22-01-2013, 15:06
Mnie androgynia nie zdaje się być woalem - sama w sobie jest cechą pośrednią pomiędzy czymś bardzo męskim a kobiecym. Nie widzę w niej nic kamuflującego, raczej próbę substytucji cech przeciwnej płci.
Lubię walczyć ze stereotypami; jestem kobietą słuchającą męskiej muzyki, lubiącą sztuki walki i rudą, żeby tego było mało.
Mogłabym postarać się być bardziej szablonowa - mogłabym słuchać poezji śpiewanej, brzydzić się brutalnością, a włosy przemalować na blond - bo brzydkich rzeczy kobiecie robić czy lubić nie wypada.
Ale po co? I nie jest to bynajmniej podyktowane próbą wyróżnienia się, raczej chęcią życia w zgodzie ze sobą.
Feministką nie jestem też.
A delikatnego ducha emancypacji można wyczuć nawet w wierszu na górze.
Kobiecość kobiecości nierówna.
Lubię walczyć ze stereotypami; jestem kobietą słuchającą męskiej muzyki, lubiącą sztuki walki i rudą, żeby tego było mało.
Mogłabym postarać się być bardziej szablonowa - mogłabym słuchać poezji śpiewanej, brzydzić się brutalnością, a włosy przemalować na blond - bo brzydkich rzeczy kobiecie robić czy lubić nie wypada.
Ale po co? I nie jest to bynajmniej podyktowane próbą wyróżnienia się, raczej chęcią życia w zgodzie ze sobą.
Feministką nie jestem też.
A delikatnego ducha emancypacji można wyczuć nawet w wierszu na górze.
Kobiecość kobiecości nierówna.
nie jestem zupą pomidorową,
żeby mnie wszyscy mieli lubić
żeby mnie wszyscy mieli lubić