Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 1
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
The Secluded Age [+18]
#23
Ok. Po dość długami czasie napisałem część 2 rozdziału. Już wiem, że będzie dużo do poprawienia ;P

rozdział drugi
Apokalipsa
Nieprzytomny Bryan był kompletnie odcięty od tego wszystkiego, co działo się wokół niego. Strzał w prawe ramię sprawił, że z zamkniętymi oczami leżał na podłodze głównego holu więzienia przez wiele godzin. Jednak w pewnym momencie odzyskał przytomność. Otworzył powoli oczy i chcąc podnieść prawą dłoń do czoła zajęknął z straszliwego bólu. Dopiero po chwili przypomniał sobie o ranie, której od momentu zemdlenia do teraz w ogóle nie czuł. Jeszcze nie do końca mający kontakt z rzeczywistością Bryan obrócił głowę na lewo, aby rozejrzeć się po pomieszczeniu. Był jednak środek nocy i światła nie działały, dlatego niewiele mógł spostrzec - jedynie to, co otaczało go na kilka metrów. Wokół panowała głucha cisza. Niczego nieświadomy mężczyzna próbował wstać. Oparł się lewą dłonią o podłogę, aby wyprostować się od pasa w górę, po czym powoli wstawał na nogi. W tym momencie poczuł jeszcze silniejszy ból z postrzelonego ramienia, który na nowo zaczął krwawić. Bryan w mgnieniu oka chwycił ręką za ranę powstrzymując ulewającą się posokę. Z wielkim trudem utrzymał się w równowadze i zdecydował się obejrzeć ciemną okolicę. Zrobił zaledwie kilka cichych kroków, a już natknął się na przerażający widok. Z ogromnym zdziwieniem w oczach wpatrywał się na leżące przed nim ciało innego więźnia. Przyklęknął przy nim, aby zobaczyć, co mu się stało. Zwłoki leżały plecami ku górze, na których Bryan nie zauważył niczego, co mogłoby spowodować śmierć jego rówieśnika. Z trudem jedną ręką przewrócił ciało na drugą stronę. Na tułowiu, tuż przy sercu trupa znajdowała się wielka, zaschła plama krwi, która otaczała ranę od postrzału. W tym momencie Bryan z kamiennym wyrazem twarzy spojrzał na swoje prawe ramię, które ponownie skończyło krwawić.
- Co za szczęście... - wyburczał pod nosem Bryan i wykonał głęboki wydech. Łapiąc się za kolano wstał, żeby rozejrzeć się dalej po budynku. Co kilka kroków napotykał to samo, co dosłownie przed krótką chwilą. Wszędzie leżały ciała byłych więźniów, a każdy z nich zmarł z tego samego powodu - niepohamowanego ostrzału brutalnych strażników podczas ewakuacji. Niektórzy postrzeleni byli w brzuch w okolicach serca, a inni nawet w samą głowę. Na widok zwłok jednego z nich, również o czarnej maści skóry, jak Bryan, mężczyzna przystanął w miejscu. Przed jego oczyma ukazał się widok uciekających z ośrodka więźniów tuż przed postrzałem. Widział obraz biegnących skazańców przed używających broni klawiszami. Co chwilę ktoś padał na podłogę z wyciekającą strumieniami krwią. A przecież jeszcze jakiś czas temu wszyscy spokojnie siedzieli w swojej celi, nienarażeni na żadne niebezpieczeństwo. Może to nie idealne miejsce na spędzanie swojego życia, jednak wciąż je mieli. A teraz każdy ginął z postrzałów od przedstawicieli prawa.
- Kim jesteś dziwko? - wykrzyczał tajemniczy głos, a Bryan ocknął się. W tej samej chwili ktoś zza pleców złapał go za ręce i szyję. Ciemnoskóry więzień jęknął z bólu.
- Jak się nazywasz i co tu robisz? - ponownie zapytał napastnik, tym razem z większą stanowczością.
- Uwolnij mi szyję. - odrzekł po cichu Bryan dusząc się. - Nie mogę...
Nagle poczuł ulgę i wziął kilka razy głęboki oddech.
- Proszę bardzo, murzynku. Teraz mów! - odparł tajemniczy mężczyzna. Bryan chciał powoli odwrócić głowę, żeby zobaczyć, kto go zaatakował, ale po lekkim ruchu głową oberwał z pięści w lewą część pleców.
- Jeszcze raz kurwo spróbuj się odwrócić! Zadałem ci pytanie! - nalegał coraz bardziej i głośniej napastnik.
- Ok, ok... Jestem Bryan. Więzień.
- Aaa... Więzień! To tak jak ja, tak? - spytał dość sarkastycznie mężczyzną.
- Nie mam pojęcia. Nie dajesz mi się odwrócić! - odpyskował zdenerwowany czarny skazaniec. Nie usłyszał żadnej odpowiedzi, a jedynie cichy śmiech zza pleców. Potem nastała krótka, głucha cisza. Z oddali słychać było kroki zbliżającej się osoby, a za chwilę z ciemności wyłoniła się jakaś postać.
- Zobacz. Przyszedł do nas Drake! - powiedział do ucha Bryanowi trzymający go od tyłu za ręce mężczyzna.
- Ty dupku! Po co mówisz mu jak się nazywam?! - krzyknął na napastnika mężczyzna stojący kilkanaście metrów od twarzy Bryana. Ten jednak nie mógł dokładnie mu się przyjrzeć przez ciemność.
- Chcesz, żebym cię puścił samego tam na zewnątrz, szmato?! Wydajesz mnie jakiemuś intruzowi?! - kontynuował nowoprzybyły mężczyzna.
- Sorry, Drake. Wiesz, że nie chcę dla nas źle. - odpowiedziała pełna skruchy osoba trzymająca w uścisku Bryana. Powiedział to tak, jakby naprawdę bał się tego tajemniczego faceta tuż przy nich.
- Dobra, daj spokój durniu! Kim on jest? - zapytała ciemna postać wyciągając rękę w stronę rannego.
- Bryan. Przedstawił się jako Bryan.
- Bryan, tak? Powiedz mi. Co tu robisz? - Mężczyzna podszedł na dość bliską odległość, z której widać było już jego rysy twarzy. Był to facet w średnim wieku, z lekkimi wąsami i długą blizną na twarzy ciągnącą się od lewej strony czoła, aż do podbródka. Wpatrywał się na nieco zmieszanego, ale utrzymującego twardą postawę Bryana.
- Eh... Dopiero co się ocknąłem. Postrzelono mnie w ramię. Nie wiem co tu się do kurwy dzieje! - odpowiedział po chwili z lekkim nieprzekonaniem.
- Ah tak... Podczas ewakuacji, prawda?
- Tak...
- No nic. Dan, wieź go do gabinetu i zaopatrz mu jakąś tą paskudną ranę.
- Co? Mamy wziąć nieznajomego i jeszcze mu pomagać? - odparł niezdecydowany mężczyzna stojący za Bryanem.
- Nie zrozumiałeś, co powiedziałem? Już! - wykrzyknął na niego zdenerwowany Drake i odprawił ich machnięciem ręki. Dan jeszcze nie pokazując swojej twarzy zakuł Bryana w kajdanki i prowadził go od tyłu przez zbiorowisko zwłok do drzwi od gabinetu. Przekręcił szybko klamką wciąż pozostając niewidocznym dla rannego skazańca i wszedł z nim do pomieszczenia. Posadził Bryana na jakimś krześle tuż przy drzwiach i wyszedł na chwilę. Przytłoczony ostatnimi zdarzeniami siedział w głębokiej ciszy wszystko przemyślając.
"Na zewnątrz? O co chodziło temu kolesiowi z wypuszczeniem na zewnątrz?" - rozmyślał nad słowami Drake'a, który groził Danowi za nieposłuszeństwo. "Co się do cholery mogło stać, że to tak okropne?". Pełen pytań i zarazem ciekawości Bryan postanowił to sprawdzić. Jak najciszej wstał z krzesła, żeby nie zwrócić czyjejś uwagi. Wychylił głowę na hol i rozejrzał się dookoła. W ciemności jednak nie widział zbyt wiele, ale zdecydował się iść dalej. Spokojnymi, wolnymi krokami szedł ku głównemu wyjściu, omijając leżące na podłodze ciała postrzelonych ludzi. Co kilka chwil przystawał na trochę dłużej, aby ponownie zobaczyć, czy nikt go nie zauważył. Po pewnym czasie doszedł do ogromnych drzwi wyjściowych. Miał szczęście, bo był lekko otwarte. Całymi swoimi siłami, których po wszystkim, co go spotkało, nie miał za wiele, pchnął podwoje. Z początku nie zobaczył za wiele. Tam też panowała ciemność, lecz mniejsza przez światło Księżyca. Wyszedł dalej na parking, który był połączony z wejściem do budynku i zobaczył przerażający widok, na który stanął jak wryty. Wokoło otaczały go wraki spalonych śmigłowców, a tuż przy nich ciała wielu ludzi. Części helikopterów, którymi wszyscy mieli bezpiecznie upuścić więzienie, były dosłownie wszędzie. Jednak te zdewastowane maszyny nie były najbardziej przerażające. Największe zdziwienie i zszokowanie u Bryana wywołały zwłoki, które nie byłyby aż tak dziwne, gdyby nie to, że zamiast czerwonych plam po krwi, miały gęstą, zieloną maź. Bryan podszedł do ciała leżącego tuż obok niego, nad którym się pochylił, aby lepiej przyjrzeć się zielonemu śluzowi. Już wyciągnął dłoń, aby dotknąć ją, jednak powstrzymał go krzyk:
- Nie rób tego! - usłyszał Bryan zza pleców. Wstał na nogi i spojrzał się za siebie. Zauważył tam Dana i Drake'a stojącego przy drzwiach głównych ośrodka więziennego.
- Nigdy nie waż się dotykać tego śluzu! - powiedział do niego Dan, chudawy blondyn w pomarańczowym stroju więźnia. Bryan jeszcze raz spojrzał na zielone ciała leżące na parkingu i powoli wrócił się do środka budynku. Przystanął obok Dana, któremu dokładnie się przyglądał.
- Co jest? - zapytał blondyn.
- Jak taki młody laluś mógł mnie złapać! - zdziwił się Bryan. Po tych słowach Drake roześmiał się.
- Ciekawe... Sądziłem, że po zobaczeniu setek trupów od razu będziesz się o wszystko dopytywał, a tu proszę. Niezły twardziel z ciebie, co? - odparł starszy mężczyzna z wąsami.
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
The Secluded Age [+18] - przez Seternam - 02-04-2012, 19:20
RE: The Secluded Age [+18] - przez Natasza - 02-04-2012, 19:37
RE: The Secluded Age [+18] - przez Hillwalker - 02-04-2012, 19:40
RE: The Secluded Age [+18] - przez Seternam - 02-04-2012, 19:45
RE: The Secluded Age [+18] - przez Natasza - 02-04-2012, 19:45
RE: The Secluded Age [+18] - przez Magiczny - 02-04-2012, 20:13
RE: The Secluded Age [+18] - przez Predator - 04-04-2012, 22:06
RE: The Secluded Age [+18] - przez Seternam - 06-04-2012, 11:14
RE: The Secluded Age [+18] - przez Natasza - 06-04-2012, 12:07
RE: The Secluded Age [+18] - przez Seternam - 06-04-2012, 12:09
RE: The Secluded Age [+18] - przez Natasza - 06-04-2012, 12:11
RE: The Secluded Age [+18] - przez Magiczny - 06-04-2012, 12:38
RE: The Secluded Age [+18] - przez Changed - 06-04-2012, 14:15
RE: The Secluded Age [+18] - przez Seternam - 07-04-2012, 13:14
RE: The Secluded Age [+18] - przez Changed - 07-04-2012, 14:09
RE: The Secluded Age [+18] - przez Seternam - 07-04-2012, 21:29
RE: The Secluded Age [+18] - przez Changed - 08-04-2012, 11:05
RE: The Secluded Age [+18] - przez Seternam - 09-04-2012, 21:16
RE: The Secluded Age [+18] - przez Changed - 10-04-2012, 10:54
RE: The Secluded Age [+18] - przez Seternam - 11-04-2012, 18:08
RE: The Secluded Age [+18] - przez Predator - 11-04-2012, 19:04
RE: The Secluded Age [+18] - przez Changed - 12-04-2012, 14:41
RE: The Secluded Age [+18] - przez Seternam - 26-04-2012, 18:25
RE: The Secluded Age [+18] - przez Yarpen Zirgin - 27-04-2012, 10:30
RE: The Secluded Age [+18] - przez Okruszek - 27-04-2012, 23:34
RE: The Secluded Age [+18] - przez Piramida88 - 18-01-2013, 11:44

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości