27-03-2020, 09:27
by sprawiać wrażenie na baczność Bo im bardziej
kur-sy-wa mać tym częściej się kładę
cieniem Mówili mi nie raz nie osiem
że jestem zerem A to
przecież jeszcze
przede mną Tak
mam skłonności do przeliczania się
w nadinterpretacji i wszędzie
widzę albo usiłuję
dostrzec Drugie dno albo i piąte
przez dziesiąte W sześć
na dziewięć po imieniu będąc
z czterdzieści i cztery W sumie
byłbym dzięki temu
w którymś z kolei niebie
albo podkrążony piekielnie
na oko Ale póki co nadal
pozostaję nadliczbowym
piątym kołem u wozu Siódmą wodą
i rzeką po kąpieli w kisielu Igraszką
egzystencjalną w zapasach pomiędzy
ying i yang Miało być smacznie
i baśniowo Zwielokrotnienie pomnożenia
tysiąca i jednej pory dnia Ale coraz bliżej
groźba kreski ułamkowej
która nie jest Szeherezadą
jest prze-
-licznikiem bo nie-
-przypadkowo
mianownik pyta
kto co Skłaniam się wtedy
wywieszam język
jak symboliczną flagę
poddania potęgom i daję się
zadaszyć pierwiastkom
bym nie moknął
od ślin narzucanych
przegranym i zgranym Być może
ktoś mnie wyciągnie
za parę uszu albo
będzie miał po duet dziurek
zasmarkanych w nosie
lub rozliczy pod kątem
którejś centurii włosów (nie wymuszając
ofiary z procentów łykiem
kolejnych pięćdziesiątek) Chudnę
i niebawem legnę
w numerowanej alejce jak minus
zaokrąglony w nul
na bezwzględne zero Albo
wypalą i zrobią ze mnie
ułamki popielate
i iksy dwa
stworzą z dwóch przekątnych
na tablicy jako mój konterfekt
(by jakoś nazwać
i dać odpowiedź
na pytanie mianownika Zwłaszcza że
za dużo tutaj ciągle tych samych
zaimków do znudzenia) I raczej
nie odznaczą mnie
po wszystkim
znakiem równości Będą zapewne zajęci
ciekawszymi równaniami Nie
nie pytaj mnie jednak
kto i co Nie znam odpowiedzi Mianownik
się znudził
już dawno sprowadzony
na manowce wspólnot Są tacy
którzy twierdzą że nie ma przypadków ale ja już idę
zapalić jednego z ostatnich dziesięciu papierosów
które mi zostały jako reszta Dmucham
na cień który mi się do butów przylepił
i ciągnie się co krok co rusz Jakby nie chciał
pozwolić na oderwanie od przyziemności Ale
przyjdzie czas i na to
gdy tylko światło
zgaśnie
kur-sy-wa mać tym częściej się kładę
cieniem Mówili mi nie raz nie osiem
że jestem zerem A to
przecież jeszcze
przede mną Tak
mam skłonności do przeliczania się
w nadinterpretacji i wszędzie
widzę albo usiłuję
dostrzec Drugie dno albo i piąte
przez dziesiąte W sześć
na dziewięć po imieniu będąc
z czterdzieści i cztery W sumie
byłbym dzięki temu
w którymś z kolei niebie
albo podkrążony piekielnie
na oko Ale póki co nadal
pozostaję nadliczbowym
piątym kołem u wozu Siódmą wodą
i rzeką po kąpieli w kisielu Igraszką
egzystencjalną w zapasach pomiędzy
ying i yang Miało być smacznie
i baśniowo Zwielokrotnienie pomnożenia
tysiąca i jednej pory dnia Ale coraz bliżej
groźba kreski ułamkowej
która nie jest Szeherezadą
jest prze-
-licznikiem bo nie-
-przypadkowo
mianownik pyta
kto co Skłaniam się wtedy
wywieszam język
jak symboliczną flagę
poddania potęgom i daję się
zadaszyć pierwiastkom
bym nie moknął
od ślin narzucanych
przegranym i zgranym Być może
ktoś mnie wyciągnie
za parę uszu albo
będzie miał po duet dziurek
zasmarkanych w nosie
lub rozliczy pod kątem
którejś centurii włosów (nie wymuszając
ofiary z procentów łykiem
kolejnych pięćdziesiątek) Chudnę
i niebawem legnę
w numerowanej alejce jak minus
zaokrąglony w nul
na bezwzględne zero Albo
wypalą i zrobią ze mnie
ułamki popielate
i iksy dwa
stworzą z dwóch przekątnych
na tablicy jako mój konterfekt
(by jakoś nazwać
i dać odpowiedź
na pytanie mianownika Zwłaszcza że
za dużo tutaj ciągle tych samych
zaimków do znudzenia) I raczej
nie odznaczą mnie
po wszystkim
znakiem równości Będą zapewne zajęci
ciekawszymi równaniami Nie
nie pytaj mnie jednak
kto i co Nie znam odpowiedzi Mianownik
się znudził
już dawno sprowadzony
na manowce wspólnot Są tacy
którzy twierdzą że nie ma przypadków ale ja już idę
zapalić jednego z ostatnich dziesięciu papierosów
które mi zostały jako reszta Dmucham
na cień który mi się do butów przylepił
i ciągnie się co krok co rusz Jakby nie chciał
pozwolić na oderwanie od przyziemności Ale
przyjdzie czas i na to
gdy tylko światło
zgaśnie