Arkana;
księga wielkich tajemnic.
PROLOG
księga wielkich tajemnic.
PROLOG
Arkana wielkie, wspaniałe miasto nowego – ale na pewno nie lepszego świata. Każdy kto przeżył trzecią wojnę światową i potop, zastanawia się nad tym co będzie dalej. Czy władca Arkany Curran, podoła zadaniu i zwycięży w wielkim starciu z władcą podziemi Gastekem. Większość uważało że nie ale cóż... Wszystko zaczęło się niespodziewanie, syn władcy Arkany Greg został zabity, sprawca nie został złapany – Gastek już się o to postarał. Curran załamał się, jedyne jego dziecko nie żyję Arkana pozostała bez przyszłego władcy. Co mógł wykorzystać po jego śmierć, każdy potężny przywódca czy mag. Ale może zacznę wam to opowiadać, od początku.
Wszyscy zebrali się na pogrzebię, przybyli nawet władcy odległych miast, którzy darzyli sympatią i szacunkiem Currana. Największym zdziwieniem dla wszystkich, było przybycie władcy Illinmar Dantiego – znanego również jako Król Błaznów. Danti zdobył to miano, gdy Ghastek chciał podbić jego miasto. A on znany ze swojego pokojowego nastawienia i poczucia humoru, zamiast strzałami kazał strzelać do wroga jagodowymi plackami. Ta bitwa skończyła się szczęśliwie dla Illinmar, dzięki temu że Danti miał głowię pełną pomysłów, i gdy znudziło go branie wojny na wesoło, kazał swoim żołnierzom podmienić oprawcom miecze na drewniane. Gdy na drugi dzień stanęli do walki, wojsko Gasteka nie miało czym się bronić więc się wycofali. Dani stał teraz na uboczu cmentarza. Dziwnie było ludziom go oglądać w jedwabnej czarnej szacie, zdobionej gdzie nie gdzie czerwonymi rubinami. Spoglądał zamyślony w przestrzeni. Zapewne tak jak wszyscy zastanawiał się nad tym kto mógł zabić syna Currana. Cmentarz znajdował się w samym środku gęstego lasu, nie dobiegały tu żadne odgłosy miasta. Nie dało tu się nawet słyszeć śpiewu ptaków, było tu cicho jak przystało w miejscu spoczynku wielu ludzi. Nie które z nagrobków były jeszcze z przed, trzeciej wojny światowej. Oczy Króla Błaznów utknęły w jednym punkcie, gdy usłyszał głośny kszyk a potem przestraszone głosy zgromadzonych. Spojrzał w kierunku w którym zbierało się coraz więcej ludzi. Duży biały wilk wyłonił się za drzew i staną koło nie go.
- Nie wiesz przypadkiem co się tam dzieję? - Spytał go, wilk spojrzał na niego przejrzystymi brązowymi ślepiami.
- Nie panie... - Odpowiedział, Danti zmierzył go przenikliwym wzrokiem.
- No cóż – Ciągnął. - wygląda na to że zaraz się tego dowiemy. - Mówił spoglądając na ludzi robiących komuś przejście. - Mógłbyś przyjąć normalny kształt? - Wilk spojrzał na niego i obdarzył go niewiarygodnie ludzkim uśmiechem. Upewnił się że nikt nie patrzy i przekształcił się w wysokiego, dobrze zbudowanego mężczyznę. - Dziękuję. - Rzucił jeszcze władca Illinmar, spoglądając zaciekawieniem w tłum, Z którego wyłoniło się dwoję ludzi Currana nieśli jego żonę. Kobieta krzyczała z bólu. Gdy wszyscy ruszyli do wyjścia. Odczekał chwilę po czym, w raz ze swoim zmiennokształtnym towarzyszem, ruszył przed siebie.
Władca Illinamar przybył do domu Currana jako ostatni, wszedł pewnie do salonu w który przebywali wszyscy inni władcy. Siedziałam w skórzanym fotelu przy kominku, Danti spojrzał na mnie zaskoczony moją obecnością. Rozumiałam go, nie tylko on był zdziwiony moim przybyciem Curran i inni również. Nie pokazywałam się w Arkanie od dnia w którym miałam wyjść za Grega za mąż. Uciekałam z przed ołtarza uświadamiając sobie że nie mogę poślubić kogoś kogo nie kocham, ale teraz po jego śmierci wgłębi duszy czułam że muszę odszukać jago mordercę. Właśnie po to tu przybyłam, żeby złożyć Curranowi tą propozycję ale wiedziałam że to nie będzie takie proste. Danti ruszył w moją stronę, starałam się przestać myśleć. A przynajmniej nie zbyt głośno, nie chciałam żeby usłyszał co zamierzam a jako mag miał taką możliwość.
- Mija witaj. - Wyszeptał gdy był bliżej mnie. - Kogo jak kogo ale ciebie się tu nie spodziewałem. - Nie ty jeden. Dodałam cicho w myślach.
- Mi ciebie też miło widzieć. - Odparłam z lekkim uśmiechem. - No cóż ja się za to nie spodziewałam widzieć ciebie w czarnych szatach.
- No cóż na pogrzeb nie godzi się zakładać kolorowych szat.
- Zauważyłeś że zachowujemy się jakbyśmy się urodzili w średniowieczu, a nie w dwudziestym drugim wieku. - Zapytałam szczerzę, choć od wojny minęło już trochę czasu nadal nie mogłam się do tego przyzwyczaić.
- Podobno świat wrócił do średniowiecza po potopie i wojnie.
- Też racja. - I tylko magia nas trzyma przy życiu, nie miałam ochoty nawet myśleć ile ludzi by zginało gdyby nastąpił odpływ. No nie licząc tego że to by byli sami magowie, a świat znów by był na łasce techniki. Gdy Curran wyszedł z sypialni swojej żony, serce zaczęło mi być szybciej. Danti musiał to zauważyć bo spojrzał na mnie zadziwiony. Teraz było mi obojętne czy będzie słyszał propozycję którą złoże władcy Arkany przecież nie może mi niczego zabronić. Danti zrobił jeszcze większe oczy cholera chyba to słyszał.
- Curran! - Krzyknęłam, ten spojrzał na mnie.
- Tak? - Zapytał idąc w moim kierunku. - Słucham.
- Chciałam Ci powiedzieć że zrobię wszystko by odnaleźć morderce Grega obiecuję.
- Dziękuję ale nie chcę narażać jeszcze ciebie. - Odpowiedział stanowczo.
- Pójdę z nią. - Dobiegł mnie głos Dantiego.
Miłego czytania.
Śmierć poluje na daną istotę każdego dnia, ale tylko raz jej się udaje wygrać. W końcu i jej starania zostają wynagrodzone.
Kamila H. Stanicka
Kamila H. Stanicka