Ocena wątku:
  • 4 głosów - średnia: 3.5
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
"Poza życiem"
#31
No nareszcie nowy rozdział. Co do błędów to niczego rażącego nie wyniuchałem. największym błędem jest zupełny brak wyrazu postaci. Są płaskie. Ich wypowiedzi nijakie, a opis zachowań skąpy.
Dodaj więcej opisów sytuacji a bedzie ok. No i zastanów się jakie mają być postacie.
"Mroczna" to na prawde za mało.
Odpowiedz
#32
Rozdział IV

W ciemnej izbie znajdowało się tylko polowe łóżko, na którym pogrążona we śnie leżała Maiti. Nie miała żadnych śladów niedawno stoczonej walki - przeniosła się do świata żywych bez uszczerbków fizycznych. W momencie odzyskiwania świadomości przez dziewczynę, drzwi pokoju otworzyły się z cichym jękiem. Niska postać ubrana w szary habit, bezszelestnie weszła do środka.[/p]

- Cieszę się, że w końcu do nas wróciłaś Maiti - powiedział karzeł, zdaje się, szczerze uradowanym tonem.

- Kto? Gdzie ja jestem? - odpowiedziała dziewczyna, najwyraźniej nic nie pamiętając.

- Maiti, to twoje imię. Jesteś w skrzydle szpitalnym, w Żywym Pałacu. Masz iść ze mną, Życie coś tam chce od ciebie.

Dziewczyna grzecznie wstała z łóżka, dziwiąc się, że wykonała polecenie bez najmniejszych oporów. Blask słońca, wpadający przez wysokie, ozdobione misternymi witrażami okna, dobrze oświetlał korytarz, którym podążała za mnichem. Pomiędzy wnękami paliły się czerwone pochodnie, a rozchodzący się z nich zapach przypominał dojrzałe wiśnie. Maiti co rusz obracała głowę we wszystkie strony, podziwiając to obrazy wiszące na ścianach, to ozdobne sceny walk na witrażach, nie mogąc wyjść z zachwytu. Karzeł widział w jej oczach uznanie, ale niestety, nie mógł pozwolić na więcej rozczuleń - Życie bywał niecierpliwy.[/p]
Korytarz okazał się nadzwyczaj długi, szli już z dobrą minutę, gdy w końcu, po zakręcie w lewo ich oczom ukazały się potężne wrota z mahoniowego drewna. Płaskorzeźba wyryta na drzwiach przedstawiała trzy postacie, trzymające dzidy z zatkniętymi na nich głowami wrogów. Jedynym kolorowym elementem sceny, były czerwone proporczyki.[/p]
Mnich, wraz z dziewczyną stanęli przy prawym skrzydle, a te otworzyło się ze zgrzytem, wypełniającym hol echem. Odźwierny ubrany w złotą togę, gestem ręki zaprosił ich do środka. Sala, w której się znaleźli, oszałamiała ogromem - gdyby nie wczesna pora dnia, sklepienie ginęłoby w mroku, a przeciwległy koniec komnaty, pewnie byłby ledwo widoczny w świetle pochodni. Ale teraz, w znacznej odległości, na wprost od wejścia, dało się dostrzec trzy oblane luksusem trony i trzech władców w nich zasiadających.[/p]
Mijając ogromne, jak pnie najstarszych drzew, filary, Maiti dostrzegła czających się za nimi strażników, gotowych bez litości zabić nieproszonych gości. Czarno-złote zbroje promieniały nienaturalnym blaskiem, a miecze sprawiały wrażenie, jakby samym wyglądem mogły unicestwiać. Czarne tarcze ze złotym krzyżem, przez prawie każdego wojownika trzymane w lewej ręce, zdawały się rozpościerać aurę nietykalności. Tylko jeden rycerz odstawał od reszty, będąc odwrotnie uzbrojonym. Sprawiał też wrażenie dziwnie niespokojnego - rzucał ukradkowe spojrzenia to na piedestał, to na kobietę. Maiti jednak nie zwróciła na to większej uwagi, całą jej uwagę pochłonęła wielka trójca. Kobieta nie wiedziała kim są, lecz i tak wydawali się potężni. Moc, która od nich emanowała, onieśmieliłaby najodważniejszych wojowników, a co dopiero taką dziewczynę, jak ona.[/p]

- Długo to trwało, Parseku - odezwał się, siedzący pośrodku najpotężniejszy z władców.

- Wiem, wiem. Dziewczyna dochodziła do siebie, nie marudź - odparł karzeł, najwidoczniej nic nie robiąc sobie z wyższości swojego Pana.

- Możesz odejść. - Życie puścił ostatnią uwagę, mimo uszu. Lubił tego pajaca, choć nieczęsto to okazywał.

- Żegnam jaśnie pana. - Mnich wyszczerzył zęby, po czym odwrócił się na pięcie i szybkim krokiem skierował w stronę wyjścia.

- Maiti, pamiętasz coś? - upewnił się, siedzący po lewej, najsłabszy władca. Dziewczyna w odpowiedzi przecząco pokręciła głową - głos uwiązł jej w gardle.

- Usiądź, proszę - powiedział, po czym machnął na jednego z przybocznych, by ten przyniósł krzesło.

- Pozwól, że przypomnę ci ostatnie wydarzenia. Przynajmniej postaram się, dysponując informacjami, które udało nam się zebrać - znowu odezwał się najpotężniejszy. - Pięć dni temu zostałaś wysłana do Khun, by zdobyć trochę Dawy. Niestety, śmierciary wykryły twoją obecność. Prawdopodobnie wysłano tylko rekrutów, bo nie mieli zatrutych ostrzy - tylko dlatego jesteś tu dziś z nami. Mimo to i tak ledwo ocalałaś, było ich zbyt wielu. Na twoje szczęście te niedoświadczone gnojki zostawiły cię na wpół żywą, myśląc pewnie, że i tak już po tobie. - Życie kłamał, gdyż doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że dziewczyna nie może mu tego wytknąć. Za wszelką cenę, chciał wzbudzić w niej nienawiść do Śmierci. Miała doskonale wyszkolone ciało, ruchy zaprogramowane w podświadomości, trzeba było tylko odpowiednio ukierunkować jej tok myślenia. - Pamiętaj, Śmierć jest bezwzględny. Zrobimy, co w naszej mocy, abyś jak najszybciej wróciła na czynną służbę.

- To wszystko.Możesz teraz udać się do swojej komnaty, odpocząć - dokończył najsłabszy. - Jeśli masz jakieś wątpliwości, karzeł jest do twojej dyspozycji.

- Żegnam - uciął krótko, siedzący po prawej, widząc, że dziewczyna już otwierała usta.

Maiti posłusznie ruszyła w drogę powrotną przez ogromną salę. Na moment zatrzymała wzrok na wyróżniającym się żołnierzu i przez chwilę wydawało jej się, że ten puścił oczko. Kobieta jednak nie zwrócił na to większej uwagi, uznała, że coś musiała sobie wymyślić - niby czemu rycerz miałby do niej mrugać.[/p]
Przed jej komnatą, Parsek odpowiedział na wszystkie zadane mu pytania. Co to jest Dawa, kto to są śmierciary i tym podobne. Maiti wchodząc do celi, podziękowała karłowi za opiekę i rzuciła się na łóżko, zasypiając z głową pełną rodzącej się nienawiści. [/p]
Lovercraft

"Każda godzi­na ra­ni, os­tatnia zabija."
Odpowiedz
#33
Cytat:Kilkanaście godzin po przegranej Maiti, posłaniec Śmierci oznajmił Lakimowi, że w ciągu dwóch dni zostanie odwiedzony przez jego Pana. Celem tej wizyty będzie omówienie istotnych faktów z niedawnej walki.
Kilka godzin przed przybyciem straszliwego gościa zdenerwowanie Lakima sięgnęło apogeum. Nie mógł usiedzieć na miejscu. Chodził z jednego pokoju do drugiego, co chwila zerkając przez okno czy to już.
nieco przeredagowałabym ten fragment, pomijając powtórzenie "godzin", jest nieco nielogiczny - jak jego zdenerwowanie mogło osiągnąć apogeum kilka godzin przed przybyciem gościa, skoro nie wiedział dokładnie, kiedy to będzie? Ale to chyba zwykły czep w sumie Smile
Poza tym ciągle gdzieniegdzie szwankuje interpunkcja, ale całość czytało się dobrze, bez większych zgrzytów. Co prawda zastanowiłabym się, czy te rozdziały nie są nieco za krótkie, jak na rozdziały, ale to już leży wyłącznie w twojej gestii Smile
Czekam na kolejne części, jestem ciekawa, co dalej.
Odpowiedz
#34
No w sumie mogę napisać, że za dwa dni a nie w ciągu i powinno być lepiej, co?;p Też się tak zastanawiałem czy nie są za krótkie, ale stwierdziłem, że to mega opowiadanie nie będzie, więc zostawiłem. Ale, ale piąty rozdział będzie dłuższy, w sumie jest Smile Dzięki za przeczytanie i komentarz
Lovercraft

"Każda godzi­na ra­ni, os­tatnia zabija."
Odpowiedz
#35
Rozdział V

W swojej mglistej postaci Ciemność zaszył się pod sklepieniem sali tronowej, imitując cień rzucany przez filary i z bezpiecznej odległości obserwował zebranych. Trójca Życia przed momentem wyprosiła byłą podopieczną jego przyjaciela, a teraz oddawała się cichej rozmowie, której nie był w stanie usłyszeć. Ryzykując wykrycie, zbliżył się jak mógł, by wyłapać choć część szeptów.[/p]

- Dobrze - odrzekł najpotężniejszy po chwili zadumy. - Pojmać go - dodał, wskazując na wyróżniającego się rycerza.

