Ocena wątku:
  • 3 głosów - średnia: 3.67
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Misiaczki ze świetlistej polany
#1
Tak sobie wstawiłem, jakoś spodobała mi się wizja misiaczków z polany. Możliwe, że skrobnę coś jeszcze w tym temacie.

Misiaczki ze świetlistej polany

Słońce świeci o tej porze roku niemal bezustannie. Taka to pora właśnie. Lato, mówią niektórzy. Leśna polana, dookoła otoczona sosnami, oświetlona była bardzo. Mogłoby się wydawać, że tutaj skupia się całe światło z całego, małego świata. Pośrodku polany stoi mały domek, sennie kołysze się raz w lewo, raz w prawo – a to dlatego, że wieje wiatr. Ot, taki sobie drewniany domek. Piętrowy do tego, więc i kołysze się, wydając skrzypiące, ale jednak miłe dla uszu dźwięki. Takie uspokajające. Chata stoi tu od dawna, stała i dawniej, gdy jeszcze nikt w niej nie mieszkał. To dosyć specyficzna chata, trzeba dodać.
W chacie oczywiście nie jest pusto. Mieszka tu kilka stworzeń. Jedno z nich krząta się właśnie po kuchni, najwyraźniej czegoś szuka. Otwiera szafkę – O! – czyżby coś znalazła?
Oczywiście, to przecież mały kluczyk, którym można otworzyć drzwi do piwniczki! Stworzenie dzierżące kluczyk jest niebieskie – jak niebo o bezchmurnym poranku, ale gdy nie wieje wiatr, błękitne można powiedzieć. Jest płci żeńskiej – jest kimś jakby panią domu, ale nigdy nie dałaby tak siebie nazywać mężowi. Prócz koloru wyróżnia ją ciekawej budowy ciało – pulchne, raczej niskie, u góry zakończone łebkiem, takim podobnym do pluszowego misia. Tylko z dużo mniejszym zarostem. Taka to jest pani domu. Ma na imię Aurora. Wcale nie młoda, ale że stara też nie wolno powiedzieć – zabronione. Znalazła więc ten klucz, przechodzi właśnie do drugiej izby i otwiera znajdującą się w podłodze klapę. To pod nią jest piwniczka. Właz unosi się, ukazując małe, ciemne pomieszczenie, prawie zupełnie puste – nie licząc łóżka i tego, kto na nim leży.
- Młody, wróciłeś już? – pyta Pani Domu z przejęciem.
Nikt nie odpowiada. Małej postury stworek śpi snem głębokim pod grubą kołdrą, głowę wspierając na poduszce. Ale wcale nie chrapie.
- Hej, wstawaj już! – krzyczy głośno – Wróciłeś?
Czerwony niedźwiadek otwiera oczy, przeciąga się, lekko porusza rękoma. W jednej chwili nagły skurcz sprawia, że stworek pada na ziemię z nieludzko wykrzywionym pyszczkiem. Ślina kapie po brodzie zalewając podłogę wyłożoną spróchniałym parkietem. Ciągłe drgawki miotają niedźwiadkiem po całej piwniczce. Miś uderza głową w ściany, ręce wykręcają mu się po niesamowitymi kątami, ślina cieknie bez ustanku.
- Synku, widzę że podróż była udana – mówi w uśmiechem mama niedźwiedzica – Dobrze się bawiłeś? Wypocząłeś co nieco?
- Oj, kurwa, było bombowo! – odpowiada syn, lekko już otrzeźwiawszy. Krew kapie spod wargi, ale to przecież normalne po takim ataku.
- Dobra, następne parę dni to moja kolej. Wypiorę tylko pościel, wezmę dwie tabletki i możecie mnie zamknąć. Muszę dokończyć zwiedzanie wszechświata w poszukiwaniu boga.
- Powiem tatkowi, że teraz jego pora na gotowanie. Czyli ile cię nie będzie, dwa dni czy dłużej?
- Dwa, nie więcej. – odpowiada Aurora.
- To idź pierz, ja tymczasem skoczę nad jezioro, wezmę kąpiel i odprężę się nieco.
- Pa Borysku, do zobaczenia!
Poszedł więc Borys, czerwony niedźwiadek. Trochę przybrudzony, warga jeszcze krwawiła, a białą koszulę plamiły resztki wymiocin. Wyszedł z chatki. Dookoła widział drzewa, a bliżej – mały ogródek, przez który wiła się ścieżka od drzwi, aż po płot, który oddzielał działkę od reszty polany. Niedźwiedź wyszedł przez furtkę, wstał na dwie łapy, orzeźwiony słoneczkiem i leciutkim wiatrem. Ruszył w stronę lasu. Zaraz po wejściu między drzewa wkroczył na ścieżynkę prowadzącą nad jezioro, poza las. Cały czas myślał o narkotycznej podróży, w którą wyruszył kilka dni temu. Wiele widział, wiele czuł. To była jego piętnasta wyprawa w dwudziestoletnim życiu, które sprowadzało się do spokojnej egzystencji w małej chatce wraz z rodzicami, niedalekich wycieczkach poza las i spotkań w przyjaciółmi – stworzeniami zamieszkującymi okolicę. Nie szukał sensu życia daleko, wydawało mu się że wiele nie potrzeba – a gdy dostawał parę tabletek zupełnie opuszczały go wszelkie wątpliwości. Borys i jego rodzina byli niedźwiedziami, ale oczywiście wyższymi względem normalnych zwierząt – przecież zamieszkiwali własną chatkę, jedli własne, wyhodowane przez matkę warzywa i narkotyzowali się ręcznie robionymi przez przyjaciela rodziny – znachora Stewana – tabletkami. Więcej nie można było sobie wymarzyć. Mieszkali na pięknej polanie, w pięknym lesie, na malutkim świecie i czuli, że mają wszystko. Choć nigdy nie wybierali się dalej niż kilka dni wędrówki od domu. Bo i po co?
Borys szedł ścieżynką już pół godziny – do jeziora pozostał kilometr, może dwa. Było to jedno z tych miejsc, które lubił najbardziej. Razem z misiem Edgarem i Barabą, wróżką z głębi lasu, bawili się tam od dziecka. Jezioro nie było duże, zmieściło by może dwa płetwale błękitne, ale wspaniale nadawało się do nurkowania i wodnych zabaw. Borys doszedł w końcu nad brzeg zbiornika. Słońce wskazywało, że ma kilka godzin do przybycia tatki do domu, a kiedy wróci trzeba go uprzedzić, by nie przeszkadzał mamie Jarynie w podróży.
Miś umył się porządnie, bez pośpiechu, zapatrzony w odległe góry. Za nim iglasty las falował na wietrze, przed oczami miał piętrzące się góry. Między nimi a jeziorem były tylko łąki, ciągnące się kilometrami, można było iść nimi bez końca i jeszcze dłużej. Tymczasem Borys zmył z siebie zaschniętą ślinę, wyprał lnianą koszulę i począł przygotowywać się do powrotu. Już nie czuł niczego z ostatnich dni. Teraz siedział na brzegu zupełnie wyprany z emocji. Cały entuzjazm ulotnił się w ciągu kilkudziesięciu minut. Narkotyki nawet z niedźwiedzia zrobią misia. Bez zdecydowania wstał, obrócił się i zaczął człapać w stronę lasu. Nagle, jak gdyby olśniony, obrócił się. Spojrzał zmęczonym wzrokiem na odległe góry. I już wiedział. Ruszył szukać piękna i sensu życia. Poprzez łąki.
"By człowiek był człowieka bratem, trzeba go wpierw przećwiczyć batem"
Odpowiedz
#2
Niezła wizja. Zatem niedźwiadki z bajki o Złotowłosej w wolnych chwilach organizują narko-tripy? Takie skojarzenie. Dobre.Big Grin Ciekawą rzecz zrobiłeś, połączyłeś niewinność z czymś złym, że tak powiem. Misiek dostaje narkotycznej padaczki, ale to by musiało zryć dzieciakom głowy, hehe. Ja to kupuję. Sam kiedyś chciałem wziąć na warsztat jakąś baję i przerobić ją w radosną masakrę, ale jakoś nigdy tego nie zrealizowałem.

Dziś wyjątkowo łapanki nie będzie, bo piszę z laptopa i mi niewygodnie cytować. Wspomnę tylko krótko, że zamierzone powtórzenia mi za bardzo nie podchodzą. Ale to tylko subiektywne odczucie, w bajkach pewnie taka narracja ma rację bytu - bo ogólnie potraktowałem opowiadanie jako taką psycho-baję.

Treść jest super. Narracja mi nie podchodzi, ale jest poprawna. Zakończenie pozostawia niedosyt, myślę że dałbyś radę naskrobać jakiś ciekawszy finał - taki mocniejszy, z przytupem, jak miś z atakiem.

Pozdrawiam!
Odpowiedz
#3
Uważam, że pomysł ciekawy, choć sama miniatura jakoś specjalnie mnie nie porwała, ale ma zadatki.
Warsztatowo poprawnie(raczej) Dla mnie 3/5
[Obrazek: Piecz2.jpg]






Odpowiedz
#4
Bardzo mi się podoba pomysł, treść wporządku brakło mi jedynie mocniejszego zakończenia.

pozdrawiam

E.
Odpowiedz
#5
Dzięki bardzo za opinie, może jak znajdę czas to pozmieniam, napiszę coś nowego Wink
"By człowiek był człowieka bratem, trzeba go wpierw przećwiczyć batem"
Odpowiedz
#6
Cytat:Leśna polana, dookoła otoczona sosnami, oświetlona była bardzo.
Przecinek, o ile to nie sosny oświetlają.
Cytat:- Synku, widzę że podróż była udana – Mówi w uśmiechem mama niedźwiedzica – dobrze się bawiłeś? Wypocząłeś co nieco?
'mówi' z małej litery, a poza tym, nie wydaje mi się, żeby to była wstawka pozwalająca na kontynuację z małej litery wypowiedzi.
Cytat:- Dwa, nie więcej. – odpowiada Aurora.
bez kropki po 'więcej'. Mamy taki fajny temat o zapisie dialogów, czytałeś już? Smile Myślę, że by ci się przydało.
Cytat:które sprowadzało się do spokojnej egzystencji w małej chatce wraz z rodzicami, niedalekich wycieczkach poza las i spotkaniami w przyjaciółmi
spotkań.
Cytat:wychodowane
wyhodowane. Smile
Cytat:Miś umył się porządnie,
A zarzyganej podłogi w chatce chyba nikt nie planował umyć, no nie? Big Grin
Cytat:Za nim iglasty las falował na wietrze, a przed nim piętrzyły się góry.


Świetny tekst. Wydźwięk... Pogratulować. Zdecydowanie ma sens. Taka narracja to całkiem niezłe urozmaicenie.
Bajka dla dorosłych, a przynajmniej nie dla dzieci. 5/5 ode mnie, liczę, że poprawisz błędy.
Pozdrawiam!
Odpowiedz
#7
Dzięki bardzo za komentarz i pochlebną opinię. Wkazane błędy czym prędzej poprawiam (dialogi - nie mogę się tego porządnie nauczyć Smile) i bardzo wstydzę się za "chodowanie" Big Grin
"By człowiek był człowieka bratem, trzeba go wpierw przećwiczyć batem"
Odpowiedz
#8
Cytat:dookoła otoczona


Na małej, otoczonej drzewami polanie wieje tak bardzo, że mała chatka się kołysze? Prędzej oderwałoby jej dach. Ja wiem, że to kraina baśni, ale w takim razie powód kołysania się domku mógłby być bardziej baśniowy Tongue
Cytat:jak niebo o bezchmurnym poranku,
przedziwne jest używanie "bezchmurnego poranka" jako określenia, cechy nieba, nie jestem nawet pewna, czy nie niepoprawne.

Cytat:wstał na dwie łapy
stanął na dwóch
Za bardzo "życiowosensowe", niestety nie udało ci się utrzymać w bajkowej konwencji, jaką obrałeś na początku. Pomysł i owszem, choć nienowy, ale za warsztatowe braki i zakończenie minus.
Odpowiedz
#9
Cytat:- Oj, kurwa, było bombowo!
Niezły kontrast z tym, co było do tej pory Big Grin

Cytat:a gdy dostawał parę tabletek, zupełnie opuszczały go wszelkie wątpliwości.

Cytat:Choć nigdy nie wybierali się dalej, niż kilka dni wędrówki od domu.

Cytat:zmieściło by
Zmieściłoby.

Cytat:Za nim iglasty las falował na wietrze, przed oczami miał piętrzące się góry.
O górach już było w zdaniu poprzednim.

Cytat:Teraz siedział na brzegu, zupełnie wyprany z emocji.

Hehe, cały czas się uśmiechałam pod nosem. Interesujące, ja chętnie poczytam o dalszych przygodach tego niedźwiedziomisa. Początek bajkowy, taki na przekór pozostałej części, a kończy się na wątku egzystencjalnym. Niezły kontrast i ciekawe, jakie są inne stworzenia z tego lasu Big Grin
Komentując dzielę się osobistymi, subiektywnymi odczuciami, nie poczuwam się do znajomości prawdy absolutnej Wink

W cieniu
Nie ma
Czarne płaszcze

[Obrazek: Piecz1.jpg] 

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości