16-06-2011, 09:39
Dusiu, źle mnie zrozumiałaś...
Jak napisał Rootsrat - tu nie chodzi o "zapach", tylko o podejście do książek.
Pokutuje u nas mit wywodzący się z XIX wieku, że książka - to jest coś na kształt świętości. A każda próba wejścia na rynek z "treścią" w innej formie - jest na taką świętość zamachem...
Tak jak napisał Zguba - my chcemy dać możliwość tym wszystkim, którzy z wielu różnych powodów "odbili się" od wydawnictw, żeby jednak mogli swój utwór pokazać w innej, "szybszej" i mniej kosztownej (a konkretniej - zupełnie darmowej) formie.
Opowiem anegdotę - wczoraj podczas spaceru z psem rozważaliśmy kwestię nowej premiery w czerwcu. Mamy tekst, trochę surowy, debiutancki, ale bardzo ciekawy, napisany sprawnie i bardzo wciągający. Piętnaście minut zajęło nam podjęcie decyzji, że tekst będzie naszym "debiutem czerwca". Po dalszych pięciu minutach zdecydowaliśmy, że ukaże się u nas w piątek. A nad tekstem pracowaliśmy wspólnie z Autorką tydzień z małym okładem. Mówiąc bez metafor - dziesięć dni zajmuje w tym "procesie technologicznym" opublikowanie utworu wraz z wprowadzeniem niezbędnych poprawek, korekt, przygotowaniem projektów graficznych i innych rzeczy. A teraz pointa - znam sytuację, gdzie na odpowiedź z wydawnictwa tradycyjnego inna Autorka czekała... dwa lata.
Według mnie szybkość i dostępność - zarówno dla Autorów, jak i dla Czytelników - to są dwie największe zalety e-booków i self-publishingu. I sądzę, że przeciwstawianie im "zapachu farby drukarskiej" (w metaforycznym ujęciu) nie zda się na nic. Przy czym zdumiewa mnie, że osoby broniące romantycznej tradycji książki drukowanej jakoś nie miały problemu z "przesiądnięciem się" na internet czy telefony komórkowe.
I jeszcze jedno - kto nie miał nigdy w ręku czytnika e-booków w technologii e-ink, ten nigdy nie zrozumie, jak wielką wygodą jest możliwość korzystania z takiego urządzenia. A rynek e-booków nie rozwinie się bez promocji urządzeń tego typu. A bez ich promocji nie ma szans na to, aby ceny znacząco się obniżyły. A jak nie będzie kontentu, to nie będzie powodu, aby rynek czytników się rozwijał i nie będzie pretekstów do promocji.
Jak napisał Rootsrat - tu nie chodzi o "zapach", tylko o podejście do książek.
Pokutuje u nas mit wywodzący się z XIX wieku, że książka - to jest coś na kształt świętości. A każda próba wejścia na rynek z "treścią" w innej formie - jest na taką świętość zamachem...
Tak jak napisał Zguba - my chcemy dać możliwość tym wszystkim, którzy z wielu różnych powodów "odbili się" od wydawnictw, żeby jednak mogli swój utwór pokazać w innej, "szybszej" i mniej kosztownej (a konkretniej - zupełnie darmowej) formie.
Opowiem anegdotę - wczoraj podczas spaceru z psem rozważaliśmy kwestię nowej premiery w czerwcu. Mamy tekst, trochę surowy, debiutancki, ale bardzo ciekawy, napisany sprawnie i bardzo wciągający. Piętnaście minut zajęło nam podjęcie decyzji, że tekst będzie naszym "debiutem czerwca". Po dalszych pięciu minutach zdecydowaliśmy, że ukaże się u nas w piątek. A nad tekstem pracowaliśmy wspólnie z Autorką tydzień z małym okładem. Mówiąc bez metafor - dziesięć dni zajmuje w tym "procesie technologicznym" opublikowanie utworu wraz z wprowadzeniem niezbędnych poprawek, korekt, przygotowaniem projektów graficznych i innych rzeczy. A teraz pointa - znam sytuację, gdzie na odpowiedź z wydawnictwa tradycyjnego inna Autorka czekała... dwa lata.
Według mnie szybkość i dostępność - zarówno dla Autorów, jak i dla Czytelników - to są dwie największe zalety e-booków i self-publishingu. I sądzę, że przeciwstawianie im "zapachu farby drukarskiej" (w metaforycznym ujęciu) nie zda się na nic. Przy czym zdumiewa mnie, że osoby broniące romantycznej tradycji książki drukowanej jakoś nie miały problemu z "przesiądnięciem się" na internet czy telefony komórkowe.
I jeszcze jedno - kto nie miał nigdy w ręku czytnika e-booków w technologii e-ink, ten nigdy nie zrozumie, jak wielką wygodą jest możliwość korzystania z takiego urządzenia. A rynek e-booków nie rozwinie się bez promocji urządzeń tego typu. A bez ich promocji nie ma szans na to, aby ceny znacząco się obniżyły. A jak nie będzie kontentu, to nie będzie powodu, aby rynek czytników się rozwijał i nie będzie pretekstów do promocji.