Ciemność już wcześniej zorientował się, który z przybocznych to Lakim, lecz teraz nie był w stanie zareagować, gdy dwoje żołnierzy pochwyciło chłopaka i postawiło przed obliczem władców.[/p]

- Jestem pod wrażeniem - przyznał szczerze Życie. - Nigdy nie mieliśmy szpiega. Niestety... mój podziw cię nie uratuje.

Już unosił swoje Guan Dao, gdy lord siedzący z prawej, szepnął coś w jego stronę. Pierwszy z trójcy popatrzył na niego ze zdziwieniem, by po chwili wahania, zgodzić się z zasłyszaną sugestią.[/p]

- Tak, masz rację - odrzekł entuzjastycznie. - Do lochu z nim. Egzekucja odbędzie się jutro na placu głównym.

***

Drzwi do komnaty Maiti otworzyły się z impetem. Parsek wpadł do środka, mało nie gubiąc zębów na marmurowej posadzce. Mimo hałasu, którego narobił, dziewczyna nawet nie drgnęła, tylko dalej smacznie spała.[/p]

- Maiti! - krzyknął karzeł i dopiero, gdy dziewczyna podniosła głowę, dodał. - Życie kazał mi niezwłocznie przekazać, że jutro w południe masz stawić się na placu głównym. Wykonasz karę śmierci na szpiclu, którego wczoraj pojmano!

- Co? Czemu ja?

- Pan pewnie uważa, że zabicie szpiega Śmierci pomoże ci wrócić do pełnej sprawności.

- Szpiega Śmierci? - Źrenice rozszerzyły jej się z podniecenia. - Pewnie!

- No, to ja spadam. Możesz kimać dalej.

Parsek wyszedł z komnaty, delikatnie zamykając drzwi i ciesząc się w myślach, że plan Życia szedł jak z płatka. Dziewczyna już była po ich stronie. Karzeł w sumie nie wiedział, czemu jego Panu tak na niej zależy, ale jakoś niespecjalnie go to interesowało. Ważne, że wszystko zmierzało w dobrym kierunku. Uwielbiał, gdy Życie jest w dobrym humorze, stawał się wtedy strasznie hojny - przed oczami już świtał mu obraz młodego chłopca, którego niedawno podziwiał w lochach.[/p]
„Tak, będzie mój.” - Oblizał się na samą myśl.[/p]
Zmierzał właśnie do laboratoriów genetycznych, w których małomówny, drugi z trójcy magią pomagał naukowcom w badaniach. Skrzydło Żywej Genetyki znacznie różniło się od pozostałej części pałacu. Sterylnie białe ściany na każdym kroku ozdobione były nowoczesnymi holo-obrazami, przedstawiającymi najnowsze osiągnięcia badaczy. Karzeł co chwila mijał próżniowo zamykane drzwi, chronione przez zamki skanujące siatkówkę oka. Tabliczki sygnalizowały, jakie badania są aktualnie prowadzone w danym pomieszczeniu; „Ssaki drapieżne”, „Gady”, „Ludzie”. Wszędzie dało się dostrzec kamery czy czujniki ruchu. To skrzydło, aż uginało się pod naporem najnowszych zdobyczy technologii.[/p]
Dwa tygodnie temu, Parsek oddał jednego ze swoich podopiecznych - ładnego chłopca w wieku trzynastu lat - do laboratorium hybryd. Karzeł w mrocznych zakątkach swojego chorego umysłu był pedofilem, ale jego największym, obrzydliwym marzeniem było połączenie człowieka z ptakiem.[/p]

- Witam, doktorze. Jak mój eksperyment? - zapytał, wchodząc do głównego pomieszczenia, ubrawszy wcześniej kombinezon ochronny.

- Niestety, Parseku, tym razem też nic z tego. - Naukowcy Życia wyzbyli się wszelkich norm moralnych, także nie przejmowali się specjalnie preferencjami seksualnymi mnicha. Dla nich ważne były tylko osiągnięcia genetyczne. - Modyfikacja zewnętrzna udała się niemal w stu procentach, niestety, dziecko tego nie przeżyło - dodał po chwili, wskazując na kapsułę tlenową, z której nie usunięto jeszcze zwłok.

Parsek na chwiejnych nogach podszedł do szyby i o mało nie padł na kolana, widząc martwego chłopca. Stopy przekształciły się w ostro zakończone szpony, nogi porosły delikatnymi piórkami, ręce przypominały teraz nielotne skrzydła, a usta, nabrawszy żółtawego koloru, delikatnie ułożyły się w kształt szpiczastego dziobu. Mnich bliski był płaczu, widząc kąsek, który wyślizgnął mu się z rąk.[/p]

- Trudno. Niedługo dostarczę kolejny obiekt i mam nadzieję, że tym razem wam się uda - powiedział siląc się na spokój, mimo to na jego twarzy dało się dostrzec wrzącą w nim rozpacz. - Dziękuję i do zobaczenia.

Opuściwszy laboratoria, skierował kroki do swych ekskluzywnych komnat. Gromadka jego dzieci odpokutuje za rozczarowanie, którego właśnie doświadczył.[/p]

***

Lochy umiejscowione były głęboko pod Żywym Pałacem, to też panował tu niemiłosierny ziąb. Kamienne ściany śliskie od ściekającej wody, lśniły w nikłym blasku pochodni. Te tutaj nie pachniały już tak słodko - ich trupi zapach przyprawiał o zawrót głowy. Strażnik sprawujący pieczę nad więźniami domykał właśnie kraty od celi szpiega, a Ciemność czaił się nieopodal, czekając aż ten wróci do stróżówki.[/p]
Lakim, nawet jeśli został zaskoczony przez materializującą się na środku celi postać, nie dał tego po sobie poznać. Patrzył beznamiętnie w przestrzeń, przeklinając w duchu, że tak łatwo dał się pojmać.[/p]

- Witaj - odezwał się Ciemność. - Jestem przyjacielem Śmierci.

- On też kazał mnie zabić? - Chłopak zastanawiał się czy wieść o tym, że go wykryto, tak szybko się rozniosła.

- Co?

- Wiadro. - Lakim popadł w podły nastrój.

- Jestem tu z jego polecenia - odrzekł spokojnie, postanawiając nie wdawać się w utarczki słowne. - Miałem cię pilnować i pomóc w razie potrzeby.

- No, to gratulację.

- Nie moja wina, żeś jak cymbał trzymał tarczę nie w tej ręce - zdenerwował się Ciemność. - Dobra, dość. Stąd nie ma jak uciec, ale jutro, gdy strażnicy będą wyprowadzali cię na plac, damy nogę. Bądź gotów do natychmiastowego działania, zrozumiano?

- Tak - przytaknął zrezygnowany chłopak, a jego sojusznik rozpłynął się w powietrzu.
Lovercraft

"Każda godzi­na ra­ni, os­tatnia zabija."
Odpowiedz
#36
Cytat:Na moment zatrzymała wzrok na wyróżniającym się żołnierzu i przez chwilę wydawało jej się, że ten puścił oczko. Kobieta jednak nie zwrócił na to większej uwagi, uznała, że coś musiała sobie wymyślić - niby czemu rycerz miałby do niej mrugać.
Może lepiej puścił do niej oczko? / zwróciła

Innych będów albo nie ma, albo ich nie wyłapałam.

Nooo podoba mi się. Coś zaczyna się dziać i zawiązuje się jakaś fabuła. Bardzo podobała mi się wzmianka o badaniach genetycznych. Wogóle cały "światek", który stworzyłeś jest bardzo interesujący. Nadal trochę się w nim gubię, ale zaczynam się powoli oswajać. Tylko o bohaterach nie mogę póki co, za wiele powiedzieć. Byłoby miło, gdybyś w najbliższych rozdziałach trochę się skupił na ich odczuciach, ale to tylko taka sugestia. Przydałaby się też jakaś dyznamiczniejsza scena Wink

Czekam na kolejne rozdziały Smile
Odpowiedz
#37
Rozdział II
Cytat:Ten menelem, którego pan pogonił, był prawdopodobnie tylko materialną powłoką.
- Literówka?
Cytat:-[_]Panie... Nie... Nigdzie nie udało mi się wyszperać informacji na ten temat - odpowiedział zlękniony.
Cytat:-[_]Dobrze - odparł. - Wiesz co to jest Sumu i Dawa?
- Brakujące spacje.

