Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Ślepota kontrolowana
#1
Witam wszystkich. Przedstawiam Wam dzisiaj tekst, który napisałem pod wpływem chwili, a konkretnie po wysłuchaniu radiowych wiadomości... Opowiadanie wylało się ze mnie i sam nie wiem, czy jest to dawka goryczy, czy smutku lub żalu... czy też wszystkiego po trochu. W każdym razie jestem bardzo "uczulony" na zachowania przedstawione w opowiadaniu. Bardzo. I bardzo mnie one bolą.

Przyjemnej lektury życzę.
Pozdrawiam.

___________________________________________________

- Czekaj tu! Tylko nigdzie się nie oddalaj - polecił wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna stojącej obok małej dziewczynce. - Tatuś zaraz wróci.
Dziecko spojrzało na twarz ojca, nieznacznie skinęło głową i wzrokiem powędrowało za oddalającą się i znikającą za sklepowymi drzwiami barczystą sylwetką.
Jako że był środek lata - swoją drogą wyjątkowo upalnego - dziewczynka miała na sobie kremową sukienkę sięgającą do kolan, w kilkunastu miejscach ozdobioną rysunkowymi różami w ostrej, czerwonej barwie. Włosy miała spięte w koński ogon, który, niczym brunatna tafla lustra, odbijał poszczególne słoneczne promienie.
Jednak było coś, co w jej aparycji psuło cały ten letni, dziecięcy urok. Wyraz jej twarzy. A raczej jego brak. Oczy tego dziecka nie wyrażały ani radości, ani też smutku. Nie mówiąc już o ustach, a co dopiero o całokształcie. Malowało się tam jedynie zobojętnienie: zaczynając od brody, a na czole kończąc.
Miała luźno opuszczone ręce, które zwisały wzdłuż ciała jak dwie nieżywe kłody. Jej prawa stopa, z nieco uniesioną piętą, z uporem starała się wydrążyć dziurę w płycie chodnikowej; wyglądało to tak, jakby dziewczynka była czymś zawstydzona. Jakby biła się z myślami.
Teraz - przeszło jej przez głowę. - Może mnie nie dogoni.
Dokładnie w tym momencie szklane drzwi, za którymi chwilę wcześniej zniknął ojciec dziecka, ponownie się otworzyły. Z wnętrza wyłonił się ten sam barczysty mężczyzna, prężnym krokiem zmierzający w stronę córki. W lewej ręce niósł papierową torbę wypełnioną po same brzegi rozmaitymi produktami; nie zabrakło oczywiście wystających szyjek i stukotu butelek pełnych piwa. W prawej dłoni zaś trzymał niewielkiego, podłużnego batona.
- Masz - burknął do dziewczynki, wyciągając w jej stronę rękę z batonikiem. Dziewczynka uniosła wzrok i spojrzała mężczyźnie prosto w oczy. - Na co się tak gapisz? Bierz!
Drobna rączka małej powędrowała w kierunku batona i niepewnie wysunęła go spomiędzy palców ojca.
- Idziemy do domu - stanowczym tonem syknął mężczyzna i, wypychając dziecko przed siebie, przelotnym spojrzeniem obdarzył przyglądającą się im starszą kobietę, siedzącą na ławce po przeciwnej stronie ulicy.

Gdy weszli do bloku, w którym mieszkali, zegar na wieży ratuszowej wybijał pierwszą po południu. Odgłos ten niósł się po korytarzu stłumionym echem, któremu wtórował dźwięk kroków dziewczynki i jej ojca.
Sama klatka schodowa wyglądała dosyć schludnie, choć nie idealnie. W niektórych miejscach można było dostrzec płaty odłażącej od ściany farby, zarysowania czy zwykłe zabrudzenia; dodatkowo w powietrzu unosił się dziwny, nieco drażniący zapach. Ale poza tym całość prezentowała się całkiem porządnie.
Na każde z pięter przypadały dwa mieszkania, zaś na każdym półpiętrze znajdowało się duże, dwuskrzydłowe okno, wpuszczające wystarczająco światła, aby w dzień oświetlić część piętra wyższego, i część niższego.
Dziewczynka, wraz ze swoim ojcem oczywiście, mieszkała na najwyższym piętrze budynku. Naprzeciw ich mieszkania znajdowała się „spokojna przystań” pewnej nikomu nieprzeszkadzającej, starszej pani. Była to konserwatywna wdowa, wybywająca z domu o siódmej rano i wracająca około południa, religijna i wyjątkowo uprzejma. Nigdy też nie wtrącała się w nieswoje sprawy. Można by rzecz: sąsiadka idealna.
Tamtego dnia, dokładnie w chwili, gdy mężczyzna wraz z córką wchodzili na schody prowadzące na ich piętro, owa kobiecina wybierała się do koleżanki na codziennie pogaduchy, czy - jak kto woli - ploteczki. Miała na sobie czarną spódnicę i bawełnianą koszulę w tym samym kolorze.
- Dzień dobry - bąknął mężczyzna.
- Witam - odparła sąsiadka, mijając na schodach dziewczynkę i jej ojca; rzuciwszy dziecku dobrotliwe spojrzenie, uśmiechnęła się i wolnym krokiem zeszła niżej, znikając z oczu sąsiadom.
Stając przed drzwiami do mieszkania, ojciec włożył podłużny, metalowy klucz do dziurki i przekręcił dwukrotnie.
- Na co czekasz? - Spojrzał na córkę, ruchem oczu pokazując jej wejście do mieszkania.
Dziecko, ściskając w dłoni papierek po zjedzonym batoniku, weszło do domu, nie oglądając się za siebie. Mężczyzna wszedł za nią. Na jego ustach rozkwitł blady uśmiech.

Na parapecie, przy oknie znajdującym się na półpiętrze poprzedzającym ostatnie piętro bloku, w który mieszkał mężczyzna i jego córka, siedział anioł. Była to kobieta o kruczoczarnych włosach, ubrana w długą, również czarną jak smoła szatę. Z jej pleców wyłaniały się skrzydła, także w czarnej jak noc barwie. Ciało stworzenia - ramiona, łydki, uda - pokryte było ewidentnie świeżymi siniakami.
Anioł ściskał w dłoni kawałek szkła, po którym spływała szkarłatna ciecz. Krew.
Na ścianie, nieopodal okna, przy którym siedziało to stworzenie, wydrapane były dwie kreski. Pod nimi zaś można było dostrzec rozmazaną tę samą... szkarłatną substancję.


Mieszkanie, zamieszkiwane przez mężczyznę i jego córkę, wyglądało jak melina. Walające się po podłodze butelki po piwie i wódce, porozrzucana bielizna i inne części ubioru, a także unosząca się w powietrzu nieprzyjemna woń alkoholu i potu... a między tym ośmioletnia dziewczynka. Półsierota. Półsierota, której matka wyszła pewnego dnia z domu i nigdy nie wróciła.
Podobno.

Wspinająca się po schodach sąsiadka, która wracała właśnie z koleżeńskich plotek, już na półpiętrze słyszała męskie krzyki dochodzące z mieszkania, naprzeciwko którego mieszkała. Między tymi krzykami dało się również usłyszeć dziewczęce piski. Z jednej strony rozdzierające serce, a z drugiej...
Pokręciwszy tylko głową z dezaprobatą, kobieta zamknęła się w swojej „spokojnej przystani”.

Czarny anioł stał pod ścianą i obok utworzonych już kresek kawałkiem szkła wydrapywał kolejną. Z jego oczu, niczym z górskiego potoku, wylewały się ohydnie czarne łzy.

Sąsiadka podlewała właśnie stojące na korytarzu kwiaty, dumnie wznoszące się ponad białe doniczki, gdy zamek w drzwiach mieszkania naprzeciwko zazgrzytał. Po chwili w progu stanęła mała dziewczynka. Miała podbite oko i skaleczoną, spuchniętą wargę.
- Wracaj do środka. - Z wnętrza dobiegł kobietę męski głos. - Ja pójdę.
Dziecko cofnęło się, jakby ukłute w brzuch czymś gorącym, a w zamian przy drzwiach pojawił się barczysty mężczyzna.
- Dzień dobry - wycedził przez zęby.
- Witam...

Tydzień później.
Anioł siedział skulony na parapecie. Spomiędzy jego ud wypływała strużka krwi. Tak samo jak z porozcinanych warg, ramion i łydek. Po chwili wstał i zbliżył się do ściany, na której teraz widniało już osiem kresek. Z trudem podniósł rękę i kawałkiem zakrwawionego szkła dodał do grupy kolejne dwie linie: jedną równoległą do pozostałych i kolejną, przekreślającą je wszystkie. Była to ostatnia czynność jaką wykonał... zanim upadł.

Przed blokiem, w którym mieszkał ojciec i jego córka, stała karetka z bezdźwięcznie mrugającymi kogutami. Obok niej zaparkowany był radiowóz.
- Czy w tym domu działy się wcześniej jakieś dziwne rzeczy? Krzyki? Dziwne odgłosy? - wypytywał policjant, stojąc u progu mieszkania konserwatywnej sąsiadki, patrząc starszej kobiecie prosto w oczy.
- Panie... Ja już stara jestem, słuch mam słaby. Niczego nie słyszałam - odparła skrzekliwym głosem. - Mój Boże... Kto by pomyślał! Taka tragedia...
Bujaj w obłokach, bo tylko w ten sposób możesz wznieść się na wyżyny swoich możliwości.
...warto pamiętać.



Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Ślepota kontrolowana - przez writerPiotr - 07-04-2012, 09:18
RE: Ślepota kontrolowana - przez Hillwalker - 07-04-2012, 09:56
RE: Ślepota kontrolowana - przez haniel - 07-04-2012, 09:56
RE: Ślepota kontrolowana - przez writerPiotr - 07-04-2012, 09:57
RE: Ślepota kontrolowana - przez Natasza - 07-04-2012, 10:48
RE: Ślepota kontrolowana - przez writerPiotr - 07-04-2012, 11:00
RE: Ślepota kontrolowana - przez Natasza - 07-04-2012, 11:04
RE: Ślepota kontrolowana - przez writerPiotr - 07-04-2012, 11:06
RE: Ślepota kontrolowana - przez Natasza - 07-04-2012, 11:11
RE: Ślepota kontrolowana - przez Lexis - 07-04-2012, 13:03
RE: Ślepota kontrolowana - przez writerPiotr - 07-04-2012, 13:14
RE: Ślepota kontrolowana - przez Lexis - 07-04-2012, 13:47
RE: Ślepota kontrolowana - przez Natasza - 07-04-2012, 13:52
RE: Ślepota kontrolowana - przez writerPiotr - 07-04-2012, 14:14

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości