Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Gniazda. Naznaczeni przez Tyche
#17
7

Następne dni niczym się nie różniły od poprzednich. Dziewczyny starały się, lecz nie zauważyły żadnych postępów. Coraz częściej wspominały Jacka i błagały go o pomoc. Niezmiennie odpowiadał, że to ich zadanie, a on ma wakacje. Tym ostatnim stwierdzeniem doprowadził je do rozpaczy. Próbowały różnych metod, aby zmienił zdanie: obiecywały złote góry, groziły, że nigdy już nie poczuje ich dotyku i nie zazna rozkoszy. To ostatnie spotkało się ze sprzeciwem Anne, za co zaliczyła trzy dodatkowe dyżury, lecz zdania nie zmieniła. W końcu zrezygnowane, pełne desperacji wzięły Rose w obroty. Pracowały z nią na zmianę. Bezskutecznie. Po tygodniu Jack zmiękł i obiecał pomoc po powrocie, lecz jego daty nie podał.
Któregoś wieczoru siedziały w czwórkę w salonie.
– Tęsknię za Jackiem – szepnęła Anne ze łzami w oczach.
– Niedługo wróci, nie martw się – pocieszała ją Zeni.
– Tobie łatwo mówić, jesteś taka twarda… przepraszam. – Po czym przytuliła się do Zeni.
Monica nic nie mówiła, tylko ukradkiem wytarła oczy. Rose obserwowała całą scenę. Nigdy do tej pory nie rozmawiały na temat ich wzajemnych relacji, a w szczególności na temat relacji z Jackiem.
– Czy wy go kochacie? – zapytała.
– Oczywiście, jak możesz w to wątpić? – oburzyła się Monica.
– Richard, z którym mieszkałam z przerwami prawie dwa lata, był o mnie bardzo zazdrosny – rozpoczęła.
Dziewczyny spojrzały na nią z zainteresowaniem.
– Z początku tego nie zauważałam, potem tak, ale mi to odpowiadało. Byłam nawet dumna, że taki przystojny mężczyzna, przystojniejszy od Jacka – wtrąciła, czym tylko wywołała uśmiechy na ich twarzach – … że taki facet myśli tylko o mnie, że jestem dla niego najważniejsza.
Nie przerywały jej.
– Z czasem jednak zaczęło mnie to denerwować, przeszkadzać mi. Czułam się w pewien sposób ograniczana. Nigdy jednak nie zamierzałam szukać innego, nawet mi to przez myśl nie przechodziło. Nie widziałam innych. Denerwowało mnie tylko to, że nie mam pełnej wolności, że powinnam się tłumaczyć z tego, co robię. Nie mogłam na przykład zaśpiewać Pod Palmami, bo co inni sobie pomyślą, bo może ktoś zacznie mnie adorować. I nieważne było dla Richarda, jak ja na te amory zareaguję, ale istotne było to, że w ogóle ktoś śmie się do mnie zbliżyć. Myślałam, że powoduje nim miłość do mnie, że mnie kocha. To jednak nie była miłość, lecz zachłanność. Chciał mnie tylko dla siebie. Ale czy tak nie powinno być? Czy nie jesteśmy stworzeni do tego, aby tworzyć pary? Nie wiem. Gdy patrzę na was, tym bardziej nie wiem. Staram się zrozumieć, ale mi to nie wychodzi. Może mi wyjaśnicie, jak to jest z wami, może mi to pomoże zrozumieć inne sprawy? – zapytała.
– Gdy zakochałyśmy się w Jacku, każda z nas myślała, że to będzie jej mężczyzna – zaczęła Monica. – Nie przychodziło nam na myśl, że może być druga, a potem jeszcze jedna i kolejna.
– Wyluzuj, jeżeli masz na myśli mnie, to się bardzo mylisz, ani mi w głowie zakochać się w Jacku.
– Jeżeli czwarta, to dlaczego nie piąta czy kolejne? – kontynuowała Monica. – Oczywiście może być piąta i kto tam wie, ile jeszcze następnych panienek.
– Ile kocha się w amancie filmowym? Setki. A ile on kocha? – analizowała Zeni.
– Poruszyłaś jedną stronę: ile dziewczyn może kochać jednego faceta. Mnóstwo, ale tylko wtedy, gdy każda z nich myśli, że jest tą jedyną. A ile może się kochać w tym samym, gdy wie, że on kocha też drugą? – zapytała z uśmiechem Anne.
– Ja wiem, że cztery – podsumowała Zeni i przytuliła Rose.
– Ty znowu swoje.
– Popatrz na to nie tylko z perspektywy naszej kultury. W innych mamy wielożeństwo i nie stanowi to dla licznych żon żadnego problemu. Tylko w naszej kulturze jest to naganne, no może nie tak do końca. Popatrz także na haremy. Czy były to tylko burdele możnowładców? Wszystkie? Zapewne nie. Pewne jest natomiast to, że w większości przypadków to mężczyźni mieli wiele kobiet, ale bywa i odwrotnie. Dla mnie nie ma problemu, dla mnie ważne jest to, abym była kochana i miała kogo kochać i żeby to była czysta, pełna miłość, niczym nieskażona.
– Czy lubisz stać w… kolejce? – zapytała Rose.
– Jeżeli w tej kolejce jest coś ciekawego do obejrzenia, a jeszcze bardziej coś do przeżycia, to tak – zripostowała Anne.
– W kolejce możesz biernie stać i czekać na swoją kolej lub przepychać się łokciami – wydusiła z siebie Zeni, powstrzymując się od śmiechu.
– No toście mi pomogły.
– Odpowiedz nam na jedno proste pytanie: czy wiesz, co to jest miłość? Co to znaczy pokochać kogoś bezgranicznie, tak z pełnym zaufaniem, oddaniem? Tak bez jakichkolwiek kalkulacji i oczekiwań? Czy umiesz oddać się całkowicie drugiej osobie? Poczuć, jakbyś to była ty sama? Zjednoczyć się z nią, być nią, wyzbyć się siebie, jednocześnie nie myśleć o tym? I wiesz co, wydaje mi się, że gdy osiągniesz taki stan, to osiągniesz wszystko.
– Dziewczyny, kończymy naukę, Rose osiągnie cele bez naszej pomocy. Pozostaje tylko pytanie, ile jej to zajmie czasu – zawyrokowała Anne.
Pozostawiona sobie samej, Rose analizowała to, co jej powiedziały. Zaczynała powoli rozumieć ich wzajemne relacje. Nigdy nie spostrzegła, aby pomiędzy nimi panowała jakaś rywalizacja; były wobec siebie szczere, zgodne, lecz każda z nich była inna. Anne najbardziej uczuciowa, nie ukrywała swoich uczuć, zresztą żadna niczego nie ukrywała. Szczerze mówiła o swojej miłości do Jacka, do Moniki i Zeni. Jej miłość nie znała podziału na płeć. Zeni pewna siebie, odważana. Od samego początku zaufała Jackowi, pomimo tragicznych doświadczeń z mężczyznami. Najbardziej tajemnicza była dla niej Monica, dla niej, bo dla pozostałych dziewczyn zapewne nie.
W trakcie kolacji Anne oświadczyła, że dzisiaj śpi w pokoju Jacka. Sprzątanie kuchni i salonu zajęło Rose pół godziny. Gdy zmęczona usiadła na chwilę, zobaczyła idącą do pokoju Jacka Anne. Była ubrana w szlafrok, dosyć kusy. Przechodząc obok Rose, uśmiechnęła się do niej. Po chwili do tych samych drzwi podkradły się Zeni i Monica. Obie także w szlafroczkach. Odgłosy dokazujących dziewczyn nie dawały jej spokoju. Nigdy nie widziała pokoju Jacka. Kusiło ją, aby tam zajrzeć. Próbowała się powstrzymać, ale długo nie wytrzymała. Gdy otworzyła drzwi, zobaczyła ogromne łoże przykryte delikatną, wzorzystą kołdrą, spod której wystawały jedynie ciemne stopy Zeni. Dziewczyny figlowały. Nagle przestały, Anne wystawiła głowę.
– Cicho – szepnęła. – Cicho – powtórzyła.
Kolejne czupryny wyskoczył spod kołdry.
– Słyszycie to co ja? – zapytała Anne.
– A to drań! – wrzasnęła Monica.
Jak na komendę trzy nagie ciała wyskoczyły z łóżka i pędem rzuciły się do łazienki, chwilę przepychały się w drzwiach, po czym wbiegły do środka. Rose usłyszała jedynie chlupot ciał wpadających do wanny.
– Ty draniu, jesteś i ukrywasz się w wannie. Teraz zobaczysz, a raczej poczujesz, co zrobią z tobą trzy napalone dziewczyny.
– Litości! – usłyszała głos Jacka.
– Nie będzie litości, nie bierzemy jeńców! – krzyknęła Zeni.
Rose wycofała się do salonu. Roześmiana usiadła na swojej kanapie. Po kilkunastu minutach z pokoju Jacka wyszły nagie i mokre Zeni i Monica, w rękach trzymając szlafroki. Uśmiechnęły się do Rose.
– Jeżeli ma się w tobie obudzić zazdrość, to lepiej idź do swojej sypialni i zatkaj uszy. Masz tylko parę sekund. Anne jest wściekła na Jacka i lepiej, żebyś nie widziała, a tym bardziej nie słyszała, do czego jest wtedy zdolna. – Śmiejąc się, weszły do jednego pokoju, do Moniki.
... ludzi poznawaj według paraboli, nie hiperboli ...
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Gniazda. Naznaczeni przez Tyche - przez burak - 02-11-2016, 20:19
RE: Gniazda. Naznaczeni przez Tyche - przez burak - 07-11-2016, 10:52
RE: Gniazda. Naznaczeni przez Tyche - przez burak - 08-11-2016, 09:37
RE: Gniazda. Naznaczeni przez Tyche - przez burak - 09-11-2016, 09:00
RE: Gniazda. Naznaczeni przez Tyche - przez burak - 10-11-2016, 10:09
RE: Gniazda. Naznaczeni przez Tyche - przez burak - 12-11-2016, 21:33
RE: Gniazda. Naznaczeni przez Tyche - przez BEL6 - 14-11-2016, 23:46
RE: Gniazda. Naznaczeni przez Tyche - przez burak - 15-11-2016, 09:28
RE: Gniazda. Naznaczeni przez Tyche - przez BEL6 - 15-11-2016, 12:53
RE: Gniazda. Naznaczeni przez Tyche - przez burak - 15-11-2016, 20:00
RE: Gniazda. Naznaczeni przez Tyche - przez BEL6 - 15-11-2016, 22:22
RE: Gniazda. Naznaczeni przez Tyche - przez burak - 16-11-2016, 21:28
RE: Gniazda. Naznaczeni przez Tyche - przez BEL6 - 17-11-2016, 11:14
RE: Gniazda. Naznaczeni przez Tyche - przez burak - 17-11-2016, 12:17
RE: Gniazda. Naznaczeni przez Tyche - przez BEL6 - 17-11-2016, 17:21
RE: Gniazda. Naznaczeni przez Tyche - przez burak - 19-11-2016, 10:16
RE: Gniazda. Naznaczeni przez Tyche - przez burak - 19-11-2016, 21:20
RE: Gniazda. Naznaczeni przez Tyche - przez burak - 20-02-2017, 23:35

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości