Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Bo moje siostry...
#11
Kolejna czesc...




Mama uwielbiała seks. W domu czasami odbywały się najdziksze orgie jakie w życiu widziałem. Zapamiętać je miałem do końca swoich dni. Teraz, leżąc na łóżku bez możliwości wstania, widzę je wyraźnie przed oczami. Zdaję sobie sprawę, że widok ten wypaczył mój mózg w dzieciństwie, gdyż w przyszłości wiele razy zachowywałem się nikczemnie. Byłem niczym dzikie, wściekłe zwierzę, kipiące pianą z pyska. Wtedy myślałem, że tak jest okej, że tak się to powinno robić... <?xml:namespace prefix = o ns = "urnConfusedchemas-microsoft-com:office:office" />

Nadzy ludzie...

Pijani ludzie...

Ludzie wypaczeni, z robaczywymi, przeżartymi przez alkohol mózgami...

- Daj zobaczyć!

- Wynoś się, teraz moja kolej!

- Aua, zwariowałaś?!

Przez dziurkę od klucza obserwowaliśmy, co działo się w drugim pokoju. Każdy chciał podpatrzeć co robią dorośli, oczywiście ja patrzyłem tylko wtedy, kiedy siostry nie potrafiąc dojść do porozumienia, tarzały się po pokoju, ciągnąc się za włosy, gryząc i okładając pieściami.

Gdy już do takiej sytuacji dochodziło, podbiegałem do drzwi, widząc, że w międzyczasie Lusia zajęła miejsce obserwacyjne i z rozbiegu podkładałem jej nogę. Ta, korzystała z podglądania gdy cztery inne się biły, wywinęła orła jak długa i z płaczem odchodziła do swojego kąta. Beksa jedna.

Zastanawiam się dziś: gdzie wtedy był mój ojciec? Sięgam pamięcią z powrotem do tamtego czasu i widzę niewyraźny cień. Ojciec siedzi w półcieniu, na balkonie, spokojnie pyka fajkę. Pije też, lecz powoli, jakby się delektował trzymanym w ręce trunkiem. Siedzi tam tak cicho. I nic nie robi. Tylko siedzi...

- Przecież on nawet pić nie umie – wyśmiewała się z niego mama - Popatrz tylko na niego! To kompletny nieudacznik. Niedołęga jak się patrzy!

Nieudacznikiem nazywała go parę razy w ciągu dnia, widocznie coś w tym było prawdy, lub po prostu podobało się jej to słowo.

Pewnego razu w domu odbywała się jedna z codziennych libacji alkoholowych. Już raz interweniowała policja, przywołana głośnymi krzykami i śmiechem, wezwana najprawdopodobniej przez sąsiadów. Policja całego miasta znała naszą rodzinę doskonale, czasami wchodzili tylko i machali rękami, co innego im pozostawało, wiedzieli że w tym domu nic się nie zmieni.

- Znowu imprezka? – pytali wchodząc.

- Państwo się uciszą, ludzie spać nie mogą! Głośno tu jak w ulu.

- Ej panie, jacy ludzie? No, powie pan, jacy ludzie? To na pewno ta stara wywłoka z naprzeciwka znów zadzwoniła, jej to nawet pierdnięcie przeszkadza, już ja ją dobrze znam – odpowiadała mama wygrażając pięścią w stronę otwartego okna..

- Proszę mówić ciszej, obowiązuje cisza nocna! – mówił od niechcenia, wiedząc, że to i tak nie pomoże. Kiedy zgarną matkę, jutro ją wypuszczą i znów będzie to samo. Błędne koło. Z tym przypadkiem nie dało się nic zrobić. To był przypadek DD – do dupy.

Po chwili matka zagadywała z butelką i kieliszkiem w ręce:

- Może po jednym? Jak ostatnim razem, co?

Policjanci odchodzili a sąsiadka przyglądała się wszystkiemu zza firany, widać było wyraźnie, bo poruszała nią niechcąco. Może kiedyś ta kurewska rodzina zostanie stąd wydalona przymusowo, pewnie sobie myślała. Wiem, bo czasami stawała w oknie i wygrażała pięścią:

- Wasz czas się tu kiedyś skończy, wy pomioty szatana. Nie będziecie ludzi po nocach straszyć. Już ja się postaram was stąd wykurzyć!

Kiedyś to nawet zatrzymała mnie na drodze. Chwyciła mocno za ucho i tak długo szarpała, aż polała się krew. Rozkleiłem się bo bolało jak diabli, zresztą, widoku krwi to się wtedy jeszcze bałem. Ogarnęła mnie panika.

- Puszczaj ty stara kurwo! – ryknąłem i z całej siły kopnąłem ją w chudą nogę. Puściła mnie wydając z siebie nieartykułowane dźwięki.

