Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Bractwo Żywiołów ROZDZIAŁ 1 C.D
#1
C.D http://www.via-appia.pl/forum/showthread.php?tid=8781 ( link do 1 cz. )

-Nie! Zaczekajcie! Proszę! - krzyknął zrozpaczony Arthur- Nie chcę zrobić Wam krzywdy!
Jessika nie chciała go słuchać i chwyciła za rękę siostry, ale Chelsea nie ruszyła się z miejsca. I wtedy Jessika też to zobaczyła. Obie wpatrywały się przerażone w wodną kulę, która unosiła się około metr nad wodą. Patrzyły jak słońce przepięknie odbija się od jej powierzchni, tworząc kolorowe światełka na trawie. Potem obie spojrzały na Arthura, który powoli przesunął uniesioną rękę w ich stronę. Cofnęły się gwałtownie. Kula płynęła do nich w powietrzu. Rudowłosa powoli wyciągnęła drżącą dłoń... Już prawie jej dotknęła... Ale siostra gwałtownie złapała ją za rękę.
- Nie! - krzyknęła Jessika - Zwariowałaś?!
Kula rozbiła się bezszelestnie o trawę, rozchlapując wodę na wszystkie strony.
Chelsea i jej siostra spojrzały na Arthura, który stał dokładnie w tym samym miejscu, jakby to co się teraz stało, było czymś najzupełniej normalnym.
- To... To ty też? - spytała nieśmiało Chelsea.
- Nie... To niemożliwe - mówiła do siebie Jessika.
Rudowłosa spojrzała na Arthura. Turkusowe oczy spotkały szare oczy. On wpatrywał się w nie urzeczony. Ona miała takie piękne oczy...
Chelsea powiedziała cicho:
- A więc ty jesteś jednym z Nas.
Jessika poruszyła się niespokojnie.
- Kim? - spytał zdezorientowany.
- Jesteś Ostatnim Żywiołem.
Odpowiedz
#2
Zaimki osobowe z małych liter.
Cytat:- Nie... To niemożliwe - mówiła do siebie Jessika.
mówiła - czynność ciągła, powiedziała bym wstawiła.
Cytat:Turkusowe oczy spotkały szare oczy. On wpatrywał się w nie urzeczony. Ona miała takie piękne oczy...
Oczy oczy i oczy. On, ona, masło maślane.

Pierwsza rzecz. Skleić trzeba z tamtym. Następną część pisze się w tamtym wątku, a nie zakłada nowy. Jakoś tak bez akcyjnie. Co myślę powiedziałam już wcześniej, następnym razem wklejaj więcej Wink
Pozdrawiam!
you know that we are living in a material world and I'm a material girl.
Odpowiedz
#3
(06-05-2012, 14:50)Charsi13 napisał(a): -Nie! Zaczekajcie! Proszę! - krzyknął zrozpaczony Arthur(.)- Nie chcę zrobić Wam krzywdy!
Znowu ten sam błąd -_-' Brak kropy i spacji przed myślnikiem.
(06-05-2012, 14:50)Charsi13 napisał(a): Patrzyły(,) jak słońce przepięknie odbija się od jej powierzchni, tworząc kolorowe światełka na trawie.
(06-05-2012, 14:50)Charsi13 napisał(a): Ale siostra gwałtownie złapała ją za rękę.
Wiesz, co mnie denerwuje? Ciągle zaczynasz zdania od "ale". To nieładnie brzmi.
(06-05-2012, 14:50)Charsi13 napisał(a): jakby to(,) co się teraz stało, było czymś najzupełniej normalnym.
(06-05-2012, 14:50)Charsi13 napisał(a): - A więc ty jesteś jednym z Nas.
Po co "nas" z dużej litery? o.O

Nie jest wcale lepiej. Nie no - troszkę lepiej, bo choć błędy są, a fragment jest jeszcze krótszy (-_-'), to nie ma tragedii. Taka mała uwaga - kolejne części powinno się dodawać w tym samym temacie Big Grin

