Dlaczego piszecie?
#16
Piszę, bo lubię. Parę osób dawno temu powiedziało mi, że nieźle mi idzie pisanie, więc to robię. Morał z tego taki: nie chwalić dziecka, bo jeszcze uwierzy.

Najlepiej pisze mi się w nocy. Ewentualnie w dzień, kiedy nie ma nikogo w domu, mam ciszę, spokój i muzykę.
Źle mi się pisze przy ludziach. Ludzie mnie rozpraszają i nie potrafię wtedy napisać nawet jednego zdania.
A największy kłopot mam z początkami. To chyba zresztą nic oryginalnego. Pierwsze kroki są najtrudniejsze, a potem już jakoś to idzie.
Zdarza mi się pisać po piwku lub dwóch i wcale nie uważam, że powinno się tego unikać. Jeśli ktoś ma kłopot z rozluźnieniem się i skierowaniem myśli na fabułę tworzonego tekstu, to robi co może, żeby osiągnąć pożądany stan. Oczywiście, że potem trzeba osiem razy przeczytać co się napisało. Ale przecież zawsze trzeba czytać co się napisało, więc to nie robi wielkiej różnicy. Tongue

Nie wiem czym jest dla mnie pisanie. Mam nadzieję, że okaże się sposobem na życie. Zobaczymy.
~~~ Na emeryturze było nudno ~~~
Wróciłem więc. Tak trochę.
Odpowiedz
#17
To potrzeba ducha.
Bez tego nie ma życia.
To przyjdzie i upomni się o swe prawa.
Więc pisać trza.
Odpowiedz
#18
Hmmm, właściwie to to nie jest moja wewn. potrzeba. Tzn. nie bezpośrednio. Raczej - chcę stworzyć coś pięknego, coś, co było by takie, jakim ja chcę, i coś, co sprawi, że zostanę zapamiętany na wieki - czyli nie tyle sama potrzeba pisania, co potrzeba tego, co powstanie (no i sławy, ale to już inna sprawa). Nie wiem, czy wysłowiłem się wystarczająco jasno, mam trochę zaburzoną percepcję dziś (;
[Obrazek: sygnatka.png]
Odpowiedz
#19
Piszę bo mi się chce, o!
Bo lubię.
Dla pieniędzy.
Żeby przekazać, przedstawić swój sposób myślenia.
Z nudów.
Żeby zrobić coś ze swoimi pomysłami.
By doskonalić warsztat.
Dla pieniędzy.
By zaistnieć.
By mieć z czym kłaść się do trumny.
Dla pieniędzy.
No i może jeszcze dla pieniędzy.

I don't mean to sound bitter, cold, or cruel, but I am, so that's how it comes out.
Odpowiedz
#20
Gdyż ponieważ iż bo tak?
Bo chciałam tańczyć, ale nie zdołałam się nauczyć, więc zaczęłam pisać.
nie jestem zupą pomidorową,
żeby mnie wszyscy mieli lubić
Odpowiedz
#21
Żeby wyrzucić ciężkie myśli z głowy.

Od wyrzucania emocji mam muzykę, a myślenie mi łatwo nie przychodzi - dlatego tak mało piszę Big Grin
Odpowiedz
#22
Bo lubię czytać. Pisanie stało się jakby następnym stopniem wtajemniczenia.
Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubańczykom! Just call me F.
Odpowiedz
#23
Czasem idziesz ulicą i nagle...jest!
Masz już w głowie pomysła!
Dlaczego?
Czort wie.
Ale tak cie wierci, że siadasz i piszesz, bo coś ci mówi, że to będzie to.
Odpowiedz
#24
O sobie mogę powiedzieć, że piszę w celu. Dla mnie ważne jest wniesienie na grunt literatury polskiej tych wartości kulturowych, które są najczęściej uważane za marginalne --- i były za takie w większości dziejów literatury polskiej może poza okresami romantyzmu i Młodej Polski. Katolicyzm, komunizm i judaizm mają się dobrze jako koleiny myśli ma grząskim poletku krajowym i nie mnie iść tym utartym systemowym szlakiem. Żeby być sobą, muszę zapuszczać się na pola leżące odłogiem... ogólna etykietka ezoteryki Zachodu, pod którą podpadają różne odmiany gnozy, hermetyzmu, rodzimowierstwa. W większości epok w Polsce instytucje mecenatu kultury literackiej znajdowały się w ręku katolików, protestantów, żydów, a od okresu oświecenia także racjonalistów, pozytywistów i różnych socyalistów, a to znaczy, że ortodoksja religijna i naukowa kontrolowała oficjalny obieg myśli i piśmiennictwa.

Istnienie rozmaitych "pogaństw" było przez ten obieg negowane i marginalizowane, w każdym razie niemal wykluczone z drukowanej w języku polskim piśmienności jak w żadnym innym kraju i literaturze Europy :exclamation: (no może poza wyjątkiem obiegu brukowego i jarmarcznego, gdzie zachowały się strzępki tychże pod postacią folkloru). Romantyzm i Młoda Polska zwróciły uwagę na ten świat lokalnych mitów, "guślarzy" i "szarlatanów", ale tylko nieliczni jak np. Słowacki i Miciński mieli odwagę sięgnąć głębiej do poważnych podstaw tych wszystkich ezoterycznych tradycji, z której czerpali między innymi włoscy humaniści, Szekspir, Macpherson, bracia Grimm czy Goethe. Niestety ten nurt, mimo iż miał wzmocnić polski mesjanizm narodowy, stał się przez filistrów wszelakich wyśmiany i okpiony. W XX . może z wyjątkiem ludzi związanych z Teatrem Grotowskiego, nie miał szansy się odrodzić i przebić do "kultury wysokiej". Ponieważ leży tak odłogiem prawie nie ruszany --- wszelkie potrzeby licznych przecież konsumentów tej literatury zaspokaja import zagraniczny, to może by go tak warto przeszczepić na grunt polskości? Ile można czytać książek na temat kultury Europy, których autorów nazwiska brzmią z jankeska ? Huh
"Τοῖς ἐγρηγορόσιν ἕνα καὶ κοινὸν κόσμον εἶναι, τῶν δὲ κοιμωμένων ἕκαστον εἰς ἴδιον ἀποστρέφεσθαι."
Ηράκλειτος --- Αποσπάσματα, fragmentum B 89
Odpowiedz
#25
Dla mnie pisanie to możliwość na odcięcie się od rzeczywistości. Mogę przez chwilę żyć życiem moich bohaterów. Poczuć ich emocje. Być kimś innym. Klepanie po klawiaturze czy bazgranie po papierze ( a mam go całe mnóstwo Big Grin) jest jak otwieranie drzwi do innych światów. Tak, wiem że trzeba być realistą i takie tam. Ale ja uważam, że aby nie zwariować, trzeba czasami się oderwać. Mnie męczy fakt, iż moja wyobraźnia jest szybsza od mojego pisania. Gdyby równo szły w tempie to bym już miała tyle pozycji na koncie... Jednak praca palców jest dużo wolniejsza... :/
Największy problem sprawia mi zakończenie powieści. Zawsze gdzieś zostają, zakurzone, w kącie. Albo piszę, piszę i nagle dziura... Jakbym biegła i nagle jakaś wyrwa wyłoniła się przede mną. Mimo tego uwielbiam pisać. Sprawia mi to ogromną radość i jest jedną z tych rzeczy, których nikt nie jest w stanie mi zabrać. Wink
Nie wszyscy mogą być aniołami, ale każdy może być człowiekiem.

Odpowiedz
#26
Czasem jest coś takiego, że przez szereg miesięcy masz zastój twórczy - nic a nic.
Ale czasem pomaga MOBILIZACJA - czyli pozytywne myślenie, że mam coś jednak napisać, bo zbyt dużo czasu minęło od mojego ostatniego kawałka.
Taka samomobilizacja.
To działa.
Czasem dobrze piszę się po kilku piwach, co wszystkim gorrrrąco polecam.
Wtedy NATCHNIENIE zjawia się natychmiast.
Ale nie próbujcie po wódce - to porażka.
Piwo bardzo stymuluje wyobraźnię - mówię poważnie.
Można wtedy płodzić w nieskończonośćSmile
Odpowiedz
#27
Dlaczego piszę... W zasadzie, od kiedy przeczytałam samodzielnie swoją pierwszą książkę, chciałam pisać. Najpierw o bohaterach przeczytanych książek, później już wymyślonych przez siebie. Zdarza mi się mieć bardzo długie przerwy, kiedy nie piszę i nie wiem, jak się podnieść z tego ,,niepisania''. Próbuję się zmobilizować, idzie weekend, będzie czas, spróbuję.
Pisanie zaspokaja moją głowę, z której niektóre myśli po prostu muszę wyrzucić.
Poza tym, to oderwanie się od rzeczywistości, to świat, który istnieje tylko w mojej głowie, a który mogę przelać na papier. Nic nie zastąpi uczucia pojawiającego się po skończeniu opowiadania czy powieści. Tego drugiego uczucia jeszcze nie poznałam, ale jestem pewna, że musi być wspaniałe.
Odpowiedz
#28
Mam swoje marzenia i swoją własną wizję świata. Pisząc mogę je urzeczywistnić. W tych utworach są po prostu prawdziwe.
Też cię kocham.
Odpowiedz
#29
Bo kiedyś uwierzyłam, że mogę. Było to dawno, za czasów młodszej podstawówki, a bodźcem były moje prawie zawsze zawyżone oceny z wypracowań. Dlaczego zawyżone? Ano dlatego, że moja ortografia wołała wówczas (i dalej woła) o pomstę do Nieba. Zaświadczenia o dysekcji jeszcze wtedy oficjalnie nie posiadałam, więc powinnam zebrać całkiem pokaźną galerię jedynek, a tym czasem nigdy nie schodziłam poniżej czwórki. Niby nic, ale dodało mi to wiary w siebie. Potem działały na mnie impulsy. Jakiś obraz, który pojawił się w mojej głowie, myśli kłębiące się gdzieś pod sklepieniem czaszki i niedające w nocy spać... Do tego dochodzi czysta radość tworzenia, świadomość, że ma się nad czymś kontrolę. I oczywiście marzenia, jednak o nich wolę nie mówić głośno.
W księżycowym jasnym blasku
widziałam ciemne krople krwi,
co po twej dłoni na piasek spływały

Odpowiedz
#30
To ja tu nie pisałem nic w tym wątku? Mój egoizm czuje się niedopieszczony.

Ja pisze, bo kiedyś pewna praktykantka w liceum postanowiła w ramach zadania domowego zmusi8ć licealistów do napisania opowiadania o "Ikarze" ]nie, nie nie tym International Ktulu Adorators and Renovators, tylko tym obrazie tego Flamanda(?)]. Zakończone pięknym "bul, bul" opowiadanko rozbawiło.

I to mi chodzi. Bawić, tumanić... Ino przestraszanie mi nie wychodzi. Chyba, że interpunkcją. I wyżycie się, bo myśli nieprzelane na papier to jakieś takie... Jak horda tatarska... To się je przelewa.

No i mam swój własny, mały świat (planeta ziemiopodobna o równiku długości 40097 kilometrów). Nieciekawy, brudny, czasem ciekawy - ale mój.
"Problem w tym, mili moi, że za mało tu kowboi, a za dużo się wypasa świętych krów"
Z. Hołdys, Lonstar, "Countrowersja" 

Kroniki Białogórskie: tom I - http://www.via-appia.pl/forum/showthread.php?tid=2143 (kto szuka ten znajdzie wersję płatną Wink ); tom II - http://www.via-appia.pl/forum/showthread.php?tid=9341.

kronikibialogorskie.pl, czyli najbrzydsza strona www w internetach
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości