Siadam i piszę. Od razu. Wszystko jedno co, nawet najbardziej niedorzeczne zdania. W końcu w tych kilku (czterech czy pięciu) "zdaniach o niczym" znajduję jedno, które nasuwa mi jakąś myśl. Od tej pory odnoszę się do tego wybranego zdania i je rozbudowuję. Nigdy nie mam planu co dziś będę pisał ani jak się to skończy, bo uważam, że jeśli zna się koniec opowiadania, to cała radośc z pisania gdzieś ulatuje, a przynajmniej ja tak mam. Kiedyś, gdy spytano Stephena Kinga jak pisze swoje książki, odpowiedział, że "słowo po słowie" i mówiąc szczerze nie mam powodu, żeby się z tym nie zgodzić ;D
P.S. Tak w ogóle to dobry temat Bogus. Tak trzymaj.
P.S. Tak w ogóle to dobry temat Bogus. Tak trzymaj.