25-01-2010, 18:32
Witam. Jest to moje pierwsze opowiadanie, więc proszę o zrozumienie i wyrozumiałe i obiektywne oceny. Będę to zamieszczał rozdziałami (proszę nie scalać postów).
Rozdział 1: Intryga
Król Klarid, cesarz nasz Wielki, siedem pełnych lat zostawał w Kahardzie, aż po samo morze zdobył tę pyszną ziemię.
Nie masz zamku, który by mu się ostał; nie masz muru, który by był cały, nie masz miasta, oprócz Cromu stojącego na górze
. Włada tam król Larian, nie miłujący Boga; Beliarowi służy, modli się do niego. Nie ustrzeże się nieszczęścia. Król
Larian jest w Cromie. Przechadza się w sadzie, w cieniu. Kładzie się na ganku z błękitnego marmuru; więcej niż dwadzieścia
tysięcy ludu jest wokół niego. Woła swoje diuki i swoje hrabie: "Słuchajcie panowie, co za klęska na nas spadła. Cesarz
Klarid przybył tu ze słodkiego Thaharadu, aby nas pognębić. Nie mam wojska, aby mu wydać bitwę; ludzie moi nie są mocni
stawić mu czoła. Radźcie mi, doradcy mądrzy, i chrońcie mnie od śmierci i wstydu!" Żaden poganin nie odpowiedział słowa prócz
Leopsa z walfundzkiego kasztelu. Ten ci Leops najmądrzejszy był śród pogan; męstwem swym dzielny rycerz; rozumem dobry
doradca swego pana. Rzecze królowi: "Nie przerażaj się, królu! Prześlij Klaridowi, dumnemu, hardemu władcy, słowa powolnej
służby i wielkiej przyjaźni. Dasz mu niedźwiedzie i lwy, i psy; i siedemset wielbłądów, i tysiąc wypierzonych sokołów,
czterysta mułów ładowanych złotem i srebrem, i pięćdziesiąt wozów, z których on złoży tabor, i daj mu szczerego złota tyle,
aby mógł hojnie opłacić swoich najemników. Przekaż mu, że już dość długo wojował na tej ziemi; że powinien by wracać do
Thaharadu, do Thorumu, że pospieszysz tam, że przyjmiesz tam prawo wyznawców Innosa i zostaniesz jego wiernym lennikiem.
A zechce zakładników, to poślij mu ich, dziesięciu albo dwudziestu, aby go natchnąć ufnością. Poślijmy mu synów naszych
żon; ja poślę mego, choćby miał i zginąć. Lepiej, by tam potracili swe głowy, a my żebyśmy nie stracili naszej swobody
i panstwa i nie przyszli do torby żebraczej." Leops mówił: " Na tę moją prawicę, i na tę brodę, którą wiatr kołysze mi
na piersi, wnet ujrzycie, jak Thaharadzkie woje stąd odchodzą...
Rozdział 1: Intryga
Król Klarid, cesarz nasz Wielki, siedem pełnych lat zostawał w Kahardzie, aż po samo morze zdobył tę pyszną ziemię.
Nie masz zamku, który by mu się ostał; nie masz muru, który by był cały, nie masz miasta, oprócz Cromu stojącego na górze
. Włada tam król Larian, nie miłujący Boga; Beliarowi służy, modli się do niego. Nie ustrzeże się nieszczęścia. Król
Larian jest w Cromie. Przechadza się w sadzie, w cieniu. Kładzie się na ganku z błękitnego marmuru; więcej niż dwadzieścia
tysięcy ludu jest wokół niego. Woła swoje diuki i swoje hrabie: "Słuchajcie panowie, co za klęska na nas spadła. Cesarz
Klarid przybył tu ze słodkiego Thaharadu, aby nas pognębić. Nie mam wojska, aby mu wydać bitwę; ludzie moi nie są mocni
stawić mu czoła. Radźcie mi, doradcy mądrzy, i chrońcie mnie od śmierci i wstydu!" Żaden poganin nie odpowiedział słowa prócz
Leopsa z walfundzkiego kasztelu. Ten ci Leops najmądrzejszy był śród pogan; męstwem swym dzielny rycerz; rozumem dobry
doradca swego pana. Rzecze królowi: "Nie przerażaj się, królu! Prześlij Klaridowi, dumnemu, hardemu władcy, słowa powolnej
służby i wielkiej przyjaźni. Dasz mu niedźwiedzie i lwy, i psy; i siedemset wielbłądów, i tysiąc wypierzonych sokołów,
czterysta mułów ładowanych złotem i srebrem, i pięćdziesiąt wozów, z których on złoży tabor, i daj mu szczerego złota tyle,
aby mógł hojnie opłacić swoich najemników. Przekaż mu, że już dość długo wojował na tej ziemi; że powinien by wracać do
Thaharadu, do Thorumu, że pospieszysz tam, że przyjmiesz tam prawo wyznawców Innosa i zostaniesz jego wiernym lennikiem.
A zechce zakładników, to poślij mu ich, dziesięciu albo dwudziestu, aby go natchnąć ufnością. Poślijmy mu synów naszych
żon; ja poślę mego, choćby miał i zginąć. Lepiej, by tam potracili swe głowy, a my żebyśmy nie stracili naszej swobody
i panstwa i nie przyszli do torby żebraczej." Leops mówił: " Na tę moją prawicę, i na tę brodę, którą wiatr kołysze mi
na piersi, wnet ujrzycie, jak Thaharadzkie woje stąd odchodzą...