Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Bez tytułu
#1
Pewnego razu w chacie wiejskiej nieopodal rzeczki, mieszkał stary chłop i stara baba. Chłop trudnił się niczym, leżał dnie całe ciągnąc z manierki swoją ulubioną akwawitę, którą nabywał w gospodzie za moczarami. Baba choć ślepa i przygłucha, harowała jak wół, w dzień i w nocy - nieustannie.Warto dodać, że do potraw staropolskich miała gust wyrafinowany, bo raz grzyba ściennego na patelni podsmażyła, a raz chwasta też zmieściła, przypraw też nie żałowała, bo gdy coś niesłone było, potężną flegmą przyprawiła. A więc, gdy to małżonka obiad podawała, mąż spojrzawszy na danie, odepchnął z obrzydzeniem i rozkazał ganiać babie do oberży, by ta beczułkę wódki przytoczyła. Poszła, więc baba i na bagnach zatonęła. Po czasie dłuższym męża strach obleciał, że coś się alkoholowi przytrafiło, więc sam się z łoża wywlókł, płaszcz narzucił i ruszył do gospody. Gdy wstąpił na teren bagnisty i wszedł w pierwszą kałużę stanęła przed nim zjawa Bożydara z Bagien. Podniósł wzrok.
-Witajcie hlip mości Bożydarze, co porabiacie hlip na trakcie, w kałuży? Twarz Bożydara posępniała.
-Bbro wiidzicie mrości panie, kiedym żeerm z karczmy wrracaał to żeerm się pprotknął o krorzeń i się utropił w trej kraauży. Chłop mimo parujących nad głową procentów wytrzeszczył malutkie oczki ze zdziwienia.
-Przecież hlip Bożku byłeś hlip pływakiem hlip wielkiego hlip formatu!
-Arno, żeerm byrył, ale zapomniałem jrak sirę pływa, a kraauża byrła płyrtka
-Hlip to rzeczywście... Wybacz spieszę się hlip procenty parują trza uzupełniać hlip. Wyszczerzył żółte kły w obleśnym uśmieszku i ruszył dalej.
Około stu metrów od kałuży spotkał zjawę pokerzysty Romana, który stał odwrócony plecami.
-Witajcie Romanie! hlip. Co tak stoicie niemrawo? W tym momencie Roman odwrócił się. W jego czolo wbita była siekiera. Zawachał się po czym rzekł.
-Nie żywy jam jest. Chłop nic mówiąc, podszedł tylko i chwycił koniec ostrza pociągnąwszy w swoją stronę.
-Mocno siedzi skubaniec hlip, jak to się stało?
-Nie wiedziałem jak się siekierkę trzyma, więc postanowiłem wypróbować dwie metody, odwróciłem trzonek ostrzem w moją stronę i zamachnąłem się w kierunku swojej głowy...
-A co z drugą metodą?
-A nie wiem, bo już martwy byłem.
-Cóż hlip, do gospody pędzić muszę, bywaj zdrów Romanie!
Zbliżał się wieczór gdy otworzył drzwi oberży. Zdjął płaszcz i podszedł do szynkwasu.
-Karczmarz!! Hlip
-Zawrzyj mordopysk! Czego tu?
-Po gorzałkę żem przyszedł, żona miała odebrać, ale nie wróciła. Nagle twarz gospodarza okrył cień.
-Bidaku,to ty! Żona ci zatonęła, ceglarz Andrzej ją wyłowił przed zachodem..
-A beczułka?!
-Cała.
-No to wracam do chaty.
-Panie, a żona?!
-A tak, bóg jej zapłać.
Odpowiedz
#2
(11-08-2011, 14:17)Eko napisał(a): Pewnego razu w chacie wieskiej

Chyba wiejskiej

(11-08-2011, 14:17)Eko napisał(a): Baba choć slepa i przygłucha,

"ś"

(11-08-2011, 14:17)Eko napisał(a): harowała jak wół, w dzień i w nocy - nieustannie.Warto dodać, że do potraw staropolskich miała gust wyrafinowany, bo raz grzyba sciennego na patelni podsmarzyła [ż!], a raz chwasta też zmiesciła, przypraw też nie żałowała, bo gdy cos nie słone [jakie? Niesłone - przymiotniki + nie = RAZEM] było, potężną flegmą przyprawiła. A więc, gdy to małżonka obiad podawała, mąż spojrzawszy na danie, odepchnął z obrzydzeniem i rozkazał ganiać babie do oberży, by ta beczułeczkę [beczułkę] wódki przytoczyła. Poszła, więc baba i na bagnach zatonęła. Po czasie dłużym [długim chyba] , męża strach obleciał, że cos się alkoholowi przytrafiło, więc sam się z łoża wywlókł, płaszcz narzucił i ruszył do gospody. Gdy wstąpił na teren bagnisty i wszedł w pierwszą kałużę stanęła przed nim zjawa Bożydara z Bagien. Podniósł wzrok.


Tego się nie da czytać. Nie dość, że niedopracowane (w ogóle zero jakiegoś większego przyłożenia się do poprawy) to jeszcze nudne jak flaki z olejem... Nie doczytałam, musisz mi wybaczyć. Zredaguj to, popraw literówki, błędy ortograficzne to może jeszcze zajrzę.
Odpowiedz
#3
Tja, dzięki za poprawki. Nie ma co wybaczać, to mi musisz wybaczyć, że stworzyłem taki syf. No, ale czego się spodziewać? Jaki autor taka treść : D
Odpowiedz
#4
E. To nieładnie nie mieć za grosz szacunku do siebie.
Odpowiedz
#5
To nie kwestia szacunku do siebie, ale dystansu. Amator ze mnie, może poziom niżej, nie ukrywam tego, tego ukryć się nie da ^ ^, ale od czegoś trzeba zacząć aby w końcu przeskoczyć z gnoju na kwiaty : )
Odpowiedz
#6
A mnie tam się podobała ta opowiastka i puenta mnie rozbawiła Big Grin Fajny styl i język. Wrzucaj co jeszcze masz!
Komentując dzielę się osobistymi, subiektywnymi odczuciami, nie poczuwam się do znajomości prawdy absolutnej Wink

W cieniu
Nie ma
Czarne płaszcze

[Obrazek: Piecz1.jpg] 

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości