25-06-2012, 22:09
OPOWIADANIE I - BEZ WYJŚCIA
Otaczają go robaki ponadprzeciętnych rozmiarów, widać, że mają na niego chrapkę. Nie wygląda to dobrze. Próbuje je przegonić wymachując mieczem lecz na niewiele się to zdaje. W końcu jednemu udało się drasnąć go w bark. - To już jest koniec. - Myśli sobie. Pada na ziemie, zaciska mocno powieki i czeka na dokonanie żywota. Czeka i czeka. Trwa to już podejrzanie długo. Otwiera w końcu oczy a przed nimi ukazuje się najdorodniejszy z całego robactwa. - Chcemy zjeść twoją lewą nogę, tylko na nią mamy ochotę. - Przemawia donośnym głosem po dłużej chwili milczenia. Ów osobnik ludzki z niedowierzaniem wpatruje się w bestię. Wyraz jego twarzy zdradza niemałe zakłopotanie. Ośmiela się jednak podjąć dyskusję. - Można wiedzieć, na co jeszcze czekacie? Czyż ma noga nie jest wam dostępna? - Dopytuje. - Chcieliśmy tylko, aby jasnym stało się, iż nie twej śmierci pragniemy. Oczywiście nie możemy zapewnić, że nie nastąpi, jednak nie ona jest naszym celem. - Tłumaczy robak. - Rozumiem. - Odpiera lakonicznie nieszczęśnik. - Niech się stanie.
KONIEC
OPOWIADANIE II - RATUNEK
Remigiusza znaleźli na pół przytomnego. Leżał w sporej kałuży krwi. Niewiele czasu zostało już na interwencję. Wrzucono go na wóz i pognano do najbliższego miasta. Tuż po dotarciu na miejsce, miejscowy lekarz stwierdził, że pacjent ma, co prawda lekkie, ale jeszcze wyczuwalne tętno. Prędko przystąpiono do akcji. Medyk chwycił za łyżkę i wprawną ręką wydłubał Remigiuszowi oczy. Świadkowie doznali szoku. - Co ty, do jasnej cholery, wyprawiasz?! - Krzyknął jeden z nich. - Wydłubuję oczy Remigiuszowi, proszę pana.
KONIEC
Moje pierwsze opowiadania więc proszę o wyrozumiałość.
Otaczają go robaki ponadprzeciętnych rozmiarów, widać, że mają na niego chrapkę. Nie wygląda to dobrze. Próbuje je przegonić wymachując mieczem lecz na niewiele się to zdaje. W końcu jednemu udało się drasnąć go w bark. - To już jest koniec. - Myśli sobie. Pada na ziemie, zaciska mocno powieki i czeka na dokonanie żywota. Czeka i czeka. Trwa to już podejrzanie długo. Otwiera w końcu oczy a przed nimi ukazuje się najdorodniejszy z całego robactwa. - Chcemy zjeść twoją lewą nogę, tylko na nią mamy ochotę. - Przemawia donośnym głosem po dłużej chwili milczenia. Ów osobnik ludzki z niedowierzaniem wpatruje się w bestię. Wyraz jego twarzy zdradza niemałe zakłopotanie. Ośmiela się jednak podjąć dyskusję. - Można wiedzieć, na co jeszcze czekacie? Czyż ma noga nie jest wam dostępna? - Dopytuje. - Chcieliśmy tylko, aby jasnym stało się, iż nie twej śmierci pragniemy. Oczywiście nie możemy zapewnić, że nie nastąpi, jednak nie ona jest naszym celem. - Tłumaczy robak. - Rozumiem. - Odpiera lakonicznie nieszczęśnik. - Niech się stanie.
KONIEC
OPOWIADANIE II - RATUNEK
Remigiusza znaleźli na pół przytomnego. Leżał w sporej kałuży krwi. Niewiele czasu zostało już na interwencję. Wrzucono go na wóz i pognano do najbliższego miasta. Tuż po dotarciu na miejsce, miejscowy lekarz stwierdził, że pacjent ma, co prawda lekkie, ale jeszcze wyczuwalne tętno. Prędko przystąpiono do akcji. Medyk chwycił za łyżkę i wprawną ręką wydłubał Remigiuszowi oczy. Świadkowie doznali szoku. - Co ty, do jasnej cholery, wyprawiasz?! - Krzyknął jeden z nich. - Wydłubuję oczy Remigiuszowi, proszę pana.
KONIEC
Moje pierwsze opowiadania więc proszę o wyrozumiałość.