Poczekam na ciąg dalszy i zobaczę. Tekst ma potencjał.
Ani czas, ani mądrość nie zmieniają człowieka – bo odmienić istotę ludzką zdolna jest wyłącznie miłość. ~Paulo Coelho



Jeżeli potrzebujesz kogoś, kto przeczyta Twój tekst i podzieli się spostrzeżeniami - pisz na PW. Na pewno odpiszę.
Odpowiedz
#4
Dzięki za uwagi Wink Jestem początkująca i postaram się poprawić te teksty, ale zawsze miałam kłopoty z interpunkcją. Więc te przecinki... No nieważne. Dziękuję, że mnie poprawiłyście(liście) ;P
Odpowiedz
#5
Kochana... Ja też jestem początkująca Smile Nie przejmuj się moimi uwagami - nie staram się być złośliwa, tylko wiesz... no, wiesz Big Grin
Poprawiłyśmy Cię. Lisek nie jest facetem, ja tym bardziej xD

Będę czekać na kolejne części - fajnie by było, jakbyś nie popełniała tych samych błędów - wiedziałabym, że choć trochę pomogłam Smile
Ani czas, ani mądrość nie zmieniają człowieka – bo odmienić istotę ludzką zdolna jest wyłącznie miłość. ~Paulo Coelho



Jeżeli potrzebujesz kogoś, kto przeczyta Twój tekst i podzieli się spostrzeżeniami - pisz na PW. Na pewno odpiszę.
Odpowiedz
#6
ROZDZIAŁ 2

Arthur spojrzał na Chelsea kompletnie zbity z tropu. Spytał nie kryjąc zdziwienia:
- O- Ostatnim Żywiołem?
- No wiesz... - zaczęła Chelsea. - Chodzi o to...
- Nie! - krzyknęła przerażona Jessika. - Nie mów mu! To zbyt niebezpieczne!
Chelsea spojrzała na nią czerwona ze złości, a jej siostra, widząc jej twarz, spuściła potulnie głowę.
- Pozwól, że się przedstawię - Chelsea wyciągnęła dłoń w stronę Arthura. - Jestem Chelsea Collingwood, a to jest moja siostra Jessika.
Arthur spojrzał niepewnie na jej rękę,ale po chwili wahania chwycił ją i potrząsnął.
- Arthur Arterbert. - znów utonął w jej oczach. - Ale o co chodzi z tymi żywiołami?
- Chelsea, nie mów mu, bo... - zaczęła Jessika, ale urwała dostrzegając minę siostry.
- Bo widzisz... My - to znaczy ja i Jessika - należymy do takiego jakby... stowarzyszenia. Bractwa Żywiołów. Ja władam powietrzem, ona ziemią, Colin ogniem, a Ty wodą. - skończyła zarumieniona Chelsea.
- Ale... Nadal nie do końca rozumiem - powiedział cicho Arthur.
Rudowłosa wzięła głęboki oddech:
- Ty jesteś Ostatnim Żywiołem. Nie mogę uwierzyć, że Cię znalazłyśmy. Teraz wreszcie możemy...
- Chelsea! - krzyknęła oburzona Jessika. - Przecież my go w ogóle nie znamy! Nie możemy mu ufać!
Chelsea spojrzała przepraszająco na Arthura, pociągnęła za rękę siostrę i zaprowadziła ją kilka metrów dalej.
- Jess, wreszcie go znalazłyśmy! Wyobrażasz sobie co teraz będziemy mogły robić? Nad czym będziemy mogły panować? Nie możemy przepuścić takiej okazji!
- W takim razie beze mnie! Nie licz na moją pomoc! - krzyknęła zdenerwowana Jessika, i oddaliła się szybkim krokiem.
- Jess.... Jess! - krzyknęła za nią Chelsea.
Arthur patrzył jak postać Jessiki znika wśród wysokich traw. Dosłownie rozpłynęła się w powietrzu.
Chelsea obróciła się w stronę Arthura.
- Wybacz. - szepnęła. - Ona zawsze taka jest. Nigdy nie potrafi mi zaufać. A wszystko przez te tajemnice.
Arthur spojrzał z zakłopotaniem w jej oczy, które powoli zapełniały się łzami.
- Hej! - powiedział i potarł się nerwowo po szyi. - Nie ma powodu do płaczu. Jestem pewien, że jej to przejdzie...
Nie znosił takich kłopotliwych sytuacji.
- Przepraszam. - mruknęła i ciągnęła dalej. - W każdym razie, teraz możemy odprawić wreszcie Rytuał Przejścia.
- Rytuał Przejścia? - spytał Arthur z zainteresowaniem. - A co to takiego?
- Rytuał Przejścia umożliwi nam w pełni panowanie nad naszymi żywiołami. - powiedziała podniecona Chelsea. - Wyobraź sobie... - ściszyła głos do szeptu. - Będziesz mógł panować nad oceanami, morzami, rzekami, nad każdym strumieniem...
- Ale... Jak to jest w ogóle możliwe? - spytał niedowierzająco chłopiec. Przecież ja tylko... No... Robię te kule z wody. - powiedział zawstydzony Arthur.
- Pozwól, że coś Ci wytłumaczę. - powiedziała spokojnie rudowłosa. - My jesteśmy wybrani do tego, aby utrzymywać harmonię na świecie. Każdy podmuch wiatru, każdy, choćby najmniejszy płomień, kwiat rozwijający swe pąki na wiosnę, czy kropelka wody została przekazana nam pod panowanie. Możemy uratować świat od zagłady. Teraz nasza harmonia jest zakłócona, ponieważ do tej pory nie odprawiliśmy Rytuału Przejścia. Dopiero pełny zakres panowania nad żywiołami pozwoli nam na zaprowadzenie spokoju na planecie. - skończyła swoją przemowę Chelsea, z wypiekami na twarzy i szaleńczym błyskiem w oku.
- No dobrze... - powiedział Arthur. - Ale kiedy mamy odprawić ten Rytuał?
- Niestety Rytuał można odprawić jedynie 29 lutego, czyli raz na cztery lata.
- No tak, ale bez twojej siostry nam się to nie uda.
- powiedział zasmucony Arthur.
- Nie martw się. Do tego czasu na pewno uda mi się ją do Ciebie przekonać. - powiedziała z uspokajającym uśmiechem i poklepała go po ramieniu.
Chelsea usiadła po turecku na trawie i wpatrywała się w krajobraz rozciągający się nad łąką. Po krótkiej chwili Arthur przyłączył się do niej. Siedzieli i podziwiali piękne okoliczności przyrody. A było co oglądać. Nad rzeką rósł tatarak a między łodygami pływały małe, brązowe kaczuszki, gdacząc i mocząc dzioby w wodzie. Za rzeką widać było las dzisiaj pełen grzybów, kwiatów i owoców. Spomiędzy drzew wyskoczył nagle zając, który zauważywszy ich w oddali, pokicał wystraszony z powrotem do lasu. Arthur zerwał rosnącą koło niego stokrotkę i włożył ją do ręki Chelsea. Ta uśmiechnęła się i zerwała dla niego fiołka, który pachnął nieziemsko. Arthur znów spojrzał w jej piękne, turkusowe oczy. Chciał, aby ta chwila nigdy się nie skończyła, aby wreszcie mógł uciec od problemów codziennego życia. Zachodzące słońce delikatnie pieściło ich twarze swoimi promieniami. Nigdy nie czuł czegoś podobnego.
- Ojej! - jęknęła Chelsea spojrzawszy na zegarek. - Jest już tak późno. Przykro mi, ale muszę już iść. - powiedziała zasmucona i wstała powoli.
- Nie przejmuj się. - powiedział Arthur. - Wiesz gdzie mnie znaleźć.
Chelsea posłała mu promienny uśmiech i powiedziała:
- Do zobaczenia.
Chłopiec patrzył jak idzie wśród wysokich traw i nagle znika. Wstał, obejrzał się w stronę zachodzącego słońca i ruszył w stronę domu. Zorientował się, że ciągle trzyma fiołka w dłoni. Uśmiechnął się sam do siebie i schował go do tylnej kieszeni.

