Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Życie - teatr
#1
Smutno mi Boże. Nie może być smutniej.
Stół podzielony już nożem - na pół.
Żagiel firany zwisa w oknie.
Pod biczem deszczu nasiąka i moknie.

Zanim się nić ostatnia, wyciągnięta zerwie,
kurtyna przed finałem aktu, tuż po przerwie,
zamiast unieść się jeszcze, ciężko, bezwładnie,
- opadnie w dół.

Wargi zacięciem świszczącym rozdzieli.
Ćwiekiem hańby się wedrze w głąb rozwartej rany.
Klnąc i błogosławiąc razem utonie w gardzieli,
spuszczając z łańcuchów zaślinione żądze
i myląc co prawo, co grzech, co pieniądze,
wyrzęzi bluźniąc istocie miłości:
- kochany.
---------------------------------------------------------

I tak oto pięknie finał sztuki mamy zbudowany.
Teraz z wdziękiem jeszcze aktorzy się pokłonią;
król, królowa i z dystansu – kochanek.

Ale zaraz, kiedy wybrzmią owacje i brawa,
zza dekoracji wyłoni się dziecko, które tam,
nie jeden akt na rodziców czeka,
sobie - niejedną dramatu przyswajając ranę.
Budując z iluzji jak bóg z gliny – człowieka.

Ojciec, sceniczny kochanek, ujmie je za rękę,
i pójdą do matki, która kostiumy i maski
zmienia w garderobie.
I wyjdą przez wąskie drzwi nad ranem,
kolejno po sobie,
i pójdą gdzieś, do jakiegoś domu,
nawet nie wiedząc, że wciąż grają swe role.

A ja – nie mając pójść dokąd, zostanę tu,
na pustej i mrocznej, dramatycznej scenie.
Czekam na brawa. Gdzie oklaski…?
Milczenie…

Życie to teatr,
A ja śmieszny Pierrot właśnie ten teatr - pier…..

16072011
Każda droga jest prosta, gdy wiedzie do celu.
A cel jest jasny, jeśli w mroku jak pochodnia świeci.
Znajdziesz ścieżkę tajemną wśród zarosłych wielu
i skrzydło drugie niechybnie odszukasz
- rycerzu błędny, zdradzony rumieńcem
Odpowiedz
#2
Odwagi!
Tradycyjnie za dużo wielokropków, jak na mój gust Wink.
Graficznie uczepię się owych kreseczek oddzielających dwie części tekstu, chyba lepiej sprawdziłby się w tej roli tradycyjne "gwiazdki".

Trzymasz się swojego klasycznego stylu, chociaż miejscami tekst sprawia wrażenie nieco chaotycznego, ale to wychodzi nawet na plus.
Jest ok.
Odpowiedz
#3
Wiele tutaj nie napiszę, wybacz. Tekst jest jak dla mnie rewelacyjny. Dwie pierwsze strofy - takiego kunsztu się tutaj praktycznie nie widuje. Te kreski może faktycznie niepotrzebne, ale to kosmetyka... No i ostatni wers niespecjalnie pasuje do estetyki, ale to mi też specjalnie nie przeszkadza.

5/5
Odpowiedz
#4
Dzięki Nebraska. Wystarczy jedna taka wypowiedź, by wiedzieć, że warto było napisać. Serdeczne dzięki.

Czasem kiedy siedzisz w teatrze, gdy często tam bywasz, to wyraźnie dostrzegasz, że aktor wygłaszając ten sam monolog po raz enty w sezonie, szuka wśród publiczności (w pierwszych rzędach) kogoś, kto zechce go wysłuchać i zagrać z nim. Aktor świadomy i rzetelnie podchodzący do swego rzemiosła, doskonale wie, że taka więź pozwala utrzymać rolę na wysokim i mniej więcej stałym poziomie. Nie ma nic gorszego, jak mówić do publiczności ukrytej w mrokach widowni.
Każda droga jest prosta, gdy wiedzie do celu.
A cel jest jasny, jeśli w mroku jak pochodnia świeci.
Znajdziesz ścieżkę tajemną wśród zarosłych wielu
i skrzydło drugie niechybnie odszukasz
- rycerzu błędny, zdradzony rumieńcem
Odpowiedz
#5
Kris, trzy pierwsze strofy bronią się i to całkiem dobrze. Pierwsza "wieje" Słowackim (hymn "Smutno mi, Boże"), ale to głównie przez zastosowaną w wierszu anaforę. W żadnej z tych trzech strof nie kuleje rym ani rytm, metrum w normie, ale dalej widać już gołym okiem ewidentny "spadek formy"; momentami rym jest wymuszony. Poza tym nie pilnujesz rytmu a i stylistycznie pozostałe wersy dalece odbiegają od konwencji w której były utrzymane trzy pierwsze strofy.

Co do treści, to nie mam zarzutu.

Pozdrawiam.


ocena: 6/10
Quod me non necaverit, certe confirmabit


Nie dajmy się zwariować. Nie mam doktoratu z filologii polskiej. Oceniam według własnego uznania...
wiersze, nigdy zaś Autora.
Odpowiedz
#6
Wracam po roku, nadal mnie ujmuje... Polecam!
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości