Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Bernard dentysta.
#9
(Przed wami ostatni kawałek rozdziału VI który zamyka I część opowiadania o Bernardzie. Niedawno postanowiłem nazwać I część podtytułem " POZORY". Kolejna część nosić będzie podtytuł "PRAWDA" i będzie pisania uwzględniając wszelkie wasze sugestie i propozycje. )




Uspokoiłem oddech i przygotowałem się do walki, a gdy tylko weszli do mieszkania... .

- Ty!? Wykitował...
- Nie może być.
- No patrz.
- Ja pierdole. Thomas... THOMAS! I Z CZEGO SIĘ ŚMIEJESZ BARANIE!?
- Przypomniało mi się jak szef do niego powiedział przed wyjazdem, że wróci z akcji już jako prawdziwy mężczyzna!
- I to jest takie śmieszne, baranie!?
- ... a nie?
- Ale Ty masz zryte poczucie humoru...

Starcie z nimi w tym momencie nie było najlepszym wyjściem. W czasie strzelaniny mogłem uszkodzić zbiornik ale z drugiej strony, jeżeli czegoś teraz nie zrobię to na pewno zgubię ich gdy wejdą do samochodu i odjadą.

- Nie ważne. Przestań się już śmiać i pomyśl co teraz zrobimy. Ernest nie żyje, a jego ojciec urżnie nam jaja i każe je zjeść gdy wrócimy z jego martwym "mężczyzną".
- Podziemny rynek, kilkanaście kilometrów stąd. Zostawmy te truchło tutaj. On i tak już nigdzie nie pójdzie ani nikogo nie poinformuje o swoim położeniu - Po tych słowach Darek znów się zaśmiał.
- Jesteś idiotą... ale z tym rynkiem to nie głupi pomysł, bo i tak nie mamy wyjścia. Dobra, weź od młodego wszystko co możemy sprzedać.
- Tarcze bierzemy?
- A Zniszczona?
- Młody nie podładował przed akcja, jak mu mówiliśmy i teraz ...
- Złomu nie bierzemy.

Czas uciekał, a ja nadal nie mogłem podjąć decyzji.

- Jak myślisz Darek, do czego to służy?
- Bo ja wiem?! Wygląda jak większa łuska od jakiegoś działa.
- To się otwiera?
- Nie ruszaj, kurwa!

Musiałem zareagować za nim rozpieprzą lub skażą wnętrze zbiornika, dlatego szybko przerzuciłem broń na plecy i wyszedłem.

- Panowie! Przepraszam, że przeszkadzam... - Taki manewr mógł mnie kosztować życie ale musiałem zaryzykować. Katana nie wykonała by drugiego takiego samego zbiornika za darmo.
- Skurwy... - Krzyknął Darek odwracając się z szybkością godną pochwały i wystrzelił. Na szczęście jego celność nie była tak samo dobra. Pocisk zatrzymał się na górnej części framugi. Odruchowo kucnąłem trzymając ręce nadal w górze.
- PANOWIE! NIE STRZELAJCIE! -
- Masz pięć sekund żeby powiedzieć nam kim ty kurwa jesteś i co tutaj robisz??
- Dobra, ale proszę!? Nie próbuj tego otwierać. - Poprosiłem łagodnie osobnika który właśnie dobierał się do elementu zamka zbiornika.
- Pijesz do mnie!? - Nieznajomym, prawdopodobnie młodszy od strzelającego zatrzymał się w połowie ruchu.
- Tak. Proszę. -
- A niby czemu mój kolega nie ma tego otwierać? - Ten starszy zapytał zdziwiony, przy okazji machając pistoletem w jedną i drugą stronę. Mało profesjonalnie.
- Bo ten zbiornik zawiera bardzo mocno radioaktywną ciecz. Nie muszę chyba panom tłumaczyć co się stanie jak zbiornik zostanie otwarty bez warunków laboratoryjnych, nie mówiąc już o sytuacji takiej, gdyby zawartość przez przypadek się wylała.

Obaj spojrzeli po sobie, po czym młodszy delikatnie włożył zbiornik do torby którą miał przewieszoną przez bark. Starszy chwilę potem, trzymając broń już bardzo profesjonalnie, wycelowaną prosto w moją twarz, zapytał.

- A Ty niby skąd wiesz, co jest w środku?
Misja przede wszystkim i półprawda. Cel i środek.
- Bo miałem go odebrać od tego człowieka którego wy, prawdopodobnie zabiliście.
- Odebrać?- Zapytał zaciekawiony i dodał po chwili - A dla kogo odebrać? Czekaj czekaj!? -
Ta rozmowa powoli wymykała się spad kontroli.
- Dla moich pracodawców - Zdążyłem tylko odpowiedzieć na pierwszą część pytania.
- No pewnie, że tak. Domyślam się, że nie dla siebie.... .

Przemilczałem tą uwagę, teraz był jego ruch. Stary może i nie był inteligentny ale był cholernie cwany, dlatego kontynuował.

-... więc ten pojemnik z zawartością musi być dla Ciebie wyjątkowo cenny. Czy może dla Twoich pracodawców? - W jego oczach zapaliła się żądza szybkiego zysku ale niestety musiałem go zmartwić.
- Tak, jest wiele wart ale niestety nie mam przy sobie praktycznie żadnej sumy bajtów.
Stary nie był zadowolony z odpowiedzi.
- No to jesteś dla nas bezużyteczny - Jego wzrok sugerował, że zostało mi kilkanaście sekund za nim rozwali mi głowę. Musiałem zagrać ostatnim asem.
- Zabij mnie, a nigdy nie otworzycie tego pojemnika, a chyba wiesz z czym to się wiąże?
- Dobra cwaniaku to powiedz mi jak Ty to widzisz?
- Widzę to tak. Po pierwsze, przestań we mnie celować, po drugie oddajcie mi zbiornik, a wtedy... .
Przed budynkiem zatrzymał się samochód. Nie tylko ja to usłyszałem bo nagle w pomieszczeniu zrobiło się duszno, stary prawie wrzasnął.
- To Twoi zjebie?! Przyjechali po ciebie?! Tylko nie kłam śmieciu bo Cię rozwalę!
Próbowałem rozluźnić sytuacje ale wiedziałem, że ostatecznie dojdzie do strzelaniny. Tylko pytaniem było kto z kim będzie się napierdzielał.
- Przysięgam, że to nie moi! Ale chyba wiem kto i lepiej żebyśmy stąd spierdalali.
Młody, siedząc do tej pory pod ścianą, nagle obudził się i nerwowo zapytał starego.
- Darek, a samochód?!
W tym momencie pozwoliłem sobie na szybką odpowiedź.
- Raczej bym o nim zapomniał, jeżeli jest wam życie miłe lepiej żebyśmy natychmiast stąd spieprzali.
Stary spojrzał się na mnie. W korytarze słychać było już nadbiegających osobników.
- Thomas zapomnij o samochodzie! Do okna, ale Ty cwaniaku biegniesz pierwszy!

Nie mogłem się nie zgodzić z tym środkiem ostrożności. Jednak gdy przeskakiwałem przez okno w kierunku pasma budynków naprzeciwko, usłyszałem dziwny dźwięk. To był nagły, bardzo głośny huk który rozlał się potem jak dźwięk wyłączanego starego kineskopu. Obróciłem się w stronę pomieszczenia z którego uciekaliśmy. Thomas właśnie wyskakiwał przez okno gdy za nim zanikała jasno-niebieska poświata. Darek coś wrzasnął, nie byłem w stanie usłyszeć, bo w tym samym momencie rozległa się bardzo ostra wymiana ognia. Zacząłem biec do pierwszego z brzegu domu, Thomas biegł za mną. Nie wiedziałem dlaczego ale Darek nadal nie wychodził. Strzelanina rozgorzała na dobre, słychać było nawet kilka mniejszych eksplozji. Wbiegliśmy na parter jakieś rudery, a potem korytarzem na wprost. Ściana, pomieszczenie, boczne drzwi. Potem kolejna ulica i kolejny dom. W końcu się zatrzymaliśmy. Darka nie było za nami. Gdy schowaliśmy się w jakimś dużym pokoju z resztkami mebli Thomas załamał się.
https://horyzontrpg.com
System fabularny space-apo. Indi.
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Bernard dentysta. cz.I - przez Żubr - 02-09-2014, 17:03
RE: Bernard dentysta. cz.I - przez miriad - 02-09-2014, 19:37
RE: Bernard dentysta. cz.I - przez Gorgiasz - 03-09-2014, 06:58
RE: Bernard dentysta. cz.I - przez Żubr - 04-09-2014, 21:18
RE: Bernard dentysta. - przez Żubr - 02-03-2015, 17:08
RE: Bernard dentysta. - przez gorzkiblotnica - 02-03-2015, 23:32
RE: Bernard dentysta. - przez Żubr - 03-03-2015, 16:28
RE: Bernard dentysta. - przez Żubr - 24-08-2015, 22:09
RE: Bernard dentysta. - przez gorzkiblotnica - 26-08-2015, 20:50
RE: Bernard dentysta. - przez Żubr - 21-10-2015, 22:10
RE: Bernard dentysta. - przez Żubr - 04-02-2016, 21:07
RE: Bernard dentysta. - przez gorzkiblotnica - 04-02-2016, 22:18
RE: Bernard dentysta. - przez Żubr - 07-02-2016, 10:09
RE: Bernard dentysta. - przez gorzkiblotnica - 09-02-2016, 22:27
RE: Bernard dentysta. - przez Żubr - 10-02-2016, 16:41
Bernard Dentysta cz.II - przez Żubr - 27-12-2014, 15:15

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości