24-02-2013, 22:21
Witam serdecznie, ja, Mały Rudy Kotek. Albo Mała Ruda Kicia, jak woli mnie nazywać narzeczony.
Jestem Wam ja dziecię półkrwi pruskiej, choć sercem Polak. Szczecin - miasto brudne, ale najpiękniejsze, gdzie są miejsca zgubne i trochę weselsze, jak podpowiadają słowa piosenki, jest moim drogim domem i mam nadzieję, że dane mi tu będzie dokończyć edukację i nie wyjeżdżać na magisterkę czy inne doktoraty, ale z tym, wiadomo, różnie bywa. ZUT nie zawsze jest taki piękny jak go malują :[
Jeśli chodzi o samą twórczość - nie jestem typowym dzisiejszym 'humanystą', co zowie się tak, bo 'matma nie idzie, i fokle' (w końcu marzy mi się profesura z inżynierii genetycznej, ale, ech, płonne marzenia). Piszę głównie 'realne' fantasy. Na czym ma polegać owa 'realność'? Ano, jeśli smok zieje ogniem i lata, to ma w sobie odpowiednie ku temu organy - worki powietrzne przy płucach, lekką budowę ciała, spore skrzydła, a także miejsce do którego destyluje łatwopalne związki chemiczne, blokadę w gardle przed 'cofnięciem' się zapłonu i szorstkie podniebienie, żeby mógł wykrzesać iskrę. Wyznaję zasadę, że wszystko da się przekombinować, żeby było możliwe bez mówienia 'Just magic. It works, because it's magic. Magic is... it's just magic, okay?'.
Mam nadzieję, że uda mi się wrzucić tu coś sensownego i wreszcie zmobilizować się do napisania tej durnej książki
Jestem Wam ja dziecię półkrwi pruskiej, choć sercem Polak. Szczecin - miasto brudne, ale najpiękniejsze, gdzie są miejsca zgubne i trochę weselsze, jak podpowiadają słowa piosenki, jest moim drogim domem i mam nadzieję, że dane mi tu będzie dokończyć edukację i nie wyjeżdżać na magisterkę czy inne doktoraty, ale z tym, wiadomo, różnie bywa. ZUT nie zawsze jest taki piękny jak go malują :[
Jeśli chodzi o samą twórczość - nie jestem typowym dzisiejszym 'humanystą', co zowie się tak, bo 'matma nie idzie, i fokle' (w końcu marzy mi się profesura z inżynierii genetycznej, ale, ech, płonne marzenia). Piszę głównie 'realne' fantasy. Na czym ma polegać owa 'realność'? Ano, jeśli smok zieje ogniem i lata, to ma w sobie odpowiednie ku temu organy - worki powietrzne przy płucach, lekką budowę ciała, spore skrzydła, a także miejsce do którego destyluje łatwopalne związki chemiczne, blokadę w gardle przed 'cofnięciem' się zapłonu i szorstkie podniebienie, żeby mógł wykrzesać iskrę. Wyznaję zasadę, że wszystko da się przekombinować, żeby było możliwe bez mówienia 'Just magic. It works, because it's magic. Magic is... it's just magic, okay?'.
Mam nadzieję, że uda mi się wrzucić tu coś sensownego i wreszcie zmobilizować się do napisania tej durnej książki