Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 4
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Rozmowa z nieistniejącym
#1
Jestem ministrantem już dobre pięć lat. Lubię to. Spotykamy się raz na tydzień, rozmawiamy z księdzem o Bogu, który nie istnieje, modlimy się do Maryi, która podobno urodziła Jego syna, śpiewamy pieśni pochwalne. Nie, nie jestem ateistą. Ale nie jestem też wierzącym. Jestem nikim.

Godzina 19.00. Kościół opustoszał. Siadam na schodkach przy ołtarzu. Zamykam oczy.
Chcę się ulotnić. Jak to kadzidło. Jedyna różnica: ja pachnę zgniłymi jajami.
Jeśli dusze istnieją, moja musi być niemiłosiernie zaniedbana. W końcu jestem tym zasranym grzesznikiem.
Pieprzę się ze wszystkimi dziewczynami z osiedla, palę, piję. Ale kogo to tak naprawdę obchodzi?
Czego mam się bać? Piekła? No proszę, nie rozśmieszaj mnie. Myślisz, że wierzę w tego czerwonego dziadka z różkami i widłami? Dzieckiem byłem dziesięć lat temu, wybacz.
Wyciągam z kieszeni złamanego peta, podpalam, zaciągam się.
Powiem ci, że trochę żal mi matki. Całe dnie i noce musi zajmować się tym pieprzonym bachorem.
Tak jakby to była jej wina, że urodził się z downem. Przykro, przykro. Ale tak się dzieje z tymi, którzy ślepo wierzą w gadanie klechów. Ojciec, na przykład, miał trochę oleju w głowie i założył nową rodzinę. Za to go szanuję. Czasami mi tylko trochę smutno, że nie chciał mnie ze sobą wziąć. I że przestał dzwonić.
Zaciągam się. Wypuszczam dym wprost na skrzywioną bólem twarz Twojego syna.
Kochałem cię. Naprawdę. Ale przestałem, gdy okazało się, że jesteś nastawiony tylko na branie.
W dupie masz to całe nasze „Ojcze nasz” i „Zdrowaś Maryjo”.
Chcesz walki? Jeśli tak, najpierw musisz dać mi siłę. Inaczej nie przywalę ci za tych wszystkich ludzi, z których co niedzielę robisz idiotów, każąc odmawiać durne modlitwy. Znają je na pamięć. Wykute. Pieprzenie od rzeczy.
Ha ha ha.
Cios w jaja. W nos. A na głowie położyłbym ci koronę cierniową. Żebyś cierpiał jak Jezus. Przecież go, kurwa, kochasz.
Niestety. Wciąż jestem słaby i bezsilny. Czuję, że nie uda mi się uratować świata przed twoją mocą.
Wszyscy ojcowie są tacy sami.
Gaszę papierosa na nadgarstku. Wkładam lufę do ust.
I tak pójdę do piekła.
Jeśli istnieje.
Amen.

- Hej ty, mały! Co ty tam robisz?
Organista. Dzwoni gdzieś.
O, a teraz przywiązuje mnie do ławki.
Przyszli jacyś ludzie. Oni też mnie przywiązują.
Tym razem do łóżka.
Kolejny dowód na to, że nie istniejesz.
[Obrazek: Piecz1.jpg]

Pokój.
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Rozmowa z nieistniejącym - przez blackpepper - 21-01-2013, 22:11
RE: Rozmowa z nieistniejącym - przez Piramida88 - 21-01-2013, 22:19
RE: Rozmowa z nieistniejącym - przez vysogot - 21-01-2013, 23:27
RE: Rozmowa z nieistniejącym - przez miriad - 21-01-2013, 23:29
RE: Rozmowa z nieistniejącym - przez blackpepper - 21-01-2013, 23:42
RE: Rozmowa z nieistniejącym - przez Hillwalker - 23-01-2013, 16:20
RE: Rozmowa z nieistniejącym - przez miriad - 23-01-2013, 18:24
RE: Rozmowa z nieistniejącym - przez Hanzo - 29-01-2013, 23:13

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości