Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 1
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Kroniki Maga Bojowego
#1
Dobitny tekst. Znalazłem na jakimś tam blogu. Nudne, ale wrzucam od tak. Uprzedzam, ze jestem wielce początkujący =).
1.
Szedłem zabłoconą uliczką. Niebo spływało gęstym deszczem, który zalewał drogi Londynu. Nie mogę się spóźnić, myślałem. Przecież jestem magiem bojowym a oni nie spóźniają się nigdy. Skręciłem w wąską alejkę zastawioną liczną ilością donic z różnego rodzaju drzewkami i kwieciem. Przed samym nosem śmignął mi srebrny samochód. Obryzgał mnie błotem. Przekląłem pod nosem – moje nowe spodnie ociekały brudem. Zdenerwowany i upaprany udałem się do budynku Magistratury. Przeszedłem przez opustoszałe korytarzyki. Przyjemna woń podchodziła do moich nozdrzy, ale za nic nie zdołałem zgadnąć co to. Wlokłem cię schodami. Magowie, ich skarbce egzystują w tony złota, a jak przyjdzie co do czego to nie są w stanie zamontować byle jakiej windy, myślałem. Po blisko kwadransie wygramoliłem się na szóste piętro. Ściany korytarza zdobiły liczne portrety przedstawiające dostojnych mężczyzn odzianych w nieludzko grube szaty – zapewne byli to magowie. Szybkim krokiem przeszedłem korytarz w poszukiwaniu sali numer sto dwadzieścia trzy. Sto dziewiętnaście… sto dwadzieścia… sto dwadzieścia dwa… sto dwadzieścia cztery. Co?! Sto dwadzieścia cztery? Nie, nie... Cofnąłem się o kilka kroków wstecz. Rzeczywiście dwoje drzwi stało obok siebie, ale w dość dużej odległości. Podrapałem się po głowie. W miejscu drzwi pod numerem sto dwadzieścia trzy wisiał nieduży obrazek przedstawiający małe dziecko. Podszedłem bliżej i obmacałem wszystko dokładne. Ściany szorstkie w dotyku. Dość dawno malowane. Spojrzałem na obrazek z zdezorientowaną miną. Dzieciak z portretu uśmiechnął się do mnie. Skoczyłem odruchowo w tył wydobywając ze swych ust cichutki pisk. Wtedy przypomniałem sobie lekcję iluzji.
– Ta ściana jest iluzją – szepnąłem.
Obrazek zanikał. Ściana zanikała a pojawiły się drewniane drzwi z tabliczką: Sala numer 123 – Gabinet Maga Nathana. Uśmiech wpełzł na moją pobladłą twarz. Zapukałem ostrożnie, poprawiając ubranie. A niech to szlag! Moje spodnie wyschły, ale plama nadal widniała na dżinsach. Szkoda, że przepisy mi tego zabraniają. Uporałbym się z tym raz, dwa.
- Proszę. - Z wewnątrz wydobył się męski bas.
Otworzyłem drzwi z impetem. Rozejrzałem się dokoła. Przy dużej okiennicy stało biurko zawalone stosami dokumentów z których wystawała jedynie siwa głowa. Przez przyciemnione rolety wpadała odrobina światła. Czułem się jak w antykwariacie. Mężczyzna wstał i wskazał ręką fotel w kącie. Usiadłem. Bacznie obserwowałem pomieszczenie. Drewniana szafa stała pod lazurową ścianą. Stolik z parujący herbatą, a obok niej słoiczek z mlekiem.
– Witam. Nazywam się Nathan Redufire – zagaił mężczyzna, siadając na drugim fotelu.
– Dzień dobry. Sebastian Black Raven, miło mi. – Uścisnąłem mu dłoń.
Nathan szybkim gestem rąk sprowadził stolik. Poczęstował mnie herbatą. Nie odmówiłem. A czy to nie złamanie paragrafu siódmego strona czwarta Kodeksu Jawnego Bezpieczeństwa? pomyślałem wypijając spory łyk z porcelanowej filiżanki. To magister, więc się nie czepiam, postanowiłem.
– Zapewne przybywasz tu bo szukasz pracy tak? – zapytał Redufire.
Kiwnąłem głową. Poczułem jak przyjemna herbata działa na mnie kojąco.
– Może opowiesz mi o sobie? – zaproponował Owionis.
Jeszcze raz kiwnąłem głową.
– Pół roku temu ukończyłem studia na Uniwersytecie Magicznym w Liverpoolu. Od lat interesowałem się magią. Napisałem pracę dyplomową dzięki pomocy promotora Statey’a Jamesa…
– Czy masz jakiekolwiek doświadczenie? W jakim kierunku się kształciłeś? – przerwał mi Redufire.
Wypiłem kolejny łyk herbaty i kontynuowałem:
– Kształciłem się na Maga Bojowego o specjalizacji w Magii Czerwonej i Brązowej. Moje doświadczenie jest niewielkie. Praktykowałem na posterunku policji.
Mężczyzna wstał. Udał się do biurka i wziął z niego grubą teczkę.
– Masz, zapoznaj się z tym – powiedział, wręczając mi teczkę. – Dlatego, że nie masz doświadczenia wybierzesz się do Edynburga. Grasuje tam jakiś wampir. Unieszkodliwienie, rzecz jasna.
Włożyłem teczkę do torby i podziękowałem za herbatę. Wyszedłem z uśmiechem na ustach.
[Obrazek: images?q=tbn:ANd9GcSXr4SnblPU48v82DxPuFP...oTc-vNmOSQ]

Hermann Hesse — Kuracjusz (Holender)
[...] dla nas, piszących, pisanie jest za każdym razem szaleńczą, ekscytującą przygodą, przeprawą malutkim czółnem przez pełne morze, samotnym szybowaniem w kosmos.


Moje gadu-gadu: 6541562
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Kroniki Maga Bojowego - przez Conan - 11-08-2012, 19:29
RE: Kroniki Maga Bojowego - przez anarchist - 11-08-2012, 21:02
RE: Kroniki Maga Bojowego - przez Conan - 12-08-2012, 10:07
RE: Kroniki Maga Bojowego - przez Lexis - 12-08-2012, 18:07
RE: Kroniki Maga Bojowego - przez Conan - 12-08-2012, 18:44
RE: Kroniki Maga Bojowego - przez Lexis - 12-08-2012, 20:24
RE: Kroniki Maga Bojowego - przez Magiczny - 13-08-2012, 08:41

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości