13-11-2012, 22:55
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 13-11-2012, 22:56 przez Erazma Michalus.)
Tajger, pan żyje! No i powiem szczerze, że popłynął pan trochę… Nie ja tu jestem od interpretacji, niech miniatura broni się sama, ale muszę przyznać, że ucieszyłam się, gdy przeczytałam, że autentycznie ktoś nad moim tekstem popracował. To miłe, i choć i tak wszyscy umrzemy, mogę mieć spokojne sumienie, że komuś chociaż minimalnie przybliżyłam kwanty, to prawie jak gra wstępna, więc tego. A tak poza tym, jak pan nie wierzy, że jestem ładna i mądra, bo to wcale nie megalomania, tylko złota prawda, to niech pan, niech... powiedziałabym, żeby pan się ze mną umówił, ale erazmus będzie zazdrosny, a i tak grozi mi już śmiercią, więc wolę uważać...
Piramido, czasami smutno sobie myślę, że każde pozbycie się interpunkcji jest postrzegane za oryginalne. W rzeczywistości mój tekst nie różni się od prozy niczym (a wręcz chyba nią jest), poza formą zapisu. Bardzo zazdroszczę od jakiegoś czasu poezji „białości” formy, otwiera to milion drzwi jednocześnie, a ja uwielbiam przekraczać progi. No i proszę, niech się pani nie krępuje i do woli sobie nadinterpretuje. Na zdrowie.
Starysto, cholercia no, czytałam pana komentarz chyba z milion razy i wciąż nie wiem, o co w nim chodzi, czy pan mnie chwali, czy może jednak przejechał się po bandzie. Jestem jednak z reguły optymistycznie nastawiona, więc zakładam pierwszą opcję i podaję panu w nagrodę winogronko z mej gładkiej rączki. Potem rzeknę lokajowi, żeby pokazał, gdzie można się rozgościć. I powiem tylko że… mój umysł nadaje na takich falach, że innym, co oczywiste, wybuchają czaszki. Prąd w rezydencji napędzany jest wyłącznie siłą mojego umysłu, a za zatrzymywaniem przystojnych panów, by podumać z nimi, od zawsze przepadam. Einstein mówił też coś o pszczołach i dlatego nigdy nie jadam miodu. I radzę państwu w tej materii brać przykład, bo koniec jest bliski, ratujmy ule. Dzięki za miłe/karcące (potrzebne skreślić, bo wciąż nie jestem pewna…) słowa i pozdrawiam.
Piramido, czasami smutno sobie myślę, że każde pozbycie się interpunkcji jest postrzegane za oryginalne. W rzeczywistości mój tekst nie różni się od prozy niczym (a wręcz chyba nią jest), poza formą zapisu. Bardzo zazdroszczę od jakiegoś czasu poezji „białości” formy, otwiera to milion drzwi jednocześnie, a ja uwielbiam przekraczać progi. No i proszę, niech się pani nie krępuje i do woli sobie nadinterpretuje. Na zdrowie.
Starysto, cholercia no, czytałam pana komentarz chyba z milion razy i wciąż nie wiem, o co w nim chodzi, czy pan mnie chwali, czy może jednak przejechał się po bandzie. Jestem jednak z reguły optymistycznie nastawiona, więc zakładam pierwszą opcję i podaję panu w nagrodę winogronko z mej gładkiej rączki. Potem rzeknę lokajowi, żeby pokazał, gdzie można się rozgościć. I powiem tylko że… mój umysł nadaje na takich falach, że innym, co oczywiste, wybuchają czaszki. Prąd w rezydencji napędzany jest wyłącznie siłą mojego umysłu, a za zatrzymywaniem przystojnych panów, by podumać z nimi, od zawsze przepadam. Einstein mówił też coś o pszczołach i dlatego nigdy nie jadam miodu. I radzę państwu w tej materii brać przykład, bo koniec jest bliski, ratujmy ule. Dzięki za miłe/karcące (potrzebne skreślić, bo wciąż nie jestem pewna…) słowa i pozdrawiam.