Via Appia - Forum

Pełna wersja: Życie - teatr
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Smutno mi Boże. Nie może być smutniej.
Stół podzielony już nożem - na pół.
Żagiel firany zwisa w oknie.
Pod biczem deszczu nasiąka i moknie.

Zanim się nić ostatnia, wyciągnięta zerwie,
kurtyna przed finałem aktu, tuż po przerwie,
zamiast unieść się jeszcze, ciężko, bezwładnie,
- opadnie w dół.

Wargi zacięciem świszczącym rozdzieli.
Ćwiekiem hańby się wedrze w głąb rozwartej rany.
Klnąc i błogosławiąc razem utonie w gardzieli,
spuszczając z łańcuchów zaślinione żądze
i myląc co prawo, co grzech, co pieniądze,
wyrzęzi bluźniąc istocie miłości:
- kochany.
---------------------------------------------------------

I tak oto pięknie finał sztuki mamy zbudowany.
Teraz z wdziękiem jeszcze aktorzy się pokłonią;
król, królowa i z dystansu – kochanek.

Ale zaraz, kiedy wybrzmią owacje i brawa,
zza dekoracji wyłoni się dziecko, które tam,
nie jeden akt na rodziców czeka,
sobie - niejedną dramatu przyswajając ranę.
Budując z iluzji jak bóg z gliny – człowieka.

Ojciec, sceniczny kochanek, ujmie je za rękę,
i pójdą do matki, która kostiumy i maski
zmienia w garderobie.
I wyjdą przez wąskie drzwi nad ranem,
kolejno po sobie,
i pójdą gdzieś, do jakiegoś domu,
nawet nie wiedząc, że wciąż grają swe role.

A ja – nie mając pójść dokąd, zostanę tu,
na pustej i mrocznej, dramatycznej scenie.
Czekam na brawa. Gdzie oklaski…?
Milczenie…

Życie to teatr,
A ja śmieszny Pierrot właśnie ten teatr - pier…..

16072011
Odwagi!
Tradycyjnie za dużo wielokropków, jak na mój gust Wink.
Graficznie uczepię się owych kreseczek oddzielających dwie części tekstu, chyba lepiej sprawdziłby się w tej roli tradycyjne "gwiazdki".

Trzymasz się swojego klasycznego stylu, chociaż miejscami tekst sprawia wrażenie nieco chaotycznego, ale to wychodzi nawet na plus.
Jest ok.
Wiele tutaj nie napiszę, wybacz. Tekst jest jak dla mnie rewelacyjny. Dwie pierwsze strofy - takiego kunsztu się tutaj praktycznie nie widuje. Te kreski może faktycznie niepotrzebne, ale to kosmetyka... No i ostatni wers niespecjalnie pasuje do estetyki, ale to mi też specjalnie nie przeszkadza.

5/5
Dzięki Nebraska. Wystarczy jedna taka wypowiedź, by wiedzieć, że warto było napisać. Serdeczne dzięki.

Czasem kiedy siedzisz w teatrze, gdy często tam bywasz, to wyraźnie dostrzegasz, że aktor wygłaszając ten sam monolog po raz enty w sezonie, szuka wśród publiczności (w pierwszych rzędach) kogoś, kto zechce go wysłuchać i zagrać z nim. Aktor świadomy i rzetelnie podchodzący do swego rzemiosła, doskonale wie, że taka więź pozwala utrzymać rolę na wysokim i mniej więcej stałym poziomie. Nie ma nic gorszego, jak mówić do publiczności ukrytej w mrokach widowni.
Kris, trzy pierwsze strofy bronią się i to całkiem dobrze. Pierwsza "wieje" Słowackim (hymn "Smutno mi, Boże"), ale to głównie przez zastosowaną w wierszu anaforę. W żadnej z tych trzech strof nie kuleje rym ani rytm, metrum w normie, ale dalej widać już gołym okiem ewidentny "spadek formy"; momentami rym jest wymuszony. Poza tym nie pilnujesz rytmu a i stylistycznie pozostałe wersy dalece odbiegają od konwencji w której były utrzymane trzy pierwsze strofy.

Co do treści, to nie mam zarzutu.

Pozdrawiam.


ocena: 6/10
Wracam po roku, nadal mnie ujmuje... Polecam!