Żaden dowcip, dobrze, że zamieściłeś tutaj swój ulubiony wiersz. Tak, może będziemy cytować powyższy fragment na Krakowskim Rynku?
Jan Twardowski- jedyny mężczyzna w sukience, do którego wierszy mam ogromny sentyment.
Gdzieś na wysokości 1600 m.n.p.m w zwyż jego twórczość nabiera jeszcze głębszego znaczenia. To, co urzeka mnie w jego wierszach, to piękno w najczystszym wydaniu, lekkość, zgrabne metafory, prostota.
Nie trzeba być wierzącym, żeby zrozumieć jego wiersze. Fakt, sporo z nich oscyluje wokół tematyki religijnej, ale spore miejsce w jego twórczości zajmuje przyroda, ale także człowiek, sporo z jego wierszy to takie a'la "Dezyderaty".
Pomijam "Śpieszmy się", "Odę do rozpaczy" czy "Do moich uczniów", bo to klasyka.
Czemu
Czemu w mordę dostałem
filozof zapytał
zgubiłem maskotkę od niej
drobiazg rozpacz mała
słonik
wyleciał gdy myślałem w pociągu podmiejskim:
nie ma grzechów średnich lekkich i powszednich
gdy miłość zdenerwujesz każdy grzech jest ciężki
Za szybko
Za szybko chcesz wiedzieć wszystko
już masz pretensję
do samego Boga ze odłożył słuchawkę-
do własnego Anioła Stróża że nietypowy
nie biały ale serdecznie rudy-
podsłuchuje spojrzenia
podobno na dwóch etatach
ponieważ fruwa- omija pytania
(a wszędzie tyle pyskatego cierpienia)
za prędko chcesz żeby wszystko było tak proste
jak seter irlandzki
ze świętym Franciszkiem w brązowych oczach
gdy łeb zwężony położy na kolanach
ofiarując ogon
wypróbowany przyrząd do powitań i pożegnań
Tymczasem spada ciemność jak pilśniowy kapelusz
obłazi nas chude milczenie
wiedza wydaje się lizaniem
choć zawsze większa od odpowiedzi
skomli chłód zrozumienia
wszystko żeby widzieć jeszcze a już wierzyć
Miłość
Jest miłość trudna
jak sól czy po prostu kamień do zjedzenia
jest przewidująca
taka co grób zamawia wciąż na dwie osoby
niedokładna jak uczeń co czyta po łebkach
jest cienka jak opłatek bo wewnątrz wzruszenie
jest miłość egoistka gapa
jak jesień lekko chora z księzycem kłamczuchem
jest miłość co była ciałem a stała się duchem
i ta co nie odejdzie- bo znów niemożliwa
Nie martw się
Nie martw się że chociaż kochasz
nie piszą do ciebie
nie dzwonią
termometr opadł a nikt ci palta nie zapiął pod szyją
w szafie mól lub inaczej nieudany motyl
tutaj nawet na zawsze
jest tylko stąd dotąd
serce które kocha
nie jest już niczyje
kobieta sama rzadko bywa sama
wiem- to banał
lecz w banale nie banał się kryje
mądra pszczoła powraca często z oślej łąki
nieraz mali poeci dobrej sprawie służą
Jan Twardowski- jedyny mężczyzna w sukience, do którego wierszy mam ogromny sentyment.
Gdzieś na wysokości 1600 m.n.p.m w zwyż jego twórczość nabiera jeszcze głębszego znaczenia. To, co urzeka mnie w jego wierszach, to piękno w najczystszym wydaniu, lekkość, zgrabne metafory, prostota.
Nie trzeba być wierzącym, żeby zrozumieć jego wiersze. Fakt, sporo z nich oscyluje wokół tematyki religijnej, ale spore miejsce w jego twórczości zajmuje przyroda, ale także człowiek, sporo z jego wierszy to takie a'la "Dezyderaty".
Pomijam "Śpieszmy się", "Odę do rozpaczy" czy "Do moich uczniów", bo to klasyka.
Czemu
Czemu w mordę dostałem
filozof zapytał
zgubiłem maskotkę od niej
drobiazg rozpacz mała
słonik
wyleciał gdy myślałem w pociągu podmiejskim:
nie ma grzechów średnich lekkich i powszednich
gdy miłość zdenerwujesz każdy grzech jest ciężki
Za szybko
Za szybko chcesz wiedzieć wszystko
już masz pretensję
do samego Boga ze odłożył słuchawkę-
do własnego Anioła Stróża że nietypowy
nie biały ale serdecznie rudy-
podsłuchuje spojrzenia
podobno na dwóch etatach
ponieważ fruwa- omija pytania
(a wszędzie tyle pyskatego cierpienia)
za prędko chcesz żeby wszystko było tak proste
jak seter irlandzki
ze świętym Franciszkiem w brązowych oczach
gdy łeb zwężony położy na kolanach
ofiarując ogon
wypróbowany przyrząd do powitań i pożegnań
Tymczasem spada ciemność jak pilśniowy kapelusz
obłazi nas chude milczenie
wiedza wydaje się lizaniem
choć zawsze większa od odpowiedzi
skomli chłód zrozumienia
wszystko żeby widzieć jeszcze a już wierzyć
Miłość
Jest miłość trudna
jak sól czy po prostu kamień do zjedzenia
jest przewidująca
taka co grób zamawia wciąż na dwie osoby
niedokładna jak uczeń co czyta po łebkach
jest cienka jak opłatek bo wewnątrz wzruszenie
jest miłość egoistka gapa
jak jesień lekko chora z księzycem kłamczuchem
jest miłość co była ciałem a stała się duchem
i ta co nie odejdzie- bo znów niemożliwa
Nie martw się
Nie martw się że chociaż kochasz
nie piszą do ciebie
nie dzwonią
termometr opadł a nikt ci palta nie zapiął pod szyją
w szafie mól lub inaczej nieudany motyl
tutaj nawet na zawsze
jest tylko stąd dotąd
serce które kocha
nie jest już niczyje
kobieta sama rzadko bywa sama
wiem- to banał
lecz w banale nie banał się kryje
mądra pszczoła powraca często z oślej łąki
nieraz mali poeci dobrej sprawie służą
Quod me non necaverit, certe confirmabit
Nie dajmy się zwariować. Nie mam doktoratu z filologii polskiej. Oceniam według własnego uznania...
wiersze, nigdy zaś Autora.
Nie dajmy się zwariować. Nie mam doktoratu z filologii polskiej. Oceniam według własnego uznania...
wiersze, nigdy zaś Autora.