Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Koło wrotek – wariacja
#1
Adekwatnie do rzeczywistości zastanej
o godzinie szóstej trzydzieści osiem
wypluwam z siebie unieważnienia,
pomiędzy sekwencjami kawa – papieros.

Siódma dwadzieścia pięć, niby wszystko
tak samo jak wczoraj, chłopakom nadal
brakuje do flaszki, Zenek mantruje przekleństwa.

Jednak coś wisi w powietrzu gęstniejącym
z każdym uściskiem dłoni, kolejnym krokiem
ku ósmej piętnaście.

Po niej dżentelmen już może
skorzystać z toalety, w międzyczasie przyrządzając
alfabet. Niezmieszany, wstrząśnięty.

Oraz rzecz najważniejsza – przewietrzyć.
Odpowiedz
#2
Wszystko ok ale widocznie tak wygląda nieporywająca praca poety, albo droga doń.

Wyciąłem swoją prywatę w komentarzu.

Niby nienachalnie, ale wiersz napisany jakby nasza mała stabilizacja po nawódnieniu.

Nikt nic nie widział, nic nie wie.
Odpowiedz
#3
Pod Lidlem mam wlasnego, osobistego lokaja. To inteligentny człowiek, erudyta, dżentelmen, pewno kiedyś nawet przystojny. W bliżej nieokreslonym "dawniej".
To trochę o nim historia.
Myślę, że ten wiersz też by mu się podobał.
[Obrazek: oscar.jpg]
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości