Przeczytane.
Kilka uwag natury ogólnej
Tekst - co po Ptaszniku nie jest jakąś specjalną iespodzianką - czyta się sprawnie. Potwierdza, że problemów warsztatowych nie masz (choć może miłośnicy strasznego pietyzmu się nie zgodzą) i tekst samymi zdaniami nie rzuca kłód pod nogi. Ba, jesli chodzi o nastrój - globalnie - Twój warsztat bardzo pomaga, utrzymuje klimat opowiadania.
Fabularnie - w tych 8 rozdziałach zmieściłeś historię, jaka następuje
- Do faceta przychodzi posłaniec, ostrzega przed przejęciem
- Samo przejęcie manifestuje się rano, morderstwem
- Pojawia się druga strona, pokazuje swój punkt widzenia
- Pojawia się na powrót pierwsza, zostaje odstraszona.
- Przyjeżdża ekipa z kościoła
- Tłumaczą wszystko
- Pakują go w Lustro
- Gdzie mam miejsce walka z demonem
- Po której bohater zna rozwiązanie i je stosuje
- Za co spotyka go nagroda/kara whatever.
Zaznaczam to, ponieważ tekst jest fabularny, o pewne rozwiązania akcji chodzi, więc linia historii jest ważna. Na tym poziomie znajduje się kilka niejasności i dosyć istotny problem konstrukcyjny.
0. O szczęśliwy zbiegu okoliczności - potrzebna Fanuelowi ofiara znajduje się akurat na podwórku Mateusza. W. Olbrzymim. Mieście. Bardzo nieprawdopodobne.
1. Właściwie Fanuel wykonuje w sumie swoją robotę - klątwa nie przeszkadza specjalnie nazwijmy to globalnemu porządkowi (ci co trzeba są zabijani), więc trudno nazwać ją straszną z punktu widzenia, że tak powiem niebiańskiej administracji.
2. Kościół dysponuje kilkoma przypadkami morderstw - jednym na naprawdę wiele lat (Mateusza znaleźli już dawno). Więc z jednej strony mogą go zdezintegrować - i pozbyć sie problemu na lata (zwłaszcza, że potrafią izolować przypadki po nazwisku), albo próbować coś z tym zrobić i ryzykują swoją wypasioną placówkę. Decydują się na bardziej kłopotliwą drogę od strzału - może warto pokazać, że są przynajmniej różne stanowiska?
3. Zaświaty mocno wszystko komplikują. Po pierwsze, właściwie czemu Marut idzie na całego do walki zamiast próbować ścimniać Mateuszowi? Widać, że walka nie jest nawet trudna, z chwilą kiedy wkracza Fanuel, o którym Marut wie - jest przegrana właściwie po jednym ciosie.
4. Zastanawiam się, zy z punktu widzenia wiary przystawienie sobie pistoletu do głowy nie jest niemal samobójstwem a więc grzechem bardzo ciężkim?
I konstrukcyjnie:
Od momentu kiedy bohater czyta książkę, wiadomo co się stanie. Porada jest zbyt oczywista, w dodatku czytelnik dostaje ją właściwie jako przepis. Od tego momentu opowiadanie straciło napięcie, a to nie jest dobrze (to nie jest jego punkt kulminacyjny).
We właściwym punkcie kulminacyjnym nie ma tak naprawdę problemu. Jeszcze żeby trzeba było skłonić Maruta do przejęcia, albo co, ale nie. To zwykła realizacja planu (a od jakiegoś czasu już wiemy, że bohater sie nie boi)
Teraz rzeczy detaliczne
1. Jeśli Marut udawał posłańca, wypadałoby żeby przyniósł posłanie, a nie luźną kumpelską uwagę "a i uważaj na przejęcia". Anioły - posłańcy przenoszą wiadomości tylko od jednej istoty, na ogół dla niej ważnej (nawet dla Maruta - jako wróg) więc mógłby jakoś zaznaczyć, że właśnie zaczyna się wiadomość, albo co.
2. Znowu infodumpy. Uważaj na nie, bo widze, że swo świat lubisz (kto nie lubi swojego świata?) i chcesz wkręcić jak najwięcej informacji o nim. Co jest ok, ale zasadą jest to, że wprowadzasz rzeczy o których bohater będzie myślał (zwłaszcza przy narracji pierwszooosobowej). A myśli o rzeczach potrzebnych (stąd pretekst żeby napisać jak działa nie wiem, budka teleportacyjna), albo o tym co mu przyjdzie do głowy, ale te mysli trzeba jakoś pokierować. Nawet jeśli ja pomyślę sobie jak to spraliśmy Krzyżaków pod Grunwaldem, mała szansa jest, że potem w myślach pojawią się uporządkowane detale bitwy i wiedzy o Zakonie.
3. Drobiazg - stare kamienicy rzadko są takie wysokie
4. Mateusz żyje w państwie de facto totalitarnym. Morduje człowieka, za co wie, że grozi mu czapa. Jednocześnie trochę czasu minęło i nie słyszy sygnałów - wydaje się, że kler o nim nie wie. Więc dlaczego dzwoni do nich sam?
5. Jak prowadzisz narracje pierwszooosobową, wyskok "na zewnątrz" jest pewnym zaburzeniem spójności tekstu. Ostatecznie wychodzi na końcu, w poincie. Po coś się na nią zdecydowałeś.
6. Cztery pierwsze rozdziały zaczynają się od budzenia
Nie jest to błąd ale robi zabawne wrażenie.
7. Własciwie dlaczego najważniejsze miejsce w całym kościele (Lustro) jest w starej katedrze, zamiast w super- strzeżonym ośrodku pośrodku wielkiego garnizonu? Znaczy pytam z ciekawości - pewnie jest wytłumaczenie, ja go po prostu nie znam.
8. Masz bardzo gwałtowne zejście z dosyć szczegółowej narracji na ogół do streszczenia książki Fanuela. Gruba kniga a tu w kilku zdaniach pożyteczne rzeczy.
9. Z jednej strony księża mówią Mateuszowi, że nie jest spokrewniony z pozostałymi Marutami. Z drugiej - że przejmowani są spokrewnieni. Jak to jest?
10. Roślinożerne drapieżniki??
Podoba mi się natomiast uczłowieczenie rządu - owszem,jest to rząd totalitarny ale sa w nim ludzie, którzy naprawdę w to wierzą, co jest pewnym zaskoczeniem
Generalnie. Tekst na plus, oprócz może rozstrzygnięcia akcji, nie dlatego, że jest słabe (bo nie jest) tylko dlatego, że nie ma w nim zadnego napięcia - bo jest przewidywalne od momentu książki. Pewnie da się to jakoś zmienić - wystarczy zrobić wskazówki nieco bardziej kryptycznymi i żeby bohater połapał się w nich dopiero w trakcie konfrontacji.
Warsztat ok, postać sympatyczna, świat ciekawy.
Zapewne pominąłem górę szczegółów, ale to ze względu na długość tekstu, w razie czego - pytaj.