02-04-2016, 22:46
Bo…,
bo mi twoich loków, poetko, potrzeba,
bym mógł zwijać na palcach w pierścienie,
aby wiatrem jak suknię podwiewać,
do stóp twoich przyłączyć się cieniem.
A gdy zadmie oziębły listopad,
w pulsie zadrżę jesienną muzyką
serc, co biją w rytm trwożny choć słodki,
ja ci jednak poetko napiszę
wiersz o wiośnie. Nie spocznę, nim skończę.
A jednak,
gdyby ciebie nie było,
zabrakło w boskim planie,
to jak ten palec sam, mimo dłoni,
którą w pięść bym zacisnął,
waliłbym w ścianę przejrzystą,
bo z imaginacji nagiej
powstałą.
Gdzieś tam.
I znowu bym się zdradził,
że kocham wciąż jeszcze,
przyznając, że stale
spojrzeniem odległym
pieszczę
cienie, które powstały, są,
pozostały.
J.E.S.
bo mi twoich loków, poetko, potrzeba,
bym mógł zwijać na palcach w pierścienie,
aby wiatrem jak suknię podwiewać,
do stóp twoich przyłączyć się cieniem.
A gdy zadmie oziębły listopad,
w pulsie zadrżę jesienną muzyką
serc, co biją w rytm trwożny choć słodki,
ja ci jednak poetko napiszę
wiersz o wiośnie. Nie spocznę, nim skończę.
A jednak,
gdyby ciebie nie było,
zabrakło w boskim planie,
to jak ten palec sam, mimo dłoni,
którą w pięść bym zacisnął,
waliłbym w ścianę przejrzystą,
bo z imaginacji nagiej
powstałą.
Gdzieś tam.
I znowu bym się zdradził,
że kocham wciąż jeszcze,
przyznając, że stale
spojrzeniem odległym
pieszczę
cienie, które powstały, są,
pozostały.
J.E.S.