Wpiszę wiersz poety "którego życiorys właściwie przepadł" - Christiana Belwita
***
Urodziłem się (co dla niektórych może być nieistotne)
18 marca 1956 roku we Wrocławiu.
Prawdopodobnie żyłem sztuką i myślę, że jestem artystą.
I jeszcze nie wiem, kiedy zmarłem.
Właściwie życiorys mój (Życiorys) - przepadł
Zajrzyjcie. http://www.poema.art.pl/site/sub_575_belwit_christian.html
Życie
stoi w kolejce
przesuwa się jakby
na ruchomych schodach
przyzwyczajone do zniecierpliwienia
gubi wiersze
znajduje
smak
popiołu
_______________
Czasami poeta jest dziwakiem z Parku Południowego we Wrocławiu.
(w radio wtedy podobno podano, że utopił się jakiś menel)
(...)
Wieść o jego śmierci się rozeszła w kilka godzin.
Wiecie, że na jego pogrzebie nie zauważono, że go pochowano? To opowieść niesamowita.
Umarł menel, schizofrenik, utopił się w stawie w Parku, bo podobno, chciał złapać dzieciom kaczkę. Albo złotą rybkę. Albo promień słońca.
Więc przyjechali ci, którzy go znali. Pewnie trzysta(?) osób. Poeci, profesorowie uniwersytetu, bieszczadzcy majstrowie Biedy, biznesmeni, aktorzy... Kwiaciarki wpadły w popłoch, że prezydenta chowają. Gdy po latach rozpoznawano się (Ty, Natasza, chyba ścięłaś włosy ), obok szumiącego tłumu przeszło dwóch panów w drelichach. Mieli drabinę i metalową puszką. Po kilkunastu minutach ktoś zaczął: "Jezu, Christiana już pochowano!"
A potem do wieczora śpiewał "SDM", 'Raz dwa trzy" i wiele innych zespołów. I my wszyscy jego piosenkę, która była o nim, że jest "bardziej znikąd, niż skądkolwiek".
tu śpiewa (nie umiał grać ani śpiewać, a wszyscy go słuchali)
http://w853.wrzuta.pl/audio/9nNALZZM4Q4/christian_belwit_-_bardziej_znikad....
* * * (Porozmawiaj ze mną)
Porozmawiaj ze mną
nie podrzucaj mi
recept na życie
gdzie milczenie
zakryte słowami
plącze się w domysłach
Porozmawiaj ze mną
bym nie mógł
skończyć tego wiersza
http://www.poema.art.pl/site/itm_11139_slowo_wstepne.html
_________________
Po latach, wtedy kiedy umarł, przypominaliśmy sobie, że On został tam gdzieś... Pewnie my nigdy tam naprawdę nie byliśmy, tamto było przygodą dla nas, barwą życia, jedną z wielu...
***
Urodziłem się (co dla niektórych może być nieistotne)
18 marca 1956 roku we Wrocławiu.
Prawdopodobnie żyłem sztuką i myślę, że jestem artystą.
I jeszcze nie wiem, kiedy zmarłem.
Właściwie życiorys mój (Życiorys) - przepadł
Zajrzyjcie. http://www.poema.art.pl/site/sub_575_belwit_christian.html
Życie
stoi w kolejce
przesuwa się jakby
na ruchomych schodach
przyzwyczajone do zniecierpliwienia
gubi wiersze
znajduje
smak
popiołu
_______________
Czasami poeta jest dziwakiem z Parku Południowego we Wrocławiu.
(w radio wtedy podobno podano, że utopił się jakiś menel)
(...)
Wieść o jego śmierci się rozeszła w kilka godzin.
Wiecie, że na jego pogrzebie nie zauważono, że go pochowano? To opowieść niesamowita.
Umarł menel, schizofrenik, utopił się w stawie w Parku, bo podobno, chciał złapać dzieciom kaczkę. Albo złotą rybkę. Albo promień słońca.
Więc przyjechali ci, którzy go znali. Pewnie trzysta(?) osób. Poeci, profesorowie uniwersytetu, bieszczadzcy majstrowie Biedy, biznesmeni, aktorzy... Kwiaciarki wpadły w popłoch, że prezydenta chowają. Gdy po latach rozpoznawano się (Ty, Natasza, chyba ścięłaś włosy ), obok szumiącego tłumu przeszło dwóch panów w drelichach. Mieli drabinę i metalową puszką. Po kilkunastu minutach ktoś zaczął: "Jezu, Christiana już pochowano!"
A potem do wieczora śpiewał "SDM", 'Raz dwa trzy" i wiele innych zespołów. I my wszyscy jego piosenkę, która była o nim, że jest "bardziej znikąd, niż skądkolwiek".
tu śpiewa (nie umiał grać ani śpiewać, a wszyscy go słuchali)
http://w853.wrzuta.pl/audio/9nNALZZM4Q4/christian_belwit_-_bardziej_znikad....
* * * (Porozmawiaj ze mną)
Porozmawiaj ze mną
nie podrzucaj mi
recept na życie
gdzie milczenie
zakryte słowami
plącze się w domysłach
Porozmawiaj ze mną
bym nie mógł
skończyć tego wiersza
http://www.poema.art.pl/site/itm_11139_slowo_wstepne.html
_________________
Po latach, wtedy kiedy umarł, przypominaliśmy sobie, że On został tam gdzieś... Pewnie my nigdy tam naprawdę nie byliśmy, tamto było przygodą dla nas, barwą życia, jedną z wielu...
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt. [L. Wittgenstein w połowie rozumiany]
Informuję, że w punktacji stosowanej do oceny zamieszczanych utworów przyjęłam zasadę logarytmiczną - analogiczną do skali Richtera. Powstała więc skala "pozytywnych wstrząsów czytelniczych".
Informuję, że w punktacji stosowanej do oceny zamieszczanych utworów przyjęłam zasadę logarytmiczną - analogiczną do skali Richtera. Powstała więc skala "pozytywnych wstrząsów czytelniczych".