- Jeszcze mnie popamiętasz ty pomiocie szatana!

Musiałem się przed nią mieć na baczności, była to zła kobieta, nieżyczliwa i pałająca rządzą zemsty na mnie za całą moją ropdzinę. Każdego dnia człapała posłusznie do kościoła, obraz doskonałości. Wracając już obmyślała plan jak nam dokopać.

Kiedy policjanci odeszli, na chwilę w domu zapadła cisza.

Jeden z koleżków mamy chwycił Elwirkę w pasie i przyciągnął do siebie, sadzając ją na kolana.

- Pokaż cycki – zwrócił się do niej, kiedy matka wyszła do ubikacji. Co jak co, ale Elwirka jeszcze nie była wtedy zupełnie dorosła, więc mama nie pozwalała chłopom na obmacywanie ani jej, ani żadnej z dziewczynek swymi brudnymi łapami. Piła bo piła, bawiła się i hulała do nieprzytomności, ale jeżeli ktoś chciał potrzymać, to mógł sobie złapać ją za piersi a nie jej dzieci. Od dzieci łapy precz! Bo chociaż wszystkie niedorajdy, to jednak zawsze to dzieci.

Gdyby wiedziała jak się sprawa miała z Elwirką, inaczej by się na to zapatrywała. Ta była na tyle mądra, by wiedzieć, że jeżeli jednemu takiemu da się obmacać, to potem może od niego dostać kawał grosza i będzie sobie mogła kupić co zechce a jakoże dorastała, chciała się stroić i jakoś wyglądać, pragnęła kupić sobie kiedyś ubranie, takie prawdziwe, ze sklepu, a nie z Opieki społecznej, noszone przez innych, z drugiej ręki.

Więc koleżka obśliniał ją za uszami a jego ręka wędrowała od jednej małej piersi do drugiej.

- Aleś ty soczysta, taka młoda, nie to co matka... – sapał.

- Elwirka, chodź no teraz do mnie – nawoływał drugi i już wyjmował banknot, by ją szybciej zwabić – dam ci na loda.

Po pokoju poniósł się śmiech.

- Na loda to ona miałaby pewnie ochotę, patrz jaka czerwona... jak ruła z pieca! – następowała kolejna salwa śmiechu.

Elwirka już wtedy siedziała na kolanach temu z banknotem w ręku i uśmiechała się szeroko, ocierając się o niego tyłkiem, tak jak to zawsze mama robiła, gdy podglądała przez dziurkę od klucza. Elwirze pieniądze nigdy nie śmierdziały, potrafiła je nawet, dosłownie, wyciągnąć z gówna. Raz, zbierając w parku butelki po piwie i wódce, Elwirka nagle krzyknęła i skoczyła w krzaki. Rzuciliśmy się od razu w jej stronę, siostra znalazła coś ciekawego, jak mówił nam jej okrzyk. Zbiegliśmy się jak psy na tyle blisko, by widzieć jak Elwirka grzebie reką w gównie. Ktoś pewnie nie wytrzymał i musiał skorzystać z tego miejsca, po wszystkim podcierając się niebieskawym, choć teraz bardzo brudnym, banknotem tysiączłotowym. Wtedy jeszcze były w obiegu stare pieniądze. Elwirka wytarła znalezisko o trawę, potem pobiegła do pobliskiej fontanny, oczywiście w naszym towarzystwie i obmyła go w wodzie. Po paru minutach banknot wyglądał jak nowy, zaś dumna Elwirka mogła machać nam nim przed oczami. Nawet jej wtedy zazdrościliśmy, tysiąc złotych przecież nie leży ot, tak sobie, na ziemi...

- Ty, popatrz Gienek tylko, jak jej sutki sterczą... jak malowane! Oj dałbym ja ci popalić, dziewucho ty jedna...

Potem weszła mama słaniając się na nogach a Elwirka z pierwszymi zarobionymi w życiu pieniędzmi, wróciła do pokoju, cała szczęśliwa i zarumieniona jakby miała gorączkę, ciepła jak rozpalony piec w ziemie. Machała mi banknotem pod nosem.

- Czujesz jak pachnie? To zapach, którego ty nigdy w życiu nie będziesz czuł - śmiała się. - A wiesz czemu?

- Czemu? – spytałem posępnie, buńczucznie nawet. Najlepiej wyrwałbym jej pieniądze z ręki i uciekł kupić coś dla siebie. Zresztą, nie, najlepiej to dałbym jej po pysku, taka była pewna siebie.

- Bo między nogami masz coś zupełnie innego niż ja!

No i dałem jej w pysk.

Innym razem mama była pijana jak bela, nie mogła ustać na własnych nogach. Elwirka wyniosła ją do pokoju, chociaż protestowała a sama wróciła do siedzących pijusów i piła z nimi. W mieszkaniu było trzech na wpół pijanych facetów, to właśnie tego dnia Elwirka straciła dziewictwo, ja podpatrywałem przez dziurkę od klucza. Najpierw skoczył na nią pierwszy, potem drugi a wreszcie trzeci. Po wszystkim polewała im po kieliszku jak dobra gospodyni domowa tak długo, dopóki nie zasnęli, sprytnie przeszukała im kieszenie i ze wszystkimi pieniędzmi jakie zdołała znaleźć, wrociła do pokoju.

Patrzyłem na nią zazdrośnie.

Elwirka podzieliła się tajemnicą z czterema siostrami i tak oto zawarły pakt. Od tego czasu upijały matkę szybko, po czym zajmowały się gośćmi. Po dziewictwie pozostałych sióstr nie pozostał wkrótce ślad a nasz dom był jeszcze cześciej odwiedzany przez gości, czytaj: typów z pod ciemnej gwiazdy.

Policja często interweniowała, czasami zabierali którąś z dziewczyn ale nie zawozili jej na komendę, jak powinni, lecz do pobliskiego lasu, gdzie sobie z nią używali.

Matka w końcu zrozumiała co się dzieje, ale nagle jakby jej to było jedno, przecież co miała teraz robić, gdy cnoty córek już dawno poszły w diabły? Teraz to niech one robią co chcą... zresztą, niech się uczą życia, bo nie jest usłane różami. Żaden królewicz nie przyjedzie po nie na koniu, bo to nie te czasy i nie ta bajka, dlatego czym prędzej nauczą się jak w życiu postępować, tym dla nich lepiej.

Dziewczyny jakoś nagle straciły zainteresowanie mną. Teraz zajmowało je coś innego. Nawet Lusia stała się pewniejsza siebie i po swoim pierwszym razie stał się cud, bo przestała kaleczyć słowa, wypowiadając już normalne er.

- Penis jest dobry na wszystko – to było potem jej ulubione powiedzenie.

- Ale nie twój – dodawała Anielka patrząc na mnie.

- Twój jest do niczego! – kończyła Kornelka.

- A wy wszystkie to głupie szmaty jesteście, powiem wam. I tyle!

- Ale przynajmniej wiemy co to jest pieprzenie. A ty się nigdy nie dowiesz. A wiesz dlaczego?

Nie odpowiedziałem na jej głupie pytanie.

- Powiem ci: bo jesteś do niczego! I ten twój durny fiut między nogami też!

Ale ja się z nimi nie zgadzałem! Potrafiłem przecież dobrze kraść. Co tam, dobrze kraść. Ja umiałem bardzo dobrze kraść! A one potrafiły tylko chłeptać wino i rozkraczać nogi przed starymi brudasami. Kiedyś jeszcze im pokażę, jestem zupełnie inny niż one, nie będę gnił w tym mieście, w tym domu, w tym życiu. Nie będę! Nie będę!
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Bo moje siostry... - przez Dejmones - 28-07-2011, 16:22
RE: Bo moje siostry... - przez Kruk - 28-07-2011, 16:43
RE: Bo moje siostry... - przez Szach-Mat - 28-07-2011, 17:31
RE: Bo moje siostry... - przez Mestari - 29-07-2011, 13:42
RE: Bo moje siostry... - przez Dejmones - 29-07-2011, 15:12
RE: Bo moje siostry... - przez Dejmones - 03-08-2011, 18:39
RE: Bo moje siostry... - przez Kruk - 03-08-2011, 21:45
RE: Bo moje siostry... - przez Mestari - 04-08-2011, 09:30
RE: Bo moje siostry... - przez Dejmones - 04-08-2011, 20:38
RE: Bo moje siostry... - przez Szach-Mat - 05-08-2011, 16:32
RE: Bo moje siostry... - przez Dejmones - 06-08-2011, 18:35
RE: Bo moje siostry... - przez Szach-Mat - 13-08-2011, 22:42
RE: Bo moje siostry... - przez Dejmones - 18-08-2011, 08:37
RE: Bo moje siostry... - przez Kruk - 18-08-2011, 09:41
RE: Bo moje siostry... - przez Szach-Mat - 22-08-2011, 12:30
RE: Bo moje siostry... - przez Dejmones - 26-08-2011, 22:32
RE: Bo moje siostry... - przez Kruk - 27-08-2011, 20:45
RE: Bo moje siostry... - przez Dejmones - 28-08-2011, 12:57
RE: Bo moje siostry... - przez Dejmones - 17-12-2011, 09:58
RE: Bo moje siostry... - przez Natasza - 17-12-2011, 11:30

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości