Mirond, odbijam piłeczkę: umiesz czytać ze zrozumieniem? To czytaj:
Cytat:Będziecie jedli następujące istoty wodne: wszystkie istoty wodne, w morzach i rzekach, które mają płetwy i łuski, będziecie jedli. 10 Ale każda istota wodna, która nie ma płetw albo łusek w morzach i rzekach spośród wszystkiego, co się roi w wodzie, i spośród wszystkich zwierząt wodnych, będzie dla was obrzydliwością. 11 Będą one dla was obrzydliwością, nie jedzcie ich mięsa i brzydźcie się ich padliną. 12 Wszystkie istoty wodne, które nie mają płetw albo łusek, będą dla was obrzydliwością.
a teraz czytaj to:
http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=388
Szukaj oczyszczonych skorupiaków. Powodzenia.
Przykro mi
Cytat:Do tego twierdzenie, że dany fragment Biblii jest fałszem, bo zakłada, że Bóg istnieje a przecież istnieje, oznacza zarazem, że absolutnym fałszem niegodnym wzmianki są wszystkie księgi religijne.
Rzecz jest znowu prosta, nie kombinuj na siłę, bo nie wyjdzie ci to na dobre. Mianowicie:
Cytat:Patrz! Kładę dziś przed tobą życie i szczęście, śmierć i nieszczęście. Ja dziś nakazuję ci miłować Pana, Boga twego, i chodzić Jego drogami, pełniąc Jego polecenia, prawa i nakazy, abyś żył i mnożył się, a Pan, Bóg twój, będzie ci błogosławił w kraju, który idziesz posiąść.
Taaaaaki kawałek, z którego zabierz "bóg" a nie zostaje nic. Cokolwiek zasadnym jest, by pierwej rozstrzygnąć, czy bóg istnieje - bez tego dochodzenia w ogóle nie ma sensu czytać reszty, bo nie ma ona zastosowania. Nie w tym żadnej mądrości, by tak rzec, niezależnej od istnienia boga; jest tylko suchy nakaz. Innym rodzajem mądrości, w którą wcisnąć możesz nawet wielką pantalonową wiklinę z dzieci oczeretów, co mieszka w niebiesiech, a która to mądrość mądrością pozostanie, jest taka mądrość, która nie jest zależna od istnienia czegokolwiek supernaturalnego.
Więc owszem, zaprzeczenie istnienia boga (oparte na odpowiedniej dedukcji) jest cokolwiek ważne - mówiąc delikatnie. Przykro mi.
To samo reszta cytatu. Analogicznie (żeby tak już użyć łopaty) wyglądałoby to tak z tęczowym pegazem przykładowo: "tęczowy pegaz daje ci przykład, jak żyć, czytaj jego słowo, wałkuj, on cię nagrodzi, za niesubordynacje skarze, nie rób opacznie, bo wyrośnie ci drzewo na przegubie, blablabla" - argument, że pegaz takowy istnieje, jest ARCYWAŻNY, nie uważasz? (retorycznie pytam) Powiedziałbym: minimum najważniejszy. Bez niego (tudzież bez zbicia tego argumentu) treść żadnych podobnych doktryn (uzależnionych od założenia, że COŚ danego istnieje) nie ma sensu.
"nie idź za daleko w jednym kierunku, bo Ziemia jest płaska i spadniesz! uważaj też zatem, żeby za wiele ciężaru nie tkwiło na jednym jej krańcu i z głową rozlokowuj swoje pogłowie, itd itd" - no jest to piękna iście, zacna mądrość, ale dla wymyślonej Ziemi, nie naszej. Ziemia jest geoidą.
Nadążasz?
Ponadto nie idzie o to, że dany fragment jest fałszem (bo cała biblia "jest fałszem" gwoli ścisłości) tylko o to, że jest doskonałym przykładem na to, iż szerzy nieprawdziwe założenia, składa nieprawdziwe obietnice. Pisałem o tym, czytaj i zrozum. Mówi nam bowiem ten fragment niejako: tak wygląda świat, o, i nie inaczej. Więc jest to łatwe do zweryfikowania. Jako że nic a nic się nie zgadza - cała biblia zostaje zdyskredytowana w bardzo fajny sposób i generalnie robi to sobie sama. Dlaczego zaraz cała, ktoś spyta. Jako święta i bezbłędna księga, błędności ma w sobie co niemiara. Przytoczony fragment jest zatem dobrym probierzem tutaj.
Cytat:Przykro mi zatem mówić, że w przewidywalnej przyszłości to nauka moralna Kościoła będzie dla mnie wskazaniem na to jak żyć
No mnie to przykro słyszeć. Ale, jak mówiłem, ja egzorcyzmów nie mam. Prawa do błądzenia jednakże nie odbieram. Gorzej, gdy się do tego, z uporem maniaka, innych nakłania. Czego bynajmniej ci nie zarzucam; twoje życie, twoja broszka, z mojej strony zero słowa potępienia póki co.