Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Malarz Zdarzeń
#28
Jako, że aż nazbyt uparta ze mnie osoba, przysiadłam czym prędzej do napisania kolejnej części. Żywię ogromną nadzieję, że tym razem rzeczywiście JEST lepiej. Niestety przed przeczytaniem Twojego komentarza, Gorzki, za który oczywiście bardzo dziękuję... Ale chyba się do niego zastosowałam. No, może w jednym momencie (początek?) nie, ale, hm... Taka już jestem. Znów krótko, z uwagi na wszelkie Wasze możliwe "ale". Tekst jest napisany bezpośrednio po części pierwszej. Przepraszam, jeżeli to dezorientuje.
Milion: Boże, sama nie wierzę, co czytam. *-*
Dziękuję Ci bardzo tak za rady i przeczytanie mojego "opowiadania", jak za pochlebne słowa. Jesteś pierwszą osobą, która nie neguje mojej narracji (Czytaj: uwielbiam Cię, bo czytając Twój komentarz uwielbiam cały świat)
Mam nadzieję, że wersja dla moich krytyków także nie będzie taka zła. :3
Co do dwugłosu - z pewnością, jednakże chwilowo sytuacja, w mojej opinii, wymagała takiego a nie innego obrotu spraw.

Obraz drugi

Część II


Wytężyłem wzrok próbując rozszyfrować ich grę. Poruszały się szaleńczo, splatając ze sobą nawzajem jak walczące węże, które widywałem niegdyś, przed tymi nieszczęsnymi, szpitalnymi siedmioma laty.
Ściągnąłem brwi. Już siedem? Przyłożyłem palce do skroni. Rozbolała mnie głowa.
Wspomnienie węży było niezwykle wyraźne. Nagle przestało być jednym z zamglonych, sennych obrazów z dawnych czasów. Tych ''nieistotnych, Edmundzie, skup się na dziś'' bez białych ścian, jeszcze bielszych fartuchów i stalowej ramy łóżka.
Nagle zdałem też sobie sprawę, że mam siostrę... Prawdziwą siostrę. Nie jedną z pielęgniarek przedstawiającą się moim nazwiskiem, z rozmierzwionym suszarką włosem, ''bo na zewnątrz bardzo wieje, Ed. Przecież słyszysz, jak wiatr buczy''. Buczało podłączone do mnie urządzenie.
Ma na imię Eliza. Mała Eliza z wielkimi, niebieskimi oczami i wiecznie smutną buzią.
Potrząsnąłem głową.
Miałem czekać na Corama. Naciągnąłem lepiącą się nieprzyjemnie mokrą skarpetkę, którą prawie ściągnąłem razem z jednym z butów. Stały teraz przy ścianie, między nogami nieświadomego wieszaka. Miałem skrytą nadzieję, że nie poczuje się zgorszony, gdy się obudzi.
Starałem się nie myśleć więcej. Nie przywoływać wspomnień, chociaż światła wyciągały je ze mnie. Perfekcyjny, Boży odplamiacz, który wywabiał wszystkie plamy, jakie pokrywały mój umysł.
Światło.
Światło i cienie.
Dobro i zło.
Boska cegła i Boski cement ziemskiego, zakłamanego świata.
Zaczekam. Zapytam Corama...
Z mokrym ''pac, pac, pac'' skarpet przesunąłem się ostrożnie bliżej otwartych drzwi. Skronie nadal pulsowały tępym bólem. Zerknąłem na drewnianą twarz Zerhina. Śpi. Chyba nie wyjdzie po swojego Pana.

Co za różnica, w którym pokoju będę?

Wewnątrz było prawie pusto. I ciemno. Mimo mroczków przed oczami dostrzegłem zarys stojących pod ścianami regałów pełnych ksiąg i błyszczących słojów. Zawartości ukrywały cienie szerokich etykiet. Dwa fotele stały przy małym stoliczku do kawy na samym środku. Wiele zakamarków i wysoki strop pomieszczenia niknęły jednak w ciemności. Pachniało kurzem, wilgotnym, starym drewnem i kisnącym od tygodni w bębnie pralki mokrym praniem.
Odwrócona do mnie plecami kobieta siedziała z podwiniętymi pod siebie nogami na pufie pod oknem. Tu także stał stolik. Ciężkie kotary oddzielały nas od światła. Kto wie, czy już nie księżyca.
Fałdy muślinu jej sukni spłynęły na wypłowiały dywan razem z kaskadą czarnych, długich włosów. Zdmuchnęła jedną z czterech rozstawionych na parapecie świec. Tę najbliżej siebie. Chwyciła czarny kształt po swojej lewej stronie. Z cichym pluśnięciem nalała ciemnego płynu do małej filiżanki. Ujęła ją w dłonie. W blade, zbyt blade dłonie.
- Napijesz się czegoś? - Usłyszałem łagodny, znajomy głos. Duch nie odrywał wzroku od naczynia, chociaż siedział teraz przodem do mnie. Jak gdyby nigdy nic. Zjawa była piękna. Ciemna tafla odbijała pełne usta, duże, lekko skośne oczy i wąski, delikatny nos. – Chodź, nie stój tak w drzwiach. Jesteś w gościnie tak naszego wspaniałego malarza, jak i mojej.
- Wody... Prosiłbym jedynie wody – Nalała mi jej z drugiego dzbanka. Gorącej. Usiadłem naprzeciwko niej. Wspaniałego... - Kim jesteś?
- Powiedz mi lepiej, kim Ty jesteś. Wtedy będę wiedziała, kim jestem dla Ciebie – Pociągnęła łyk naparu.
- Nazywam się Edmund Shovmer. Jestem przyjacielem Corama Beringt'a... - Przyglądałem jej się uważnie. Zobaczyłem, jak jej twarz nagle tężeje. Rysy ściągają się, a zmarszczki pogłębiają. Za chwilę wrażenie zniknęło, a oblicze kobiety odzyskało spokój.
- Przyjacielem... No tak, zupełnie zapomniałam. Widzieliśmy się już, pamiętasz? Shiren, mi... - Zaczęła, lecz usłyszała skrzypnięcie otwieranych drzwi. Malarz wrócił – Nie słuchaj go. Nie słuchaj Corama, słyszysz, Edmundzie? Nie mów mu o rozmowie ze mną. Nie mów mu też, ile dowiedziałeś się o sobie – Zadrżałem. A więc to dzięki niej? Nachyliła się w moją stronę i dotknęła zimną, trupią dłonią mojej skroni. Ból ustąpił - Wrócę – Wyszeptała, patrząc mi głęboko w oczy. Nie pozostałem dłużny. Gdzieś na dnie smoliście-czarnych oczu Shiren krył się strach. Ona też się bała. Ten świat pełen był strachu.
- Edmundzie, wróciłem! Przepraszam, że musiałeś czekać - Krzyknął gromko malarz. Usłyszałem, jak przekomarza się z wieszakiem zdejmując płaszcz. Ciężkie kroki wypełniły dom.
Shi zastukała paznokciem w porcelanę, po czym zniknęła. Nie dowiedziałem się, czym były cienie. Świece zgasły wraz z nią.
- Edmundzie? - Coram stanął w drzwiach ze zmarszczonymi brwiami. Siedziałem sam, po ciemku, z filiżanką wody w dłoni i pustym siedzeniem naprzeciwko. Filiżanka Shiren zniknęła – Kto tu był?
- Byłem sam. Pomyślałem, że nie będziesz miał nic przeciwko, jeżeli się rozgoszczę – odparłem niepewnie. – W końcu jesteśmy przyjaciółmi.
- Nie jestem dzieckiem, Edmundzie. Mi się oczu nie mydli. Nie zapominaj o tym – wycedził. Wodziłem za nim wzrokiem. Chodził po pokoju rozglądając się czujnie. Zapalił świece. Ciągle powtarzał moje imię – Kto tu był?
- Nikt... – Odparłem powoli.
- Hieronim? Czy to był Hieronim, Edmundzie? - Silił się na spokojny ton. Wyraźnie się silił.
- Kto?
- Hieronim! - krzyknął. Zaraz jednak zreflektował się. Wydął wargi – Ach, zapomniałem... To nie mógł być Hieronim... - burknął do siebie. – Przecież już go odesłałem...
Roześmiał się krótko.
- Odesłałeś?
- Co? - Spojrzał na mnie z ukosa, jakby chwilę temu zapomniał, że nie jest tu sam.
- Powiedziałeś, że go odesłałeś. Gdzie?
- Przesłyszałeś się, Edmundzie - Podszedł do mnie. Kucnął zaraz obok miejsca, w którym siedziała Shi. Uśmiechnął się krzywo – Wiesz, to już nieważne. I tak nie uwierzysz nikomu poza mną, prawda? Zawsze byliśmy przyjaciółmi. Sam o tym przed chwilą wspomniałeś, nieprawdaż? - Nie czekał na moją odpowiedź. Nalał sobie wody z szelmowskim uśmiechem – Pamiętasz, co mówiłem? Już jesteśmy u mnie. Wszem i wobec. Mam nadzieję, że Ci się tu podoba. Jednakże możesz mi zadać teraz tylko jedno pytanie. Jestem już zmęczony, a w Lepszym Świecie szybciej nastaje noc...
Przygryzł zębami brzeg naczynia wpatrując się we mnie. Miał wyjątkowo świdrujące spojrzenie. Wiedziałem, że zwyczajnie mi nie ufa.
- Kim jest Shi? - Spytałem.
- Shi? - Roześmiał się, jednak coś co dźwięczało w jego śmiechu przyprawiło mnie o ciarki. Wiedziałem już, że popełniłem błąd pytając o nią – To Goryō. Tak, Edmundzie. Ona pragnie tylko zemsty.
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Malarz Zdarzeń - przez Hakai - 14-11-2015, 19:32
RE: Malarz Zdarzeń - Obraz pierwszy - przez Mirrond - 14-11-2015, 20:12
RE: Malarz Zdarzeń - Obraz pierwszy - przez Hakai - 14-11-2015, 20:29
RE: Malarz Zdarzeń - Obraz pierwszy - przez Hakai - 16-11-2015, 13:17
RE: Malarz Zdarzeń - Obraz pierwszy - przez BEL6 - 16-11-2015, 14:52
RE: Malarz Zdarzeń - Obraz pierwszy - przez BEL6 - 16-11-2015, 17:55
RE: Malarz Zdarzeń - Obraz pierwszy - przez Hakai - 16-11-2015, 18:30
RE: Malarz Zdarzeń - Obraz pierwszy - przez Hakai - 20-11-2015, 18:12
RE: Malarz Zdarzeń - przez czarownica - 20-11-2015, 19:22
RE: Malarz Zdarzeń - przez Hakai - 20-11-2015, 20:55
RE: Malarz Zdarzeń - przez czarownica - 20-11-2015, 21:17
RE: Malarz Zdarzeń - przez gorzkiblotnica - 21-11-2015, 00:34
RE: Malarz Zdarzeń - przez Hakai - 21-11-2015, 00:46
RE: Malarz Zdarzeń - przez Mirrond - 21-11-2015, 01:01
RE: Malarz Zdarzeń - przez BEL6 - 21-11-2015, 08:56
RE: Malarz Zdarzeń - przez Mirrond - 21-11-2015, 12:47
RE: Malarz Zdarzeń - przez gorzkiblotnica - 22-11-2015, 01:33
RE: Malarz Zdarzeń - przez czarownica - 22-11-2015, 09:32
RE: Malarz Zdarzeń - przez Hakai - 22-11-2015, 15:21
RE: Malarz Zdarzeń - przez czarownica - 22-11-2015, 15:55
RE: Malarz Zdarzeń - przez Hakai - 22-11-2015, 16:15
RE: Malarz Zdarzeń - przez Milion - 22-11-2015, 22:04
RE: Malarz Zdarzeń - przez gorzkiblotnica - 23-11-2015, 00:18
RE: Malarz Zdarzeń - przez Hakai - 24-11-2015, 18:58
RE: Malarz Zdarzeń - przez Milion - 24-11-2015, 21:38
RE: Malarz Zdarzeń - przez czarownica - 24-11-2015, 22:20
RE: Malarz Zdarzeń - przez gorzkiblotnica - 24-11-2015, 23:03
RE: Malarz Zdarzeń - przez Hakai - 25-11-2015, 12:13
RE: Malarz Zdarzeń - przez gorzkiblotnica - 25-11-2015, 22:16
RE: Malarz Zdarzeń - przez Hakai - 27-11-2015, 16:19
RE: Malarz Zdarzeń - przez gorzkiblotnica - 29-11-2015, 00:06
RE: Malarz Zdarzeń - przez Hakai - 01-12-2015, 23:19
RE: Malarz Zdarzeń - przez czarownica - 02-12-2015, 07:18
RE: Malarz Zdarzeń - przez Hakai - 02-12-2015, 20:03
RE: Malarz Zdarzeń - przez BassKatt - 05-12-2015, 15:13
RE: Malarz Zdarzeń - przez Hakai - 05-12-2015, 18:39
RE: Malarz Zdarzeń - przez BassKatt - 05-12-2015, 21:21
RE: Malarz Zdarzeń - przez gorzkiblotnica - 05-12-2015, 22:53
RE: Malarz Zdarzeń - przez Milion - 09-12-2015, 21:55
RE: Malarz Zdarzeń - przez Hakai - 21-12-2015, 21:54
RE: Malarz Zdarzeń - przez gorzkiblotnica - 21-12-2015, 23:28
RE: Malarz Zdarzeń - przez czarownica - 22-12-2015, 15:19

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości