07-05-2018, 10:21
- Rozpieszcza mnie pani! – zaśmiał się dozorca i uniósł filiżankę na wysokość sumiastych wąsów, żeby poczuć zapach oszałamiających dni letnich. - Czy to z tej przy śmietniku?
- Sam pan mówił, że ta co rośnie za podwórkowym wychodkiem, absolutnie się do tego nie nadaje – powiedziała matka kudłatego chłopaka, odstawiając dzbanuszek.
- W tej za kiblem jest krzeszyna, którą wyczuwam na kilometr – odpowiedział głośno siorbiąc. - Ja po niej jestem jeszcze bardziej zgorzkniały i nieufny.
- Nie może się pan tak wszystkim przejmować. Świat nigdy nie będzie idealny.
- Wiem – westchnął dozorca. – A czy pani wie, co jest najlepszym lekarstwem na ból istnienia?
- Dla mnie najlepszym lekarstwem jest rosół z domowymi kluseczkami – zaśmiała się matka kudłatego.
- A dla mnie pokazy tańca drobinek kurzu i pyłków na półpiętrze, kiedy przez ciemną klatkę kamienicy przechodzi na wskroś świetlisty poranek.
- To musimy kiedyś urządzić taki pokaz dla mieszkańców, połączony z degustacją mojego rosołu z kury!
- Myśli pani, że to pomoże?
- Żywym tak, ale nie wiem, co z umarłymi…