Najzabawniejszą sprawą w tej jałowej debacie jest to, jak palacze zaciekle bronią trawki i twierdzą, że to nie szkodzi i w ogóle nie ma wad
Może i nie niszczy wątroby jak alkohol, a płuc jak fajki... oczywiście mówię o czystym tawarze, bo chyba nikt nie wierzy, że takowy pali? Jeśli macie swój krzaczek to tak, ale dealerzy fundują Wam opary lakieru do włosów, ołowiu i masy innych rakotwórczych substancji. Wobec tego faktu - trawa jest o wiele bardziej szkodliwa niż alkohol. Legalizacja by to zmieniła, nie mogę zaprzeczyć.
Ale wracając do tematu - może i nie szkodzi fizycznie, ale za to z mózgu robi siano. Zaraz powiecie, że co ja mogę wiedzieć, ale w tym punkcie akurat mogę. Znam wielu ludzi, którzy palą, również kilku, którzy palili i przestali. Ci drudzy mówili mi jedną rzecz - totalnie nie warto w to wchodzić, tylko kasę się traci. Owszem, efekty u nich były różne - jednego nic nie brało, drugiego tak "w normie", trzeci miał bad tripy, a czwarty nie pamięta pół roku swojego życia. Ci pierwsi to o wiele szersza grupa. Są to ludzie, którzy palą raz na jakiś czas, codziennie, od niedawna, od wielu lat itd; ludzie, których znam już kilka ładnych lat, znałem gdy nie palili, albo dopiero zaczynali palić. I to, drodzy palacze, umożliwia mi wyciąganie wniosków, co do skutków. Bo stoję sobie z boku, na trzeźwo, a ci ludzie się zmieniają. Bynajmniej nie na lepsze
Po twardszych organizmach albo okazyjnych palaczach z mały stażem niemal nie widać. Ale są ludzie, którzy kiedyś byli ok, a teraz mają zwis na wszystko, nie da się z nimi już tak pogadać jak kiedyś - niektórzy mają takie dziury w głowie, jakby IQ im spadło o 50%. Wierzcie lub nie, ale wytrawnego palacza trawy można poznać po rozmowie równie łatwo, jak alkoholika po czerwonym nosie i przepitej mordzie. Zresztą skąd się niby biorą twierdzenia, że umysł się tak cudownie otwiera po zapaleniu blanta? Ano właśnie z tego, że dzieje się rzecz dokładnie odwrotna - to właśnie na skutek palenia mózg się zamyka i dopiero po joincie wskakuje na właściwe tory. U jednych jest to bardziej widocznej, u innych mniej - ale czy tak samo nie jest ze skutkami/uzależnieniem od alko czy fajek?
Dlatego właśnie jestem przeciw legalizacji. Ja wiem, że palacze się do tego nigdy nie przyznają, ale fakt jest faktem - trawa niszczy psychikę. Powoli i pozornie niegroźnie, ale skutecznie. Uzależnić też się da, wbrew temu co mówicie - wystarczy popalić na tyle, by właśnie mózg zbić z tropu, zamknąć go. THC utrzymuje się w organizmie chyba pół roku, albo dłużej. A jeśli tylko blant otwiera umysł, to jak tu wytrzymać długie miesiące z ociężałymi myślami? Bo uzależnienie jest przede wszystkim psychiczne, to chyba tylko alkohol z tych wszystkich uzywek lekkich uzależnia fizycznie. Druga sprawa - to co pisałem o ludziach mających zlew na wszystko. Sami potwierdzacie to zjawisko zresztą. Są to najczęściej ludzie w okolicach gimnazjum-liceum-początek studiów. I niestety wygląda to tak, jak można się spodziewać - Ci ludzie najbardziej ze wszystkiego leją na szkołę. Niektórzy z nich nawet nie podeszli do matury, inny zdali, bo zdali, ale na studia iść nie zamierzają - piją i palą blanty zamiast tego. Nawet ludzie, którzy zawsze byli ambitni i bardzo zdolni teraz nagle budzą się, bo chcieli iść na medycynę, prawo i okazuje się, że lipa - bo pewne kluczowe rzeczy olali. No ludzie, to są autentyczne sytuacje, z którymi się spotykam. Dać dzieciakom maryśke w majestacie prawa, w dodatku czystą, a więc zakładam mocniejszą i to stanie się prawdziwą plagą. Pewnie faktycznie konsumpcja ogólnie by zmalała z czasem, ale teraz jest na trawe taka moda, że przez pierwszy rok, czy dwa 80% młodych ludzi by jarało, a ich spory odsetek traciłby swój potencjał i perspektywy w sposób opisany wyżej. Serio, z ludzi, którzy palą nie znam nikogo, kto miałby w obecnej sytuacji perspektywy na przyszłość. I mogę się założyć, że część z nich jednak osiągnie wiele - ale już wtedy palić nie będzie.
Więc proszę mi nie mówić, że gówno o tym wiem i trawa jest bez skaz. Trochę obiektywizmu proszę. Ja też muszę powiedzieć, że osobiście wolę ludzi zjaranych, niż pijanych - lepiej jak ktoś siedzi i zamula, albo zjada wszystkie czipsy, niż chce mi dać w ryj