Na krakowskie dorożki - Wersja do druku +- Via Appia - Forum (https://www.via-appia.pl/forum) +-- Dział: LIRYKA (https://www.via-appia.pl/forum/Forum-LIRYKA) +--- Dział: Poezja (https://www.via-appia.pl/forum/Forum-Poezja) +---- Dział: Poezja 2021 (https://www.via-appia.pl/forum/Forum-Poezja-2021) +---- Wątek: Na krakowskie dorożki (/Thread-Na-krakowskie-doro%C5%BCki) |
Na krakowskie dorożki - nebbia - 10-12-2021 To było wczoraj – kiedy nawet gołębie były smutne - kiedy i ja obniżyłam wzloty, przeloty włóczęg po podworcach i zaułkach mojego miasta. Jak mam się zagubić, zamknąć pod powiekami ich czar i klimat. Jak przy sztalugach odkryć tajemnicę miejsc odgrodzonych barierami, zatrzaśniętymi na głucho bramami, domofonami… Nic dziwnego, że nie tylko ja, ale niegdyś hałaśliwie towarzyszące mi ptactwo straciło kolor i posmutniało. A dzisiaj - kiedy na Rynku Głównym królują białe, pretensjonalne landary, chcące zagłuszyć piękno koronkowych mariackich wież, widzę, że sukiennickie maszkarony zniesmaczone, zamiast przynależnego im języka włoskiego, bezgłośnie używają kuchennej łaciny. Nawet wieszcz Adam z wysokości pomnika szepnął; są dysonansem w miejskim pejzażu - tak bardzo zwykłej dorożki mi brakuje pana Jana Kaczary, tego od Gałczyńskiego, co wierszem rozmawiał, nie tylko ze swoim koniem natchnionym i wiernym towarzyszem wypraw po nocnym Krakowie, a poeci upojeni wdziękami - również szmaragdowego absyntu - uczyli się od niego najszczerszej, zaczarowanej poezji. - Pan wolny, panie Janie? - Żonaty, ale mogę odwieźć do chaty. --- LuBe osiem, dwanaście, dwadzieścia dwadzieścia jeden RE: Na krakowskie dorożki - Julia - 11-12-2021 Tak, jesteśmy świadkami dialogu pomiędzy nowym i starym. Dobrze nebbio, że mówisz i wołasz, przecież nie możemy starego Krakowa porzucić. RE: Na krakowskie dorożki - nebbia - 12-12-2021 Nieustannie, od wielu, wielu lat zakochana jestem w moim mieście. Znam Kraków z lat 70. i 80. XX wieku, szary, z kwaśnymi deszczami z powodu zanieczyszczeń z huty im. Lenina (całe szczęście już byłej) oraz fabryki aluminium w pobliskiej Skawinie (też byłej). Kraków ujęty w kleszcze smogu i toksycznych objęć zafundowanym miastu, aby go ujarzmić, a przede wszystkim ukarać za powojenne nieposłuszeństwo wobec ówczesnej władzy. Przecież Nowa Huta miała to konserwatywne, intelektualne, uniwersyteckie miasto zniewolić. I co? Nie udało się. Nowa Huta nie zechciała zostać popisową, przodującą, komunistyczną dzielnicą i całe lata (nawet krwawo) wałczyła o swoją tożsamość. Znam Kraków stanu wojennego: zaśnieżone, nienaturalnie puste, ponure ulice, na których żarzyły się „koksiaki” z ogrzewającymi się przy nich patrolami milicji i ZOMO. Pamiętam tę ciężką aurę, niczym złowrogą czapę nad jakby przycupniętym, ze wstrzymanym oddechem miastem. Pamiętam radosne lata 90. z pojawiającymi się na Rynku ogródkami kawiarnianymi, fasadami kamienic, które odzyskiwały kolory i świetność… Więc - jak mi nie kochać Krakowa? Okazuję to w słowie i obrazie. Nie tylko Leszek Dlugosz, Grzegorz Turnau i Andrzej Sikorowski (mój kolega ze studiów) opiewali jego uroki. Ja także popełniłam kilka wierszy o krakowskich ulicach, np. Gołębiej, Pędzichów, czy Stradomskiej. A duży, składający się z kilkudziesięciu cykl obrazów „Powrót do miasta” w całości poświęciłam Krakowowi. Będąc kustoszem w Muzeum UJ Collegium Maius wśród wielu muzealnych wystaw, których byłam autorką, przygotowałam i pokazałam kilka wystaw poświeconych właśnie mojemu miastu, np. „Kraków w sepii i kolorze”, czy „Był kiedyś inny Rynek Krakowski”. Nawet dzisiaj (wydawałoby się, że znając na wylot) ciągle, i stale na nowo, odkrywam jego piękno, pomimo wciskanego - tu i ówdzie - kiczu. Wystarczy zobaczyć co zrobiono z Kazimierzem (dawną dzielnicą żydowską). Oprócz uratowania i trafionej konserwacji, niestety, widzę i wyłażącą - jak nie przymierzając słoma z butów - prawie z każdej jego uliczki tandetę i komercję. Teraz „biorą się’ za inną dzielnicę, to jest Podgórze, a nie pamiętają, że w 1829 r. pomieszkiwał tam (przez tydzień) Fryderyk Chopin. Na istniejącym do dzisiaj budynku (dawny „Zajazd pod Czarnym Orłem” przy Rynku Pogórskim 13) nie ma nawet najmniejszej tablicy, informującej o tym fakcie. No i te nieszczęsne białe, niezgrabne landa w centrum, przygniatające swoją kiczowatością Rynek Główny - „cenną perłę w muszli Krakowa”. Taka kropla, która spowodowała moje zniesmaczenie i reakcję. I uważam, że mam pełne prawo do artykułowania swojego (krytycznego) spojrzenia na dzisiejsze oblicze podwawelskiego grodu. Bardzo, Julio, dziękuję. Wprawdzie napisałam ten komentarz w innym miejscu, ale niech i tu pozostanie ślad mojego postrzegania - nie zawsze pozytywnych - zmian w mieście Kraka. Serdecznie pozdrawiam n RE: Na krakowskie dorożki - Julia - 13-12-2021 Dzięki - pięknie historię piszesz: słowem, pędzlem i sercem. Serdeczności przesyłam. RE: Na krakowskie dorożki - Kotkovsky - 19-12-2021 Dobre - to nie jest "surrealizm" Gałczyńskiego, co nie znaczy że nie można interesująco opowiadać w bardziej realistycznej nucie. |