07-04-2015, 20:14
Nie lubię tańczyć, tak jak i ona. Ale w tym wyjątkowym tańcu oboje odnaleźliśmy siebie.
Rzuca się na mnie ze złością, że doprowadziłem ją do tego stanu. Do stanu, w którym przegrała sama ze sobą, złamała swoje moralne zasady. W którym nie istniał nikt i nic, tylko zwierzę pogrzebane pod skórą porządnej dziewczyny. Uderza mnie w twarz, a ja pozostaję bierny. Nie z niemocy czy z zaskoczenia. Raczej z wyrachowania. Nie chcę zgasić tego ognia. Chcę od niego zapłonąć. Po policzku płynie mi strużka krwi, czuję to delikatne łaskotanie. Czuję też erekcję. "Nienawidzę cię!" -krzyczy i zaczyna mnie całować. Nie ma w tym krzty delikatności, spieszy się, jakby bała się, że zaraz się opamięta. Ale opamiętanie nie nadchodzi, jest tylko żądza.
Kropelki mojej krwi wsiąkają w materac, jest w szale. Ja zapamiętuję każdy szczegół. Mój naskórek pod jej paznokciami, krople potu pachnącego niwejką kapiące na moją twarz, rozpuszczone włosy, wilgotnymi strąkami opadające na nagi kark, wytatuowane uda ściskające mnie- mocno, aż do bólu. Wygięty w spazmie orgazmu grzbiet. Wyprężone piersi. Wyschnięte usta. I oczy mówiące wszystko. "Rżnij mnie" i "Kochaj mnie" jednocześnie. "Bądź ze mną, bo z tobą mogę być sobą" i "Zniknij, bo przy tobie jestem sobą" jednocześnie. Więc rżnę ją- mocno, dosadnie, bez hamulców. I kocham- jeszcze mocniej, wręcz nierealnie. A muzyka gra.
Rzuca się na mnie ze złością, że doprowadziłem ją do tego stanu. Do stanu, w którym przegrała sama ze sobą, złamała swoje moralne zasady. W którym nie istniał nikt i nic, tylko zwierzę pogrzebane pod skórą porządnej dziewczyny. Uderza mnie w twarz, a ja pozostaję bierny. Nie z niemocy czy z zaskoczenia. Raczej z wyrachowania. Nie chcę zgasić tego ognia. Chcę od niego zapłonąć. Po policzku płynie mi strużka krwi, czuję to delikatne łaskotanie. Czuję też erekcję. "Nienawidzę cię!" -krzyczy i zaczyna mnie całować. Nie ma w tym krzty delikatności, spieszy się, jakby bała się, że zaraz się opamięta. Ale opamiętanie nie nadchodzi, jest tylko żądza.
Kropelki mojej krwi wsiąkają w materac, jest w szale. Ja zapamiętuję każdy szczegół. Mój naskórek pod jej paznokciami, krople potu pachnącego niwejką kapiące na moją twarz, rozpuszczone włosy, wilgotnymi strąkami opadające na nagi kark, wytatuowane uda ściskające mnie- mocno, aż do bólu. Wygięty w spazmie orgazmu grzbiet. Wyprężone piersi. Wyschnięte usta. I oczy mówiące wszystko. "Rżnij mnie" i "Kochaj mnie" jednocześnie. "Bądź ze mną, bo z tobą mogę być sobą" i "Zniknij, bo przy tobie jestem sobą" jednocześnie. Więc rżnę ją- mocno, dosadnie, bez hamulców. I kocham- jeszcze mocniej, wręcz nierealnie. A muzyka gra.