- Lily? After all this time?
- Always.
Odpowiedz
#7
Dobra. Robi się ciekawie, chociaż nie powiem, żeby jakoś specjalnie trzymało mnie w napięciu. Ale jest nieźle. Ach, te żywioły , też sobie o nich piszę, ale to nieważne. Brakuje mi troszkę odczuć wewnętrznych bohaterów, tekst bazuje gównie na dialogach i jakoś nie mogę sobie wyobrazić scenerii, którą opisujesz dopiero pod koniec.
Poczytaj o konstrukcji dialogów, bo robisz naprawdę głupie błędy.
Cytat:Arthur spojrzał na Chelsea , kompletnie zbity z tropu. Spytał , nie kryjąc zdziwienia:
- O- Ostatnim Żywiołem?
- No wiesz... - zaczęła Chelsea. - Chodzi o to...
- Nie! - krzyknęła przerażona Jessika. - Nie mów mu! To zbyt niebezpieczne!
Chelsea spojrzała na nią , czerwona ze złości, a jej siostra, widząc jej twarz, spuściła potulnie głowę.
- Pozwól, że się przedstawię - Chelsea wyciągnęła dłoń w stronę Arthura. - Jestem Chelsea Collingwood, a to jest moja siostra Jessika.
Arthur spojrzał niepewnie na jej rękę, ale po chwili wahania chwycił ją i potrząsnął.
- Arthur Arterbert. - Znów utonął w jej oczach. - Ale , o co chodzi z tymi żywiołami?
- Chelsea, nie mów mu, bo... - zaczęła Jessika, ale urwała dostrzegając minę siostry.
- Bo widzisz... My , to znaczy ja i Jessika , należymy do takiego jakby... stowarzyszenia. Bractwa Żywiołów. Ja władam powietrzem, ona ziemią, Colin ogniem, a Ty wodą - skończyła zarumieniona Chelsea.
- Ale... Nadal nie do końca rozumiem - powiedział cicho Arthur.
Rudowłosa wzięła głęboki oddech:
- Ty jesteś Ostatnim Żywiołem. Nie mogę uwierzyć, że Cię znalazłyśmy. Teraz wreszcie możemy...
- Chelsea! - krzyknęła oburzona Jessika. - Przecież my go w ogóle nie znamy! Nie możemy mu ufać!
Chelsea spojrzała przepraszająco na Arthura, pociągnęła za rękę siostrę i zaprowadziła ją kilka metrów dalej.
- Jess, wreszcie go znalazłyśmy! Wyobrażasz sobie , co teraz będziemy mogły robić? Nad czym będziemy mogły panować? Nie możemy przepuścić takiej okazji!
- W takim razie beze mnie! Nie licz na moją pomoc! - krzyknęła zdenerwowana Jessika i oddaliła się szybkim krokiem.
- Jess.... Jess! - krzyknęła za nią Chelsea.
Arthur patrzył , jak postać Jessiki znika wśród wysokich traw. Dosłownie rozpłynęła się w powietrzu.
Chelsea obróciła się w stronę Arthura.
- Wybacz - szepnęła. - Ona zawsze taka jest. Nigdy nie potrafi mi zaufać. A wszystko przez te tajemnice.
Arthur spojrzał z zakłopotaniem w jej oczy, które powoli zapełniały się łzami.
- Hej! - powiedział i potarł się nerwowo po szyi. - Nie ma powodu do płaczu. Jestem pewien, że jej to przejdzie...
Nie znosił takich kłopotliwych sytuacji.
- Przepraszam - mruknęła i ciągnęła dalej. - W każdym razie, teraz możemy odprawić wreszcie Rytuał Przejścia.
- Rytuał Przejścia? - spytał Arthur z zainteresowaniem. - A co to takiego?
- Rytuał Przejścia umożliwi nam w pełni panowanie nad naszymi żywiołami - powiedziała podniecona Chelsea. - Wyobraź sobie... - ściszyła głos do szeptu. - Będziesz mógł panować nad oceanami, morzami, rzekami, nad każdym strumieniem...
- Ale... Jak to jest w ogóle możliwe? - spytał niedowierzająco chłopiec. - Przecież ja tylko... No... Robię te kule z wody. - powiedział zawstydzony Arthur. [zbędne]
- Pozwól, że coś Ci wytłumaczę - powiedziała spokojnie rudowłosa. - My jesteśmy wybrani do tego, aby utrzymywać harmonię na świecie. Każdy podmuch wiatru, każdy, choćby najmniejszy płomień, kwiat rozwijający swe pąki na wiosnę, czy kropelka wody została przekazana nam pod panowanie. Możemy uratować świat od zagłady. Teraz nasza harmonia jest zakłócona, ponieważ do tej pory nie odprawiliśmy Rytuału Przejścia. Dopiero pełny zakres panowania nad żywiołami pozwoli nam na zaprowadzenie spokoju na planecie - skończyła swoją przemowę Chelsea, z wypiekami na twarzy i szaleńczym błyskiem w oku.
- No dobrze... - powiedział Arthur. - Ale kiedy mamy odprawić ten Rytuał?
- Niestety Rytuał można odprawić jedynie 29 lutego, czyli raz na cztery lata.
- No tak, ale bez twojej siostry nam się to nie uda - powiedział zasmucony Arthur.
- Nie martw się. Do tego czasu na pewno uda mi się ją do Ciebie przekonać - powiedziała z uspokajającym uśmiechem i poklepała go po ramieniu.
Chelsea usiadła po turecku na trawie i wpatrywała się w krajobraz , rozciągający się nad łąką. Po krótkiej chwili , Arthur przyłączył się do niej. Siedzieli i podziwiali piękne okoliczności przyrody[nie do końca rozumiem]. A było co oglądać. Nad rzeką rósł tatarak , a między łodygami pływały małe, brązowe kaczuszki, gdacząc i mocząc dzioby w wodzie. Za rzeką widać było las dzisiaj pełen grzybów, kwiatów i owoców. Spomiędzy drzew wyskoczył nagle zając, który , zauważywszy ich w oddali, pokicał wystraszony z powrotem do lasu. Arthur zerwał rosnącą koło niego stokrotkę i włożył ją do ręki Chelsea. Ta uśmiechnęła się i zerwała dla niego fiołka, który pachnął nieziemsko. Arthur znów spojrzał w jej piękne, turkusowe oczy. Chciał, aby ta chwila nigdy się nie skończyła, aby wreszcie mógł uciec od problemów codziennego życia. Zachodzące słońce delikatnie pieściło ich twarze swoimi promieniami. Nigdy nie czuł czegoś podobnego.
- Ojej! - jęknęła Chelsea spojrzawszy na zegarek. - Jest już tak późno. Przykro mi, ale muszę już iść - powiedziała zasmucona i wstała powoli.
- Nie przejmuj się - powiedział Arthur. - Wiesz gdzie mnie znaleźć.
Chelsea posłała mu promienny uśmiech i powiedziała:
- Do zobaczenia.
Chłopiec patrzył , jak idzie wśród wysokich traw i nagle znika. Wstał, obejrzał się w stronę zachodzącego słońca i ruszył w stronę domu. Zorientował się, że ciągle trzyma fiołka w dłoni. Uśmiechnął się sam do siebie i schował go do tylnej kieszeni.
you know that we are living in a material world and I'm a material girl.
Odpowiedz
#8
Chelsea - z tego co pamiętam, to w języku polskim imiona są zasadniczo odmienne. Nawet te obcojęzyczne.

Pisać każdy może - jeden lepiej, a drugi gorzej.

Moja twórczość:
Dobry interes
Problem
Dług

Program w którym piszę:
yWriter5 - z własnym tłumaczeniem.
Odpowiedz
#9
Nie zrozumiałam do końca, co masz na myśli, ale jeśli chodzi Ci o odmianę imion, to z obcojęzycznych żeńskich odmieniają się tylko te zakończone na "a".
you know that we are living in a material world and I'm a material girl.
Odpowiedz
#10
(08-05-2012, 21:37)Lisek napisał(a): Nie zrozumiałam do końca, co masz na myśli, ale jeśli chodzi Ci o odmianę imion, to z obcojęzycznych żeńskich odmieniają się tylko te zakończone na "a".
1. Napisałem "zasadniczo", a nie "wszystkie".
2. "Chelsea" kończy się właśnie na "a", co sprawia, że jest to imię odmienne w języku polskim.
3. Charsi13 uparcie nie odmienia imienia bohaterki, której dała to imię.

Pisać każdy może - jeden lepiej, a drugi gorzej.

Moja twórczość:
Dobry interes
Problem
Dług

Program w którym piszę:
yWriter5 - z własnym tłumaczeniem.
Odpowiedz
#11
Dobra, ale zwróć na to uwagę, iż w wymowie tego imienia, ostatnią literką nie jest -a. Twoje uwagi są słuszne, ponieważ w piśmie, rzeczywiście kończy się na -a i teoretycznie mogłoby być odmienne. W praktyce byłoby to jednak trudne.
you know that we are living in a material world and I'm a material girl.
Odpowiedz
#12
Trudne, ale nie jest niewykonalne. Niestety, piszemy po polsku, a w naszej mowie nieodmienione imię, które można odmienić przez przypadki, razi bardzo mocno. Dlatego ja bym w ogóle unikał takiej sytuacji.

A tak nawiasem mówiąc, to wpisanie nazwy klubu jako imię bohaterki to zdecydowanie kiepski pomysł.
Pisać każdy może - jeden lepiej, a drugi gorzej.

Moja twórczość:
Dobry interes
Problem
Dług

Program w którym piszę:
yWriter5 - z własnym tłumaczeniem.
Odpowiedz
#13
Rozumiem, czym się kierujesz, jednak większość osób wie, jak wymawia się imię Chelsea i pewnie większości nieodmienione by nie przeszkadzało.
you know that we are living in a material world and I'm a material girl.
Odpowiedz
#14
(08-05-2012, 22:02)Lisek napisał(a): Rozumiem, czym się kierujesz, jednak większość osób wie, jak wymawia się imię Chelsea i pewnie większości nieodmienione by nie przeszkadzało.
Ja wyznaję zasadę: To, że ja wiem jak coś się robi/wymawia nie oznacza, że wiedzą to również inni. Może wiedzą, może nie wiedzą? Ja na przykład musiałem sprawdzić jak to jest z wymową słowa "chelsea". Różnie z tym bywa, więc lepiej nie zakładać, że "większość osób wie".
Lepiej dmuchać na zimne.
Pisać każdy może - jeden lepiej, a drugi gorzej.

Moja twórczość:
Dobry interes
Problem
Dług

Program w którym piszę:
yWriter5 - z własnym tłumaczeniem.
Odpowiedz
#15
Dziękuję za miłe komentarze. Jeśli chodzi o tą odmianę imion, to brzmiało by to trochę dziwnie... Nienaturalnie. Może z gramatycznej strony byłoby to poprawne, i nie zrozumcie mnie źle, ale nie sądzę, by to było konieczne. W każdym razie dziękuję za uwagi Smile Pozdrawiam.
- Lily? After all this time?
- Always.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości