Liczba postów: 192
Liczba wątków: 31
Dołączył: Mar 2011
"Użycie przecinka w sąsiedztwie rozwiniętego imiesłowu przymiotnikowego zależy od tzw. wyznaczoności rzeczownika, któremu składniowo podlega dany imiesłów. Jeśli rzeczownik wskazuje na określony obiekt i fraza imiesłowowa nie jest potrzebna do jego bliższego wskazania (innymi słowy: jeśli fraza taka zawiera tylko dodatkowy komentarz), wówczas przecinka powinniśmy użyć. Jeśli natomiast obiekt wskazany rzeczownikiem nie jest określony jednoznacznie, a fraza imiesłowowa pomaga w jego identyfikacji, wówczas przecinka nie stosujemy." Mirosław Bańko, PWN
tutaj oczywiście "pieprzących" jest koniecznie niezbędnie potrzebne, więc przecinka nie używamy.
Co do wiersza - nie podoba mi się początek, jest eme zbyt wprost, due zbyt patetyczny, like operujący trochę zbyt wyświechtanymi symbolami (tak wiem, wiem, prostota i bezpośredniość...) i wreszcie fake dla mnie, mieszczucha, zupełnie bajkowy (konie? robotnicy z maszynami? co to, rewolucja przemysłowa?). Dalej robi się lepiej ("rżenie sumienia"!) i, ogólnie rzecz biorąc, do końca trzyma klasę (choć przeszkadzają mi te wszystkie skurwienia i pieprzenia, ale to niby taki zabieg, żeby dać melancholijno-sentymentalną atmosferę i skontrastować z takim słownictwem, mam rację? cóż - zabieg ciekawy, nie powiem, ale jakoś jego wynik nie przypada mi specjalnie do gustu pod względem estetycznym) i tylko to ostatnie pytanie - no, jest na granicy.
Liczba postów: 22
Liczba wątków: 2
Dołączył: Jun 2011
23-06-2011, 22:47
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 23-06-2011, 22:54 przez Jason Isbell.)
(23-06-2011, 21:43)arnoldlayne napisał(a): Właśnie z twórczością Jacka Kerouaca skojarzył mi się Twój wiersz. Odbierałbym to jak naprawdę wielki komplement
Stary, ja Kerouaca znam głównie z prozy, ale (za kimś mądrym) proza Kerouaca jest poezją u Ginsberga. Uwielbiam Jacka. Teraz poluję na "Mexico City Blues". Ten tomik (podobno) wpłynął na styl reszty bitników. Dzięki
(23-06-2011, 22:18)Artychryst napisał(a): Co do wiersza - nie podoba mi się początek, jest eme zbyt wprost, due zbyt patetyczny, like operujący trochę zbyt wyświechtanymi symbolami (tak wiem, wiem, prostota i bezpośredniość...) i wreszcie fake dla mnie, mieszczucha, zupełnie bajkowy (konie? robotnicy z maszynami? co to, rewolucja przemysłowa?). Dalej robi się lepiej ("rżenie sumienia"!) i, ogólnie rzecz biorąc, do końca trzyma klasę (choć przeszkadzają mi te wszystkie skurwienia i pieprzenia, ale to niby taki zabieg, żeby dać melancholijno-sentymentalną atmosferę i skontrastować z takim słownictwem, mam rację? cóż - zabieg ciekawy, nie powiem, ale jakoś jego wynik nie przypada mi specjalnie do gustu pod względem estetycznym) i tylko to ostatnie pytanie - no, jest na granicy.
Od razu rewolucja przemysłowa. Zwykły list oparty na faktach.
Co do zabiegów - nie każdy lubi ostre dania.
Dzięki
Liczba postów: 105
Liczba wątków: 8
Dołączył: Jan 2011
Poezja może się kojarzyć z prozą. Tak myślę.
I sorry za lekki offtop
"I don't have to sell my soul,
he is already in me"
Liczba postów: 5 775
Liczba wątków: 355
Dołączył: Dec 2009
Dobry kawałek.
Tak, zapewne wkrótce dowiesz się, kto to był Sundance Kid.
You'll never shine
Until you find your moon
To bring your wolf to a howl.
--- Saul Williams
Liczba postów: 22
Liczba wątków: 2
Dołączył: Jun 2011
rootsrat: dzięki.
Tak właśnie myślałem, że Ci się spodoba.
Liczba postów: 5 775
Liczba wątków: 355
Dołączył: Dec 2009
(24-06-2011, 08:17)Jason Isbell napisał(a): rootsrat: dzięki.
Tak właśnie myślałem, że Ci się spodoba.
Dlaczegóż to?
You'll never shine
Until you find your moon
To bring your wolf to a howl.
--- Saul Williams
Liczba postów: 22
Liczba wątków: 2
Dołączył: Jun 2011
Bo przeczytałem "Historię ostatniego kowboja".
Liczba postów: 1 862
Liczba wątków: 65
Dołączył: Jul 2010
absolutnie genialny wiersz. Napisany z wyjątkowym wyczuciem i smakiem. Stylowy. Ma moc i totalną głębię. Jest ludzki...
Pozdrawiam.
G.A.S - Groteska, Absurd, Surrealizm.
Liczba postów: 1 862
Liczba wątków: 65
Dołączył: Jul 2010
ten wiersz mówi również o wolności i godności. Szkoda, że miał tak mało czytelników. Czyżby nikogo to już nie obchodziło?
Pozdrawiam.
G.A.S - Groteska, Absurd, Surrealizm.
Liczba postów: 216
Liczba wątków: 2
Dołączył: Aug 2010
Dobry wiersz!
Być może zasugerowałem się jednym z wcześniejszych komentarzy, a być może to jednak moja intuicja - ale zgadzam się ze zdaniem, że dwa ostatnie wersy są niepotrzebne. Poza tym nie mam uwag.
"Jeśli moja poezja ma jakiś cel, to jest nim ocalenie ludzi od postrzegania i czucia w ograniczony sposób."
— Jim Morrison
Liczba postów: 1 862
Liczba wątków: 65
Dołączył: Jul 2010
za każdym razem, gdy czytam ten wiersz, żałuję, że Autor nie zamieszcza tu swoich nowych produkcji. Ten tekst jest piorunujący...
Pozdrawiam.
G.A.S - Groteska, Absurd, Surrealizm.
Liczba postów: 401
Liczba wątków: 16
Dołączył: Jan 2013
06-04-2013, 22:00
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 30-12-2014, 19:54 przez Lynch Mob.)
. .
Liczba postów: 679
Liczba wątków: 82
Dołączył: Oct 2010
Ja chętniej się parzyłem z Patem i próbowałem udawać Wilusia Dzieciaka, ale podejrzewam, że to z powodu muzyki Aliasa ( Roberta Allena Zimmermana).
Pamiętasz beans, beans, beans?
Piąteczka
Liczba postów: 401
Liczba wątków: 16
Dołączył: Jan 2013
06-04-2013, 23:31
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 30-12-2014, 21:13 przez Lynch Mob.)
. .
Liczba postów: 246
Liczba wątków: 31
Dołączył: Nov 2012
07-04-2013, 14:38
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 07-04-2013, 14:39 przez Erazma Michalus.)
Hm, zaprząta panu myśli Dean Moriarty, prawda? Allen, Jack to byli wspaniali ludzie, komuż to nie zaprzątali głów, i wcale nie mam na myśli kobiecych, pięknych czaszek, a przynajmniej nie tylko. Pamiętam, spotkałam kiedyś ich ekipę, rozgadani, rozpici, porozbijani na kawałeczki w wielkim domu na przedmieściach Nowego Orleanu. To był jeden organizm, ludzka zupa-krem, choć chyba jednak niedokładnie zmiksowana. I mimo że zawsze uważałam, że Kerouac nigdy nie potrafił kończyć, wiele rzeczy trwało i trwało, i faktycznie zgadza się to z moją filozofią wiecznego plateau, to zawsze pozostaje niedosyt, chciałoby się jeszcze, ale zawsze był słodki. Jednak wracając do naszych baranów, pan ma tak wspaniałe wzorce i idoli, że nie sposób spieprzyć potem swojej twórczości, bo zwyczajnie wstyd by było pisać pod byle czym o Allenie i Salu, prawda? Tutaj nie ma wstydu, proszę pana. Jeju, a ja chyba znowu pokręciłam imiona. A moim ulubieńcem z bandy i tak na zawsze pozostanie Old Bull Lee, zaprosiłabym pana na "Nagi Lunch", ale erazmus, głupi będzie zazdrosny.
Z jednym zamkniętym oczkiem.
Pozdrawiam.
|