Rozdział III
Cytat:- Dobra, stary durniu, widzę, że się ciebie nie pozbędę - odrzekł po chwili ciszy,
- Bardzo szybko doszedł do takiego wniosku. Zazwyczaj nie mówi się tak po dialogu trwającym kilka sekund.
Cytat:- Tak,[_]tak wiem.
- Brakująca spacja.
Cytat:- Proszę - powiedział Śmierć[,] odwracając się w stronę wyjścia. - Do zobaczenia, przyjacielu.
- Jakoś tak, czy się mylę?

Puki co jest całkiem nieźle, choć nie zmieniam zdania, że część pierwsza podobała mi się najbardziej. Jak będzie ci się chciało to kiedyś pewnie wszystko trochę przerobisz, urozmaicisz kilkoma opisami i będzie na prawdę bardzo dobrze. Masz przyjemny, lekki styl a i poprawność robi wrażenie. Czyta się szybko i płynnie. Historia wydaje się być dość ciekawa i oparta na dobrym pomyśle. Całość odbieram trochę jako karykaturę.
Przeczytam kolejne rozdziały to edytuję tego posta.

Rozdział IV
Cytat:zesna pora dnia, sklepienie ginęłoby w mroku,
- "Wczesna pora" moim zdaniem wystarczy.
Cytat:- To wszystko.[_]Możesz teraz udać się do swojej komnaty, odpocząć - dokończył najsłabszy.
- Brak spacji.

Rozdział V

Cytat:Karzeł w morcznych zakątkach swojego chorego umysłu
- Morczny! Aż się uśmiechnąłem. Literówka.

To by chyba było na tyle. Ostatni rozdział (imho) dość mocno odstaje od reszty, ale według mnie w pozytywny sposób.
Pisz dalej, postaram się być na bieżąco z kolejnymi rozdziałami.
I don't mean to sound bitter, cold, or cruel, but I am, so that's how it comes out.
Odpowiedz
#38
Kas, nie napisałem "do niej oczko", gdyż chwilkę wcześniej jest "jej" i nie chciałem powtarzać. Myślę, że nie ma takiej tragedii bez tego drugiego "jej", co? I tak, literówka.

Sith, masz rację tam.

Dziękuję za komentarze Smile
Pozdrawiam.
Lovercraft

"Każda godzi­na ra­ni, os­tatnia zabija."
Odpowiedz
#39
Rozdział VI

Setki stromych, kamiennych stopni pięło się w górę, niemającą końca spiralą, tak znienawidzoną przez Parseka. Karzeł, jedyne czego miał dość w Żywym Pałacu, to te przeklęte schody, które za każdym razem utrudniały mu dotarcie do swoich przepięknych komnat i do jego cudnych dzieci. [/p]
Pot kapał ze zmarszczonego czoła, a chwytanie się polerowanych, drewnianych poręczy było coraz trudniejsze, mając tak mokre i śliskie dłonie. Na szczęście, do przejścia pozostało tylko kilka stopni i po chwili przed mnichem ukazały się rzeźbione drzwi z czarnego hebanu. Dzieci już dawno pojęły, że lepiej pomóc karłowi przejść ostatnie kilka kroków, dzielących go od łazienki (był wtedy łagodniejszy) - toteż słysząc jego stękania szybko wybiegły z pomocą. Trzymając Parseka pod ramiona, skierowali się do łaźni, szybko mijając przepiękne pomieszczenie, stylizowane na średniowieczne komnaty królów. Klasyczne meble zwieńczały tylko dzieło, tworzone przez znakomitej jakości arrasy wraz ze złotymi zasłonami, zwisającymi do samej marmurowej posadzki. [/p]
Znalazłszy się w wielkiej, miedzianej wannie, karzeł rozkazał dwójce chłopców zrzucić ubrania i dołączyć do niego, by nie tylko kąpielą mógł się rozkoszować. Dzieci, mimo wewnętrznych oporów, wykonały polecenie bez mrugnięcia okiem - nienawidziły tego mnicha, ale był ich panem. Nic nie mogły zrobić, choć najchętniej zepchnęłyby go ze schodów tej przeklętej wieży. [/p]
Ciemność z obrzydzeniem przyglądał się całej scenie, skryty w cieniu rzucanym przez stojący nieopodal parawan. Każdą cząstką siebie czuł wstręt do tego plugawego karła. Ale to nie ze współczucia tym biednym dzieciom chciał go zgładzić. Myśl, że piętnastu młodych chłopców marnuje się w rękach tego popaprańca nie dawała mu spokoju - przecież on, dzięki tym dzieciakom mógł posiąść niemalże wieczną młodość, wtedy nie musiałby się martwić o nic.[/p]
Odczekał, aż chłopcy zaspokoiwszy karła, opuścili łazienkę, po czym zbliżył się bezszelestnie, zachodząc go od tyłu. W chudej dłoni błysnął sztylet.[/p]

- Bądź zdrów - zażartował, chwytając mnicha.

- Co do... - krzyknął Parsek, nim knebel wylądował w jego ustach. Zaraz potem poczuł więzy na rękach i nogach.

- Spokojnie. Zobaczysz kto cię zabił - rzucił Ciemność, widząc jak karzeł wykręca szyję, by dostrzec napastnika.

„A więc taki będzie mój koniec? Zaszlachtowany we własnej łazience z pałą na wierzchu... Pozazdrościć” - myślał Parsek. - „A moje marzenie było już tak blisko spełnienia...” - nawet tuż przed śmiercią, w głowie miał obraz martwego chłopca z laboratoriów.[/p]
Mnich grzmotnął o posadzkę, rzucony przez agresora, łamiąc nos o jedną z nóg wanny. Ciemność przesunął się, by wejść w zasięg wzroku swojej ofiary i z uśmiechem na twarzy wbił zatrute ostrze prosto w serce karła. Jeszcze przez chwilę przyglądał się, jak życie uchodzi z paskudnie zdeformowanego ciała, ale w jego głowie już kłębiły się myśli o zdobyczach wojenny, czekających w komnacie obok.[/p]

- Witajcie - zwrócił się do przestraszonych dzieci, po opuszczeniu miejsca zbrodni. - Lubiliście tego mnicha?

Żaden nie odpowiedział, ale w ich oczach widział głęboko zakorzeniony strach, wręcz nieopisane przerażenie i , jak mu się zdawało, lekkie oznaki radości, spowodowane pewnie śmiercią ich oprawcy. W pewnym sensie im współczuł - przecież nie znały prawie niczego, poza byciem wykorzystywanym przez jakiegoś pedofila-psychopatę, który zniszczył im życie, porywając ich z domów w tak młodym wieku.[/p]

- Gwarantuję, że wasz koszmar się skończy, ale musicie mi zaufać. - Starał się przekonać ich do siebie. - Nie ruszajcie się stąd, a ja niedługo po was wrócę, zgoda?

Ponownie odpowiedziała mu grobowa cisza, ale uznał ją za potwierdzenie, więc tylko uśmiechnął się do chłopców i opuścił komnatę, mając w zamyśle przeszukanie celi Lakima.[/p]

***

Na poszukiwania właściwej celi stracił parę godzin i trochę żałował, że nie wyciągnął tego od karła - na szczęście, teraz to już bez znaczenia, bo właśnie stał przed odpowiednimi drzwiami. Szybko przeniknął przez kratę, osadzoną na wysokości głowy i zmaterializował się w celi. Widząc wystrój wnętrza, zrobił tylko marsową minę i podszedł do jedynego mebla, stojącego w pomieszczeniu - łóżka. W poszewce znalazł zapieczętowany jakąś białą mazią list, którego adresatem prawdopodobnie był Śmierć. [/p]

Panie, udało mi się trochę dowiedzieć o produkcji Dawy. Pośredni Życie jest tu znany ze swoich umiejętności magicznych, którymi wspiera naukowców, zatrudnionych w pałacu, przez co mogli do tego dojść. Z informacji, które zdołałem zdobyć wynika, że ktoś z Khun lub okolic dostarczył im prawdziwego soku lub nawet sadzonki. Niestety, nie mam pojęcia, kto to mógł być. Słyszałem tylko wzmianki o nim. [/p]
Wracając do laboratoriów - jakiś czas temu, uruchomiono badania dotyczące hybryd. Nie jestem pewny, ale prawdopodobnie pierwsze sukcesy mają już za sobą. Nie wiem też, czy badania nad Dawą i mutantami są ze sobą w jakiś sposób połączone, lecz lepiej mieć się na baczności. Ci naukowcy mają naprawdę wielkie możliwości. [/p]
W pałacu nic nie mówi się o NNŻ, zaczynam wątpić w jego udział w tej sprawie, tak samo jak w jego istnienie.”[/p]

Z korytarza dało się słyszeć ciężkie kroki. Ciemność, wciąż się uśmiechając, schował zwitek za pazuchę i znikł w momencie, w którym drzwi stanęły otworem. Strażnik uważnie rozglądnął się po celi, po czym skierował swe kroki w stronę niedawno ograbionego łóżka. Dostrzegł otwartą poszewkę i już miał wrócić, poinformować o tym, że cela szpiega została przez kogoś przeszukana, gdy drzwi zamknęły się z hukiem.[/p]

- Źle zrobiłeś, żeś tu przyszedł - złowieszczo szepnął Ciemność, pojawiając się tuż przed strażnikiem.

Wartownik wyuczonym odruchem sięgnął po miech zawieszony u lewego boku i ciął przeciwnika od dołu, lecz ten zdematerializował się w momencie, w którym ostrze miało rozpłatać mu bok. Zdezorientowany strażnik rozglądał się na boki, poszukując wroga, gdy nagle poczuł cios w okolicach prawej nerki - upuszczając miecz, kątem oka dostrzegł rozmazującą się ciemną postać. Opadł na jedno kolano, próbując złapać oddech i w chwili, w której jego przeciwnik przybrał fizyczną postać, chwycił za nogę, z której miał otrzymać cios. Szybko doskoczył na obalonego przeciwnika, wyciągając zatknięty za pas sztylet.[/p]

- Kim jesteś? - wydyszał, uśmiechając się triumfalnie.

Niestety, to był błąd. Strażnik, czując już słodki smak zwycięstwa, za bardzo się rozluźnił. Ostrze Ciemności jednym uderzeniem zerwało rdzeń kręgowy rywala, na miejscu unieszkodliwiając wroga. [/p]
Lovercraft

"Każda godzi­na ra­ni, os­tatnia zabija."
Odpowiedz
#40
Cytat:„ Panie, udało mi się trochę dowiedzieć o produkcji Dawy.
-Niepotrzebna spacja na początku.
Cytat:Z korytarza dało się słyszeć ciężkie kroki, więc Ciemność, wciąż się uśmiechając, schował zwitek za pazuchę i znikł w momencie, w którym drzwi stanęły otworem.
- Za długie to zdanie jak dla mnie.

Przyznam bez bicia, że robi się coraz ciekawiej.
Czekam na kolejne rozdziały.
I don't mean to sound bitter, cold, or cruel, but I am, so that's how it comes out.
Odpowiedz
#41
Rozdział VII

Łuczywko, stojące na niskim, rozlatującym się stoliku powoli dogasało, więc Lakim z czasem pogrążał się w coraz większych ciemnościach. Rozmyślał nad swoim położeniem i wspominał czasy, w których jego największym problemem był wybór filmu w telewizji. Niby tak bliskich, a jednak tak odległych - minęło raptem kilkanaście dni, a on miał już wszystkiego serdecznie dość. W dodatku teraz, gdy został wykryty, na nic już nie przyda się Śmierci i w sumie bardziej obawiał powrotu do Khun, niż samej egzekucji. Niedawno miał szansę zostać najmłodszym Kapłanem Życiarza, a teraz? Teraz, pewnie jego Pan skaże go, zabierając mu duszę. Zniknie ze świata, tak jak zniknęli jego rodzice. A może tam coś jest? Może odnajdzie rodzinę? Na te pytania ani Śmierć, ani Życie nie znali odpowiedzi.[/p]
Czas spędzony w lochu, dłużył się niemiłosiernie i Lakim po kilku godzinach tam spędzonych stracił rachubę. Nie wiedział, ile pozostało do egzekucji. Nie wiedział też czy plan tamtego tajemniczego człowieka odniesie pożądany skutek. Niby nie przejmował się egzekucją, ale jednak wolał się na niej nie pojawiać - chciał zdobyć więcej informacji dla swojego Pana. Tak, zdecydowanie nie chciał widzieć Śmierci, wpadającego w szał. [/p]
Brutalne spoliczkowanie wyrwało Lakima z niespokojnego snu. Chłopak jeszcze nie do końca się obudził, gdy dwóch strażników chwyciło go pod ramiona i siłą wywlokło z celi.[/p]

- Pora na ciebie, szpiclu - odezwał się jeden z nich, uśmiechając się głupkowato.

Żołnierze puścili go przodem, popychając co chwila na stromych schodach, by obił sobie kolana. Lakim już miał się rzucić na eskorterów, gdy u szczytu dostrzegł Życie - tego, który odwiedził go w Khun. [/p]

- Nawet nie próbuj - rzekł najpotężniejszy, trafnie odczytując zamiary chłopaka. - Możecie odejść - dodał, zwracając się do strażników. - Odprowadzę go na plac.

Strażnicy zasalutowali i skierowali się z powrotem w stronę lochów. Życie skinął ręką, by chłopak się pospieszył i go dogonił. Lakim prędko wbiegł po schodach, zaciekawiony faktem, że sam Pierwszy chciał mu towarzyszyć w drodze na egzekucję. [/p]

- Witaj, Lakimie. - Życie uśmiechnął się, widząc zdziwienie na twarzy chłopaka.

- Skąd wiesz, że to ja, przecież nie widziałeś mnie w Khun?

- Naprawdę myślisz, że przypadkiem znalazłem się pod twoim domem? Że z milionów mieszkańców, akurat ty, czystym przypadkiem, miałeś tego pecha? Zastanów się.

- Ja... Eee. Nie wiem.

- Pomyśl, chłopcze.

- To chyba nie... Co? Nie... Moi rodzice jednak... - Głos uwiązł mu w gardle, gdy pojął sens słów Życia.

- Tak - spokojnie odpowiedział Życie. - Przyszedłem po ciebie, lecz musiałeś zawiadomić Śmierć...

Świat Lakima zawirował. Nie mógł uwierzyć w to, co słyszał. Zawsze uważał rodziców za chodzące ideały, za istne wzory do naśladowania. A teraz, w tej jednej chwili został całkowicie wyprany z uczuć. Wszystko dookoła stało się nic nieznaczącymi barwami. Jakieś słowa, padające z ust Życia, pozbawione były najmniejszego sensu. Myśli kłębiące się w jego głowie po prostu wyparowały. Był wyzuty. Wyzuty ze wszystkiego.[/p]
Po chwili marszu, Życie wprowadził chłopaka na plac, przypominający amfiteatr. Na widowni zasiadło kilku mnichów, wraz z kucharkami i gosposiami, żyjącymi w pałacu. Na scenie stała Maiti oraz towarzyszący jej najsłabszy, który po niewyjaśnionej śmierci karła (dzieci nie pisnęły słowem), przejął jego obowiązek zajmowania się dziewczyną. Maiti, na widok swojej przyszłej ofiary, znacznie się ożywiła - na jej twarz wpełzł uśmiech, a dłońmi pocierała o siebie, by rozgrzać palce. [/p]

- Dobrze. Bez zbędnych ceregieli, Maiti, zabij go - polecił Życie, wkroczywszy na podium wraz z więźniem. - Sztylet. - Machnął na przybocznego, stojącego pod sceną.

Maiti z bronią w ręku zbliżyła się do skazanego. Uniosła jego podbródek, by spojrzeć mu w oczy. Lakim podniósł wzrok i ich spojrzenia zetknęły się w jednym punkcie. Niestety, ani on, ani ona nie rozpoznawali się wzajemnie. Amnezja kobiety na to nie pozwalałą, a wstrząs, jakiego doświadczył młodzieniec, chwilowo odebrał mu zdolność racjonalnego myślenia. Dziewczyna, nie tracąc dłużej czasu, uniosła sztylet, po czym wbiła go w pierś chłopaka, przebijając serce. Chwilę przed wyjęciem rękojeści z jego piersi, poczuła dziwną siłę, która przeszyła jej ciało, pozostawiając za sobą niesprecyzowaną pustkę.[/p]
Lakim” - przetoczyło jej się przez myśl, na moment przed utratą przytomności. [/p]

- Zanieść ją do celi - odezwał się najpotężniejszy. On też poczuł to dziwne - coś. Niestety, nie miał pojęcia, co to było. - Też to poczułeś? - zwrócił się do trzeciego.

- Tak. Coś, jakby... Nie wiem. Śmierć? Tutaj?

- Nie, na pewno nie. Wiedziałbym, gdyby się tu zjawił. To musi... - Zamilkł, a źrenice rozszerzyły mu się ze strachu. - Ten chłopak, on nie był zwykłym szpiegiem. Jak mogłem to przeoczyć?! On miał
w s p o m n i e n i a!

- Skąd wiesz? I... i jakim cudem?

- Zapytał mnie, skąd wiem, że to on. Teraz! Gdy odprowadzałem go tutaj! Jak mogłem tego nie zauważyć?! - z istnym szałem krzyczał najpotężniejszy.

- Przecież to niemożliwe!

- Możliwe - odparł głucho, właśnie zdając sobie sprawę z tego, jak to się stało. - Śmierć jest magiem...

***

Ciemność obserwował egzekucję z okna wieży niedawno zamordowanego mnicha. Bez wyrazu patrzył, jak Maiti wbiła sztylet w pierś dziwnie nieobecnego Lakima. Nie doświadczył żadnego poczucia winy, w końcu chłopak przez własną głupotę dał się złapać. Nawet jeśli był mańkutem, nie mógł tego cholernego miecza trzymać w prawej dłoni? I tak go nie używał.[/p]
Odwrócił się na pięcie, z politowaniem kręcąc głową i udał się do komnaty obok, w której czekali na niego chłopcy. [/p]

- Na razie musimy tu zostać. W nocy wymkniemy się z pałacu, by móc przenieść się do mojej posiadłości - zwrócił się do nich. - Teraz nic nam tu nie grozi, tam na dole mają małe zamieszanie.
Lovercraft

"Każda godzi­na ra­ni, os­tatnia zabija."
Odpowiedz
#42
Cytat:Wszystko dookoła stało się nic nieznaczącymi barwami.

- Nie jestem pewien czy razem czy w tym przypadku powinno się zapisać ten wyraz razem czy osobno.
Cytat:- Tak. Coś, jakby... Nie wiem. Śmierć? Tutaj?
- Przecinek chyba niekonieczny.

Jest coraz ciekawiej choć niestety też coraz mniej zabawnie. Całkiem nieźle ci idzie. Ciężko jest mi znaleźć jakieś znaczące błędy. Tak trzymać. Czekam na kolejny rozdział.
I don't mean to sound bitter, cold, or cruel, but I am, so that's how it comes out.
Odpowiedz
#43
Ta, w pierwszym racja, przez moment nawet nie wiedziałem o co chodzi, bo myślałem, że napisałem łącznie Tongue W drugim wydaje mi się, że może zostać.

Dzięki
Lovercraft

"Każda godzi­na ra­ni, os­tatnia zabija."
Odpowiedz
#44
Hmmm Haniel powiem Ci tak... Błędów stylistycznych nie zauważyłam. Mogłabym jednak pokazać Ci zdania skonstruowane nieciekawie, jednak nie zrobię tego. Pamiętam jak wysyłałeś mi fragmenty początkowe, było "źle". Widzę jednak, że Twój styl w miarę pisania poprawia się.
Mam propozycję przejrzyj ten tekst jeszcze raz. Zwłaszcza początek. Nie ma potrzeby mówienia o celi, a kawałek dalej, w tym samym zdaniu, nazywaniu jej "tym miejscem" - jest to przecież oczywiste. Popracuj także nad budową zdań, by nie były suche... Rozumiesz o co mi chodzi?
Kolejna rzecz... Staraj się nie używać słów tj: "jakichś" "jakaś" itd. Psują one tekst, sprawiają, że - przynajmniej dla mnie - staje się on nieciekawy... Nie mówię jednak, że jest zły, potrzebuje tylko "kosmetycznych poprawek".

Zastanawiałam się także, na początku, jak pociągniesz tą historię i będę szczera spodziewałam się jakiś niestworzonych historii, ogromnej dawki nowych nazw, tłumaczenia czym są itd w stylu całkowicie blożkowym. Już tłumaczę co mam na myśli... Bohater jest Bogowie wiedzą kim, postacią w stylu Chucka Norisa - pojmałem 30 jeńców... jak? otoczyłem ich... Ty jednak rozwijasz swój pomysł w dość sensowny i ciekawy sposób. Jestem mile zaskoczona, tym co widzę.
Wydaje mi się, że masz możliwości, Haniel. Pisz swoją historię, napisz ją do końca, a potem przejrzyj jeszcze raz. Dopieść te zdania, bo tego - według mnie - im potrzeba. Widziałam wiele tekstów, z sensowną i trzymającą się kupy treścią, a ich wadą była właśnie męcząca i sucha forma zdań. (Nie mówię, że tu jest aż tak źle.)

Pisz dalej.
To wszystko co mam do powiedzenia.

pozdrawiam,
Kali
Rezygnuję z udzielania się na forum.
Wszystkim, którzy na to zasługują, wielkie dzięki za poświęcony czas i uwagę.
Odpowiedz
#45
Cytat:Siedzący w nim młody mężczyzna, spoglądał w ekran wiekowego telewizora.
Przecinek przed „spoglądał” jest zbędny, tylko teraz zachodzę w głowę, jak to wyjaśnić… W tym zdaniu imiesłów nie tworzy żadnego wtrącenia ani osobnego zdania, ani nawet dłuższego równoważnika, wartego wydzielania.
Zapodam Ci cytatem z mądrej książki:
”Gdzie postawić przecinek?” – Ewa i Feliks Przyłubscy, s. 55 napisał(a):Równoważnik zdania zawierający imiesłów oddziela się lub wydziela przecinkami od reszty zdania, jeśli jest dłuższy albo jeśli chcemy nadać mu charakter dodatkowego uzupełnienia treści tego zdania.
„siedzący w nim” nie jest dłuższe w żadnym razie, nie wyobrażam sobie też, jak może to być jakieś dodatkowe zdanie. Po prostu siedzący facet spoglądał w ekran. W ogóle przecinek między „mężczyzna” a „spoglądał” to przecinek między podmiotem a orzeczeniem, co wydaje mi się co najmniej kuriozalne. ;]
Słowem – sio z przecinkiem i już. ^^
Cytat:A teraz dzięki sumiennym wysiłkom i staraniom, może nawet zostać najmłodszym w historii miasta Kapłanem Życiarza.
To tylko subiektywna opinia, ale czy „dzięki sumiennym wysiłkom i staraniom” (wydaje mi się zresztą, że zestawienie „wysiłkom i staraniom” jest dość słabe, bo to praktycznie to samo i masz masło maślane, a wcale tak bardzo to powtórzenie nie podkreśla tej sumiennej pracy) nie wyglądałoby lepiej jako wtrącenie, czyli wydzielone z obu stron przecinkami?
Cytat: Mimo, że widział go już kilkanaście razy[,] i tak był bardzo podekscytowany.
Całostek typu „mimo że”, „chyba że” nie dzieli się przecinkami. Przecinek stawia się przed „mimo” („chyba” etc.), no ale tutaj oczywiście to odpada, bo to początek zdania. Dalej: jasne, przed „i” zasadniczo przecinków się nie stawia, ale w tym przypadku „mimo że widział go już kilkanaście razy” jest zdaniem podrzędnym i wymaga oddzielenia od zdania nadrzędnego przecinkiem.
A w ogóle:
”Gdzie postawić przecinek?”, s. 92 napisał(a):W obrębie zdania oddzielamy od siebie przecinkiem wyrazy i człony zawierające przeciwstawienie, wynik bądź utożsamienie
„mimo że” to przeciwstawienie, tak jak „choć”.
Na liście priorytetów brak przecinka przed „i” jest w sumie na szarym końcu. xD
Cytat:Rozłożył się wygodniej i postanowił uciąć sobie krótką drzemkę.
Wiem, o co chodzi, ale mając na uwadze wcześniejsze odniesienia do śmierci, naprawdę „rozłożenie się” wygląda przekomicznie. W następnym zdaniu delikwent powinien zacząć intensywnie cuchnąć. xD Ale jeśli to tylko ja mam takie skojarzenie, to się tym nie przejmuj – nie od dziś wiem, że mam spaczone poczucie humoru. ^^
Cytat:- Proszę? - ponury głos odezwał się w słuchawce.
Masz do pozmieniania wszystkie dywizy na myślniki. ;] Najlepiej użyć do tego Ctrl+F i „zastąp”. Wink
Cytat:- Dobra noc, znaczy dzień... Dzień dobry. Tutaj Lakim. - odpowiedział młodzieniec(…)
Czepnęłabym się tej dobrej nocy, której zasadniczo nie pisze się oddzielnie, ale w sumie w tym kontekście to Ci wypadło całkiem trafnie. ^^ To czepnę się końcówki: po „Lakim” kropka do wyrzucenia. Pufff puff, zasada pisania dialogów po raz enty. Big Grin

– Tak myślisz? – zapytał John, zapalając papierosa. – Ja nie miałbym tej pewności.
– Ja nie myślę, ja wiem – odparła Mary i uśmiechnęła się tajemniczo.

W pierwszym zdaniu znak zapytania zostaje, bo sygnalizuje ton wypowiedzi. Jednak „zapytał” jest od małej, bo znak zapytania nie jest końcem zdania. Jeśli partia narracyjna dotyczy bezpośrednio wypowiadanej kwestii, zawiera w sobie odgłos paszczą („zapytał”, „powiedział”, „prychnął”, „jęknął” itp.), to kropka wędruje na koniec tejże partii narracyjnej. W drugiej wypowiedzi nie ma wykrzyknika ani znaku zapytania, więc wyraźniej widać, że zdanie się tam nie kończy.

– Proszę – zaczął John – powiedz mi, że tak nie myślisz.
– Ja nie myślę, ja wiem. – Na twarzy Mary wykwitł tajemniczy uśmiech.

A tutaj w pierwszej kwestii w ogóle przy partii narracyjnej nie ma kropki, bo to tylko wtrącenie oznaczające odgłos paszczą, które jest w środku całościowej, jednej wypowiedzi („Proszę, powiedz mi, że tak nie myślisz”). Kropka więc jest na szarym końcu dopiero.
Druga wypowiedź natomiast pokazuje, jak się zachowuje interpunkcja, kiedy wstawka narracyjna ma w anusie odgłosy paszczą, a dotyczy czegoś zupełnie innego. Wtedy koniec wypowiedzi = koniec zdania, a po myślniku jest wielka litera.

Nie jestem dobra w tłumaczeniu, więc pewnie tylko Ci namotałam, ale to taka pokrótce machnięta instrukcja obsługi dialogów. ^^ Wiem, że ją znasz, bo ogólnie masz dość dobrze pozapisywane dialogi, ale uznałam, że warto sobie to wszystko przypomnieć, bo od czasu do czasu zdarzają Ci się potknięcia.
Cytat: Proszę się uspokoić i powiedzieć[,] w czym mogę pomóc.
Zdanie podrzędne, a więc przecinek.
Cytat:Proszę powiedzieć tylko, ile zauważył pan proporczyków na Guan Dao.
Hmm… Nie wiem, czy jest faktyczna potrzeba pisania „guan dao” od wielkiej litery. „Maczeta” byś tak nie napisał, no nie? ^^
Cytat:Lakim szybko poderwał się z fotela, by zobaczyć[,] co się zaraz stanie przed domem.
Zdanie podrzędne.
Cytat:Nie przejmując się cieknącą z nosa krwią, szybko wstał i dopadł do drzwi, lekko je uchylając.
Trochę bez sensu. Najpierw jest taki ostrożny i mega przerażony, a jak dzwonienie ucichło, to od razu otwiera drzwi? Przecież Życie mogło… mógł… to mógł być podstęp, no! Albo bohater jest kretynem bez instynktu samozachowawczego, albo przydałaby się przynajmniej wzmianka i zerknięciu w wizjer lub o obecności założonego łańcucha/tego typu blokady na drzwiach.
Cytat:- Witaj[,] Życie, jestem Maiti, śmierciar drugiego stopnia - odezwała się kobieta, odrzucając kaptur.
Zwroty do rozmówcy wydziela się przecinkami, a więc „witaj, Życie”.
Ale w ogóle coś mi nie gra w tej sytuacji. Na początku myślałam, że postać w czarnym płaszczu zwraca się do koleżki, co to wystawił łeb przez drzwi, bo po otwarciu koleżka zobaczył tę postać, a nie było już wzmianki o Życiu. Brakuje mi jakiegoś dookreślenia, że Życie też wciąż tam stało. Ja na przykład zawiesiłam się, dlaczego przybyszka zwraca się do gostka per „Życie” i o so chozi.
Cytat:Śmierć nie toleruje żywych w Khun.
Jestem zawiedziona. Google niczego mądrego na temat „Khun” mi nie powiedziało, tak samo na temat „Sumu”. Tongue To coś konkretnego, czy autorskie wynalazki?
Cytat:Oglądający walkę Lakim, zaczął się obawiać o jej wynik.
Ta sama sytuacja, co z siedzeniem w fotelu. Przecinek przed „zaczął” jest zupełnie niepotrzebny. Sztucznie dzieli stosunkowo krótkie i proste zdanie, plus oddziela podmiot od orzeczenia.
Cytat:Kobieta poderwała się jak rozjuszona kotka, mierząc wroga gniewnym wzrokiem. Z kieszeni wyciągnęła małą, szarą kulkę, którą cisnęła w stronę Życia. Dwa metry od celu, kuleczka eksplodowała, wydobywając z siebie oślepiający, czerwony blask.
No bez jaj. Przed chwilą tłukli się na pięści, a tu nagle laska „cisnęła” czymś w przeciwnika (czyli wnioskuję, że ta kulka troszku tam przeleciała), po czym to coś ląduje jeszcze dwa metry od niego. W którym momencie walczących zaczął dzielić taki dystans? Już abstrahując zupełnie od tego, że opisywanie scen za pomocą podawania odległości w liczbach to zło w najgorszej postaci. ;> Serio – unikaj liczb. Bohaterowie nie mają miarki w oczach, czytelnik także. Liczba zupełnie nie działa na wyobraźnię, a opis winien być maksymalnie plastyczny.
Cytat:Maiti w ostatniej chwili zasłoniła oczy, unikając utraty wzroku. Niestety, nie zauważyła przez to podstępu Życia. Rzuciła się na niego, myśląc, że przeciwnik jest oślepiony.
Zaraz… A jaki był ten podstęp? Znaczy… Życie też zasłonił oczy czy co? W dalszej części tekstu w sumie w żaden sposób tego nie wyjaśniasz – wiemy tylko tyle, że kobitka rzuciła się na rympał, a Życie ją ciachnął. Gdzie tu podstęp?
Cytat:- Zostało jeszcze chwilę czasu[,] nim sok Dawa zacznie działać, więc mam małą prośbę.
Myślę, że przed „nim” też przydałby się przecinek. Zdanie podrzędne.
Cytat:- Wiem! - krzyknęła tak nagle, że zaskoczony chłopak upadł na tyłek.
Zasadniczo posługujesz się dość literackim, eleganckim językiem, ale od czasu do czasu wrzucasz jakieś „została nabrana”, „upadł na tyłek” i tego typu kwiatki, które kompletnie nie pasują do reszty narracji. Zdecyduj się: albo jedziesz literacko, albo kolokwialnie. Tu i tu wymagana by była konsekwencja.
Inną rzeczą jest w ogóle fakt upadnięcia na zad od krzyku. Ten gościu naprawdę jest ździebko skretyniały i nieskoordynowany, prawda? ;> Albo to efekt naoglądania się jakichś idiotycznych animców, gdzie bardzo często emocje i/lub reakcje bohaterów są niemożebnie przerysowane. Tylko że tutaj takie przerysowanie idiotycznie wygląda.
Cytat:Mój Pan poszczuł go dwoma sunakami, więc ten odszedł (…)
No dobra: tym razem Google mi powiedziały, że „sunak” to po turecku „ołtarz”. Czuję się zdezorientowana. ;] Tak, mam obsesję sprawdzania nieznanych słów za pomocą wujka Googla. U Ciebie na razie wychodzi pół na pół, część mi się podoba, dla części niczego sensownego nie mogę znaleźć. ^^
Cytat:W dzieciństwie byłem zafascynowany tą istotą. - odpowiedział Lakim, czując, że jednak w czymś może pomóc.
O, tu na przykład się zagalopowałeś z kropką w dialogu. Smile
Cytat:Poderwał się z miejsca, nie czekając na odpowiedź[,] i z entuzjazmem ruszył w stronę domu.
Jeśli już wtrącasz „nie czekając na odpowiedź” z przecinkiem, to wytrąć to przecinkiem z drugiej strony, bo teraz jest takie ni przypiął, ni przyłatał. Albo potraktuj to jako krótszy równoważnik, który nie wymaga przecinków. Ale w ogóle myślę, że lepiej by wyglądało, gdyby „i” przenieść po „miejsca”, przed tym wtrąceniem całym. Albo wtrącenie przerzucić na sam początek. Widzę takie wersje:
Nie czekając na odpowiedź, poderwał się z miejsca i z entuzjazmem ruszył w stronę domu.
Albo:
Poderwał się z miejsca i, nie czekając na odpowiedź, z entuzjazmem ruszył w stronę domu.
Zależy, co tak naprawdę bohater zrobił bez tego czekania na odpowiedź.
Cytat:Wpadł do piwnicy, rozglądając się dookoła w poszukiwaniu pudeł z napisem „NNŻ”, ale niestety nigdzie nie było ich widać. Młodzieniec biegał, jak opętany od jednego kąta do drugiego, przewracając całe pomieszczenie na drugą stronę – niestety, bez widocznego rezultatu.
Powtórzenie.
Przecinek po „biegał” niepotrzebny. „Jak opętany” nie jest żadnym zdaniem podrzędnym ani dłuższym wtrąceniem, w takich krótkich porównaniach nie wrzuca się przecinków. „Jesz jak świnia” i tak dalej – bez przecinków. ;]
Cytat:(…) zdenerwowanie Lakima sięgnęło apogeum.
Nie wiem, czy tu trochę nie klapła frazeologia. Wydaje mi się, że mogło „sięgnąć zenitu” lub „osiągnąć apogeum”, ale nie „sięgnąć apogeum”. Chociaż głowy sobie nie dam uciąć.
Cytat:Nie zważając na syf, który narobił, chłopak pognał do drzwi.
Znów kolokwializm wyskoczył nie wiadomo skąd. A w ogóle, to nie gra mi to „który” – nie powinno być aby „którego”?
Cytat:Przez wizjer dostrzegł potworną postać spowitą ciemno-granatowym płaszczem.
„Ciemnogranatowy” zapisuje się łącznie, tak jak „jasnoniebieski”, „bladozielony” itepe. Ogólnie przy kolorach stawiasz myślnik, jeśli chodzi o dwie barwy, występujące obok siebie, ale oddzielnie: spódnica z czerwono-zieloną kratę. Koc w niebiesko-różowe paski. Ale jeśli jeden z członów jest tylko dookreśleniem odcienia barwy z drugiego członu, to wtedy łącznie.
Cytat: Proszę usiądź i opowiedz mi o wydarzeniach z przed dwóch dni
Trzymajmy się, proszę, ortografii po roku 1936, a więc „sprzed”. ^^
Cytat:powiedział, pokazując fotel, który właśnie wyczarował.
Ueee, jestem zawiedziona. Mogłeś tu dorzucić jakiś króciutki opis tego czarowania. Nie wiem – jedno zdanko na temat tego, jak się ten fotel materializował (czy powoli się wyłaniał z mgły, czy tylko „puff!” i jest, czy cuchnęło siarką, czy cokolwiek innego), czy jaki gest Śmierć wykonał czarując – no cokolwiek, co by wzbogaciło tę scenę. Dla mnie wyczarowanie fotela nie jest na tyle oczywiste, żebym nie chciała przeczytać na ten temat czegoś więcej. Tongue
Cytat:Jedynym momentem, w którym zaszczycił Lakima wzrokiem, było wspomnienie o Nieśmiertelnym Nieożywialnym Żebraku.
Zaszczycił „spojrzeniem”. Nie zaszczyca się wzrokiem. Wzrok to można stracić. Tongue
Cytat:Jak pan wie[,] istnieje pewna legenda.
Dwa zdania – przecinek.
Cytat:Ten menelem, którego pan pogonił, był prawdopodobnie tylko materialną powłoką. Co do menela, właśnie stąd wziął się jego przydomek, gdyż zawsze przybiera postać żebraka.
Pomijając machnięty przypadek w pierwszym „menelu”, jakoś to zamotałeś. Dużo prościej by to było wyrazić mniej-więcej w stylu „Ten menel, którego pan pogonił, był prawdopodobnie tylko materialną powłoką. Zawsze przybiera taką postać, stąd wziął się jego przydomek.”
Albo: ”Zawsze przybiera postać żebraka, stąd się wziął jego przydomek.”
Ale powtarzanie „co do menela” jest zupełnie nienaturalne i niezgrabne.
Cytat:(…) mimo że niczego nie były wstanie mu zrobić.
Oddzielnie.
Cytat:Wiesz[,] co to jest Sumu i Dawa?
Znów brakuje przecinka między dwoma zdaniami. „co to jest Sumu i Dawa” to zdanie dopełnieniowe. Wiesz – o czym? Co to jest.
Cytat:Drzewa, z których pozyskuję się magiczne soki.
Ogonek. ^^
Cytat:O ile już tego nie zrobił. - przerwał na moment, po czym dodał. - Mam dla ciebie zdanie[,] Lakimie.
Pomijając interpunkcję – „zdanie”? ^^
Cytat:Śmierć poderwał się z fotela w ułamku sekundy, stając przed chłopakiem. Koścista ręka oplotła szyję, unosząc Lakima w górę z dziecinną wręcz łatwością. Był okropnie przerażony.
Nie wiem, czy w pierwszym zdaniu nie lepiej by było przenieść przecinek na miejsce po „fotela” i przed „w ułamku sekundy”. Wtedy ten ułamek odnosiłby się do faktu stanięcia przed chłopakiem, a nie poderwania się w fotelu. A to chyba nagłe stanięcie przed nim wywołało w nim zaskoczenie i większe emocje, niż to wcześniejsze. Ale to subiektywne, błędu nie ma. Smile
Natomiast „unosząc w górę” to jest błąd. ;>
Tak samo ostatnie zdanie – podmiotem jest cały czas Śmierć. Czyli wynika z tego, że to Śmierć był przerażony. Nie chodziło Ci o Lakima aby?
Cytat:- Czujesz. Widzę to po twoich oczach - powiedział. - Żaden śmierciar nie ma w sobie cząstki mnie. Pamiętaj o tym. Jako jedyny przeniesiesz się do świata żywych, nie tracąc swoich wspomnień - dodał, wyciągając dłoń wolną od krwi.
No dobrze. Czyli mamy bohatera, który jest klasycznym The Chosen One. Brakuje mi uzasadnienia, czemu akurat on. Na razie nie wykazał się ani szczególną błyskotliwością, ani siłą, ani niczym. Powiedziałabym, że wręcz przeciwnie. Dlatego, że znał legendy o NNŻ? Opowiedział już to, co wiedział. Czyli stracił swój jedyny atut, bo tę garść informacji Śmierć mógłby przekazać komu by zechciał. Co więc sprawiło, że Śmierć wysłał na tak odpowiedzialną misję akurat tego przygłupa?
Cytat:Owady i małe zwierzęta pierzchły spod nóg straszliwego wędrowca, nie chcąc narazić się na złość Śmierci.
Myślę, że raczej „pierzchały” – chyba że pierzchły raz i koniec.
Cytat:(…) siedział kruk, przeszywając cisze nocy donośnym krakaniem.
Ciszę.
Cytat:(…) które sprawiało wrażenie, niemogącego wyrwać się na wolność.
Sio z przecinkiem. Sprawiało wrażenie niemogącego – jak przymiotnik. Nie ma tu miejsca na pauzy, to żadne wtrącenie, tylko ciągła myśl.
Cytat:zażartował, rozglądając się bo zabałaganionym pokoiku.
„po”.
Cytat:Mały stolik pod oknem uginał się pod ciężarem stosu papierów, na podłodze walały się różne śmieci, niewiadomego pochodzenia, kanapy i reszta mebli, pokryte były grubą warstwą kurzu.
Zacznij może nowe zdanie od tych kanap. Bo tak to wygląda, jakby kanapy i reszta mebli walały się na podłodze razem ze śmieciami. xD
No i przecinek przed „niewiadomego pochodzenia” właściwie niepotrzebny, chyba że jakoś chcesz to faktycznie podkreślić i wyodrębnić.
Cytat:- Chcę, abyś miał baczenie na pewnego gówniarza, Lakima.
„abyś miał baczenie na gówniarza” – piękne. xD Wspominałam, że narrator jest niekonsekwentny i wrzuca kolokwializmy do literackiego języka narracji? No to Śmierć go położył na łopatki właśnie. ^^ Upchnąć w jednym zdaniu „abyś miał baczenie” i „gówniarza” – łał. ;] Nie zrozum mnie źle – to nawet mogłoby być fajnym elementem charakteryzującym Śmierć. Łączenie lekkich archaizmów i całkowicie współczesnych kolokwializmów oraz wulgaryzmów. Ale trzeba by to zrobić konsekwentnie, żeby powstała z tego pewna maniera Śmierci. Bo jeśli to ma być tak jednorazowo, to wtedy do poprawki.
Cytat:- Nie wymagam od ciebie kontaktowania się z nim czy z żołnierzami Życia – to, by nie przeszło.
Huh. Nie lubię myślników w wypowiedziach bohaterów – zawsze wprowadzają zamęt pod tytułem: słowa po myślniku to jeszcze bohater, czy już narrator? Brrr. ;] A inna sprawa, że po „to” przecinek niepotrzebny. Przecież to nie jest zdanie celowe, tylko zwykły tryb przypuszczający.
Cytat:Atmosfera dziwnie się naelektryzowała, po czym pod najpaskudniejszą ścianą pojawił się młody chłopiec, spętany kajdanami na nogach i rękach.
No raczej, że nie miał tych kajdan na uszach, daruj nam, Captain Obvious! ^^
Cytat:Rozcięcie na głowie nie zrobiło jednak na nim wrażenia, podczołgał się tylko jak najdalej od swoich ciemiężycieli i skulił w rogu, niczym zbity szczeniak.
Co? Gdzie? Jakie rozcięcie? Skąd to rozcięcie?
Cytat:Stanął nad nim, jak kat nad bezbronną ofiarą i dokładnie zlustrował wzrokiem. Na oko miał z piętnaście lat, nie więcej. Jak na warunki jakie panują w lochach Śmierci, dzieciak był dość dobrze zbudowany.
Za dużo tej „jakości” tutaj.
Może np. ”Jak na warunki panujące w lochach Śmierci”?
Tym bardziej, że i tak masz tam walniętą interpunkcję – „jakie panują w lochach Śmierci” powinno być wydzielone przecinkami, bo to zdanie podrzędne.
Jeśli chodzi o „jak kat nad bezbronną ofiarą”, to albo przecinki z obu stron, albo z żadnej. U Ciebie jest przed „jak”, ale nie ma po „ofiarą”. Albo wtrącasz, albo nie.
Cytat:Niska postać ubrana w szary habit, bezszelestnie weszła do środka.
Znowu to robisz. Masz manię oddzielania podmiotu od orzeczenia. Niska postać weszła do środka – stop. Bez przecinka. Że ubrana i że bezszelestnie – to ma niewielkie znaczenie dla interpunkcji. ;]
Cytat:- Cieszę się, że w końcu do nas wróciłaś[,] Maiti
Zwrot do rozmówcy wydzielić przecinkiem.
Cytat:Jedynym kolorowym elementem sceny, były czerwone proporczyki.
A tu to już chyba żeś poszatkował orzeczenie imienne. ^^ Przecinek do wyrzucenia.
Cytat:Mnich, wraz z dziewczyną stanęli przy prawym skrzydle, a te otworzyło się ze zgrzytem, wypełniającym hol echem.
„te” to liczba mnoga, rodzaj niemęskoosobowy. Liczba pojedyncza, rodzaj nijaki (a więc „skrzydło”) to „to”.
Nie za duży natłok narzędników pod koniec zdania? zgrzytem, wypełniającym, echem – a gdyby to przeredagować, żeby przynajmniej jedno z tych słów pojawiło się w innym przypadku? (sugeruję „wypełniając”, ale można na pewno wymyślić coś innego)
Cytat:Mijając ogromne, jak pnie najstarszych drzew, filary (…)
O, to ja rozumiem – wtrącasz, wytrącasz, okej. ^^
Cytat:Tylko jeden rycerz odstawał od reszty, będąc odwrotnie uzbrojonym.
Będę zgadywać: to nasz De Czołzen Łan? Jest za tępy nawet na to, żeby trzymać głupią tarczę w tej samej ręce, co pozostali? ;>
Cytat:Życie puścił ostatnią uwagę, mimo uszu.
A nie, tutaj jest trochę inne „mimo” i nie stawia się przecinka. Smile „Puścił uwagę mimo uszu”, po prostu.
Cytat:Życie kłamał, gdyż doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że dziewczyna nie może mu tego wytknąć.
Blargh! Nie traktuj czytelnika jak idioty. Czytelnik umie kojarzyć fakty – widzi, że Życie kłamie. Wie już, że Maiti niczego nie pamięta. Wystarczy do ułożenia tych klocków w ładny domek, nie wciskaj tam złotych myśli w stylu „gdyż doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że dziewczyna nie może mu tego wytknąć”. Niczego to nie wnosi, a obraża inteligencję odbiorcy. ;>
Cytat:W swojej mglistej postaci Ciemność zaszył się pod sklepieniem sali tronowej, imitując cień rzucany przez filary i z bezpiecznej odległości obserwował zebranych.
Prze… Wiesz co? Buntuję się. Nie będę Ci wytykać tych przecinków, to bez sensu. Pamiętaj po prostu o tym, że jak coś wtrącasz przecinkiem, to na końcu tego wtrącenia też musi być przecinek. A jak czegoś nie wtrącasz, to wywal przecinki po obu stronach. Przejrzyj tekst pod tym kątem, bo masz z tym sporo zamieszania. No i patrz dokładnie, co jest zdaniem podrzędnym, a co nie jest.
Cytat:(…) lecz teraz nie był w stanie zareagować, gdy dwoje żołnierzy pochwyciło chłopaka i postawiło przed obliczem władców.
Czy „dwoje” ma sugerować, że jeden z żołnierzy był kobietą? ;> Ta forma jest używana dla towarzystwa mieszanego. Tutaj powinni być „dwaj żołnierze”.
Cytat:(…) to też panował tu niemiłosierny ziąb.
„toteż”
Cytat:Te tutaj nie pachniały już tak słodko - ich trupi zapach przyprawiał o zawrót głowy.
Zalatuje powtórzeniem. Zdałoby się użyć synonimu – nie wiem: „woń”, „smród”, „swąd” czy co tam sobie wymyślisz. ^^
Cytat:- No, to gratulację.
„gratulacje
Cytat:(…) opuścił komnatę, mając w zamyśle przeszukanie celi Lakima.

***

Na poszukiwania właściwej celi stracił parę godzin i trochę żałował, że nie wyciągnął tego od karła - na szczęście, teraz to już bez znaczenia, bo właśnie stał przed odpowiednimi drzwiami. Szybko przeniknął przez kratę, osadzoną na wysokości głowy i zmaterializował się w celi.
Gwiazdki tego nie zmienią – tu jest po prostu brzydkie powtórzenie.
Cytat:Widząc wystrój wnętrza, zrobił tylko marsową minę i podszedł do jedynego mebla, stojącego w pomieszczeniu - łóżka.
To cela, a nie luksusowy apartament dla nowożeńców – czego się spodziewał? I tak dobrze, że było łóżko. ;>
Cytat:Strażnik uważnie rozglądnął się po celi (…)
Brrr… „rozejrzał”…?
Cytat:Niestety, ani on, ani ona nie rozpoznawali się wzajemnie. Amnezja kobiety na to nie pozwalałą, a wstrząs, jakiego doświadczył młodzieniec, chwilowo odebrał mu zdolność racjonalnego myślenia.
„pozwalała”;
Z tego co opisujesz, to raczej nie chodziło o zdolność racjonalnego myślenia, tylko o to, że gostek przeobraził się w roślinę. Paprotka więcej myśli i kojarzy od Lakima. ;> Dobra, dowiedział się czegoś strasznego o rodzicach. I w jednej chwili, mimo że idzie na własną egzekucję (a więc jego własne życie wisi na włosku), wszystko mu obojętnieje, wzrok mu mętnieje, a z kącika ust zaczyna kapać ślina? Daj spokój, to po prostu nie jest przekonujące.
Cytat:Ten chłopak, on nie był zwykłym szpiegiem. Jak mogłem to przeoczyć?! On miał
w s p o m n i e n i a!
A tak konkretnie, to jak miałby szpiegować bez wspomnień? oO
Cytat:Nie doświadczył żadnego poczucia winy, w końcu chłopak przez własną głupotę dał się złapać. Nawet jeśli był mańkutem, nie mógł tego cholernego miecza trzymać w prawej dłoni?
Ototo, o tym właśnie mówiłam. ;]


Należałyby się jakieś słowa podsumowania, prawda?
No dobrze…
  • Bohaterowie – bohaterowie w większości przypadków są mocną stroną tego tekstu. Ciemność wyszedł bardzo fajny, Śmierć też taki najgorszy. Rewelacyjny był Parsek. Bardzo wyrazisty, bardzo wiarygodny. Z tego wszystkiego najbardziej bezpłciowy i mdły okazał się Lakim. Gorzej natomiast, że poczynania bohaterów tak często są po prostu idiotyczne. Największy i najpotężniejszy Życie kojarzy fakty tak rychliwie, jakby miał demencję. Śmierć wysyła na okropecznie ważną misję dzieciaka, który jest ewidentnym baranem. Baran… Cóż, baran jest baranem, ale wnioskuję z końcówki siódmego rozdziału, że to tłumokowatość zamierzona, nawet jeśli niezmiernie irytująca. Tongue
  • Fabuła – jak mówiłam, w wielu sytuacjach brakuje sensu i logiki. Ale ogólnie sama fabuła mi się podoba – historia wciąga. W dodatku nie jest przewidywalny, więc plus. Podoba mi się wrzucenie do tekstu takich elementów, jak imię mówiące Maiti (lubię imiona mówiące) albo to guan dao. Lubię takie elementy – poszerzają horyzonty czytelnika, ale bez tworzenia niezrozumiałego bełkotu z całego tekstu.
  • Warsztat – intelektualno-estetycznego orgazmu nie ma, ale nie jest źle. ;] Trochę Ci się kitrasi interpunkcja, ale w granicach zdrowego rozsądku. Wink Jasne, całość można by bardziej dopracować: zindywidualizować sposoby wypowiadania się postaci (wszyscy gadają tak samo, mimo że mamy do czynienia ze skrajnie różnymi osobami – Śmierć, Życie, Lakim, Parsek itp.), ujednolicić język narracji, niektóre zdania proszą się o jakieś przeredagowanie – ale ogólnie nie jest źle. Może spróbowałbyś pobawić się trochę formą? Obdarzyć bohaterów jakimiś konkretnymi sposobami wyrażania emocji, jakimiś powiedzonkami, a może narrator niech będzie ciekawszy? A może – jeśli korci Cię, żeby czasem w narrację wrzucić kolokwializm – spersonalizuj trochę narratora? Słowa narratora mogą się wtedy od czasu do czasu zlewać z myślami bohatera – moim zdaniem to daje fajny efekt. I nie szczędź opisów. Tutaj w paru miejscach brakowało mi jakichś wskazówek, żebym mogła sobie wyobrazić daną scenę.

Chyba tyle. No. ^^
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości