Nie mam pojęcia, czy poradzę sobie z ręcznym quotowaniem, jakby co, proszę o wyrozumiałość.
Jedziemy.
Dużo tu wszystkiego. Za dużo na tak krótkie zdanie. Trzy przymiotniki. „Poryw” w kontekście zdania to to samo, co „powiew”.
Mądrzący się narrator wkurza po raz pierwszy. Mgła. Październik. Co tu pisać o naturze fizykalnej zjawiska? Przecież wszystko wiadomo. Jesień - nie ma rady na to.
Cyrk przyjechał! Dziewczynka nogami obejmowała sobie ramiona!
Prosi się przecież o stronę bierną - „objętymi przez brudne ramiona”. „Strupy suchych patyków”? No, bądź mądry i wymyśl, co poeta miał na myśli. Za bardzo skrótowo! Pisklę "się" trzęsie, najwyraźniej Mirkowy Pożeracz Zaimków Zwrotnych swoje zrobił.
A jest jakiś powód do przeskakiwania w czasie narracji?
„Moralniak” wydaje się niepotrzebnym uzupełnieniem, pierwsze zdanie jasno określa sytuację i ewentualny nastrój bohatera.
„Odsiecz” jest raczej „dla” niż „przeciw”. A w ogóle najlepiej łączy się z rzeczownikiem w celowniku – „na odsiecz okrążonemu wojsku” na przykład. „Wystąpiły w roli odsieczy dla umęczonego organizmu w walce z demonem skacowanego poranka.” Jakiś taki trop, w tę stronę. Choć oczywiście siła rażenia równoważnika zdania jest większa. I coś trzeba by zrobić z „wiedeńskim” nawiązaniem. Myśl. :-)
Był człowiek - guma, jest kobieta z brodą. I ktoś podnosi głowę. Kto?
Znowu się wymądrza, palant. Narrator w sensie.
„Buzia”. To nie niemowlę. Ale w ogóle takie zdrobnienia są niebezpieczne, nawet dziecko ma "twarz".
Trochę by jej było trudno. Nos by sobie obiła. „Nie unosząc głowy”, czy "kryjąc twarz" to jednak coś innego, niż „nie podnosząc z kolan”.
Konstrukcja zdania nie do przyjęcia. "Obok postawiono kilka bloków pracowniczych - to właśnie w jednym z nich mieszkał do dziś mój przyjaciel - i obowiązkowy w takich razach sklep; niby spożywczy, a w zasadzie monopolowy."
No koszmar. Popatrz: „Podszedł do mnie wyrośnięty bodyguard. Jakieś półtora metra z kawałkiem. Większość kawałka to była firmowa, czarna bejsbolówka z długim daszkiem i złotym wężem. Albo tygrysem. W każdym razie czymś bardzo złowrogim”. Można krócej, można dłużej, ale tak, jak u Ciebie - nie można.
Dość.
Robimy remanent.
Przyzwoita superata po stronie inwencyjno-konfabulacyjnej. Dobra historia, do nich masz talent.
Fatalne manko po stronie technicznej.
Piszesz niewiarygodnie niechlujnie. Nie – że źle. Nieuważnie. Całe opo jest do przeredagowania, zdanie po zdaniu. Najwyraźniej masz wywalone na mrówczą pracowitość. Sorki, ale wypuszczanie do netu a vista tego, co się rodzi pod palcami, to jedna ze znamiennych cech grafomanii. Do kupy z dobrym samopoczuciem i tłumaczeniami, które spotkałem pod którymś z Twoich tekstów – że napisałeś „na szybko”, że co tam forma, treść się liczy – powinny zapalić czerwone światełko ostrzegawcze.
Się zostawia. Się wraca. Się przemyśliwuje i poprawia. Dopiero po takiej obróbce się pokazuje światu.
Inaczej nie ma nic ponad poziom anegdoty opowiadanej w towarzystwie przy pękających kolejno flaszkach.
Żeby nie było – opowiadaczem jesteś zupełnie niezłym.
Jedziemy.
(07-02-2015, 09:55)mirek13 napisał(a): Łachy mgły mieszały się leniwie w lekkich porywach chłodnego powiewu.
Dużo tu wszystkiego. Za dużo na tak krótkie zdanie. Trzy przymiotniki. „Poryw” w kontekście zdania to to samo, co „powiew”.
(07-02-2015, 09:55)mirek13 napisał(a): Październik. Wczorajszy deszcz i dzisiejsza plusowa temperatura, wywołała to zjawisko, które zawsze kojarzę z klimatami Poego czy Conan Doyla. Tylko patrzeć jak wyłoni się zza rogu świecący pies Baskervillów.
Mądrzący się narrator wkurza po raz pierwszy. Mgła. Październik. Co tu pisać o naturze fizykalnej zjawiska? Przecież wszystko wiadomo. Jesień - nie ma rady na to.
(07-02-2015, 09:55)mirek13 napisał(a): Tymczasem w kącie wiaty przystankowej siedziało jakieś trzęsące pisklę. Zwinięte na połamanej ławce, z podkulonymi nogami, które obejmowały brudne ramiona, twarz wciśnięta w kolana, a długie, tłuste włosy rozsypane były na siniakach i strupach suchych patyków.
Cyrk przyjechał! Dziewczynka nogami obejmowała sobie ramiona!
Prosi się przecież o stronę bierną - „objętymi przez brudne ramiona”. „Strupy suchych patyków”? No, bądź mądry i wymyśl, co poeta miał na myśli. Za bardzo skrótowo! Pisklę "się" trzęsie, najwyraźniej Mirkowy Pożeracz Zaimków Zwrotnych swoje zrobił.
(07-02-2015, 09:55)mirek13 napisał(a): Sterczałem na tej pętli autobusowej od piętnastu minut. Jest szósta dwadzieścia, i do autobusu jeszcze prawie pół godziny.
A jest jakiś powód do przeskakiwania w czasie narracji?
(07-02-2015, 09:55)mirek13 napisał(a): Wyszedłem wcześniej od Adama, bo nie miałem ochoty na poranne spotkanie śniadaniowe z jego żoną i dziećmi. Wczoraj wypiliśmy za dużo i przysnąłem. W zasadzie uciekłem od niego wczesnym rankiem z moralniakiem, a współczujący przyjaciel wcisnął mi na pożegnanie dwa żywce.
„Moralniak” wydaje się niepotrzebnym uzupełnieniem, pierwsze zdanie jasno określa sytuację i ewentualny nastrój bohatera.
(07-02-2015, 09:55)mirek13 napisał(a): Wiedeńska to odsiecz przeciw demonowi.
„Odsiecz” jest raczej „dla” niż „przeciw”. A w ogóle najlepiej łączy się z rzeczownikiem w celowniku – „na odsiecz okrążonemu wojsku” na przykład. „Wystąpiły w roli odsieczy dla umęczonego organizmu w walce z demonem skacowanego poranka.” Jakiś taki trop, w tę stronę. Choć oczywiście siła rażenia równoważnika zdania jest większa. I coś trzeba by zrobić z „wiedeńskim” nawiązaniem. Myśl. :-)
(07-02-2015, 09:55)mirek13 napisał(a): I chwilowe zwycięstwo po pierwszym piwie. Cóż, jaki żołnierz, taka wiktoria. Zapasowa amunicja tkwiła w zewnętrznej kieszeni kurtki.A tu jest całkiem ładnie.
(07-02-2015, 09:55)mirek13 napisał(a): Zbliżyłem się powoli do dziecka, wziąłem za brodę i delikatnie podniosłem głowę.
Był człowiek - guma, jest kobieta z brodą. I ktoś podnosi głowę. Kto?
(07-02-2015, 09:55)mirek13 napisał(a): Twarz zdeformowana opuchlizną, zabarwioną fioletowo-żółtym siniakiem, ale oczy... mój Boże, cały Wyspiański ze swoimi pastelowymi portretami!
Znowu się wymądrza, palant. Narrator w sensie.
(07-02-2015, 09:55)mirek13 napisał(a): Jej buźka i całe ciało drgały spazmatycznie.
„Buzia”. To nie niemowlę. Ale w ogóle takie zdrobnienia są niebezpieczne, nawet dziecko ma "twarz".
(07-02-2015, 09:55)mirek13 napisał(a): Dziewczynka pokiwała głową nie podnosząc jej z kolan.
Trochę by jej było trudno. Nos by sobie obiła. „Nie unosząc głowy”, czy "kryjąc twarz" to jednak coś innego, niż „nie podnosząc z kolan”.
(07-02-2015, 09:55)mirek13 napisał(a): Mgła unosiła się powoli i wyłoniły się budynki fabryki DSS SMITH. Kiedyś było to socjalistyczne ustrojstwo, produkujące tekturę i papier do twarzy (znaczy do dupy). Szorstki i szary jak ten ustrój.Taki zabieg – z nawiasem – nie pasuje do rodzaju literackiego. Napisz po prostu, że do dupy, zabrzmi wiarygodnie w ustach skacowanego faceta. Dałbym sobie spokój z nazwą własną zakładu. Nie lokujesz swojego opowiadania w żadnym konkretnym miejscu, sceneria jest umowna, to i DSS SMITH w niczym nie pomoże.
(07-02-2015, 09:55)mirek13 napisał(a): Obok postawiono kilka bloków pracowniczych z obowiązkowym sklepem - w zasadzie monopolowym (w jednym z tych bloków mieszkał do dziś mój przyjaciel).
Konstrukcja zdania nie do przyjęcia. "Obok postawiono kilka bloków pracowniczych - to właśnie w jednym z nich mieszkał do dziś mój przyjaciel - i obowiązkowy w takich razach sklep; niby spożywczy, a w zasadzie monopolowy."
(07-02-2015, 09:55)mirek13 napisał(a): Odnalezienie wskazanej na kopercie osoby też okazało się problemem w tym zakładowym Pentagonie.Popłynąłeś. Nadmiarowe spiętrzenie porównań niczemu nie służy. Jednorazowe odwołanie się do amerykańskiego kompleksu wojskowo-wywiadowczego wystarczy. Czytelnik nie cymbał, nie w każdym akapicie musi być słowotrysk.
(07-02-2015, 09:55)mirek13 napisał(a): Utykający w bucie ortopedycznym, funkcjonariusz w/w agencji, zlokalizował wreszcie uciekinierkę..Tu dla odmiany pismo urzędowe ze skrótem dla niego - i tylko dla niego - odpowiednim. I dlaczego uciekinierka? Dlaczego nie – na przykład – zakonspirowany "nielegał"?
(07-02-2015, 09:55)mirek13 napisał(a): W tym kraju ZUS swoimi haraczami, potrafi zniszczyć nawet tak potężną instytucję ochrony.I znowu narrator się mądrzy. Klepiąc przy tym zaangażowane banały.
(07-02-2015, 09:55)mirek13 napisał(a): Wprawdzie jest sobota, ale częściowo pracują w wolne dni, więc może będzie otwarte.Że kto pracuje? Częściowo? Zakład? Sklep? Połowa tego, połowa tego?
(07-02-2015, 09:55)mirek13 napisał(a): Na portierni czuwał skład o podobnym poziomie jaki wcześniej opisałem.??? „Skład o podobnym poziomie”?!
(07-02-2015, 09:55)mirek13 napisał(a): Podszedł do mnie wyrośnięty (ok.165 cm.) bodyguard.
No koszmar. Popatrz: „Podszedł do mnie wyrośnięty bodyguard. Jakieś półtora metra z kawałkiem. Większość kawałka to była firmowa, czarna bejsbolówka z długim daszkiem i złotym wężem. Albo tygrysem. W każdym razie czymś bardzo złowrogim”. Można krócej, można dłużej, ale tak, jak u Ciebie - nie można.
Dość.
Robimy remanent.
Przyzwoita superata po stronie inwencyjno-konfabulacyjnej. Dobra historia, do nich masz talent.
Fatalne manko po stronie technicznej.
Piszesz niewiarygodnie niechlujnie. Nie – że źle. Nieuważnie. Całe opo jest do przeredagowania, zdanie po zdaniu. Najwyraźniej masz wywalone na mrówczą pracowitość. Sorki, ale wypuszczanie do netu a vista tego, co się rodzi pod palcami, to jedna ze znamiennych cech grafomanii. Do kupy z dobrym samopoczuciem i tłumaczeniami, które spotkałem pod którymś z Twoich tekstów – że napisałeś „na szybko”, że co tam forma, treść się liczy – powinny zapalić czerwone światełko ostrzegawcze.
Się zostawia. Się wraca. Się przemyśliwuje i poprawia. Dopiero po takiej obróbce się pokazuje światu.
Inaczej nie ma nic ponad poziom anegdoty opowiadanej w towarzystwie przy pękających kolejno flaszkach.
Żeby nie było – opowiadaczem jesteś zupełnie niezłym.