14-04-2011, 17:40
Tym mnie już doprawdy autorze zmiażdżyłeś. Jestem w ciężkim szoku. Siła przekazu, a także odwaga godne podziwu i uznania. Moc w tym wierszu jest nie mniejsza od tej z jaką bije tsunami o nadbrzeżne chaty, nie mniejsza od porywu halnego, który obraca w proch szałasy góralskie. Czuję się jak po trzęsieniu ziemii, które przed chwilą przeszło i zburzyło wszystko dookoła, pozastawiając jeno wielką czeluć, szczelinę w podłożu- niezniszczalną pamiątkę po swojej krwawej wizycie. Wciąż mam ciarki na ciele. Idę się napić. Twoje zdrowie, mistrzu!