Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 3
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Spacer
#1

Życzę miłego czytania i proszę o komentarze. Przepraszam za błędy.

Spacer

Siedziałem na krześle, w małym, ciemnym pomieszczeniu z którego jedyne drzwi prowadziły do większej sali, pełnej tańczących ludzi. Oczy miałem zamknięte, głowa leżała na rękach, a te na stole. Wsłuchiwałem się w głośną muzykę. Znałem te piosenki, zachęcały mnie do podrygiwania, nawet do tańca czyli innymi słowy, do ruchu. Ruchu, który był z całą pewnością nie wskazany. Tak, byłem zalany, niemal kompletnie, jednak, mimo to, zdawałem sobie sprawę z mojego stanu. Alkohol zawsze na samym końcu atakował mój umysł. Mogłem się tarzać po ziemi, bełkotać, a myśl miałem czystą. Irytował mnie zamazany obraz, nie dostrzeganie niuansów, tego, że nie potrafię wyraźnie powiedzieć co mam do powiedzenia. To przekleństwo, uwierzcie mi na słowo.
Z tego właśnie powodu, leżałem przy tym stole, postanawiając nie wracać przez jakiś czas, do świata żywych, roześmianych, tańczących i szczęśliwych. Tak, na pewno ostro pijanych.
Z nami facetami tak właśnie jest. Wybija pewna godzina i mamy trzy wyjścia, stajemy przed wyborem. Albo znajdujemy sobie żeńskie towarzystwo, albo idziemy do domu, albo… Właśnie, trzecie wyjście jest zawsze najgorszym. Wybierają je ci uparci i wierzący, wierzący w cuda. Jest nim, picie dalej, by na końcu znaleźć sobie wygodne miejsce przy stole, zamknąć oczy i czekać, na kogoś. Najczęściej jakiś facet ciebie szturcha i oznajmia, że to koniec imprezy, trzeba iść. Chyba nikt nie jest na tyle naiwny, żeby wpaść na pomysł, że tego przystojniaka, co tak ślicznie śpi sobie przy stole, tego kompletnie zalanego, obudzi jakaś śliczność i zaproponuje mu spacer, albo rozmowę. Prawda ?
Więc leżałem tak, jak ostatni menel, aż do momentu, kiedy postanowiłem sprawdzić otoczenie. Podniosłem powoli głowę, niczym peryskop z całkowicie zanurzonej łodzi podwodnej i spojrzałem przed siebie.
I jak zwykle, życie dało mi piachem w oczy.
Zamiast zobaczyć kogoś znajomego, kogoś fajnego, żeby coś porobić dalej, musiałem zobaczyć JĄ!
Najseksowniejsze dziewczę na tej imprezie.
Beżowa, krótka sukienka z głębokim dekoltem, która kontrastowała z opaloną skórą i miedzianymi włosami, ciasno okrywała pełne i miękkie kształty dziewczyny. Śliczny biust sterczał, a na nim spoczywała złota, mała rybka, zawieszona na złotym łańcuszku. To była mapa. Spojrzenie padało w pierwszej kolejności na niemal krzyczący do ciebie biust, odnajdywałeś tam figlarną rybkę, później po łańcuszku do pełnej seksu szyi. Widziałem w życiu tylko dwie seksowne szyje, istnieją, a kiedy na taką patrzysz to myślisz wyłącznie o swoich ustach, które zaczynają poruszać się jak te rybie, by pocałować, całować ten odcinek. Tak było i tym razem. Oczy idą jednak ku górze dalej i napotykają mięsiste usta, wykrzywione w jakiś bliżej nieokreślonym uśmiechu, podejrzanym uśmiechu. Dochodzisz do oczu, oczu wyposażonych w długie rzęsy i wiesz już skąd ten uśmiech. Wiesz, że byłeś obserwowany przez całą podróż i teraz jedyne dzięki czemu nie robisz się czerwony jak cegła, to męska chuć, która już dawno temu doprowadziła ciebie do wrzenia. Następny w kolejce jest tylko gniew.
Uciekasz więc spojrzeniem, będąc już całkiem zły, zastanawiając się nad jedną tylko rzeczą: ciekawe jak pachnie.
Za każdym razem, wyglądało to identycznie, w ten właśnie sposób, tym razem był numer czwarty. To nadal takie dziwne, że wolałem się zalać niż iść do domu?
Jej facet, ten z którym przyszła i z którym właśnie rozmawiała pod ścianą na pewno wiedział. Tak samo jak o wielu innych tajemnicach jej ciała, tajemnicach, których nigdy nie poznam. Tęsknota za niedoświadczonym i nieznanym zawsze mnie intrygowała.
Widziałem jak na nią patrzył, widziałem te przebłyski pożądania i pragnienia trzymane na smyczy, gotowe zaćmić jego umysł by w końcu opętać, by w amoku rzucił się na nią, zrywając sukienkę, zrywając bieliznę, rozrywając na strzępy całe tabu tego świata, niszcząc porządek, niszcząc ład, niszcząc wszystko by się nią sycić, coraz szybciej, coraz więcej, wszystko by się w niej zatracić.
Nie, on tak na nią nie patrzył, ja tak na nią patrzyłem. Ten jej facet nigdy by nie zerwał z niej sukienki. Tak, nigdy by tego nie zrobił. Na pewno od razu dostał by w pysk, obraziła by się na niego. To pewne. Później by musiał walczyć o przebaczenie, może tydzień, może dwa trwało by, zanim poszedł by z nią na randkę. On pamiętał by jak ona smakuje, doprowadzało by go do szaleństwa fakt, że jest na wyciągnięcie ręki. Po randce dostał by tylko buziaka, bo ona już się zdystansowała i już nie jest tak, jak na początku, a on dostał by nagrodę za wytrwałość tego wieczora. Męską nagrodę. Bolące jaja, bolące jak cholera. Później zacznie się sypać całkowicie, a ona znajdzie sobie nowego, bo będzie czuła w sobie brak, brak czegoś co on kiedyś jej zapewniał, a teraz już tego nie robi. Zakocha się w innym, żaden problem, przynajmniej znów zacznie się rumienić i cieszyć. Ale do tego czasu będzie dawać mu szanse, takie są kobiety, naiwne, nie lubią zostawiać facetów, zawsze dają szanse, do samego końca, do nowego początku. A ty słodki mężczyzno, bij tą pustą głową w mór, do znudzenia.
Jak w tej piosence: „ Pokochałem dziewczynę, by ta mogła pokochać samą siebie”.
Tak, zjadła by go żywcem gdyby popsuł jej tą sukienkę.

W końcu powiedziałem sobie to co powinienem kilka godzin temu. Powiedziałem, dość. Wstałem i na chwiejących się nogach ruszyłem do wyjścia. Przecisnąłem się przez mały tłum ściśniętych ludzi, kilka razy zostając poklepany pobłażliwie po plecach, by w końcu znaleźć się za solidnymi drzwiami z napisem „sala wynajęta”.
Zamiast świeżego powietrza, powitał mnie smród papierosów, który pobudził mój żołądek do podrygiwania. Szybko jednak wydostałem się z grona palaczy i znalazłem na pustym parkingu. Uspokoiłem odruchy wymiotne, wdychając tym razem naprawdę świeże powietrze. Stałem tak przez chwilę patrząc w nocne niebo. Było czyste, pełne gwiazd, a księżyc był wyjątkowy duży i pomarańczowy. Powoli zeszły zemnie te wszystkie emocje, które wypełniały minie razem z alkoholem przez cały wieczór. Został tylko alkohol. Poczułem się dobrze, szczęśliwy beztroskim życiem, byłem wolny przecież. Trwało to do momentu kiedy poczułem jak czyjaś dłoń stuknęła mnie w ramię, dwa razy. Po czym usłyszałem, lekko rozbawione, dziewczęce:
- Hej.
Odwróciłem się i zobaczył źródło mojego dzisiejszego chaosu. Na beżową sukienkę założyła kobiecą czarną marynarkę, na ramieniu miała małą torebkę. Uśmiechała się do mnie, tajemniczo, wciąż lekko rozbawiona.
- Cześć – odpowiedziałem.
- Spadasz już ?
- Ja, tak, tak idę, późno już, a ja mam już chyba dość – uśmiechnąłem się trochę nerwowo.
- Odprowadzisz mnie może kawałek ? Idę w tamtą stronę – pokazała kierunek za plecami, przeciwny w jakim powinienem iść.
Pomyślałem, że co mi tam, przejdę się.
- Jasne, kawałek ciebie odprowadzę, możesz mnie traktować jako ochroniarza przez ten kawałek, noc jest ciemna, rozumiesz – skończyłem wypowiedź tym razem naturalnym uśmiechem, już rozluźniony, a alkohol robił swoje.
- To chodźmy – odparła, jakby pewna tego, że i tak się zgodzę.
Ruszyliśmy ramię w ramię wolnym krokiem, wzdłuż kamiennego chodnika, dziurawej jezdni i starych kamienic. Odgłosy imprezy stawały się coraz cichsze, po chwili słyszeliśmy wyłącznie wiatr szumiący w drzewach i nasze coraz ostrożniejsze kroki. W końcu zatrzymałem się i obróciłem w jej kierunku. Zrobiła to samo. Zauważyłem w jej oczach ten wyraz, czekała na mnie, droczyła się zemną. Zrobiłem krok do przodu, ona pół kroku do tyłu. Uśmiech rozkwitł na jej twarzy na dobre. Dałem kolejny krok do przodu ona się już nie poruszyła. Patrzała tylko wyzywająco. Nagle mnie olśniło, zrozumiałem o co tu chodzi. Zapytałem:
- Co z twoim facetem ?
- Siedzi z kolegami i gadają o grach komputerowych – była na niego zła.
- Czego chcesz ode mnie ?
Pogłaskała mnie potwarzy szepcząc.
- A czego ty chcesz ode mnie?
Istny poligon, tak można było w tym momencie nazwać to co działo się w mojej głowie. Oto stał przede mną przedmiot pragnienia, które nawarstwiało się od wielu godzin. Jednak wiedziałem już kim ona jest i moje myśli wypełniało tylko jedno pytanie. Chce zapłacić za nią taką cenę? Zbliżyłem twarz do niej, dotknęliśmy się policzkami i mocno, kilka krotnie wziąłem głęboki wdech. Wiedział już jak pachnie. Zrobiłem krok w tył i pierwszy raz zdziwiła się.
- Spadam już, na razie.
I odszedłem od niej, w kierunku mojego mieszkania, z początku tą samą drogą jaką z nią przyszedłem.


Byłem kompletnie ogłupiony, chyba tak to można nazwać. Nie wiedziałem czy to alkohol czy bardziej mój przekorny charakter. Teraz jednak wiem co to było. To była moja pieprzona duma.
Szedłem miarowym krokiem nie oglądając się za siebie. Szedłem środkiem dziurawej ulicy z rękami głęboko w kieszeniach. Było mi wszystko jedno.
W pierwszej kolejności czułem się naprawdę dobrze, wręcz wspaniale za sprawą tego, co przed chwilą odwaliłem. Jednak kilka chwil później byłem poważnie, naprawdę poważnie wściekły. A co jeżeli ona rzuciła gościa tego wieczora ? Przyszła do ciebie, może go rzuciła dla ciebie? Bo widziała jak na nią patrzysz ? Może nie chciała od razu iść do łóżka, tylko pogadać, umówić ? Skąd ty do cholery wiedziałeś o co naprawdę jej chodzi ?!
Z tą samą szybkością z jaką przyszła mi pewność na temat, jaka ona jest, ta sama pewność uleciała. Dlatego, następnym odczuciem był smutek. Może ją skrzywdziłem ? A jeżeli teraz siedzi biedna sama w domu i płacze w poduszkę, bo zostawiła dla ciebie faceta, a ty ją olałeś ?
Głupie myśli, burza głupich myśli. Nic nie wartych, nic nie wnoszących, po prostu śmieci. Prawda była jedna, podjąłem decyzję. Koniec pieśni. Teraz wrócę do domu, po męsku, na chwiejnych nogach. Duma ma swoją cenę.
Doszedłem już do parku kiedy spojrzałem po raz kolejny w niebo, na fantastyczny tej nocy księżyc. Przypomniał mi kobietę, kobietę z przeszłości. Drobna brunetka, rezolutna, kochana i przesłodka. Moja miłość. To musiała być miłość, prześladuje mnie przecież do dzisiaj. Jednak to tylko myśli, rozmowy z odbiciem z przeszłości. Zrezygnowałem z niej, chciałem więcej. Chciałem żyć z innymi kobietami, chciałem przespać się z setką kolejnych kobiet, które przecież stoją w kolejce. Pozostało mi tylko zdziwienie, kiedy okazało się, że byłem samotny przez następne trzy lata.
Następna przyszła mi na myśl kolejna kobieta. Ekscentryczna, dzika, oczy jak zwierciadła innego świata, czasami niema wulgarna i brutalna. To był tylko seks, znałem ją na wylot ukrywając prawdziwe uczucia przed nią i przed sobą. Kiedy seks zawiódł, zerwałem z nią. Nie chciałem żyć z nią do końca życia, potrzebowałem kogoś delikatnego. Stwierdziłem, że tak będzie lepiej. W ten sposób powitały mnie kolejne lata samotności, tłumienia potrzeb.
Resztę drogi rozmawiałem w myślach to z jedną, to z drugą. Tak ja robiłem zawsze, kiedy wieczór był piękny, romantyczny, a ja byłem na spacerze. Oczywiście sięgnąłem po telefon, kilka krotnie przejrzałem listę kontaktów szukając kogoś do pogadania, do zamieszania. Nie znalazłem nikogo.
Spacer, jak dziesiątki innych.
W końcu dotarłem do domu. Pustego mieszkania, gdzie wszędzie walały się puszki po piwie i kartki z niedokończonymi tekstami, tylko takimi.
Położyłem się w łóżku. Skuliłem w sobie, tak jakby mnie ktoś kopał, zakryłem kołdrą i rękami głowę. Czekałem na sen. Sen o lataniu, on też mnie prześladował, tak jak duchy kobiet z przeszłości. Latanie polegało na osiąganiu stanu równowagi, wewnętrznym uniesieniu. Kiedy zostawiałem wszystko za sobą, kiedy wypełniała mnie jakaś łaska, ciało odrywało się od ziemi. Kiedy niepokój wracał, spadałem. I tak w kółko. W moich snach kiedyś szybowałem, teraz to się wznoszę to opadam. Jakbym musiał się uczyć tego na nowo.
Byłem zmęczony i starałem się nie myśleć o tej dziewczynie, o tej piękności. Jednak szybko pękłem i popłynąłem wyobrażając sobie niestworzone sytuacje i historie w których uczestniczymy tylko my dwoje.
Więzienie.
Odpowiedz
#2
Czasami w dziwnych miejscach stawiasz przecinek. Tekst nie "wciąga", szczerze pisząc, wydaje się słaby. Brak pomysłu na opowiadanie, więc brniemy powoli, męcząc się jak bohater, kiedy opiera się o stół.






Cytat:I jak zwykle, życie dało mi piachem w oczy.
Może sypnęło?

Cytat:Oczy idą jednak ku górze dalej i napotykają mięsiste usta, wykrzywione w jakiś bliżej nieokreślonym uśmiechu, podejrzanym uśmiechu.
Nieudane zdanie.

Cytat:A ty słodki mężczyzno, bij tą pustą głową w mór, do znudzenia.
W co ma bić??

Słabiutko. Może następnym razie będzie lepiej, tylko proszę nie pisać o imprezach, męskich chuciach (i jajach), oraz mięsistych ustach.
Odpowiedz
#3
Tak, ja z początku myślałam podobnie jak Hillwaker - odnośnie imprezy i chuci - ale ostatni akapit jest dla mnie kawałkiem ciekawej analizy psychologicznej. Taki sobie początek, zakończenie - może być. Mogło być lepiej, ale wszyscy ciągle się uczymy, więc pisz pisz.
Komentując dzielę się osobistymi, subiektywnymi odczuciami, nie poczuwam się do znajomości prawdy absolutnej Wink

W cieniu
Nie ma
Czarne płaszcze

[Obrazek: Piecz1.jpg] 

Odpowiedz
#4
Dzięki za komentarz. Ciesze się, że ktoś przeczytał do końca.
Odpowiedz
#5
Po pierwsze - za błędy nie przepraszaj, bo każdy je robi, tylko je poprawiaj. Pisanie tekstu i tytułowanie go: "przepraszam za błędy" to nienajlepsza zachęta.
Cytat:Śliczny biust sterczał,
No cóż, brzmi to koszmarnie i mocno ordynarnie.
Cytat:wyposażonych w długie rzęsy
A czy oczy są apartamentem lub domem, by mieć wyposażenie?
Cytat:czerwony jak cegła
Banał. Wiem, że Rysiek tak śpiewał, ale to był wiersz, liryka, więc trochę inne prawa. Wymyśl bardziej oryginalne porównanie. Czerwony jak papryka, jak zachodzące słońce, jak ketchup...
Cytat:Za każdym razem, wyglądało to identycznie, w ten właśnie sposób, tym razem był numer czwarty.
To zdanie brzmi słabo, jak dla mnie.
Cytat: Bolące jaja, bolące jak cholera.
To samo co do pierwszego zdania. Ordynarne.
Cytat: bij tą pustą głową w mór
O MÓJ BOŻE. Przepraszam za Caps Locka, ale myślę, że w tym przypadku jest jak najbardziej uzasadniony.

Szczerze mówiąc, przyznam się bez bicia, nie przeczytałam całego. Utknęłam w połowie. mam nadzieję, że mi wybaczysz, ale fabuła nie porwała mnie kompletnie. Parę błędnych przecinków, których nie wytknęłam, gdyż sama nie jestem pewna swojej znajomości ortografii. Nie jest bardzo źle, ale dobrze też. Takie mocno przeciętny tekst.
Would you like to say something before you leave?
Perhaps you'd care to state exactly how you feel?
We say goodbye before we've said hello
I hardly even like you
I shouldn't care at all

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości