12-04-2012, 19:21
Zastygam w bezruchu, nie obwiniam się już, nie mrugam, a pytania zarezerwowałam na inne czasy. Świat nie ma już posmaków i nie chcę wiedzieć, czy kiedykolwiek będzie je miał. Wszędzie widzę dziewczynki w białych podkolanówkach. Nawet mój sąsiad nosi różową koszulkę i plisowaną spódniczkę. Pan spod dwójki bawi się w klasy z panem spod czwórki, a pani spod jedynki skacze na skakance. Dzieci opanowały świat i śmieją się wielkimi ustami, używają mamimych szminek, wkładają ich sukienki oraz za duże buty, a potem chodzą i potykają się na schodach. Chłopcy czasem są chłopcami i wchodzą na drzewa, strzelają do gołębi z pistoletów na kapsle, zbierają komiksy i wspólnie je oglądają, znacząc brudnymi palcami stronice. Panie, te opasłe, liżą lizaki; panie, te chude, biegają wte i wewte – robią rewię mody. Kwieciste sukienki, duże dekolty, kapelusze i pióropusze, stringi i bez stringów. Na golasa też można. Plaża blisko.
W mojej kamienicy dzieje się nic, albo nie za wiele – rozmarzone dziewczyny posyłają rozmarzone spojrzenie nierozmarzonym chłopcom. Chłopcy łapią muchy i urywają im skrzydła, a dziewczynki rozpinają bluzeczki, mówiąc że jest gorąco. Zbyt gorąco jak na tę porę dnia. I roku.
Pomiędzy piętrami – pierwszym i drugim – jedna z dziewczynek zaczepia o barierkę; jej policzki płoną. Naprzeciw stoją dwaj chłopcy. Wymachują łukami, mają na oczach maski – są piratami. Chłopcy są chłopcami, więc łapią dziewczynkę a potem gwałcą. Nic szczególnego. Dziewczynka nie krzyczy – zapomniała jak to jest albo stanęło jej coś w gardle. Prędzej to drugie.
W szpitalach leżą ci co myślą, że jest inaczej. Psychiatrzy przyglądają się im spod bujnych czupryn, zerkają na nich spod swych okularów, zaczynają zadawać pytania. Aż w końcu mówią: zamkniemy cię w pokoju o czterech ścianach. Białych i mocnych. Będziesz mógł rysować do woli; będziesz się bawił z samym sobą. Nie pokażemy ci wiele, ale uwolnimy cię od zła. Masz to jak w banku. U nas zawsze jest gwarancja. Dziś na wszystko jest promocja. Wszyscy się bawią. Baw się więc i ty. Ubierz się w strój klowna, umaluj sobie usta, usiądź i rozpłacz się. Tak też można.
Idźcie, ofiara spełniona.
Na rogu trzydziestej i czwartej autobus właśnie zahamował – wielki pisk przeszył powietrze. Pani w czerwonym płaszczu stanęła na środku jezdni. Myślała, że jest aniołem. Rozpostarła ręce, uniosła głowę ku niebu i rozwarła usta.
Miała na policzkach łzy – te wczorajsze i przedwczorajsze, o jutrzejszych zapomniała.
.
W mojej kamienicy dzieje się nic, albo nie za wiele – rozmarzone dziewczyny posyłają rozmarzone spojrzenie nierozmarzonym chłopcom. Chłopcy łapią muchy i urywają im skrzydła, a dziewczynki rozpinają bluzeczki, mówiąc że jest gorąco. Zbyt gorąco jak na tę porę dnia. I roku.
Pomiędzy piętrami – pierwszym i drugim – jedna z dziewczynek zaczepia o barierkę; jej policzki płoną. Naprzeciw stoją dwaj chłopcy. Wymachują łukami, mają na oczach maski – są piratami. Chłopcy są chłopcami, więc łapią dziewczynkę a potem gwałcą. Nic szczególnego. Dziewczynka nie krzyczy – zapomniała jak to jest albo stanęło jej coś w gardle. Prędzej to drugie.
W szpitalach leżą ci co myślą, że jest inaczej. Psychiatrzy przyglądają się im spod bujnych czupryn, zerkają na nich spod swych okularów, zaczynają zadawać pytania. Aż w końcu mówią: zamkniemy cię w pokoju o czterech ścianach. Białych i mocnych. Będziesz mógł rysować do woli; będziesz się bawił z samym sobą. Nie pokażemy ci wiele, ale uwolnimy cię od zła. Masz to jak w banku. U nas zawsze jest gwarancja. Dziś na wszystko jest promocja. Wszyscy się bawią. Baw się więc i ty. Ubierz się w strój klowna, umaluj sobie usta, usiądź i rozpłacz się. Tak też można.
Idźcie, ofiara spełniona.
Na rogu trzydziestej i czwartej autobus właśnie zahamował – wielki pisk przeszył powietrze. Pani w czerwonym płaszczu stanęła na środku jezdni. Myślała, że jest aniołem. Rozpostarła ręce, uniosła głowę ku niebu i rozwarła usta.
Miała na policzkach łzy – te wczorajsze i przedwczorajsze, o jutrzejszych zapomniała.
.
Angelina Els