O Jerzym Pogromcy Wiedźm (debiut)

[Hanzo]

Kończę łapankę. Dobrze, że poprawiłeś to co Ci zarzuciłem.

Jerzy dostrzegł, że zbroja obcego w wielu miejscach zdawała się być nie jako pogryziona. Poszarpana zębami i pazurami jakiejś bestii. Ale cóż za stworzenie mogło uczynić takie zniszczenia w solidnej stali.

- Wydaje mi się, że niejako piszemy razem.
- Zdanie drugie tak naprawdę nie jest wcale zdaniem,nie ma czasownika, gdybyś połączył je przecinkiem lub myślnikiem ze zdaniem pierwszym byłoby estetyczniej.
- Zdanie trzecie pasowałoby zamknąć znakiem zapytania. W końcu to pytanie.

Wzdłuż stalowego torsu biegło potężne pęknięcie, rozdzierające napierśnik nieomalże na dwie części.

Nie jest to zbyt na siłę? Może: "niemalże" lub "nieomal" pasowałoby lepiej? To już przemyśl sobie Ty, jak wolisz.

Napij się – dodał po chwili unosząc jedną dłonią głowę rycerze,

Rycerza. Przeoczyłeś.

– Na... Wschód...

Będąc konsekwentnym (wcześniej po wielokropku pisałeś małą literę) wypadałoby napisać i to z małej. Chyba, że o czymś nie wiem (możesz dyskutować o moich uwagach w odpowiedzi - bez lipy)

Świtało. Jerzy zwolna odzyskiwał przytomność.

Rozdzielnie.

Wyrwać się jak najdalej z tego miejsca, które emanowało nadnaturalną i zwolna przepełniającą go energią.

Jak wyżej.

Tajemna Warownia Zakonu Świtu wznosiła się na szczycie nieosiągalnej dla zwykłych ludzi górze.

Logicznie byłoby: góry. (wznosiła się na szczycie góry, a nie: wznosiła się na szczycie górze)

Kamienne bloki były skończenie gładkie i doskonale w pasowane jeden przy drugim.

Wpasowane razem, ale jeszcze lepiej zamienić na: dopasowane.

Jego Syn ruszył wąskim korytarzem wiodącym w głąb budowli.

Wgłąb - razem.

Wzdłuż korytarza, na ścianach rozciągały się liczne ,starannie wykonane malowidła.

Dostaw przecinek w zaznaczonym miejscu, wyliczasz przymiotnikami cechy.

Widząc to smok nie tyle się zdziwił, co jakby zawahał.

Pomyśl czy to słowo jest potrzebne. Może nie?

- Skończ pierdolić! – przerwał Jerzy.

Jerzy cięta riposta. Nie no, jest OK.

- Niech tak..... – Gadzina nie dokończyła. Nie zdążyła. Nie pozwolił na to topór Jerzego, który rozłupał łeb smoka na dwie równe części.

Niedosyt panie, za krótko to rozegrałeś moim zdaniem. Mogłeś rozbudować scenę śmierci smoka, myślę, że wyszłoby Ci to całkiem zgrabnie.



To tyle z łapanki, mam nadzieję, że przydałem się na coś.

Pozdrawiam!

PS. Pomyśl o tej scenie ze smokiem, chyba, że uważasz ją za mało istotną.