Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 1
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
The Secluded Age [+18]
#18
Ok. Zamieszczam cały, skończony 1 rozdział.

rozdział pierwszy
Bunt

Była cicha, spokojna noc. W więzieniu stanowym San Quentin na peryferiach San Francisco właśnie trwał cogodzinny patrol. Na pierwszym piętrze budynku przechadzał się stanowczymi krokami ciemnowłosy strażnik z latarką w ręku. Pogwizdując cicho, świecił nią po ścianach i celach więźniów. Co pewien czas przystawał na kilka chwil, aby sprawdź godzinę na swoim zegarku. Do zakończenia zmiany jeszcze wiele mu brakowało. Pod wpływem straszliwej nudy postanowił udać się do najdalej umiejscowionej celi na swoim piętrze. Kiedy podszedł to żelaznych krat poprawił nieco kołnierz swojego granatowego munduru, po czym skierował światło latarki na twarz leżącego na pryczy więźnia. Ten jednak spał nadal, więc zanudzony wartownik zaczął włączać i wyłączać latarkę, której migotanie sprawiło, że skazaniec ocknął się po krótkiej chwili.
- Bryan, Bryan... Już się obudziłeś? - zapytał cichym głosem strażnik, po czym zaczął się lekko śmiać. Ciemnoskóry przestępca zaczął przecierać oczy. Kiedy spostrzegł chudawego klawisza z głupawym uśmiechem na twarzy, obrócił się na drugi bok i powiedział z złością:
- Daj mi święty spokój, żółtodziobie!
- Jak śmiesz tak odzywać się do strażnika, co? - szybko odpowiedział mundurowy, który tak naprawdę jedynie zgrywał twardego typka nie do skruszenia. Wszyscy więźniowie mieli go jedynie za żałosny dowcip ze strony zarządców więzienia. Bo kto brałby na poważnie osobę niską, chudą jak patyk, która dziwnym trafem pracuje w miejscu, gdzie znajdują się najgroźniejsi kryminaliści w stanie. Strażnik z wściekłości zmarszczył nieco czoło i ani myślał, aby odczepić się od skazańca.
- Wiesz jaki mamy dzisiaj dzień? 24 kwietnia. Mówi ci coś ta data? - zapytał mając w zanadrzu haczyk na mało szanującego go Bryana. - Zaraz, zaraz... Niech no ja sobie przypomnę... - kontynuował dalej, grając na nerwach więźniowi. - Ach tak! Przecież to tego dnia, trzy lata temu, wtrącili cię tutaj. To wtedy ostatni raz widziałeś się z swoją rodziną. Hmm... A za co dostałeś ten wyrok? No tak, przypomniało mi się! Przecież zamor...
- Zamknij ryj! - wykrzyczał pełen złości Bryan, który miał już dość pyszałkowatej postawy strażnika. Szybko wstał na nogi. Podszedł do żelaznych prętów i morderczym spojrzeniem wpatrywał się w klawisza, na którym pewnie wyładowałby już agresję, gdyby nie kraty. Przez kilka chwil obaj stali nieruchomo. Więzień z rozsadzającego go gniewu, a strażnik najwyraźniej ze strachu przed gwałtowną reakcją Bryana.
- I co?! Mocny tylko w gębie, tak?! - odparł w końcu przestępca, którego wciąż ręka świerzbiła, żeby przywalić w twarz wartownikowi. - Spierdalaj albo naprawdę pożałujesz swojej wykrakanej paszczy!
- Tak? Ciekawe co mi zrobisz, czarna pało! - odpyskował młody strażnik, i już po chwili poczuł na swojej szyi mocny uścisk dłoni Bryana, którą ten wyciągnął przez odstęp między prętami. Duszony brunet zrobił się lekko czerwony na twarzy i ze zdziwieniem wpatrywał się w pełnego złości więźnia.
- Spier-dalaj! - powtórzył jeszcze głośniej Bryan, którego wyrazu twarzy nikt z nas nie chciałby w życiu zobaczyć. Jednym, szybkim ruchem ręki odepchnął wartownika, który upadł na podłogę, wypuszczając z ręki latarkę. Oszołomiony tym, co właśnie się wydarzyło, szybko złapał się za bolącą, czerwoną od uścisku szyję i powoli podniósł się do pionu. Jeszcze raz rzucił okiem na stojącego przy kratach skazańca i speszony poszedł w kierunku upuszczonej przed chwilą latarki. Bryan westchnął, wypuszczając z siebie gniew, po czym wrócił na swoją skrzypiącą, drewnianą pryczę. Zacisnął z całej siły prawą pięść i uderzył nią o ścianę, chcąc pozbyć się tego dziwnego uczucia, które w nim panowało. Okolice kostek zaczęły mu lekko krwawić. "Pieprzony maminsynek" pomyślał i obrócił się na lewy bok, chowając zakrwawioną dłoń pod siebie.

Tymczasem, kiedy większość osób w budynku spokojnie spała lub patrolowała ośrodek, w gabinecie głównym trwała głośna wrzawa. Dość stary, łysy dyrektor więzienia o niezwykle bujnych, siwych wąsach właśnie odbierał telefon od centrali stanowej.
- Naprawdę? Jest aż tak źle? - odpowiedział zaskoczony po wysłuchaniu informacji.
- Panie dyrektorze, co się stało? - zapytał zaniepokojony zastępca - młody mężczyzna w okularach, który swoim charakterystycznym wyglądem przypomina typowego kujona, którego dobrze znamy z amerykańskich filmów. Uważnie wsłuchany w komunikat dyrektor jedynie przyłożył palec wskazujący do ust, sugerując, aby mu nie przeszkadzać. Zastępca zdjął okulary, które zaczął wycierać o swoją koszulę, tak, jak robi to zawsze, gdy jest zestresowany. Szybko założył je z powrotem, kiedy zauważył, jak dyrektor odkłada słuchawkę.
- I... i co jest? - zajęknął okularnik z trzęsącymi się rękoma.
- Nie pora na rozmowy! Włączaj alarm! - szybko wykrzyczał starszy pan. Zastępca posłusznie szybko podszedł do konsoli znajdującej się na ścianie i wcisnął czerwony przycisk. Nagle po całym budynku rozszedł się głośny sygnał. Więźniowie zerwali się ze swoich pryczy, a niektórzy z nich stanęli obok krat, aby zobaczyć, co się dzieje. Na każdym piętrze zebrało się wielu strażników, którzy ustawili się przy wejściach do wszystkich celi. Wyciągnęli swoją broń i z kamiennym wyrazem twarzy spoglądali wprost przed siebie.
- Hej! Co jest grane? O co chodzi? - Zewsząd słychać było pytania uwięzionych kryminalistów. Jednak żaden z wartowników nie raczył odpowiedzieć i dalej wyczekiwali następnych komend od dyrektora ośrodka. Po chwili z głośników na ścianach usłyszano jego głos:
- Uwaga! Ogłaszam ewakuację! Wszyscy mają bezpiecznie opuścić budynek, kierując się do wyjść ewakuacyjnych! Szybko!
Kilka chwil później wszystkie wejścia do celi zostały otwarte. Strażnicy pospieszali więźniów, aby cała akcja przebiegła jak najsprawniej. Jednakże nie szło tak gładko, jak wyobrażał to sobie sam dyrektor budynku. Na schodach prowadzących na parter wybuchły zamieszki. Bryan, który dopiero co wyszedł ze swojej celi, słyszał jedynie głośne krzyki wartowników, którzy chcieli zaradzić narastającemu napięciu. Jednak na nic się to nie zdało. Więźniowie, którzy chcieli wykorzystać idealną okazję na ucieczkę, zaczęli atakować uzbrojonych mundurowych.
- Wszyscy na nich! - wykrzyknął pewien umięśniony skazaniec, po czym skierował swoją ogromną dłoń na jednego z chudych strażników. Po krótkiej chwili przedarcie się przez schody było niemożliwe. Wszyscy w okolicach zaczęli się ze sobą siłować. Co pewien czas ktoś spadał ze stopni. Niewątpliwie to kryminaliści, którzy zaskoczyli swoją postawą, mieli przewagę nad stróżami prawa. Ale tylko do czasu.
- Zezwalam na użycie broni! Nie ma czasu! - oznajmił wąsaty dyrektor przez radiowęzeł. W tej chwili role się kompletnie odwróciły. Bryan, który był dość zaskoczony całą sytuacją panującą w budynku, ponieważ nie zetknął się jeszcze z podobną rzeczą, w pewnej chwili usłyszał strzały. Spojrzał w kierunku schodów na parter i zauważył ustawionych w rzędzie strażników, którzy celowali w każdą osobę, która przejawiała się agresywnym zachowaniem. Dźwiękom wystrzeliwanych naboi towarzyszyły również jęki rannych skazańców. Praktycznie co chwilę ktoś padał na podłogę postrzeloną nogą lub ramieniem.
- Starajcie się nikogo nie zabić! Opanujcie sytuację i wynocha! - odezwał się po raz kolejny dyrektor. Więźniowie zaczęli zachowywać się nieco posłuszniej i w pędzie kierowali się do wyznaczonych wyjść ewakuacyjnych. Bryanowi udało się nareszcie pokonać schody i znajdował się na parterze. Tam jednak na chwilę przystanął, aby dokładnie rozejrzeć się dookoła. Nie miał pojęcia, gdzie znajdowały się najbliższe drzwi na zewnątrz i pełen niepokoju odwracał głowę raz na lewo, raz na prawo. Po paru ułamkach sekundy postanowił biec dalej za tłumem znajdującym się przed nim. Miał nadzieję na szybkie opuszczenie budynku, ponieważ wciąż słyszał unoszące się w powietrzu naboje. Przebiegając przez sam środek holu poczuł w prawym ramieniu rwący ból. Spojrzał na nie i spostrzegł wylewającą się krew. Jęknął głośno i upadł na kolana. Przytrzymał ranę lewą dłonią. Widział przed sobą jedynie dziwne, białe plamki. Półprzytomny rozglądał się dookoła. Wszędzie widział uzbrojonych mężczyzn celujących w przebiegających więźniów. Niektórym udawało się wybiec na zewnątrz. Ci zaś, którym brakowało szczęścia, padali na podłogę tuż obok Bryana z wyciekającą krwią. Po chwili powieki postrzelonego skazańca zamknęły się. Z dłonią przyciśniętą do prawego ramienia upadł na plecy. Stracił przytomność.

Kiedy nie miał żadnego kontaktu z światem, widział przed sobą najważniejsze w swoim życiu chwile. Te z jego ukochaną rodziną. Minęły już trzy lata, odkąd to ostatnio widział twarze swoich najbliższych - żony Abby, starszej córki Dylan oraz synka Luke'a. To właśnie za nim tęskni najbardziej. Ma on zaledwie 3 lata i jest jego oczkiem w głowie. Przed oczami przemijały mu najweselsze w życiu chwile. Widział, jak bawił się z dziećmi w ogrodzie swojego letniskowego domku. Pomagał córce w trenowaniu do żeńskiej drużyny baseballowej - począwszy od tego, jak dobrze złapać kij, aż do swoich najlepszych rad i trików, które z pewnością mogłyby jej w wygraniu meczu z najtrudniejszym rywalem. Nie mniej wspomnień miał związanych z najmłodszym potomkiem. Jego pierwsze urodziny, słowa, czy kroki. Niewątpliwie Bryan kocha swoją rodzinę, skoro nawet wtedy, gdy jest nieprzytomny przez postrzelone ramię, myśli o niej i chce wszystkiego, co dla niej najlepsze. Jednak jest jedno "ale". Czy te wszystkie uczucia, które do nich kieruje, są prawdziwe, jak na pierwszy rzut oka się wydaje? Z pewnością każdy z nas marzy o ojcu, który jest gotów zrobić za nas wszystko (nie twierdzę, że takiego nie mamy), ale czy Bryan mógłby podpisać się pod taki opis, wiedząc, że zrobił coś tak przerażającego? Wtedy, trzy lata temu. Mężczyzna dostał aż sześć lat pozbawienia wolności w największym ośrodku w stanie, w zawiasach do dziesięciu. Pewnie mógłby liczyć na jeszcze więcej, gdyby nie jeden z najlepszych obrońców sądowych. Jest kochający, lecz nieopanowany.
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
The Secluded Age [+18] - przez Seternam - 02-04-2012, 19:20
RE: The Secluded Age [+18] - przez Natasza - 02-04-2012, 19:37
RE: The Secluded Age [+18] - przez Hillwalker - 02-04-2012, 19:40
RE: The Secluded Age [+18] - przez Seternam - 02-04-2012, 19:45
RE: The Secluded Age [+18] - przez Natasza - 02-04-2012, 19:45
RE: The Secluded Age [+18] - przez Magiczny - 02-04-2012, 20:13
RE: The Secluded Age [+18] - przez Predator - 04-04-2012, 22:06
RE: The Secluded Age [+18] - przez Seternam - 06-04-2012, 11:14
RE: The Secluded Age [+18] - przez Natasza - 06-04-2012, 12:07
RE: The Secluded Age [+18] - przez Seternam - 06-04-2012, 12:09
RE: The Secluded Age [+18] - przez Natasza - 06-04-2012, 12:11
RE: The Secluded Age [+18] - przez Magiczny - 06-04-2012, 12:38
RE: The Secluded Age [+18] - przez Changed - 06-04-2012, 14:15
RE: The Secluded Age [+18] - przez Seternam - 07-04-2012, 13:14
RE: The Secluded Age [+18] - przez Changed - 07-04-2012, 14:09
RE: The Secluded Age [+18] - przez Seternam - 07-04-2012, 21:29
RE: The Secluded Age [+18] - przez Changed - 08-04-2012, 11:05
RE: The Secluded Age [+18] - przez Seternam - 09-04-2012, 21:16
RE: The Secluded Age [+18] - przez Changed - 10-04-2012, 10:54
RE: The Secluded Age [+18] - przez Seternam - 11-04-2012, 18:08
RE: The Secluded Age [+18] - przez Predator - 11-04-2012, 19:04
RE: The Secluded Age [+18] - przez Changed - 12-04-2012, 14:41
RE: The Secluded Age [+18] - przez Seternam - 26-04-2012, 18:25
RE: The Secluded Age [+18] - przez Yarpen Zirgin - 27-04-2012, 10:30
RE: The Secluded Age [+18] - przez Okruszek - 27-04-2012, 23:34
RE: The Secluded Age [+18] - przez Piramida88 - 18-01-2013, 11:44

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 3 gości