Starysto, zauważyłem skrajną, jątrzącą poczucie smaku dychotomię w przekroju zgola całej twojej twórczosci. Mianowicie masz kawałki albo świetne, po prostu strzały w sedno, albo urywki totalnie do opłakania przy następnych gorzkich żalach. Generalnie rzadko bywa, by było cos pomiędzy. Tak to widzę.
Ja wiem doskonale, że to wcale nie literówka, że to świadome działanie i aż boli, ze takie cos robisz. Zupełnie chybione, psuje całą myśl. Mówi się "na barki" i powinno tak pozostać; a jeszcze gdy mowa o innych...;/ Rozumiesz?
Tu z kolei:
Aż tu nagle:
Ponadto rozważ, błagam, używanie przecinków bo pierwsza linijka może być rozumiana co najmniej na 3 warianty.
No i tutaj dość normalny, dajacy się uzasadnić podział na akapity, za co też plus, bo często bywa to odwrotnie tu na forum.
Osobiście sama wymowa wiersza jest w wielkiej mierze (bo może nie jakoś tak w 100%, ale w 80 na pewno) niezgodna ani z moim stanowiskiem w poruszanym problemacie (każdy ma swoje ka. Hanzo by wiedział, o czym mówię;p), ani z tym, co sądze na temat sądzenia innych (a sądze - a tak tak!;p - mianowicie, że jest to nieuniknione, owszem, a jednak należy jak najwięcej zachowywać dla siebie, przynajmniej w tak poważnych sprawach. pouczać innych, jak zyć, jeszcze w niektórych wypadkach zrozumiem, w MIARĘ, cmokajac, ale co tam, pal to licho, czasem nawet jest w tym ciut dobrego.... ale żeby obrzucać ich, tych innych, przyganą a la jehowa, czyli aż z pogardą, zohydzając do nich pozostałych, tych niby lepszych? tak to umie i uczy tylko wzmiankowany idol, a za nim jego owieczki) nie pozwala mi powiedzieć, żeby mi się wiersz od tej strony spodobał, nie kłamiąc przy tym. Ale to dla mnie akurat spawa nieistotna;]
No i ten tytuł... Rany boskie, tytuł! Właśnie dla tego tytułu zdecydowałem sie jednak na napisanie posta. Niech za komentarz posłuzy fakt, że ja już nawet się z tego tytuliszcza nie śmiałem; załatwił mnie on, załamałem ręce;/ Jak dla mnie tylko pretensjonalność i jakaś chora a zgubna potrzeba sztucznego, bo papierowymi elementami (nie inaczej) tuningowania, przystrajania dzieła tłumaczy jakiegokolwiek 'artystę' w działaniu, gdy tworząc przykładowo rzeczkę nadaje jej ni z gruchy ni z pietruchy nazwę (nie "ogień" nawet! co by było jeszcze uzasadnione) "bakłażan";/ albo "wycior", albo "wstawaj stary, już za halba pięć";/ No proszę was, ARRRRtyści! Litosci;]
Cytat: znowu odkłada życie na bark
innych
Ja wiem doskonale, że to wcale nie literówka, że to świadome działanie i aż boli, ze takie cos robisz. Zupełnie chybione, psuje całą myśl. Mówi się "na barki" i powinno tak pozostać; a jeszcze gdy mowa o innych...;/ Rozumiesz?
Tu z kolei:
Cytat: pożyczkę zaciągnął..metafora prosta a ciekawa. Udane.
przed Bogiem
Aż tu nagle:
Cytat: wracaj drżący niemocą skażonyTakie wianuszki. Raaanyyyy O tym własnie mówię - raz prawdziwa krasa, raz jakieś mamroty kloszarda (żeby porównania daleko nie szukac). Gwoli jasności - ja to tak z przekąsem teraz mówię, nie obraź się, jakkolwiek sam sens powyższego jest jak najbardziej poważny; grzeszysz, kolego, grzeszysz! Ten urywek to klapa. Nastrój pada natychmiast.
chowaj pod szaty swój styl
Ponadto rozważ, błagam, używanie przecinków bo pierwsza linijka może być rozumiana co najmniej na 3 warianty.
Cytat: żywi czekają w kolejceI znowu coś świetnego. Może za wyjątkiem podkreślonego. (tj. świetnie ujęte. z samą treścią i postawą podmiotu lirycznego się nie zgadzam, co to to nie;p)
na twoje nerki, wątrobę, serce
krok jeden jeszcze wykonaj
nic więcej
padniesz na bruk i skonasz
Cytat: a kromkę Bożego CiałaTeż bardzo dobre.. za to potem pojawia się:
oświecenia
Cytat: trzeba chleba;/
bo rozumu bozia nie dała
Cytat: wróć na wprostTego "na wprost" też nie przyjmuję z zadowoleniem; ale to juz może subiektywna opinia. Rozumiem, że chciałeś podkreślic, iż ten "powrót" to nic prostrzego. Po prostu niekoniecznie dobrze mi to brzmi, ale samą koncepcję doceniam.
wróć na wprost do żywych
No i tutaj dość normalny, dajacy się uzasadnić podział na akapity, za co też plus, bo często bywa to odwrotnie tu na forum.
Osobiście sama wymowa wiersza jest w wielkiej mierze (bo może nie jakoś tak w 100%, ale w 80 na pewno) niezgodna ani z moim stanowiskiem w poruszanym problemacie (każdy ma swoje ka. Hanzo by wiedział, o czym mówię;p), ani z tym, co sądze na temat sądzenia innych (a sądze - a tak tak!;p - mianowicie, że jest to nieuniknione, owszem, a jednak należy jak najwięcej zachowywać dla siebie, przynajmniej w tak poważnych sprawach. pouczać innych, jak zyć, jeszcze w niektórych wypadkach zrozumiem, w MIARĘ, cmokajac, ale co tam, pal to licho, czasem nawet jest w tym ciut dobrego.... ale żeby obrzucać ich, tych innych, przyganą a la jehowa, czyli aż z pogardą, zohydzając do nich pozostałych, tych niby lepszych? tak to umie i uczy tylko wzmiankowany idol, a za nim jego owieczki) nie pozwala mi powiedzieć, żeby mi się wiersz od tej strony spodobał, nie kłamiąc przy tym. Ale to dla mnie akurat spawa nieistotna;]
No i ten tytuł... Rany boskie, tytuł! Właśnie dla tego tytułu zdecydowałem sie jednak na napisanie posta. Niech za komentarz posłuzy fakt, że ja już nawet się z tego tytuliszcza nie śmiałem; załatwił mnie on, załamałem ręce;/ Jak dla mnie tylko pretensjonalność i jakaś chora a zgubna potrzeba sztucznego, bo papierowymi elementami (nie inaczej) tuningowania, przystrajania dzieła tłumaczy jakiegokolwiek 'artystę' w działaniu, gdy tworząc przykładowo rzeczkę nadaje jej ni z gruchy ni z pietruchy nazwę (nie "ogień" nawet! co by było jeszcze uzasadnione) "bakłażan";/ albo "wycior", albo "wstawaj stary, już za halba pięć";/ No proszę was, ARRRRtyści! Litosci;]