Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 3
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Król Głupców
#1
U progu dziejów świata, przed erą magii oraz ludzkich imperiów, istniało wiele wspaniałych cywilizacji. Ta historia dotyczy dwóch z nich. Pierwsza bardziej rozwinięta była utworzona przez pradawnych elfów a druga, bardziej prymitywna - przez minotaurów. Zmieniali się władcy, lecz pomiędzy tymi nacjami wciąż trwała wojna, przerywana od czasu do czasu krótkimi okresami pokoju. Zapowiadało się, że wzajemne wyniszczanie się obu cywilizacji będzie trwało w nieskończoność.
Jednak gdy umarł jeden z królów elfickich Trad’itin tego samego dnia ukoronowano jego syna Fal’sena. O ile zmarły władca kontynuował dzieło swoich przodków o tyle jednak jego następca miał inne plany.
Następnego dnia po koronacji zebrała się Rada Królewska złożona z najzamożniejszych i najbardziej wpływowych elfów, młody król chciał jej przedstawić swoje ambitne plany…


KRÓL GŁUPCÓW


Ówczesne elfy, którym wiele pokoleń później nadano nazwę „pradawnych elfów”, (ewentualnie „pierwszych” lub „białych”, co odnosiło się do ich wręcz nienaturalnie jasnej karnacji, skóry oraz włosów) zamieszkiwały tereny zwane wschodnimi równinami. Było to dosyć mylną nazwą, ponieważ „równinami” nazwano w rzeczywistości niejednolity krajobrazowo teren, w którym można było odnaleźć zarówno łąki jak i lasy a w niektórych regionach dominowały wyżyny (a nie jak wskazywała nazwa – niziny).
Stolica elfów, zwana Ostaran mieściła się w środkowo-północnej części tych ziem. Miasto tętniło przepychem. Marmurowe monumentalne budowle oraz liczne kolumny przykuwały uwagę nowo przybyłych. Elfy ostariańskie, podobnie jak i ich pobratyńcy imponowali przepychem również w ubiorze. Nie stronili od nieskromnych ozdób ze złota i kamieni szlachetnych. Nosili długie szaty z najdelikatniejszych znanych wówczas materiałów, chętnie ubierali również futra.
W samym środku stolicy znajdował się Pałac Królewski. Od reszty miasta odgradzał go wysoki mur. Łatwo było dostrzec po ilości strażników, że pilnie strzeżonego tej budowli – największej i najważniejszej w mieście. Komnaty pałacu obfitowały w marmurowe rzeźby, pozłacane ozdoby oraz przedmioty, które miały wykazywać zamożność elfickiego króla.
W jednym z wielu pomieszczeń w tym wspaniałym budynku, konkretnie w komnacie królewskiej, trwała burzliwa dyskusja pomiędzy najbardziej uznanymi mędrcami wśród elfów a nowym władcą. Najstarszy z Rady – Piloso - nie krył swoje oburzenia po usłyszeniu planów młodego króla:
- Zawrzeć pokój?!? Z tymi bestiami?!? To przecież niewykonalne – wrzeszczał stary elficki uczony.
Pozostali członkowie Rady, również nie kryli oburzenia. Zaczęli między sobą wrzeszczeć, jakby próbowali przekonać się kto najgłośniej wyrazi swoje niezadowolenie:
„To zaprzepaszczenie dokonań naszych przodków” – krzyczeli.
Byli tak przejęci tą demonstracją emocji, że aż przeoczyli fakt, że król Fal’sen odciął się na chwilę myślami od ich krzyków. Spojrzał wysoko ku górze. Promienie słoneczne nieśmiało oświetlały ogromną komnatę królów. Witraże, które zdobiły część kopuły nadawały im piękne barwy, którymi dodatkowo ozdabiały i tak kolorowe oraz tętniące przepychem wnętrze pałacu. Król spojrzał niżej ku stojącym przy ścianach ogromnym posągom największych władców. Był tam również posąg jego ojca. Jego twarz spowiły promienie słoneczne, które przez szkło w witrażu nabierały barwę niebieską – kolor krwi pradawnych elfów.
Fal’sen skupił wzrok na popiersiu ojca, które poprzez grę światła i szkieł w witrażach wydawało się pokryte krwią. Młody władca pogrążył się w myślach jeszcze w większym stopniu. Wszystko przypominała mu o tragicznej śmierci ojca. Zamiast cieszyć się nieśmiertelnością został zmuszony do wyprawy, w trakcie której zapewne krztusząc się we własnej krwi, oddawał ostatni oddech życia…
…. W tym momencie przez umysł króla przeleciało jedno wspomnienie. Gdy żołnierze przywieźli zakrwawione zwłoki ojca, poprzez ogrom zakrzepniętej krwi na jego twarzy, Fal’sen nie był w stanie rozpoznać zmarłego. To był okropny widok, szczególnie dla kogoś, kto nigdy nie opuścił spokojnej i tętniącej luksusem stolicy.
-„ Ojcze! Całe życie spędziłeś na wojnie z dala od nas. A co dostałeś w zamian? Tylko ten posąg, który po mojej śmierci prawdopodobnie następni władcy zastąpią innym. Co dostał nasz lud? Nic poza licznymi ofiarami i niezbyt wielkim przesunięciem granicy na południe. Niewiele jak na dzieło życia, a i tak w porównaniu do dokonań naszych przodków to było coś imponującego, do tego stopnia, że nazwali się Zdobywcą. To musi być jakiś żart…”
- Dość! – wrzasnął król.
Natychmiast mędrcy zamilkli. Jakby jednocześnie lekko przestraszeni i zaniepokojeni z uwagą czekali na to co postanowi władca.
- Nie będę dalej prowadził tej bezsensownej wojny, pora aby królestwa elfów i minotaurów połączył sojusz. Wtedy będziemy w stanie razem osiągnąć potęgę, o której nie śmieli marzyć nasi przodkowie.
- Ale… Panie… Przecież to szaleństwo. To bardziej marzycielstwo niż realna strategia polityczna – stwierdził Piloso.
Głos mędrca na początku zdecydowanie pewny i srogi, jakby należący do nauczyciela karcącego swego ucznia, tracił powoli swój dumny i arogancki ton. Spostrzegł, że młody władca często ucieka, gdzieś myślami. A jego wzrok wędruje w dal sali tronowej.
- „Nawet nas nie słuchał!”- zrozumiał Piloso.
- Panie, dlaczego zwołujesz Radę, skoro nawet nie chcesz posłuchać naszych opinii – powiedział zrezygnowanym tonem.
To uciszyło resztę Rady stojącej naprzeciw króla, a także i samego monarchę zdołało wyrwać z marzycielskiego letargu.
- Nie chce od was rad na temat tego czy mam zawrzeć pokój, tylko raczej oczekuję odpowiedzi jak mam to uczynić – powiedział młody król lekko się uśmiechając, co miało ukazać jego pewność siebie.
Po tych słowach jeden z członków Rady zaczął dramatyzować. W wielce aktorski sposób próbował zaprezentować swoje niezadowolenie. Był to Kont’um, najbogatszy elf w stolicy.
- To oburzające! Jeszcze żaden władca nie odnosił się do Rady z takim brakiem szacunku – wrzasnął.
Możny zacząć kierować się ku wyjściu , jednak drogę zatarasowali mu gwardziści. Bogacz był niezwykle zmieszany. Spojrzał w stronę zbrojnych.
- Wiecie kim jestem? – powiedział tonem, który lekko zachodził groźbą i pychą.
- Jesteś tym, który sprzeciwia się naszemu królowi. Wracaj na swoje miejsce albo od ręki skrócę cię o głowę – odparł strażnik.
Kont’um skamieniał. Nigdy jeszcze żaden elf niższego stanu go tak nie potraktował.
Chciał coś powiedzieć ale w tym momencie wartowników uderzył go w twarz. Możny padł na zimną posadzkę. Trzymał się za twarzy. Z nosa poleciała krew, której krople zaczęły bruździć na malowaną kamienną posadzkę.
- Wracaj na swoje miejsce – warknął wartownik.
Kont’um jednak nie ruszył się. Skamieniał z nadmiaru emocji, chociaż zdecydowanie więcej było w tym zaskoczenia i upadku jego pychy niż rzeczywistego strachu. Piloso natychmiast podbiegł do leżącego starego elfa i pomógł mu wstać.
- Milcz, to nie rozsądne sprzeciwiać się królowi, gdy ma wojsko za sobą – powiedział szeptem na ucho do Kont’uma.
Następnie chyląc głowę w pokorze zwrócił się do Fal’sena.
- Panie nie jesteśmy przygotowani aby dzisiaj odpowiedzieć na twoje pytanie. Spodziewaliśmy się raczej wyruszenia na wojnę, więc na tą okoliczność przygotowaliśmy nasze mowy. Błagam cie o tydzień czasu abyśmy mogli poradzić ci jak możesz zrealizować twoje plany –
- Tydzień to za wiele. Macie dwa dni. Potem będę zmuszony sam podjąć decyzję. W takim wypadku Rada Królewska przestanie być użyteczna i zostanie rozwiązana….
Pomiędzy uczonymi arystokratami rozległy się odgłosy szeptu. Ucichły jednak, gdy uświadomiono sobie, że król uważnie obserwuje reakcje możnych, przerywając swą mowę. Gdy radni ucichli młody monarcha dokończył swoją wypowiedź…
-… Utracicie swoje przywileje a Radę Mędrców zastąpi Rada Generałów, jak widzicie… – władca wskazał na gwardzistę, który uderzył Kont’uma - …Armia również ma dosyć waszych ciągłych wojenek. Wy cieszycie się swoją niezagrożoną nieśmiertelnością a my musimy ginąć na polach bitew. To dobiegło końca!
Po tych słowach władca zakończył spotkanie Rady. Zmiany wisiały w powietrzu.
- …Jednak nie są to zmiany na lepsze – stwierdził wychodząc z pałacu Piloso, ostrożnie zerkając czy nikt inny oprócz jego towarzysza tego nie usłyszy – Kont’umie przyjdź dzisiaj wieczorem do mojego domostwa. Musimy przeciwdziałać szaleństwu nowego władcy.
XXX
Piloso zamieszkał w dzielnicy arystokracji. Tamtejsze domostwa ustępowały przepychem jedynie pałacowi króla. Elfy były zbyt dumną rasą aby robić za służbę. Dlatego wielkie domostwa chociaż tętniły przepychem złota oraz marmurowych rzeźb to jednak wydawały się puste. Zamieszkiwane były jedynie przez pana domu oraz jego żonę. Elfickie kobiety nie zwykły się parać pracami domowymi, dlatego o ile w mniejszych domostwach potrzebowano mniej czasu aby je uporządkować, a przez to panował w nich względny porządek o tyle w domostwach arystokracji panował ogromny brud. Co najwyżej czasem zlecano niektórym mniej zamożnym elfom posprzątanie domostwa.
Żona Pilosa chciała uczestniczyć w jego spotkaniu z Kont’umem jednakże mąż ją skarcił stwierdzając:
- To nie jest rozmowa towarzyska Hel’e. Twoje uczestnictwo nie tylko jest zbyteczne ale również odwróci naszą uwagę od istotnych problemów, które chcemy omówić.
- Jak śmiesz – obruszyła się elfka – To, że jesteś jednym z najstarszych z naszej rasy, nie daje ci prawa, patrzeć na mnie z góry.
- Nie osądzam cię. Nie ma w tym żadnego subiektywizmu. Po prostu obiektywnie stwierdzam prawdę.
Po tych słowach małżonka mędrca pełna wzburzenia odwróciła się od swojego wybranka.
- Skoro więc moja obecność jest tak szkodliwa dla twoich celów, nie będę wam przeszkadza swoją osobą – powiedziała złośliwie ironizując – Skoro masz o mnie takie zdanie to zajmę się tym co małżonka powinna robić… wezmę sakwę złotych monet z twojego skarbca i wydam je na poprawę swego humoru na targu.
Piloso nic nie odparł. Zdegustowany był gotowy zgodzić się na wszystko byleby w końcu Hel’e pozwoliła mu się skupić na ważniejszych rzeczach.
Późnym popołudniem przybył Kont’um … oraz jeszcze jeden gość, którego zaproszony możny się nie spodziewał.
- Generał Szju’l? Co ty tu robisz? – dziwił się arystokrata.
- Podobnie jak i ty zostałem tu zaproszony przez czcigodnego Piloso – odparł wojskowy – Również chciałbym wiedzieć w jakim celu.
Piloso zaprosił przybyłych do ogromnego pokoju gościnnego. Zatrudnił również wiernych sobie elfów niskiego stanu aby ci przyrządzili uroczysty obiad. Jednak na czas samej rozmowy nakazał im opuścić domostwo.
Generał Szju’l widząc to zaczął przeczuwać o co chodzi. Wziął kielich i nalał sobie wytrawny trunek, który przyniósł gospodarz.
- Zapewne zajście, o którym mówi się wśród strażników pałacowych, skłoniło was do zorganizowania tego małego spotkania.
Kont’um wydawał się zaniepokojony, prawie opuścił talerz z jadłem, gdy to usłyszał.
- Mam nadzieje, że niezbyt wielu wie o porannym zajściu, straciłbym całą reputacje, gdyby się rozniosło, że wartownik za zgodą króla podniósł na mnie rękę.
- Spokojnie Kont’umie, mamy paru zaufanych strażników, którzy mi o tym donieśli. Osobiście sądzę, że król nie powinien do tego dopuścić – oznajmił generał.
Złapał łyk trunku, po czym odkładają kielich na stół postanowił w końcu przejść do setna sprawy:
- Jeśli oczekujecie, że pomogę wam obalić nowego króla to chyba pomyliliście mnie z kimś innym – oznajmił.
- Spokojnie Szju’lu nie chcemy abyś został zdrajcą – uspokajał go Piloso – Zresztą… Sam król doprowadzi siebie do śmierci.
- Mówisz o jego planach sojuszu z minotaurami?
- Tak generale. Myślisz, że co uczynią te bezmyślne potwory mając na widelcu króla elfickiego. Z pewnością na spotkaniu, do którego dąży nasz władca te stwory szybko pozbawią go jego ukoronowanej głowy. Moim zdaniem rodzą się tu dwa pytania: jak uniknąć całkowitej klęski oraz czy można to nieszczęsne wydarzenie wykorzystać na korzyść naszego królestwa.
- Nie rozumiem cię mędrcze. Jak to wykorzystać?
- Mając ciebie, za którym pójdzie większość naszych wojsk oraz pieniądze Kont’uma, które mogą wiele zdziałać w naszym ciągle głodnym złota społeczeństwie, mamy spore pole do manewru…
- Zaraz! – poderwał się nagle Kont’um – Dlaczego decydujecie o moich pieniądzach beze mnie. To nie brzmi tanio! Jeśli myślicie, że pozwolę na to aby upadła moja fortuna to…
- A co znaczą twoje pieniądze wobec zagrożenia, na jakie naraża nas król – wtrącił się Piloso lekko podirytowany skąpstwem możnego – Poświęcając swoje bogactwo w rzeczywistości ocalisz je. Pomyśl… Ile może zarobić elf, któremu królestwo zawdzięcza ratunek.
Ta wypowiedź wyraźnie obudziła wyobraźnie możnego. O tym, że argument gospodarza trafił do niego, świadczył jego uśmiech, który nieumiejętnie próbował skryć przed innymi obecnymi.
- Ale oczywiście wszystko pozostaje zależne od tego jak trzeci obecny w tym pomieszczeniu postanowi – Piloso a następnie Kont’um spojrzeli w stronę generała.
- Jeśli mam być szczery… Służyłem wiele lat kolejnym królom w tej niekończącej się wojnie. Przeżyłem każdego z nich. Widziałem minotaury w walce. To dzikie i okrutne bestie. Zabijają jeńców, palą wioski i mordują wszystkich również kobiety i dzieci. Liczy się dla nich tylko zniszczenie. Dopóki nie będziesz wymagał ode mnie zdrady, dopóty pozostaje otwarty na to co proponujesz, chociaż nadal nie wiem do czego właściwie zmierzasz.
- Nie chce zdradzić króla. Nie chce go też odwodzić od jego planów bo to nie ma sensu. Musimy jednak zminimalizować skutki jego porażki, która jest bardziej niż pewna oraz być gotowymi do odparcia ataku bestii. Jeśli król przejdzie do realizacji swoich planów, wówczas sprowokuje to stwory do ataku na nasze ziemię. Przewiduje, że król umrze na własne życzenie a minotaury będą chciały wykorzystać bezkrólewie licząc na naszą słabość.
- Będzie to wymagało przekonania innych z Rady – zauważył Kont’um.
- O to się nie bój – odparł gospodarz – Pytanie brzmi co z wojskiem. Jeśli przez króla dozna sporego uszczerbku nie zdołamy odeprzeć wroga.
- Pół armii nie zdoła odeprzeć ataku stworów z południa. Aby niemal cała armia za nami poszła wystarczy tylko przekonać jeszcze jednego generała, ale nie byle jakiego. Potrzebujemy po swojej stronie kogoś kto uchodzi za bohatera niemal wszystkich armistów
- Tylko nie on… On… On jest nieobliczalny – protestował Kont’um.
- Nie mamy wyboru. Szju’l ma racje. Jeśli przekonamy Samsena, to będziemy mieli poparcie ogromnej części armii. Tylko nieliczni odmówią nam wsparcia. Oczywiście to oni będą uczestniczyć w tej samobójczej misji króla – podsumował Piloso.
- Ale kto go przekona? – zastanawiał się Generał – Niezbyt się lubimy od pewnego zajścia na jednej z kampanii na południu.
- Zostawcie to mi. Jeszcze dzisiaj spróbuje z nim porozmawiać. Wiem coś co pozwoli nam przeciągnąć go na naszą stronę.
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Król Głupców - przez profesoo - 23-03-2014, 00:48
RE: Król Głupców - przez Kruk - 23-03-2014, 21:22
RE: Król Głupców - przez profesoo - 23-03-2014, 23:37
RE: Król Głupców - przez profesoo - 24-03-2014, 20:58
RE: Król Głupców - przez miriad - 25-03-2014, 00:02
RE: Król Głupców - przez profesoo - 25-03-2014, 13:52
RE: Król Głupców - przez miriad - 25-03-2014, 16:06
RE: Król Głupców - przez profesoo - 25-03-2014, 21:43
RE: Król Głupców - przez Tajga - 25-03-2014, 17:44
RE: Król Głupców - przez miriad - 25-03-2014, 18:05
RE: Król Głupców - przez profesoo - 25-03-2014, 20:46
RE: Król Głupców - przez Tajga - 25-03-2014, 18:19
RE: Król Głupców - przez miriad - 25-03-2014, 21:23
RE: Król Głupców - przez miriad - 25-03-2014, 23:51
RE: Król Głupców - przez profesoo - 26-03-2014, 10:28
RE: Król Głupców - przez Kruk - 27-03-2014, 15:13
RE: Król Głupców - przez miriad - 27-03-2014, 18:16
RE: Król Głupców - przez Kruk - 27-03-2014, 20:14
RE: Król Głupców - przez miriad - 27-03-2014, 22:58
RE: Król Głupców - przez profesoo - 28-03-2014, 10:08
RE: Król Głupców - przez miriad - 28-03-2014, 15:39
RE: Król Głupców - przez profesoo - 31-03-2014, 09:14
RE: Król Głupców - przez Kruk - 28-03-2014, 16:13

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości