Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Niepewny los
#1
Opowiadanie napisałem już bardzo dawno temu, ale mam nadzieję, że Wam się spodoba Wink


Od autora:
Witaj! Masz przed sobą nowszą, skonfigurowaną wersję opowieści. Jeśli jeszcze jej nie czytałeś, kilka słów wstępu.

Cała opowieść zawarta w opowiadaniu jest fikcyjna, zresztą tak samo jak jego bohaterowie. Opowieść jest przeznaczona głównie dla nastoletnich czytelników. Bohaterowi opowieści narzucają się trudne doświadczenia z życia. Pojawiają się wulgarne słowa, elementy przemocy, treści związane z narkotykami i innymi używkami. Są także treści o charakterze seksualnym. U dzieci opowiadanie może budzić obawę lub strach. Jeśli już teraz uważasz, że opowiadanie jest w pewnym sensie nieodpowiednie dla Ciebie, nie czytaj go. Niektóre słowa lub wyrazy mogą być przez co niektórych niezrozumiałe. Tak samo jak wydarzenia, sytuacje i zawarte w lekturze zdania.


,,Nic tak nie cieszy, jak dwoje zakochanych ludzi''

,,Niepewny los,,

Cześć! Nazywam się Artur. Talaga Artur. Chcę przedstawić Ci moją historię, która doprowadziła mnie do niechcianej katastrofy...
...Miałem wtedy piętnaście lat. Byłem zwykłym nastolatkiem z problemami. Mój wygląd? Byłem brunetem o niebieskich oczach, miałem sto siedemdziesiąt osiem centymetrów wzrostu.

Zaczynał się piękny, kolejny wakacyjny dzień. Wstałem z łózka, mocno się przeciągnąłem. Zrobiłem kilka pompek, brzuszków. Nie zaszkodziła mi także poranna modlitwa do Pana Boga. Następnie poszedłem do toalety załatwić swoje potrzeby fizjologiczne. Tak mniej, więcej wyglądał mój poranny dzion....

Usłyszałem mój telefon. Postanowiłem sprawdzić dlaczego komóra mi się odzywa.
-Ooo, dostałem SMS-a. Ciekawe od kogo?
Sprawdziłem wiadomość. To była moja dziewczyna, napisała;
-Hejka kochanie! Spotkamy się dziś u mnie za godzinkę?? Odpisz

Więc jej odpisałem, mówiąc tak. Och, jak bardzo ją kochałem. Miała na imię Roksana. Dziewczyna skromna, miła, szczera. Zresztą, co ja będę mówić, po prostu super laska.

Zanim wyruszyłem do jej domu postanowiłem zjeść śniadanie. Mama zawsze mi mówiła, że nie można zaczynać dnia na głodniaka. Tylko nie myśl sobie, że byłem maminsynkiem! Gdy skończyłem konsumować jedzenie ruszyłem w drogę moim wyczesanym góralem, który otrzymałem od kochanego chrześniaka w dniu mojej pierwszej komunii świętej.

Dojeżdżając na miejsce przywitałem ją gorącym pocałunkiem i powiedziałem do niej;
-Cześć kochanie, przejdziemy się?
-Owszem, chodźmy.

Przez całą drogę rozmawialiśmy ze sobą i miejscami się do siebie uśmiechaliśmy. Do momentu. gdy doszliśmy do naszego ulubionego miejsca. Miejsce, które nazwaliśmy 'szczęśliwa dróżka' . Położyliśmy się na łonie natury. Główka mojej ukochanej leżała na moim brzuszku. Czułem się fantastycznie. Roksana zresztą też, mówiąc;

-Jak tu jest bosko. Powinniśmy tu przychodzić częściej Arturku.
-Będziemy króliczku. Kocham cię!
-Ja ciebie też kocham.

Leżeliśmy tak przez dłuższy czas. Praktycznie nie odzywając się do siebie, ale właśnie tak było nam dobrze...
Odprowadzając Roksi do domu wróciłem do mojej posiadłości. Wchodząc, mój brat zapytał się mnie, czy czasem nie chce jechać z nim i ojcem do wujasa. Nie miałem na to ochoty, więc odpowiedziałem, że nie jadę.
Zostałem sam w pomieszczeniu. Żeby nie było mi smutno, postanowiłem pograć sobie w gry komputerowe. Moją ulubioną grą była gra RPG pt.,Fallout'.

Czas mijał nieubłagalnie szybko przed ekranem monitora. Jedna, druga, trzecia, piąta godzina, a ja wciąż grałem i grałem. Dopiero gdy naprawdę zgłodniałem przerwałem pracę z komputerem...

Zbliżała się noc, a ja sam w pokoju pisałem wszystkie wydarzenia jakie wydarzyły mi się w ostatnich dniach mojego życia, w moim cennym pamiętniczku. Prawie codziennie pisałem coś w pamiętniku...

Po niedługim czasie wziąłem orzeźwiający prysznic.

Po dokładnym umyciu wszystkich części mego ciała spokojnie położyłem się do łóżka. Zacząłem myśleć o ukochanej, ale już po kilku sekundach me oczy ujrzały wymiar snu.

Niedziela.
Oto był dzisiejszy dzień. Wstałem, spojrzałem na zegarek, mówię ;

-No nie! Jest już w pół do jedenastej, za półgodziny jest msza w kościele, a ja jeszcze w łóżku!
Wszedł mój brat, do mojego pokoju
-Czego się drzesz!
-Nie zdążę do kościoła.
-No i...
-A ty nie idziesz?
-Nie chce mi się.
-Ty bezbożniku!

Wtem szybko wstałem. Zacząłem się ubierać. Zjadłem co nieco na śniadanie i ruszyłem w stronę kościoła. Tak się składało, że tylko ja wyłącznie z rodziny chodziłem na mszę świętą. Ojciec nie wierzył w Chrystusa, a mój brat zupełnie ostatnio zapomniał o Najwyższym.
Na szczęście zdążyłem w sama porę dojść na miejsce, a bałem się, że nie zdążę. Dobrze, że miało się to cholerne szczęście.

Dzień zaczynał się niezbyt dobrze i też nie zapowiadało się by miało być lepiej. Przychodząc do domu mój brat Przemek od razu powiadomił mnie, że za trzy dni przyjedzie kuzyn od strony wuja. Już się cieszyłem jak diabli. Nie żebym miał coś do mojego kuzyna, ale nie lubiłem jak do mnie przyjeżdżał. Najgorsze jednak było to, że nie miałem żadnych przyjaciół. Przez całe tygodnie odzywałem się wyłącznie do rodziny i dziewczyny. Dobrze, że chociaż Roksana miała kumpelki. Bardzo mnie to cieszyło.

Przez następne kilka godzin oglądałem tiwi. Szczerze ostatnio gardziłem telewizją. Więcej czasu spędzałem przy mojej ulubionej rzeczy do zabawy, czyli komputera.

Kiedy znużyło mnie ślędzczenie przed ekranem telewizora zdecydowałem się odwiedzić Roksanę. Niestety jej nie zastałem. Cóż, postanowiłem zrobić sobie wycieczkę po wiosce....

Spotkałem mojego kumpla z klasy, Mańka. Zaproponował mi abym przyszedł z nim na boisko, pograć w futbolówkę. W tej sytuacji nie mogłem odmówić. Tak, więc też i tak nie zrobiłem.
Nie mogłem się doczekać meczu. Tym bardziej, że dowiedziałem się, że będzie także grać siwy, czerwony skorpion, okoń i kristek.

Od razu, gdy zobaczyłem te wszystkie gęby na murawie zrobiło mi się weselej. Długo nie obwinialiśmy w bawełnę. Podzieliliśmy się na dwa równe składy i zaczęliśmy grać.
Miałem szczęście, bo po mojej stronie na bramce stał skorpion (to jakby drugi 'Dudek dance' z ligi mistrzów z dwa tysiące piątego roku). No i miałem jeszcze przecież super gwiazdę klubu 'orłów', czyli krystka.

Nasi przeciwnicy zaczęli rozgrywać ze sobą piłkę. Widać było, że są chłopcy na luzie. Jedno podanie, drugie i trzecie, i na końcu świetna obrona skorpiona. Brawo! Czas był na nas. Kristek podał mi piłkę, a ja w tym momencie zacząłem wdawać się w drybling z siwym. Mieszałem nogami w prawo, i w lewo, niczym Cristiano Ronaldo z Manchesteru. Minąłem go jak dziecko. Odegrałem piłkę do kristka, a on jak nie patrzeć z całej siły lutuję piłkę do siatki bez żadnego problemu. Jeden – zero dla nas. Mecz zaczął się interesująco. Nasi rywale ruszyli z kontratakiem i maniek na nasz fart nie trafił dobrze do naszej bramki. Teraz była nasza kolej. Ruszyłem z piłka, podałem koledze z drużyny. On ładnie odegrał mi z powrotem piłkę piętką, dając mi sytuację 'jeden na jednego'. Nie mogłem zmarnować takiej sytuacji. Minąłem bramkarza i strzeliłem swoją pierwszą bramkę w meczu. W takim razie było dwa – zero. Siwy zaczynał się stawać nerwowym. Mnie minął jak tyczkę, ale kristek z dużą determinacją odebrał mu piłkę i samemu Mańkowi założył siatkę między nogami. Był sam na sam z bramkarzem. Zauważył, że bramkarz wychodzi z bramki, a ja stałem po drugiej stronie boiska...W tym momencie podał mi piłkę, bramkarza nie było w bramce, więc strzelenie drugiej bramki nie było dla mnie problemu.

Maniek i siwy poddali się. Nie chcieli już dalej grać ze względu na wynik jaki był w tym czasie. Pożegnałem się z kumplami i poszedłem do domu. To był naprawdę dobry mecz. Może powinienem zapisać się do klubu piłkarskiego. Nie, no chyba oszalałem...!

Następne dni czasu letniego to kompletna klapa. Nuda, nuda, nuda, a na dodatek byłem strasznie niespokojny ze względu Roksany, która nie odbierała telefonu gdy do niej dzwoniłem. Za którymś razem nareszcie udało mi się z nią połączyć.

-Cześć kochanie, dlaczego nie odbierasz telefonu?
-Wybacz, mam go ciągle wyciszonego.
-Aha, rozumiem. Mogę dziś do Ciebie wpadać?
-Nie.
-Dlaczego?
-Wyjeżdżam do cioteczki.
-Na długo?
-Nie. Tylko na cztery dni. Muszę już iść . Kończę, pa skarbie. Kocham cię!
-Pa - Powiedziałem to z lekkim niezadowoleniem.
Było po prostu świetnie! Dziewczyna wyjeżdżała, a do mnie jutro miał przyjechać kuzynek. Normanie fantastycznie było!
Resztę tego okropnego dnia spędziłem przed komputerem. Zajadając przy nim paczkę czipsów i do popitki duży kubek z kolą.

Środa.
Kuzyn do mnie zawitał. Przywitałem go dość serdecznie, a on od razu wyskoczył mi z jego nową mp3. Jeny co za gość! Chwalić to się umiał niesamowicie.
Przez cały czas byliśmy w pokoju i słuchaliśmy muzy. Mój brat natomiast grał w gry komputerowe.
Kiedy zrobiło się już późna pora wszyscy trzej się umyliśmy.
Mieliśmy problem, kto, gdzie śpi. Były tylko dwa łózka, a nas było trzech. Postanowiłem, że ja będę spać z Piotrem, a mój brat będzie miał wyro dla siebie.

Leżałem z Piotrem na łóżku przez chwilę o niczym nie mówiliśmy, ale już po chwili nasza gadka nabrała tempa;

-Masz jakąś laskę Piotr?
-Mam.
-Tak. A jaką?
-Piękną cizię. Patrz na to zdjęcie.

No i wtedy pokazał mi jej zdjęcie. Brunetka o oczach brązowych. Jej skóra była ładnie opalona. Wyglądała świetnie. Przez chwilę byłem w nią zapatrzony i po chwili ciągnęliśmy gadkę dalej;

-Jak ma na imię?
-Aneta.
-Aneta, ładne imię.
-Chłopie! To samo imię już mnie podnieca, a jak widziałem jej ciało była boska!
-Co znaczy widziałem?
-Wiesz, ona jest, to znaczy mieszka gdzieś w miejscowości Brzegu.
-A gdzie to jest?
-W województwie Opolskim.
-Tak daleko?! A jak ją właściwie spotkałeś?
-To moja kuzynka. Przyjechała do mnie na wakacje.
-Aaa, no to wszystko wyjaśnia. Naprawdę ją kochasz?
-Tak. A gdyby mieszkała o wiele bliżej to by mnie tu nawet z tobą teraz nie było.
-Tylko u niej?
-No dokładnie.
-Wierzysz w związki na odległość?
-No, a ty nie?
-To czysta głupota! A teraz przepraszam idę spać, dobranoc.
-karaluchy na noc.

Noc była koszmarna. Komary mnie gryzły i dosłownie śnił mi się okropny sen.
Gdy wstałem, zrobiłem śniadanie. Mój kuzynek jak wstał był strasznie głodnym facetem. Zjadł tak dużo, że o mało brzuszka nie wywaliło mu na wierzch i pomyśleć, że było tak przez cały tydzień. Masakiera.
Kończąc jedzenie przez kolejne godzinki spędziliśmy przed komputerem. Następnie wyszliśmy na podwórze. Przez niedługi czas graliśmy w króla dryblingu za pomocą piłki do nogi. Potem wyruszyliśmy na spacer. Pokazałem Piotrowi w czasie naszej wędrówki; kościół, szkołę, pocztę, sklepy, miejsce przebywania smerfów, czyli policjantów.

Gdy wracaliśmy do chaty spotkałem koleżankę z klasy. Postanowiłem z moim kuzynem z nią poflirtować .Miała na imię Marysia. Oczywiście na początek się z nią przywitałem. Potem przedstawiłem jej Piotra. Rozmowa między mną, a Marysią była o tym jak spędzamy wakacje. Zdecydowanie na razie miała je o wiele atrakcyjniejsze i milsze. Wyjazd do Paryża. Super impreza u jej kuzynki...Do pełni szczęścia brakowało jej tylko wakacyjny romans z przystojnym blondasem. Piotr był taka łajza, że ani razu się nie wtrącił do naszej rozmowy...

Przyszliśmy do domu byliśmy strasznie zmęczeni, ale warto było pokonać nudę.

Następne dni niewiele się od siebie różniły. W drugi dzień po przyjeździe kuzyna poszliśmy na łąkę się opalać. Nasze ciała po kilku godzinach opalenizny naprawdę wyglądały tak jakby bardziej seksi. Bynajmniej wtedy myślałem, że laseczki uwielbiają opaleniznę, y'know.
Kolejne trzy dni pracowaliśmy na roli. Zarobiliśmy w sumie sto pięćdziesiąt złotych.
Tak w końcu zostało dwa dni do odjazdu Piotra.
W przedostatnim dniu wieczorem Piotr pisał ze swoja dziewczyną Anetą. Musiał pisać z mojej komóry bo zablokowali mu konto.
Nie za wiele dowiedziałem się o czym tak pisali przez dłuższą godzinę. Wiedziałem tylko jedno. Oni rzeczywiście się kochali. Nie wierzyłem, że związki na odległość są możliwe. Przez krótką chwilę wyciszyłem się. Skierowałem pytanie do samego siebie, a po części do Pana Boga.

-Niesamowite, ale czy to możliwe?? O wielki Panie, jak Ty to robisz, że ludzie zakochują się w sobie mimo dzielących ich kilkanaście, a nawet setki kilometrów??
W tym momencie Piotr zadał mi pytanie.
-O czym myślisz?
Skłamałem, mówiąc;
-O Roksanie.
-A myślisz o Roksanie, twojej dziewczynie. Pokaż jej zdjęcie, jeżeli w ogóle masz.
-Oczywiście, że mam. A skąd wiesz, że mam dziewczynę?
-Twój brat mi powiedział.
-Aha. To wszystko wyjaśnia.
Poszedłem szybko po zdjęcie i pokazałem je Piotrowi.
-Łał! Seksi dupcia.
-Wiem, Piotrze. Wywłoki sobie nie wybrałem.
-Ile miałeś dziołch w swoim życiu Artur?
-Roksana jest moją drugą dziewczyną. Pierwsza była Adrian.
-Co ty? Jaja se robisz! Przecież Adrian to imię męskie.
-Tak wiem, ale wtedy nie byłem hetero.
-Serio?? - śmiejąc się zarówno
-Nie, ściemniam!
-Wiedziałem. Ty niewyżyty seksualnie dziadu.
-Jasne. Ty wszystko wiesz. Daj mi lepiej telefon.
-Po co??
Chce esemesować z Roksi
-Aha...to masz.

Wysłałem SMS-a do Roksany. Niestety nie otrzymałem od niej odpowiedzi. Szkoda. Przez kilka minut pogadałem jeszcze z moim kuzynem i poszedłem spać. Szczerze byłem trochę przygnębiony. Tak bardzo chciałem aby Piotr do mnie nie zawitał, a teraz chciałem by został na dłużej. Bo naprawdę miło spędzało mi się z nim czas.
(.....)

Wkrótce dalsza część przygód Wink

Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Niepewny los - przez chris3z8 - 03-03-2011, 12:44
RE: Niepewny los - przez sithisdagoth - 03-03-2011, 14:43
RE: Niepewny los - przez Morydz - 03-03-2011, 18:07
RE: Niepewny los - przez Archanioł - 03-03-2011, 18:43
RE: Niepewny los - przez chris3z8 - 03-03-2011, 19:45
RE: Niepewny los - przez Hayley - 10-03-2011, 22:59
RE: Niepewny los - przez Max95 - 03-03-2011, 22:56
RE: Niepewny los - przez Mestari - 03-03-2011, 23:11
RE: Niepewny los - przez chris3z8 - 05-03-2011, 09:42
RE: Niepewny los - przez Xorrez - 10-03-2011, 00:27
RE: Niepewny los - przez Xorrez - 11-03-2011, 17:41
RE: Niepewny los - przez Hobbit Kasandra - 17-03-2011, 20:11

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości