Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Na krakowskie dorożki
#3
Nieustannie, od wielu, wielu lat zakochana jestem w moim mieście.

Znam Kraków z lat 70. i 80. XX wieku, szary, z kwaśnymi deszczami z powodu zanieczyszczeń z huty im. Lenina (całe szczęście już byłej) oraz fabryki aluminium w pobliskiej Skawinie (też byłej). Kraków ujęty w kleszcze smogu i toksycznych objęć  zafundowanym miastu, aby go ujarzmić,  a przede wszystkim ukarać  za powojenne nieposłuszeństwo wobec ówczesnej władzy. Przecież Nowa Huta miała to konserwatywne, intelektualne, uniwersyteckie  miasto zniewolić. I co? Nie udało się. Nowa Huta nie zechciała zostać popisową, przodującą, komunistyczną dzielnicą i całe lata (nawet krwawo) wałczyła o swoją tożsamość.

Znam Kraków stanu wojennego:  zaśnieżone, nienaturalnie puste, ponure ulice, na których żarzyły się „koksiaki” z ogrzewającymi się przy nich patrolami milicji i ZOMO.    Pamiętam tę ciężką aurę, niczym złowrogą czapę nad jakby przycupniętym, ze wstrzymanym oddechem miastem.  

Pamiętam  radosne lata 90. z pojawiającymi się na Rynku ogródkami kawiarnianymi, fasadami kamienic, które odzyskiwały  kolory i świetność…
Więc - jak mi nie kochać Krakowa?

Okazuję to w słowie i obrazie. Nie tylko Leszek Dlugosz, Grzegorz Turnau i Andrzej Sikorowski (mój kolega ze studiów) opiewali jego uroki. Ja także popełniłam kilka wierszy o krakowskich ulicach, np.  Gołębiej, Pędzichów, czy Stradomskiej.  A duży, składający się z kilkudziesięciu cykl obrazów „Powrót do miasta” w całości poświęciłam Krakowowi.  Będąc kustoszem w Muzeum UJ Collegium Maius wśród wielu muzealnych wystaw, których byłam autorką,  przygotowałam i pokazałam kilka wystaw  poświeconych właśnie mojemu miastu, np. „Kraków w sepii i kolorze”, czy  „Był kiedyś inny Rynek Krakowski”.  

Nawet dzisiaj (wydawałoby się, że znając na wylot) ciągle, i stale na nowo, odkrywam jego piękno, pomimo  wciskanego  - tu i  ówdzie - kiczu. Wystarczy zobaczyć co zrobiono z Kazimierzem (dawną dzielnicą żydowską). Oprócz uratowania i trafionej konserwacji, niestety, widzę  i wyłażącą  - jak nie przymierzając słoma z butów - prawie z każdej jego uliczki tandetę i komercję.  Teraz „biorą się’ za inną dzielnicę, to jest Podgórze, a nie pamiętają, że w 1829 r. pomieszkiwał tam (przez tydzień) Fryderyk Chopin. Na istniejącym do dzisiaj budynku (dawny „Zajazd pod Czarnym Orłem” przy Rynku Pogórskim 13) nie ma nawet najmniejszej tablicy, informującej o tym fakcie. No i te nieszczęsne białe, niezgrabne  landa w centrum, przygniatające swoją kiczowatością Rynek Główny  -  „cenną perłę w muszli Krakowa”.  Taka kropla, która spowodowała moje zniesmaczenie i reakcję.  I uważam, że mam pełne prawo do artykułowania swojego (krytycznego) spojrzenia na dzisiejsze oblicze podwawelskiego grodu.  

Bardzo, Julio, dziękuję. Wprawdzie napisałam ten komentarz w innym miejscu, ale niech i tu pozostanie ślad mojego postrzegania - nie zawsze pozytywnych - zmian w mieście Kraka.

Serdecznie pozdrawiam
n
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Na krakowskie dorożki - przez nebbia - 10-12-2021, 10:21
RE: Na krakowskie dorożki - przez Julia - 11-12-2021, 23:39
RE: Na krakowskie dorożki - przez nebbia - 12-12-2021, 00:21
RE: Na krakowskie dorożki - przez Julia - 13-12-2021, 22:11
RE: Na krakowskie dorożki - przez Kotkovsky - 19-12-2021, 15:23

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości