(a): [ -> ] (01-05-2019, 21:50)Gunnar napisał(a): [ -> ]W pewnym momencie już obawiałem się, że uśmiercisz łowcę. Trochę dziwne zważywszy, że to psychopata. Jednak zaczynam domyślać się, że jest taką samą ofiarą systemu jak Federica.
W pierwszym odruchu poczułam zaskoczenie, bo myślałam, że raczej wolałbyś taki przebieg wydarzeń
Gdy się go na początku poznaje, czytelnik myśli "Jak długo główni bohaterowie będą się z nim męczyć zanim epicko zejdzie z tego świata?"
Ale odkąd zaczyna zdradzać pewne ludzkie odruchy, zwycięża ciekawość "czy przejdzie na jasną stronę mocy?"
PS: Dzięki za wyjaśnienia o roślinach i zwierzętach.
Teraz nawet sobie pomyślałem, że w ramach prania mózgi i odczłowieczania w celu eliminacji ludzkich odruchów, puszczali łowcom różne świństwa, także sceny uboju zwierząt.
(03-05-2019, 20:30)Eiszeit napisał(a): [ -> ]Po zjechaniu na trzecią platformę byli już jedynym pojazdem na drodze.
Intuicyjnie wiadomo o co chodzi ale formalnie brzmi jakby pasażerowie byli pojazdem.
(03-05-2019, 20:30)Eiszeit napisał(a): [ -> ]Roxana poinformowała go, że wykona nadwyżkę do jego kolejnej wypłaty.
Może: Roxana poinformowała go, że
wyrówna mu to przy kolejnej wypłacie.
(03-05-2019, 20:30)Eiszeit napisał(a): [ -> ]- Cały czas się przemieszcza – wyjaśnił. Czerwona kropka(przecinek) oznaczająca nawigator Grossa(przecinek) przesuwała się ku górze od kilkudziesięciu minut.
Nie wiedząc(przecinek) co powinien zrobić, zaczął lokalizować telefon, z którego dostarczono wiadomość.
- Gatunek został stworzony przez Rząd na przełomie dwa tysiące dziewięćdziesiątego i dziewięćdziesiątego pierwszego roku. Założeniem był tani projekt militarny, bazujący na połączeniu zwierzęcego instynktu i ludzkiej motoryki, charakteryzujący się dużą odpornością fizyczną i stosunkową łatwością sterowania. Dwukrotnie wykorzystano testową populację w niewielkiej skali i okazało się, że projekt nie spełnia swojej funkcji. Tresura okazała się niemożliwa, a wpływ na układ neuronalny lub genotyp kończył się śmiercią, albo upośledzeniem ustroju. Wszystkie osobniki projektu delegowano na dół w celu utylizacji. Kondygnacja zero nie była już wtedy zamieszkiwana przez ludzi, Enklawa miała pełne dwie platformy i rozbudowywała trzecią. Problem wygenerował się cztery lata później. Podczas eksterminowania pierwszej kondygnacji na potrzeby stworzenia Sortu odkryto, co dzieje się niżej. Kilku testowych materiałów nie udało się efektywnie zutylizować. Nie zostały przeprowadzone badania mogące wyjaśnić, dlaczego tak się stało. Osobniki były nieodławialne. Niepozbawione funkcji rozrodczych zaczęły się rozmnażać i dostosowywać do warunków panujących na dole. Utraciły zmysł wzroku, jednocześnie rozwijając słuch do ponadprzeciętnego stopnia. Nieustannie mutujący genotyp doprowadził do wykształcenia innych cech, zwiększających szanse na przetrwanie w narzuconych warunkach. Gatunek jest padlinożerny. Próba powtórnej utylizacji, najprawdopodobniej przy użyciu silnej chemii byłaby niemożliwa. Środowisko skażone na długie lata uniemożliwiałoby jakiekolwiek prace renowacyjne. Ich liczba została absurdalnie ograniczona z uwagi na gatunek, ale stosunkowo szybko Rząd wpadł na pomysł jak można wykorzystać zaistniałą sytuację. Na dole sortowi żołnierze pozbywają się wszystkich ciał utylizowanych przy eksterminacjach, niektórych rekrutów, materiałów szkoleniowych, ofiar zleceń i manipulacji rządowych. Gatunek wykorzystany w takiej formie spełnia lepszą rolę niż pierwotna, do której został wyhodowany. Problem pojawia się w momencie, kiedy utkniesz tam, jeszcze żyjąc – wyjaśnił.
Mocne. Fajny motyw, realistyczne wyjaśnienie i kolejny rządowy udano-nieudany eksperyment.
Tylko jedna uwaga do czasu.
Akcja dzieje się ok 2300 roku.
Wcześniej pisałaś że budynek w którym ukryli się Adrian i Federica (gdzie były karaluchy) został eksterminowany 120 lat wcześniej - czyli ok 2180 roku. Tymczasem tutaj mamy, że gatunek został stworzony w latach 2090/2091 i już wtedy kondygnacja zero nie była zamieszkiwana.
Pozdrawiam