Przyczepię się jednak, bo błędy popełnione w tym mini-opowiadaniu są dość typowe i analiza ich może mieć szerszy kontekst:
1. Po pierwsze - wtórność, "podróbka' powieści już istniejących, czerpanie wody z cudzej studni czyni, że tekst przypomina stragan z koreańską czy chińską odzieżą. Tandeta. Huxley dla III sortu czytelników. Tymczasem w kultowej powieści Huxleya chodziło o coś więcej niż wizję mniej lub bardziej totalitarnej przyszłości. To co zostało tu wykorzystane to spłycenie i wulgaryzacja.
Tym bardziej, że nie pojawia się aluzja - będąca świadomym nawiązaniem, przywołaniem architekstu, a jedynie wyhaftowanie paru wzorków (bez podania adresu) i w dodatku ukrycie w przekształceniach - u Huxleya jest soma i czuciofilmy, a tu myk,myk - czucioproszki.
Zerżnięta psychologia warunkowania - u Huxleya starannie omówiona i pokazana - tu nabiera wymiaru jest bo tak.
Tak nie wolno. Tak jest nadużycie i potraktowanie czytelnika jak debila.
2. Po drugie - konstrukcja fabuły jest byle jaka, pozlepiana właśnie z paru wątków, z których żaden nie jest zgłębiony, a maźnięty ledwie. Stąd po lekturze - mam wrażenie, że autor walnął wypracowanko szkolne typu "masz i się odczep"
Dlatego
1?/ 10
Stracony czas. Czytelnika.
1. Po pierwsze - wtórność, "podróbka' powieści już istniejących, czerpanie wody z cudzej studni czyni, że tekst przypomina stragan z koreańską czy chińską odzieżą. Tandeta. Huxley dla III sortu czytelników. Tymczasem w kultowej powieści Huxleya chodziło o coś więcej niż wizję mniej lub bardziej totalitarnej przyszłości. To co zostało tu wykorzystane to spłycenie i wulgaryzacja.
Tym bardziej, że nie pojawia się aluzja - będąca świadomym nawiązaniem, przywołaniem architekstu, a jedynie wyhaftowanie paru wzorków (bez podania adresu) i w dodatku ukrycie w przekształceniach - u Huxleya jest soma i czuciofilmy, a tu myk,myk - czucioproszki.
Zerżnięta psychologia warunkowania - u Huxleya starannie omówiona i pokazana - tu nabiera wymiaru jest bo tak.
Tak nie wolno. Tak jest nadużycie i potraktowanie czytelnika jak debila.
2. Po drugie - konstrukcja fabuły jest byle jaka, pozlepiana właśnie z paru wątków, z których żaden nie jest zgłębiony, a maźnięty ledwie. Stąd po lekturze - mam wrażenie, że autor walnął wypracowanko szkolne typu "masz i się odczep"
Dlatego
1?/ 10
Stracony czas. Czytelnika.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt. [L. Wittgenstein w połowie rozumiany]
Informuję, że w punktacji stosowanej do oceny zamieszczanych utworów przyjęłam zasadę logarytmiczną - analogiczną do skali Richtera. Powstała więc skala "pozytywnych wstrząsów czytelniczych".
Informuję, że w punktacji stosowanej do oceny zamieszczanych utworów przyjęłam zasadę logarytmiczną - analogiczną do skali Richtera. Powstała więc skala "pozytywnych wstrząsów czytelniczych".