05-11-2011, 17:37
Jestem bi, więc temat dość mi bliski - wolę, wolę facetów, dziewczyny zdają się mnie dalej podniecać (przynajmniej są w stanie to zrobić xP), ale uczuciowo-platonicznie (czyż to nie to samo?!) ciągnie mnie do swojej płci zdecydowanie mocniej.
I cóż mogę powiedzieć... Czytając niektóre posty miałem chwilę smutku i zgorzknienia, czasem radości rodzaju "ooo, ktoś mądry w końcu!", chwile weny na jakieś ostre polemiki i takie-srakie tam...
Szkoda czasu. Jestem tym naprawdę zmęczony - zmęczony tyloma postawami, prawdziwie i pseudo-tolerancyjnymi, zamieszaniem, homofobią, uprzedzeniami i brakiem odwagi do zrównania pod paroma względami związków hetero- i homoseksualnych; rzygam już niechceniem, szukaniem pokrętnych wyjść jako alternatyw na zdecydowane działania (obrażanie za orientację obok narodowości, rasy i religii? A gdzie, uczmy tylko, żeby szanować C Z Ł O W I E K A!) i zawszonymi problemami, które mi orientacja przyniosła. Nie, to nie "pedalska martyrologia" - gdyby była, powiesiłbym się na tęczowym szaliku. To świadectwo tego, że może być lepiej, niż jest.
Jednym gratuluję, drugim daję banhammerem w mosznę czy tam pochwy (czy na sali jest hermafrodyta?) - możemy się wyzywać, ale po co, skoro każdy zostanie przy swoim? Szkoda mi czasu na pranie mózgu - moja Frania już nawala i ledwo wyrabia ze skarpetkami.
Jestem zwyczajnie zniechęcony, i próżno wyczekuję dnia, kiedy złamie się niektóre z tych parszywych kanonów, tradycji i przyzwyczajeń.
I cóż mogę powiedzieć... Czytając niektóre posty miałem chwilę smutku i zgorzknienia, czasem radości rodzaju "ooo, ktoś mądry w końcu!", chwile weny na jakieś ostre polemiki i takie-srakie tam...
Szkoda czasu. Jestem tym naprawdę zmęczony - zmęczony tyloma postawami, prawdziwie i pseudo-tolerancyjnymi, zamieszaniem, homofobią, uprzedzeniami i brakiem odwagi do zrównania pod paroma względami związków hetero- i homoseksualnych; rzygam już niechceniem, szukaniem pokrętnych wyjść jako alternatyw na zdecydowane działania (obrażanie za orientację obok narodowości, rasy i religii? A gdzie, uczmy tylko, żeby szanować C Z Ł O W I E K A!) i zawszonymi problemami, które mi orientacja przyniosła. Nie, to nie "pedalska martyrologia" - gdyby była, powiesiłbym się na tęczowym szaliku. To świadectwo tego, że może być lepiej, niż jest.
Jednym gratuluję, drugim daję banhammerem w mosznę czy tam pochwy (czy na sali jest hermafrodyta?) - możemy się wyzywać, ale po co, skoro każdy zostanie przy swoim? Szkoda mi czasu na pranie mózgu - moja Frania już nawala i ledwo wyrabia ze skarpetkami.
Jestem zwyczajnie zniechęcony, i próżno wyczekuję dnia, kiedy złamie się niektóre z tych parszywych kanonów, tradycji i przyzwyczajeń.
Kiedy dłubię w nosie krew gromadzi mi się za paznokciami.
Tramwaj Camusa
Czuję odór Waszych snów niespełnionych
Czuje Was i Wasze serca - zadżumionych
Wysocy aż do Zarazy - teraz jedziemy
wszyscy razem
nisko
Darujcie opór - już po nim i obaj to wiemy
Wciskamy się w szyny jakby tramwaj był głazem
Czeka na nas to samo masowe palenisko
(Odwaga popłaca? Jakoś mi lżej.)
Tramwaj Camusa
Czuję odór Waszych snów niespełnionych
Czuje Was i Wasze serca - zadżumionych
Wysocy aż do Zarazy - teraz jedziemy
wszyscy razem
nisko
Darujcie opór - już po nim i obaj to wiemy
Wciskamy się w szyny jakby tramwaj był głazem
Czeka na nas to samo masowe palenisko
(Odwaga popłaca? Jakoś mi lżej.)