Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Pastorale
#1
Błękitna kula wzlatuje wysoko w wiatr – i opada delikatnie w palce dziecięce spragnione błękitu. Świetlista kula wzlatuje w błękit, wysoko ponad wiatr, i brokatem sypie się złotym, delikatnym w palce dziecięce spragnione światła. Tęczowe bańki, wiedzione wiatrem, pryskają w błękit widmowym szkłem – i rozsypują się delikatnie w palce dziecięce spragnione widm. I trwa niewinny karnawał, karnawalik śmiechów i smutków jak bańki mydlane, i leci i spada piłka na wietrze od śmiechu i smutku oczu dziecięcych i rosną śmiechy i smutki dziecięce w świetle słonecznym, jak tulipany. I usta się śmieją rozgniecionymi na młodych wargach malinami (a w blasku brokatu pośród owoców siadają muszki owocówki).
Tańczą niesione wiatrem echa śmiechów i rozpryśniętych baniek karuzele i śmieją się promienie złote plączące się w dziecięce włosy. Nad wszystkim czuwa mądra głowa błękitnej piłki z rąk do rąk.

+++

Błękitna kula wzlatuje wysoko w wiatr – i szybując na jego łodzi strojnej żaglami kwietnych wonności, co delikatnością baniek mydlanych sypią się z płatków tulipanów – w rozległy świat – wypływa cicho poza horyzont skrzącego się czerwienią płotu w dole niesionych słońcem ech. Gonią błękitną kulę palce dziecięce, gonią je mydlane sfery i pogrążają się w zieloność trawy rozlaną za czerwienią sztachetową – palce dziecięce, i bańki, i śmiech. I słychać wśród zieleni głębokiej, wysokiej wołanie w które wplata się zapach złotych włosów. I biegną ku wołaniu złotemu, wonnemu śmiechy roztańczone w zieloności trawy – i stają. Mądra głowa błękitnej piłki skryła się w źdźbłach wysokiej trawy drgających złotym echem wiatru. Palce dziecięce splatają się razem półkolem wokół miejsca, na którym trzech par oczu pada niewinny, błękitny wzrok.
A pierwsze oczy w kolorze wiatru jaśniejącego czystym błękitem.
A drugie oczy w kolorze woni delikatności tulipanowej.
A trzecie oczy w kolorze bańki mydlanej, która się rozprysnęła.
Pośrodku, w słupie przygniecionym własnym ciężarem światła złotego wylewa się spomiędzy żeber zgnilizna umarłego psa. Wnętrzności wiją się splątane, porozrzucane, rozdziobane, w płucach zalęgło się plugastwo a serce ogarnęła pleśń. Oczy zbliżają się powoli, palce dziecięce dzierżą patyk, wsuwa się z mdłym mlaśnięciem w ciało i wzbija czarny słup dymiący smolistych, tłustych much błyszczących w kolumnie światła, która zaraz wtłacza te kruki owadzie w dół. W ciało dławiące się larwami i napęczniałe trupim jadem pośród zieleni wysokiej, głębokiej rozfalowanej delikatnie błękitnym wiatrem, co roznosi po niebie wieść o śmierci psa.
Palce dziecięce chwytają piłkę i biegną znowu przed horyzont i tylko jedne z nich chwytają tulipan skryty między szkłami i powracają – dziecięce oczy o barwie bańki, która pęka – do psa – i kładą nań tulipan – i jeszcze długo się wpatrują w truchło, nim ostatniego płatka nie skryją tłuste ciała larw – i nim ostatnia wonność kwietna nie zgnije w martwym ciele psa.
[Obrazek: sygnatka.png]
Odpowiedz
#2
Cytat:Oczy zbliżają się powoli, palce dziecięce dzierżą patyk wsuwa się z mdłym mlaśnięciem w ciało i wzbija czarny słup dymiący smolistych, tłustych much błyszczących w kolumnie światła, która zaraz wtłacza te kruki owadzie w dół.

dzierżą patyk, (który/co/a ten) wsuwa się

Cytat:opada delikatnie w palce dziecięce spragnione błękitu
Cytat:brokatem sypie się złotym, delikatnym w palce dziecięce spragnione światła
Cytat:rozsypują się delikatnie w palce dziecięce spragnione widm.
Cytat:Gonią błękitną kulę palce dziecięce, gonią je mydlane sfery i pogrążają się w zieloność trawy rozlaną za czerwienią sztachetową – palce dziecięce, i bańki, i śmiech.
Cytat:Palce dziecięce splatają się razem półkolem wokół miejsca
Cytat:palce dziecięce dzierżą patyk wsuwa się
Cytat:Palce dziecięce chwytają piłkę i biegną znowu

mam wrażenie że występuje tu jakieś powtórzenie, nie wiem, może się mylę

Cytat:rosną śmiechy i smutki dziecięce w świetle słonecznym, jak tulipany.

przecinek przed 'jak' wydaje się zbędny

Cytat:Błękitna kula wzlatuje wysoko w wiatr – i szybując na jego łodzi strojnej żaglami kwietnych wonności,

łódź wiatru? nie przesadzasz z własnościami?

____

prześliczny i przecudny utwór pod względem stylistycznym, uwielbiam taką formę, szczególnie jeżeli nie jest zbyt długa - bo za dużo słodyczy nie jest dobre.
opinie wyrażane przez Liwaj są jej subiektywnym zdaniem - zwyczajnie dzieli się własnymi wrażeniami, uczciwie, nie pomijając żadnych kwestii, bo wierzy, że inni postąpią tak samo w stosunku do oceny jej utworów.
Odpowiedz
#3
Cytat:dzierżą patyk, (który/co/a ten) wsuwa się

Dobrze wiesz, że zwykłem łączyć zdania w ten sposób (dzierżą patyk/patyk wsuwa się).

Cytat:mam wrażenie że występuje tu jakieś powtórzenie, nie wiem, może się mylę

Tylko tyle?; ) A: wiatr, błękitna kula, bańki mydlane, tulipany, zieloność trawy?
Tak właśnie kreuję nastrój i akcentuję symbole, przez powtórzenia, delikatne wariacje, napomknienia, niewielkie zmiany (znajome? zajrzyj do pana W.G.).

Cytat:łódź wiatru? nie przesadzasz z własnościami?

Z czym? D: Nie wiem, po prostu uznałem, że ładnie będzie, jeśli wiatr przyrównam, tradycyjnie, do łodzi. No bo jak inaczej mógłbym zapach tulipanów porównać do żagli? (;

____

Cytat:prześliczny i przecudny utwór pod względem stylistycznym, uwielbiam taką formę, szczególnie jeżeli nie jest zbyt długa - bo za dużo słodyczy nie jest dobre.

Dziękuję, dziękuję: )
[Obrazek: sygnatka.png]
Odpowiedz
#4
Cytat:Z czym? D: Nie wiem, po prostu uznałem, że ładnie będzie, jeśli wiatr przyrównam, tradycyjnie, do łodzi. No bo jak inaczej mógłbym zapach tulipanów porównać do żagli? (;

ale ze zdania wychodzi na to że łódź jest wiatru.
opinie wyrażane przez Liwaj są jej subiektywnym zdaniem - zwyczajnie dzieli się własnymi wrażeniami, uczciwie, nie pomijając żadnych kwestii, bo wierzy, że inni postąpią tak samo w stosunku do oceny jej utworów.
Odpowiedz
#5
No to co?... (;
To tak, jak ciało - ciało jest Twoje i Ty jesteś ciałem; )
[Obrazek: sygnatka.png]
Odpowiedz
#6
Błękitna kula wzlatuje wysoko w wiatr – i opada delikatnie w palce dziecięce spragnione błękitu. Świetlista kula wzlatuje w błękit, wysoko ponad wiatr, i brokatem sypie się złotym, delikatnym w palce dziecięce spragnione światła. Tęczowe bańki, wiedzione wiatrem, pryskają w błękit widmowym szkłem – i rozsypują się delikatnie w palce dziecięce spragnione widm. I trwa niewinny karnawał, karnawalik śmiechów i smutków jak bańki mydlane, i leci i spada piłka na wietrze od śmiechu i smutku oczu dziecięcych i rosną śmiechy i smutki dziecięce w świetle słonecznym, jak tulipany. I usta się śmieją rozgniecionymi na młodych wargach malinami (a w blasku brokatu pośród owoców siadają muszki owocówki).

Dalej nie czytam. ??? Jezus Maria.

20% warn. Zachęcam do lektury Regulaminu. rootsrat
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości